Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV. STANLEY
Ostatnie miesiące zlewały się w jedno. Nauka, gitara, nauka, nauka, boks, nauka. A to wszystko by skończyć tą szkołę z czerwonym paskiem. W końcu tego dokonałem. Cztery 6 na świadectwie, tytuły laureata kilku konkursów, uwielbianie przez nauczycieli, że w końcu wziąłem się do nauki, ale też znienawidzenie przez klasę. Wewnętrzna wojna oczywiście trwała nadal, ale w jednej sprawie obie strony były zgodne. Że jestem "zboczeńcem" i "degeneratem". Daniel puścił plotkę, że razem z Michałem oceniam tyłki dziewczyn. One się wielce obraziły, ale Michał dla nich nadal był święty i jakby nic się nie zmieniło. Unikały mnie w każdym możliwym momencie tak samo jak Alex. Tylko Zosia, Kasia, Karo i Amela nie uwierzyły w tą plotkę. Michał próbował to jakoś odkręcić, ale bezskutecznie. Nie znaczy to, że tak wyglądał cały rok. Był obfity w szelakie bójki, żarty i inne wygłupy. Najbardziej pamiętnym przypałem był bal. To był jeden wielki przypał. Najpierw pomyliliśmy trochę układ w polonezie, ale na szczęście nikt się nie zorientował. Przed samym balem trzy osoby z 8e, dwie z 8d i trzy z 8c trochę wypiły. Miałem iść z nimi, ale moje włosy, duma metala wymagają dłuższej pielęgnacji. Przyszli lekko podpici na bal. Z tej całej ekipy tylko dwójka została przyłapana. Ja się na ten bal odstawiłem w najlepszy garnitur. Spodziewałem się jakiegoś zainteresowania mną, bo serio dobrze wyglądałem. Okazało się, że Alex razem z Karo tworzą lepszą parę i oczywiście Alex wygląda lepiej niż ja. Czarny garnitur, czarna koszula, czarne spodnie, srebrne kolczyki i idealnie ułożone włosy. Ja wyglądałem jak Gerard Way. Serio. Jednakże bal wspominam bardzo dobrze. Ale wracając do teraźniejszości siedziałem na sali gimnastycznej już niemal godzinę. Trwało uroczyste zakończenie. Ja już swoje dyplomy dawno odebrałem. Po uroczyści mieliśmy pójść do jednej z najlepszych restauracji w mieście. Była blisko szkoły, więc nawet dziewczyny nie narzekały, że muszą iść w tych swoich szpilkach. Atmosfery jaka tam panowała nie zapomnę nigdy. Jakby to nie była 8a, tylko np. 1, 2 lub 3a. Nie chodzi, że się tak głośno zachowywaliśmy (byliśmy przez 8 lat z tego znani) chodziło o to, że nie kłóciliśmy się. Wspominaliśmy klasowe przypały, jak np. wycieczkę w 1 klasie, gdy Zosia wpadła do oczka wodnego, bo cytuję "chciała pogłaskać rybę." Mimo iż te ostatnie lata nie były zawsze kolorowe, będzie mi trochę tych ludzi brakować, nauczycieli też. Zawsze już będę darzył budynek Szkoły Podstawowej nr. 26 w Wałbrzychu sentymentem. Teraz każdy z nas pójdzie w inną stronę. Zosia, Amelia, Paweł, Beata, Anania i Kasia idą na biol-chem. Ja, Emila, Alex, Mateusz, Igor i Marek idziemy na humana, na szczęście Ci debile do innych szkół. Karo, Michał i reszta to albo klasa dwujęzyczna albo mat-fiz. Tak o to kończy się ośmioletnia historia klasy A...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro