43.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałam właśnie na łóżku i przeglądałam portale społecznościowe. Naprawdę okropnie mi się nudziło. Tom cały czas był na planie, więc od kilku dni się nie widzieliśmy, wszystkie potrzebne prace do zaliczenia roku już oddałam, ale za to moi znajomi nie, więc nie mogłam liczyć na ich towarzystwo w najbliższym czasie, ponieważ końcowe terminy ich goniły. Kate przygotowywała się do jakiegoś projektu, więc ona też odpadała. Ale z drugiej strony, wreszcie miałam czas dla siebie, co oznaczało, że mogłam po raz kolejny przeczytać jakaś książkę Tolkiena albo nadrobić jakiś serial. Ale najpierw... musiałam przejrzeć jeszcze kilka rzeczy. Chciało mi się śmiać, jak widziałam, jak niektórzy reagowali na zdjęcia Toma z planu, miał świetnych fanów. Oczywiście wolałabym nie wiedzieć o jego łóżkowych scenach w tym filmie, ale niestety wiedziałam. I mimo, że zazwyczaj takie coś mnie nawet nie rusza, to tym razem czułam się trochę inaczej, ale i tak starałam się zagłuszyć to uczucie. Cicho westchnęłam i stwierdziłam, że chyba wreszcie wstanę po książkę i zajmę czymś innym swoje myśli, bo mogłoby wyniknąć z tego coś złego.

Następnego dnia również nie działo się nic ciekawego. Kolejne zajęcia. Gdy miałam już wyjść z sali, zatrzymał mnie pan Holt.

- Susan. Myślę, że już wiesz, gdzie chcesz składać podania o pracę? - zapytał mnie, nie odwracając wzroku od jakiś papierów na swoim biurku.

- Tak. I myślę, że pan też o tym wie.

- Czyli jednak to o czym rozmawialiśmy? Dobry wybór. Jestem pewny, że są tobą zainteresowani. Zresztą ja nawet to wiem. Wystarczy tylko, że napiszesz dobrze egzamin końcowy, czego też jestem pewien, i wszystko pójdzie po twojej myśli. - złożył podpis na jednej z kartek i mi ją podał. Spojrzałam na nią i lekko zmrużyłam oczy. - Dobrze by było, jakbyś wypożyczyła tę książkę i trochę o tym poczytała. Nie jest ona dostępna dla wszystkich, dlatego zapewne nigdy o niej nie słyszałaś. Wystarczy, że zapytasz o to w naszej bibliotece i dasz komuś tę kartkę. - Wstał i zaczął pakować swoje rzeczy do torby.

- Dziękuje panu. Naprawdę. - byłam mu naprawdę wdzięczna, za to, jak mnie wspierał.

- Nie musisz dziękować. - zaśmiał się lekko.

Jeszcze raz mu podziękowałam, a następnie się pożegnaliśmy i znowu znalazłam się w swoim mieszkaniu, jednak najpierw wypożyczając ową książkę. Byłam ciekawa co jest w niej takiego fascynującego i czego mogę się z niej jeszcze dowiedzieć.

- Ty znowu z kolejna książką? Przecież one zajmą ci cały osobny bagaż jak tak dalej pójdzie. - tymi słowami przywitała mnie Kate, gdy tylko weszłam do salonu.

- Tym razem ta jest wypożyczona. - przewróciłam oczami, na co machnęła lekceważąco ręką.

- Zaraz Tom do nas wpadnie, ale chyba miałam ci o tym nie mówić... No cóż, za późno. - w tym momencie nie wiedziałam, czy bardziej powinnam się z tego cieszyć, czy obawiać, że komunikują się za moimi plecami, bo kto wie co Kate mu o mnie pisze lub mówi. - Powiedziałam ci to tylko dlatego, żebyś nie zaszywała się w swoim pokoju, więc jakby coś ja ci nic nie mówiłam. - oczywiście przytaknęłam, bo jak inaczej.

Już po kilkunastu minutach usłyszałam pukanie do drzwi, Kate łaskawie wstała i postanowiła otworzyć, nawet nie dając mi wstać z kanapy. Słyszałam ich cichą rozmowę, a raczej nie słyszałam, jedynie dźwięki w stylu "bla bla bla" ale to mnie niezbyt interesowało. Cierpliwie czekałam, aż go wreszcie, po tylu dniach, zobaczę. No może średnio cierpliwie, bo naprawdę chciałam go zobaczył. Miałam ochotę już wstać i sama do nich podejść, ale w tym momencie wszedł do salonu, a Kate zaraz za nim. Jak zwykle wyglądał idealnie. Miał na sobie niebieską koszulkę i czarne spodnie. Jak w czymś tak zwykłym mógł wygadać jak jakiś bóg? Wstałam i lekko się uśmiechnęłam. Bez słów od razu się w siebie wtuliliśmy. Oparłam głowę o jego ramię. Uwielbiałam jego zapach. Zobaczyłam jak Kate wycofuje się do swojego pokoju, przy okazji puszczając mi oczko i pokazując kciuki do góry.

- Tęskniłem za tobą. - usłyszałam jego aksamitny głos przy swoim uchu.

- Ja za tobą też, Tom. - w tym momencie mogłam nawet wyczuć jego uśmiech. - Co cie tak śmieszy? - uniosłam brwi, odsuwają się od niego tak, żebym mogła go widzieć.

- Nic... po prostu cieszę się, że za mną tęskniłaś. - no tak, można powiedzieć, że przeszłam wewnętrzną przemianę, gdy tylko zrozumiałam, jak bardzo mi na nim zależy.

- A spodziewałeś się czegoś innego? Dobrze, nie odpowiadaj na to pytanie. - dodałam szybko, wiedząc co będzie chciał powiedzieć na ten temat. - Jesteś moim chłopakiem, więc to oczywiste, że za tobą tęskniłam.

- To brzmi tak pięknie w twoich ustach. - westchnął, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.

- Ale mimo wszystko i tak to nie ja mam brytyjski akcent. W dodatków twój akcent.

- Jeszcze pomyślę, że spotykasz się ze mną tylko ze względu na akcent. - pokręcił z rozbawieniem głową i szybko pocałował mnie w usta.

- Wydaje mi się, że to jednak nie dlatego. Chyba nie będziemy stać tak cały czas na środku salonu? - zapytałam, zmieniając przy tym temat.

- Co tylko zechcesz, ale planowałem zabrać cię na kolację. Oczywiście jeśli tylko chcesz. - odsunęłam się od niego jeszcze trochę. Mogłabym go tak trzymać w niepewności przez jakąś dłuższą chwilę, ale tym razem postanowiłam go tak nie męczyć.

- Twój plan mi pasuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro