*bonus*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Spojrzałam na zegarek ze znudzeniem, była już 14, a spotkanie zarządu nadal trwało. Czwarta godzina siedzenia bez żadnej przerwy, super. Nie to, że narzekam oczywiście, mam wysokie stanowisko w swojej wymarzonej pracy, ale te co miesięczne spotkania naprawdę powinny trwać krócej. Spojrzałam w stronę pana Nicholsona, gdy wreszcie padły długo wyczekiwane przeze mnie słowa:

- W takim razie możecie już wracać do swoich obowiązków. Do zobaczenia.

Odetchnęłam z ulgą, spakowałam laptopa do torby i żegnając się z resztą, ruszyłam w stronę szklanych drzwi. Chwile po tym dołączyła do mnie moja przyjaciółka, Amelia, która swoją drogą wyglądała na równie zmęczoną co ja.

- Przysięgam, nienawidzę tych spotkań. - wymamrotała, na co lekko się zaśmiałam, bo właśnie tak wyglądały nasze rozmowy przynajmniej raz w miesiącu. To nasz taki nawyk.

- Zdecydowanie najnudniejsza część naszej kochanej pracy, prawda?

Prawda była taka, że moje marzenie o pracy architekta w cenionej firmie się spełniło. Mam dobre stanowisko, współpracownicy są bardzo... różnorodni, inspirujący, a co najważniejsze, jesteśmy dla siebie jak rodzina. A te spotkania? Zazwyczaj omawialiśmy na nich postępy w naszej pracy, przedstawiane były projekty, zlecenia i różnego rodzaju pomysły, które mogły pomóc innym. Jednak czasem po prostu słuchaliśmy szefa szefów najwyższego w hierarchii, który potrafił przez kilka godzin mówić o finansach, zasadach i takich innych. Od 2014 roku, gdy skończyłam studia i wyjechałam z Anglii, wiele się zmieniło. Bardzo wiele, ale jednocześnie niewiele. Jestem szczęśliwa, a to jest najważniejsze prawda? Osiągnęłam w swoim życiu praktycznie wszystko czego pragnęłam. Z taką zmianą, że zamiast pracować we Włoszech, przeprowadziłam się na stałe do... Anglii. Dzięki temu mogłam spotykać się z Kate, kiedy tylko chciałyśmy. Jej kariera aktorska to był jak strzał w dziesiątke. Zawsze wiedziałam, że będzie wspaniała i właśnie tak się stało. Była rozchwytywana przez producentów filmowych, a jej kariera cały czas rozkwitała. Nadal czuje z tego powodu dumę.

Razem z Amy szłyśmy przez uliczki Londynu, ciesząc się wolnością oraz chwilą czasu, gdzie na spokojnie możemy sobie porozmawiać na tematy nie związane z pracą.

- Nad czym tak zawzięcie myślisz? - rzuciła całkowicie swobodnie w moją stronę.

- Przepraszam, przypomniały mi się czasy sprzed pięciu lat i trochę złapała mnie nostalgia. - uśmiechnęłam się z lekką tęsknotą. Rok nauki w Anglii był czymś cudownym, niesamowitą przygodą. Wtedy wiele rzeczy było prostych, a teraz jest praca i wiele innych komplikacji.

- Chyba nie żałujesz, że przeniosłaś się tu z kraju hmm.... makaronów? Tych znanych i kochanych przez wszystkich Włoch?

- Nie! Oczywiście, że nie. - odpowiedziałam bez chwili zastanowienia. - To akurat była jedna z moich najlepszych decyzji. Jeśli mam być szczera, to moje życie teraz wreszcie jest stabilne.

- To zrozumiałe, ty i twój amant jesteście dla siebie stworzeni. Nadal czekam na ślub i na wasze potomstwo. - na te słowa zaniosłam się głośnym śmiechem.

- Ty i Kate powinnyście spędzać ze sobą zdecydowanie mniej czasu. - zażartowałam.

Kilkanaście minut później, gdy już rozstałam się z Amelią, weszłam do mieszkania. Dopiero wtedy poczułam prawdziwe uderzenie zmęczenia.

- Bobby! Wróciłam. - zawołałam na przywitanie z przedpokoju.

Jedyną z rzeczy, których teraz potrzebowałam było po prostu przytulenie Bobby'ego. Po kilku godzinach niewidzenia się z nim, czułam się całkowicie pusta. Naprawdę za nim tęskniłam. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy tylko usłyszałam pośpieszne kroki, a gdy pojawił się na widoku od razu do niego podbiegłam i się w niego wtuliłam. Był taki mięciutki i pełen miłości. Właśnie to było coś czego potrzebowałam. Dopiero po chwili oderwałam się od niego i spojrzałam mu w piękne brązowe oczy.

- Oho, widzę, że ty też za mną tęskniłeś, psiaku. - zaśmiałam się, gdy polizał mnie po twarzy. - Musze ci powiedzieć, że jesteś lepszym towarzyszem niż Tom. Naprawdę, mówię ci Bobby, twój pan sobie chyba z nas żartuje. Już trzeci dzień go nie ma, a to dopiero połowa jego „wyjazdu". Dobra, nie patrz tak na mnie, co powiesz na spacer? - nawet nie musiałam pytać dwa razy bo po pierwsze, Bobby niestety by mi nie odpowiedział, a po drugie, oczywiste było, że chce na spacer.

Po bardzo długim i jeszcze bardziej wyczerpującym spacerze, wróciliśmy do domu. Bez Toma zawsze było tak jakoś smutno, ale on też miał swoje obowiązki. Wróciłam do Anglii właśnie ze względu na niego, po kilku miesiącach we Włoszech, stwierdziłam, że związek na odległość nie jest dla mnie, a Tom był dla mnie ważniejszy niż wszystko inne na tym świecie. I tak sobie żyjemy, razem z pieskiem. Nawet nie zauważyłam, kiedy usnęłam z Bobby'm na kanapie podczas oglądania jakiegoś filmu, który akurat leciał w telewizji.

Rano ubudził mnie jakiś zapach. To zdecydowanie był zapach jedzenia. Bekon i... chyba kiełbaski? Bobby'ego przy mnie nie było, nawet nie obudził mnie, żebym wyszła z nim na poranny spacer. Trochę zaczęłam panikować, więc szybko wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni. Widok jaki tam zastałam sprawił, że serce zabiło mi szybciej. Od razu uśmiechnęłam się od ucha do ucha.

- To jakiś sen, czy naprawdę tu jesteś? - zapytałam Toma, który aktualnie w najlepsze bawił się ze swoim kochanym pieskiem, gdy usłyszał mój głos, ostatni raz pogłaskał Bobby'ego i podszedł w moją stronę.

- Jestem tu naprawdę i nawet zrobiłem ci śniadanie. - pocałował mnie na przywitanie, a ja czekałam aż dokończy swoją wypowiedź. - Wróciłem już wczoraj późnym wieczorem, ale nie miałem serca cie budzić. - wyjaśnił przepraszająco.

Patrzyłam na niego z czułością taką samą, z jaką on na mnie patrzył. Po zjedzonym śniadaniu, Tom zaczął mi opowiadać o sztuce, którą się aktualnie zajmował. Siedzieliśmy w salonie, oczywiście z Bobby'm obok nas.

- Jak to się stało, że wróciłeś dwa dni wcześniej? - zapytałam po chwili.

- Najmocniej przepraszam, jeżeli popsułem ci weekend, który miałaś spędzić odpoczywając od przyszłego męża. - zaśmiał się, trzymając mnie za rękę i bawiąc się pierścionkiem, który dał mi, a raczej który zgodziłam się przyjąć całe pięć dni temu. - A tak naprawdę, to po prostu uwinęliśmy się ze wszystkim szybciej niż było w planach, a po za tym, zbyt za tobą tęskniłem. - te ostatnie słowa wyszeptał mi do ucha.

- Oh tak... zdecydowanie za wcześnie przyjechałeś, wygląda na to, że muszę odwołać wszystkie swoje plany, bo wypada trochę z tobą posiedzieć, skoro tak bardzo za mną tęskniłeś. - droczenie się z nim, było dla mnie całkowitą przyjemnością, zresztą nie tylko dla mnie.

Do obgadania została najważniejsza kwestia. Tak, Tom mi się oświadczył i były to najpiękniejsze oświadczyny na świecie. Musze przyznać, że naprawdę się postarał. 13 maj 2019 roku stał się najszczęśliwszym dniem w moim życiu.

- To kiedy urządzimy kolacje dla bliskich, żeby ogłosić im tą cudowną nowinę? - zapytałam po chwili przyjemnego milczenia.

- Kiedy tylko ci pasuje, naprawdę. - powiedział, podając mi szklankę z wodą. Dochodziła godzina 13, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu przed wyjściem, bo postanowiliśmy wybrać się na piknik do parku.

- Trzeba znaleźć datę, która będzie pasować naszym rodzicom, chociaż twoi mieszkają dosyć blisko, a moi cieszą się z każdej możliwości odwiedzenia nas, więc myślę, że następny tydzień będzie odpowiedni. - zaproponowałam, a on mnie poparł.

Po godzinie 16 byliśmy już w parku, ja i Tom leżeliśmy na kocu, a Bobby kręcił się obok nas. Było naprawdę ciepło, co ostatnio nie zdarzało się za często. Takie momenty sprawiały, że nie mogłam być bardziej zadowolona ze swojego życia. Miałam obok siebie mężczyznę, którego kochałam ponad wszystko i pieska, którego kochałam prawie tak mocno jak Toma. Nie mogłam trafić lepiej.

- Co powiesz na wizytę u fryzjera? Nie to, że twoje długie włosy mi przeszkadzają, ale tęsknie za krótkowłosym Tomem. - powiedziałam nagle, a on podniósł głowę i spojrzał na mnie z uniesioną brwią.

- Rozważę twoją propozycję. - obrócił się tak, że leżał na brzuchu, opierając się na łokciach, a jego twarz znalazła się nad moją, więc korzystając z okazji pocałował mnie szybko w czoło.

Położyłam rękę na jego policzku, cały czas patrząc mu w oczy. Najpiękniejsze oczy jakie istnieją na świecie.

- Wiesz, że cię kocham? - zapytałam.

Posłał mi rozbrajający uśmiech, a w oczach miał iskierki radości.

- A wiesz, że ja kocham ciebie trzy tysiące razy bardziej niż ty mnie?

I ten moment właśnie wybrał Bobby, żeby nam przerwać. Dosłownie skoczył w przestrzeń między mną, a Tomem. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, mój narzeczony najwidoczniej nawet nie próbował się powstrzymywać, dlatego teraz słyszałam najprzyjemniejszy dźwięk dla ucha - jego cudowny śmiech. A już niedługo, w jakiejś niedalekiej przyszłości, ten człowiek miał zostać moim mężem. Od razy przypomniały mi się nasze pierwsze rozmowy i czasy kiedy pisał, że będzie dobrym mężem. Wreszcie będę miała okazję przekonać się czy to prawda. Chociaż, i tak już znam na to odpowiedź.

_________________________
Dobry wieczór kochani!!
Miałam nie kontynuować historii Toma i Sue, ale wyszło jak wyszło i dlatego powstał oto taki bonus specjalnie dla was. Mam nadzieje, że wam się podobało chociaż trochę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro