*83*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wolnym krokiem weszłam na salę, gdzie leżał Jensen, i spojrzałam na lekarza stojącego nad jego łóżkiem.

- Coś jest nie tak? - zapytałam nieśmiale.

- Tak... znaczy nie. Za chwilę będziemy przenosić go do innej sali.

- Czyli zdrowieje? - spojrzałam na doktora z niedowierzaniem.

- Tak. Odkąd zaczął sam oddychać jego stan się poprawia - uśmiechnęłam się szeroko, powstrzymując się od łez szczęścia. - Mam nadzieję, że pański chłopak szybko się obudzi - przywiesił kartę z powrotem na łóżko i wyszedł.

- Chłopak... - wyszeptałam, siadając na krześle obok Jensena. - Widzisz? Nawet lekarz myśli, że jesteśmy razem - zaczęłam głaskać jego włosy. - Wyznałam ci miłość a nawet nie wiem czy jeszcze coś do mnie czujesz... - z zamkniętymi oczyma, złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku. Nachylając się nad jego twarzą, ujrzałam coś przez co o mały włos nie rzuciłam się w ramiona mężczyzny. - Jensen, Ty... czy ty płaczesz? - na jego policzku popłynęło kilka łez. - Ty mnie słyszysz! - Tym razem złożyłam pocałunek na jego czole. Wciąż pochylając się nad nim, wyszeptałam następujące słowa. - Jesteś moją miłością.

Doktor wszedł razem z pielęgniarkami do sali, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

- Pani Parker, co się stało? - spojrzał na Jensena, a potem na uradowaną mnie. - Czy on płakał? - pokiwałam twierdząco głową. - Hm... Moim zdaniem... nie wiem jak to powiedzieć, ale jego stan zdrowia jest jeszcze lepszy niż myślałem.

- Czyli ma szansę na to, że się obudzi? - zapytałam z nadzieją.

- Jak najbardziej. Myślę, że w najbliższym czasie sam otworzy oczy, lecz wciąż będziemy mieć to na obserwacji z powodu licznych obrażeń.

- Rozumiem - chwycili za łóżko i pociągnęli je w stronę nowej sali.

🍔🍔🍔

Do życia wejdzie jeszcze jeden projekt, który nie jest związany fabularnie z tą książką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro