Seventy five

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- To twój dom?- spytałam, patrząc na wielką rezydencje, pod którą właśnie stoimy.

Przed chwilą wróciliśmy z dość krótkiego spaceru po Londynie. Jest już około dwudziestej drugiej i stwierdziliśmy, że będę dziś spać u chłopaka. Jest to kolejna atrakcja, bo jeszcze nigdy u niego nie byłam.

- Nie, mój jest tam- wskazał palcem, gdzieś trzy domy dalej.

- To co my tu robimy?- spytałam, kładąc obie dłonie na jego ramieniu. Moja twarz była blisko jego policzka, a widziałam, że strasznie go to dekoncentruje, bo zesztywniał oraz przygryzł wargę.

- Będziemy się kąpać- stwierdził odważnie.

- Tak na ulicy?- podniosłam brwi do góry.

- Oh, jesteś głupsza ode mnie- zaśmiał się - Państwo, którzy tu mieszkają, wyjechali na weekend gdzieś za miasto. Mają świetny basen na ogródku- odwrócił się.

Teraz opierałam się rękoma o jego tors oraz twarz miałam lekko niżej niż jego szczęka. Jest cholernie wysoki. Obijał mnie ramionami w pasie.

- Mówiłem Ci, że będziemy się kąpać w basenie moich sąsiadów?- zapytał.

- Oh, żartujesz sobie ze mnie tak?

- Nie, mówię poważnie. Nie patrz się tak na mnie.

- Niby jak?- spytałam, zmieniając głos na bardziej słodki. Przygryzłam wargę i szybko spojrzałam na jego usta. Widzę, że on teraz wariuje!

- Zostaw to na później, Twoje gry na mnie nie działają!- krzyknął idąc w stronę płotu oraz furtki od domku.

- Idziesz jakbyś się sikał w majtki. Na pewno nic na Ciebie nie działa?- spytałam, podchodząc do niego.

- Przestań do mnie cokolwiek mówić!- krzyknął zły i popchnął drewnianą furtkę.

- Mój malutki chce wyjść z portek!- zażartowałam, wychodząc na nie naszą posesję.

Właściwie nie wiem jak szybko mu się udało to zrobić, ale gdy tylko usiłowałam się zaśmiać byłam już w wodzie. Spanikowana, wypłynęłam na powierzchnię. Nie mogłam stanąć stopą na dnie, więc szybko zaczęłam przebierać nogami ze strachu. Po chwili przede mną pojawił się Niall i jego klapnięte włosy. Jak tylko stanął, szybko na niego wskoczyłam, oplatając go rękoma i nogami.

- Nigdy nie nazywaj Twojego króla w majtkach, malutkim!- udawał złego.

- Oh, przepraszam Bogu mój!- udawałam, że się modlę mimo tego, że dłonie miałam za jego głową. Spojrzałam w górę na niebo. Przepiękne.

- Jesteś taka śliczna- szepnął mi do ucha blondyn, gdy nadal patrzyłam na gwiazdy, przez jakiś czas. Odwróciłam wzrok i spojrzałam w jego śliczne, niebieskie oczy.

Uśmiechnęłam się i gdy widziałam, że czeka aż go pocałuje. Wtuliłam się w niego. Chłopak się zaśmiał i zaraz byliśmy pod wodą.

Całe szczęście wzięłam dużo powietrza. Otworzyłam oczy oraz oderwałam się od jego ramienia. Mimo rozmazanego obrazu, widziałam jak się uśmiecha i zaraz łapie moje policzki w swoje dłonie. Nie miałam wyboru, poza tym już nie mogłam wytrzymać.

Złączyliśmy się ustami jakbyśmy nie widzieli się sto lat. Jakbyśmy pragnęli tego od zawsze. Był to pocałunek, z tych co się zapamięta do końca życia i jeszcze z takim oddaniem siebie, innej osobie. W takim pocałunku wypłynęłyśmy, na powierzchnię.

- Okey rozumiem, miłość i tak dalej. Ale tak w obcym basenie?- przestraszyliśmy się jednocześnie odrywając się od siebie. Spojrzałam na starszą panią, która stała z miotłą przed basenem - Róbcie co robiliście, ja tylko tu sprzątam. Jakby co nikogo w tym basenie nie widziałam, ale nie sikajcie do niego, bo potem czyszczenie tej wody i tak dalej... to okropne.

Kobieta odeszła, a ja spojrzałam na Niall'a, który już zaciskał usta od śmiechu. Zaczęliśmy się śmiać jak debile, a potem chłopak jeszcze raz mnie pocałował.

- Ale tak w obcym basenie?- szepnął, pomiędzy pocałunkami. Ja tylko się uśmiechnęłam i kontynuowałam to co zaczęliśmy.


***
Tak, bardzo potrzebowałam tego, żeby to napisać. Poprawiam rozdziały i jestem załamana. Dlaczego wy tak dobrze to przyjęliście? Jest tyle błędów i niewyjaśnionych rzeczy... w każdym razie poprawiam i międzyczasie dodaje... kto by się tego właściwie spodziewał? Na pewno nie ja...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro