32. "Dysk"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znów musiałam zjawić się w rezydencji Ishido. Po tym, co udało nam się zrobić z rebelią wręcz plułam na to miejsce i tego człowieka. To mały krok dla ludzkości, ale wielki dla pracowników Meteory, tak?

Tym razem oprócz zdjęcia szwów miałam pewną bardzo ważną misję do wykonania. Musiałam przejrzeć jego szafki w poszukiwaniu przenośnych dysków, na których mógł trzymać kopie naszych umów.

- Ałć. - Syknęłam, gdy ten zdjął pierwszy szew. Uśmiechnął się delikatnie nie odciągając uwagi od wykonywanego zadania. Nie wzięłam pod uwagę, że ta scena odbędzie się w jego gabinecie lekarskim, a nie biurze. To oznacza, że będę musiała go potem poprosić o rozmowę...

- Jak teraz czujesz się w Meteorze? Bezpieczniej? - Zaczął nagle ciągle skupiony na tym, co robił. Zdziwiłam się słysząc to pytanie i minęła dłuższa chwila, nim udzieliłam na nie odpowiedzi.

- O wiele. - Uniosłam kącik ust w górę. - Przyznam, nie tylko ona była dla mnie niewygodna, ale niestety więcej nerek nie mam. - Zażartowałam, na co ten prychnął zduszonym śmiechem. Wiedziałam, że nie było to zbyt zabawne, jednak za wszelką cenę musiałam sprawić, by widział we mnie tą przyjaciółkę sprzed dziesięciu lat, a nie swoją pracownicę.

- Wiesz... W ludzkim ciele jest wiele organów, które chodzą w ładnych cenach, a bez których da się żyć. - Szepnął praktycznie wprost do mojego ucha. Momentalnie poczułam, jak oblewa mnie zimny pot. - U kobiet są to chociażby jajniki, włosy, cięższe w sprzedaży ale wciąż możliwe do sprzedania są palce u rąk i nóg, czy chociażby... - Nagle się zatrzymał, po czym chwycił mój podbródek i odwrócił moją twarz do siebie. - Oczy. - Wręcz poczułam, jak jego intensywne spojrzenie wypala mi w oczodołach dwie, wielkie dziury. Przełknęłam przerażona ślinę, na co ten tylko mnie puścił i wrócił do zdejmowania szwów. - A twoje na pewno poszłyby za ładną sumkę. - Dodał po chwili.

***

Co mnie zdziwiło to fakt, że po wykonanej robocie sam zaproponował mi herbatę. To aż dziwne, że dziś nie whisky... Po drodze do jego biura zahaczyłam o łazienkę. Oczywiście nie bez powodu.

- Ile można na ciebie czekać? - Afuro czekał na mnie cały ten czas z kluczem do szafek Ishido. Zaraz mi go przekazał, jednak nie obyło się bez przewracania oczami.

- Trzeba było samemu to załatwiać. Wiesz, że nie uśmiecha mi się robienie tego osobiście. - Syknęłam biorąc od niego przedmiot.

- Bardzo chętnie, ale Ishido mnie tam nie wpuszcza. Piwnicę pokazuje mi tak często, jak tylko może, ale do swojego świętego biura nawet nie myśli mnie wpuścić... - Zażartował. - Zrobiłem co mogłem. Klucz już masz, kamery są wyłączone. Teraz tylko nie daj się złapać. - Skinęłam głową kierując się do wyjścia z pomieszczenia.

Zaraz dogoniłam czekającego na mnie mężczyznę, który szybkim krokiem zaprowadził mnie do pomieszczenia.

- Poczekaj tu, zrobię herbatę i zaraz wrócę. - Powiedział stojąc w drzwiach, po czym się ulotnił kierując najpewniej w stronę kuchni. Szansa!

Momentalnie rzuciłam się na jego wiecznie zamknięte na klucz szafki. Za zaszklonymi było widać jedynie segregatory. Przejrzałam szybko napisy na ich grzbietach: "dokumenty", "umowy", "kopie umów", "projekty", "sprzedaże" i ten, który mnie najbardziej zainteresował: "wierzyciele". Rozumiałabym jakieś papiery o dłużnikach z Meteory, ale o wierzycielach? Odsunęłam od siebie szybko tę myśl wiedząc, że mam mało czasu.

Zaczęłam więc otwierać zakluczone szafki. Papiery, papiery, papiery... Wszystkie idealnie białe z czarnymi napisami z tuszu drukarki. Moją uwagę zwrócił jeden, jedyny stos papierów, ponieważ wyróżniał się. Był niewielki, jednak wszystkie kartki były kolorowe, a kartka na samej górze była cała pokolorowana i zapełniona dziecięcymi bazgrołami. Rysunek najwidoczniej przedstawiał rodzinę składającą się z matki, ojca, syna i trzech córek. Kto to rysował? Z tyłu widać było tylko typowe pismo pierwszoklasisty "dla najlepszego braciszka!". Ishido ma siostrę?

Usłyszałam kroki na korytarzu. Szlag! Szybko odłożyłam rysunek na miejsce i otworzyłam kolejną szafkę. Bingo! Mnóstwo pendrive'ów, dyskietek i innych urządzeń. Wiedziałam, że na korytarzu tego domu echo roznosi się bardzo głośno, więc najpewniej Ishido dopiero wszedł na pierwsze piętro i zmierza w moim kierunku, więc miałam dosłownie ostatnie sekundy, aby zgarnąć odpowiedni dysk, położyć w jego miejsce podmieniony, przygotowany wcześniej, napisać na okładce podróbki tytuł, zamknąć szafkę, schować klucz, schować dysk i wrócić na kanapę.

Czytałam szybko i pobieżnie tytuły. "dokumenty", "tabele", "umowy", "umowy: Meteora". Mamy to! Aż dziwne, że podpisał go w tak prosty sposób... Otworzyłam mazak zębami i napisałam na jego wierzchu ten sam tytuł. Dosłownie słysząc jak Ishido zbliża się do pomieszczenia i jest już bardzo blisko, ponieważ zwalnia kroku w popłochu wykonałam ostatnie czynności. Przekręcając klucz w zamku zdałam sobie sprawę, że nie zdążę znów usiąść na swoim miejscu. Usłyszałam, jak ciągnie za klamkę...

- Co to za whisky? - Jak gdyby nigdy nic udawałam, że cały ten czas spędziłam na przeglądaniu jego drogich alkoholi leżących w przeszklonej szafce. Miałam tyle szczęścia, że znajdywały się dosłownie nad szafką z dyskami.

- To? Ach, to był prezent od Akiry na moje dwudzieste piąte urodziny... - Uśmiechnął się delikatnie kładąc tacę z herbatą na stoliku.

- I do dzisiaj jej nie wypiłeś? - Zdziwiłam się zwracając uwagę, że butelka jest niemalże w całości wypełniona złocistym trunkiem.

- Wiesz, Akira znana jest z tego, że ma bardzo mocną głowę... Po jednym kieliszku nie byliśmy w stanie nalać kolejnego. - Zaśmiałam się wyobrażając sobie ich dwójkę schlaną w trzy dupy.

Dla niepoznaki wolałam nie ulatniać się z jego domu jak najszybciej. Razem usiedliśmy na charakterystycznych, czerwonych sofach i wciąż przy herbacie rozmawialiśmy. Większość rozmowy poświęciliśmy na temat alkoholi, które miał na półce, ponieważ bardzo spodobał mu się ten temat. O ile rozmową można nazwać monolog na temat tego czy ta whisky jest bardziej gorzka, czy kwaśna...

Cała rozmowa przebiegała bez większych problemów. W pewnym momencie przypomniał mi się plik z rysunkami w jego szafce. Chcąc nie chcąc temat bardzo mnie zaintrygował, więc dość zachowawczo zaczęłam drążyć.

- W ogóle ostatnio doszłam do wniosku, że praktycznie nic o tobie nie wiem. - Uniósł jedną brew do góry jakby zachęcając, bym powiedziała, do czego zmierzam. - Może to trochę głupie prosić o to po dziesięciu latach znajomości, ale... Może opowiesz mi coś o sobie? Swojej rodzinie? Zainteresowaniach? - Ishido widocznie nie był zbyt chętny do mówienia na ten temat, jednak po chwili zastanowienia uśmiechnął się łagodnie nie patrząc w moim kierunku.

- Prowadzę firmę, która nazywa się Meteora... - Zaczął.

- A może coś, czego nie wiem? - Zagaiłam chcąc wybadać grunt. Wiedziałam, że stąpam po kruchym lodzie, jednak miałam nadzieję, że ma na tyle dobry humor, że nie wybuchnie.

- Mówisz, że nic o mnie nie wiesz, a potem prosisz, abym mówił o czymś, czego nie wiesz. To trochę się gryzie, nieprawdaż? - Uśmiechnął się zwycięsko. Otarłam delikatnie pot z czoła wewnętrznie skacząc z radości, że tylko uniósł kąciki ust w górę. - Mam dwie starsze i jedną młodszą siostrę. - Zaczął.

- Ooo... - Przeciągnęłam. Więc miałam rację. - Ile mają lat?

- Najmłodsza - dwadzieścia. Starsze - dwadzieścia dziewięć i trzydzieści. - Uśmiechnął się delikatnie. Zdziwiłam się dużą różnicą wieku między nim, a młodszą siostrą. Aż osiem lat, ciekawe. - Najmłodsza jest od... - Zagryzł wargę jakby bijąc się z myślami. - Od jedenastu lat jest w śpiączce... - Ściszył nieco głos.

- Och... Przepraszam. - Nie spodziewałam się takiej reakcji. Ale w takim razie to wszystko wyjaśnia. Raczej mało który brat trzymałby od takiego czasu rysunki swojej już dorosłej siostry z czasów dzieciństwa.

- Nie masz za co. - Westchnął zerkając w moim kierunku. - Właśnie dlatego nie lubię mówić na ten temat. - Oparł się wygodniej na kanapie. - Gdy tylko o tym mówię zaraz robisz się zmieszana i smutna, a ja naprawdę tego nie potrzebuję. Wolę widzieć, jak się uśmiechasz, niż jak płaczesz niby dla mnie. - Pokręcił głową. Mimo wszystko słyszałam w jego głosie niepokój. - Pamiętasz początki naszej znajomości, no nie? - Mówił dalej. Coraz bardziej dziwiła mnie jego nagła wylewność, jednak nie miałam najmniejszego zamiaru mu przerywać. - Wtedy dopiero dowiedziałem się o jej stanie. W zasadzie utrzymywałem z tobą kontakt, bo w niektórych momentach mi ją przypominałaś. Dzięki temu łatwiej było mi się z tym uporać... - Nastała chwila ciszy w mojej głowie wypełniona bardzo głośnymi myślami.

Zaczynałam mu współczuć. Chwyciłam za swoją tylną kieszeń, w której trzymałam wykradziony dysk. Czy to na pewno dobra droga? Czy powinnam dalej iść z rebelią? Jeśli nasz plan się powiedzie Ishido... Może dostać nawet karę śmierci.

Jeśli jednak pozostanę w Meteorze nigdy nie uda mi się znów dożyć szczęścia z Kitsune...

A jeśli wydam wszystkie informacje o rebelii które mam w zamian za wolność... Skażę wszystkich pracowników Meteory na długie i okropne cierpienie.

- Muszę już iść. - Oznajmiłam przerywając ciszę. Ishido wciąż przygnębiony jedynie skinął głową i odprowadził mnie do wyjścia.

- Jeśli chcesz możesz nadal wpadać raz na jakiś czas. - Posłał mi promienny uśmiech. - Mamy sporo czasu do nadrobienia...

- Jasne. - Odwzajemniłam się równie promienistym uśmiechem opuszczając jego dom.

Tym razem nie kłamałam. Zjawię się w jego domu jeszcze nie raz, nie dwa. Może uda mi się w końcu znaleźć jakieś czwarte wyjście, które zadowoli wszystkich.

***

- Mam go! - Oznajmiłam dość radośnie na kolejnym spotkaniu rebelii. Nie czekając dłużej podłączyliśmy dysk do komputera. Teraz mieliśmy wszystko czarno na białym przed oczami. Każdą jedną umowę każdego jednego pracownika. I tych żywych, martwych, tych o których słuch zaginął. Były zapisane jako nasze imiona i nazwiska plus pseudonim. Leciało od najnowszych, Yui, potem moja, Sachi... Co ciekawe na samym dole była tylko Ryoko, a zaraz po niej Eve i Ringo.

- Gdzie jest umowa Afuro? - Zapytałam zdziwiona.

- Zakładam, że często do niej zagląda... - Stwierdziła Eve i używając skrótu klawiszowego odnalazła wspomniany papier. - Widzisz, jest. - Zakręciła kursorem wokół jego nazwiska i pseudonimu. Wciąż zdawała się być bardzo niechętna do rozmowy ze mną, jednak przynajmniej nie traktowała mnie jak powietrze, ani nie wyzywała przy najbliższej okazji.

- Pokaż umowę Ryoko. - Zagaiłam, gdy bez celu przeglądała kolejne nazwiska.

- Ja myślę, że nie powinniśmy przeglądać umów tych, których już z nami nie ma. - Stwierdził Ringo krzyżując ręce na piersi. - Z resztą co to zmienia? - Eve jakby chcąc zrobić mu na złość tylko wzruszyła ramionami i kliknęła na wspomniany plik.

Imię, nazwisko, pseudonim, data urodzenia, profesja...

Ryoko, Momose, Sakura, 1.04.20XX, hazardzista...

Dług:

- Co się... - Eve spoglądając na tę informację przetarła oczy jakby nie dowierzając.

- Bez jaj, ktoś musiał to edytować... Przecież jak byk pamiętam jaki miała dług. - Ringo również zdawał się nie dowierzać.

W końcu również spojrzałam na tę informację.

Dług: -2 476 000¥

Również widząc to nie dowierzałam. Afuro milczał obserwując nasze reakcje. Eve w popłochu otworzyła obok plik z moim długiem, który jak się okazało, również nie był prawdziwy...

Dług: 26 400 000¥

Gdy podpisywałam umowę było to 28 milionów. Eve jakby lampka zapaliła się nad głową i wyciągnęła spod biurka notatnik. Strony były całe zapisane malutkimi cyferkami niebieskim tuszem. Przewertowała kartki aż znalazła tą, na której podliczała mój dług.

- Już wiem o co chodzi. Ishido w tym pliku również podliczał ile każdemu brakuje do spłacenia długu. Ryoko w trakcie śmierci miała już dwa miliony na koncie... - Przełknęłam ślinę. Dwa miliony... Za taki hajs można zacząć życie kompletnie od zera. Wynajmować niewielkie mieszkanie nawet w centrum miasta, znaleźć pracę... A Ryoko była uziemiona w Meteorze.

- Nie wiedziałaś o tym? Czemu nie uciekła do Akiry, czy coś w tym stylu? - Dopytywałam zaintrygowana tematem.

- Ryoko zabroniła mi liczyć ile brakuje do jej długu. Jak dobrze pamiętam mówiła, że chce cieszyć się tym, co jest teraz a nie myśleć o życiu, gdy wyjdzie z Meteory. Dobrze się bawiła... - Afuro jak na zawołanie uderzył pięściami w blat i bez słowa wyszedł do innego pomieszczenia. Już zdążyłam zapomnieć jak ciężki jest dla niego temat Ryoko... - Dobra, trzeba to wykasować. Ktoś jeszcze chce coś przejrzeć? - Podniosła głos, aby również Afuro mógł usłyszeć pytanie. Odpowiedziała jej jedynie cisza, dlatego zaznaczyła wszystkie pliki i...

"Wprowadź hasło: _____"

- Jaja sobie chyba robicie... - Ichiro schował twarz w dłoniach załamany zaistniałą sytuacją.

- No nic, trzeba go na amen zniszczyć. - Hana tylko wzruszyła ramionami i już chciała go odłączyć, jednak coś mnie oświeciło i zatrzymałam ją. Ta spojrzała na mnie zirytowanym wzrokiem.

- A co, jeśli pod tym hasłem są zapisane inne ważne rzeczy? - Uniosła pytająco brew nie rozumiejąc, co mam na myśli. - Jeśli teraz uda nam się zgadnąć to hasło, a w przyszłości nie będzie możliwości, będziemy pracować pod presją czasu, a będziemy potrzebowali złamać inne tego typu zabezpieczenie... Może będzie tam identyczne hasło? - Kouta zderzył swoją pięść z otwartą dłonią łapiąc, że faktycznie nie jest to głupie.

- Tak byłoby w idealnym świecie. - Afuro wrócił z drugiego pokoju psując zapał naszej trójki. - Wpisz złe hasło chociaż raz, a przyjdzie mu alarm na telefon, czy maila, że ktoś próbuje włamać się do jego dysku. - Spojrzeliśmy na niego jak na idiotę.

- Serio chciałoby mu się wprowadzać taki system? Przecież to kupa roboty... - Zauważyłam jako pierwsza.

- Nie jemu. - Pokręcił głową z dezaprobatą. - Nie jesteśmy jego jedynymi pracownikami, to ktoś inny odpowiada za wszelkie zabezpieczenia, włamania, czy choćby obroże. - Złapał za wspomniany przedmiot na swojej szyi. - W końcu Meteora musi działać jak w zegarku...

- Akira? - Tylko ona przyszła mi na myśl na słowa o innym pracowniku Ishido. Na pewno nie jest jego zwykłą przyjaciółką i tego dało się domyślić.

- Nie. - Ponownie chwycił za swoje skronie załamując się nad brakiem mojej domyślności. - Ona odpowiada za większość alkoholi na barze. Ta osoba nazywa się Alejandro i w głównej mierze odpowiada za plecy Meteory. - Wpatrywałam się w niego jak słup soli, na co ten uśmiechał się z wyższością, że może zagiąć i zaskoczyć nas niektórymi informacjami. - Jeśli chcemy uciec z Meteory to on jest tak naprawdę naszym największym wrogiem. Bez niego Ishido byłby bezbronny, a Meteora byłaby zwykłym klubem. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Zdecydowanie coś ostatnio stało się w życiu Terumiego. Nigdy nie był tak wylewny jak dzisiaj, wręcz nie przyznawał się do prostych informacji, które znał każdy w Meteorze. A teraz... Wszyscy staliśmy z otwartymi ustami zdziwieni, że powiedział nam o czymś takim.

- Masz jakiś plan? - Shouko wydawała się najmniej zdziwiona zaistniałą sytuacją, dlatego odezwała się jako pierwsza.

- Nie mam żadnego. - Zaśmiał się ironicznie. - To, co robimy aktualnie zmierza w bardzo dobrym kierunku. Z Alejandro mam akurat bardzo dobre kontakty i jeśli już kiedyś komuś ulegnie to właśnie mi. Zrobię wszystko, by wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji. - Przejechał palcami po swoich ustach jakby wyraźnie sugerując, co według niego znaczyło "zrobię wszystko".

- Czyli mamy tylko jedną szansę na wpisanie hasła? Albo trafimy, albo wylądujemy w piwnicy wychodząc najpewniej bez jakichś narządów? - Pozostała trójka przytaknęła.

- Zakładam, że to data urodzenia Afuro. - Stwierdziła Eve, na co parsknęłam śmiechem. - Ktoś z was się na tym zna i wie, jak to złamać? - Ja i Ringo pokiwaliśmy przecząco głowami, natomiast Terumi spuścił wzrok.

- Ja nie, ale Hokori już tak. - Złapał się za ramiona, jakby ta osoba wzbudzała w nim złe wspomnienia. Hana zaklęła pod nosem.

- No z nim może być ciężko. - Stwierdziła po chwili milczenia. - Afuro nienawidzi, więc jego nie warto wysyłać, do Ringo lubi podskakiwać, więc na pewno się nie zgodzi. Ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać. - Zaplotła ręce na piersi.

- Z jakiej racji nie masz zamiaru z nim rozmawiać? - Po reakcji wszystkich domyślałam się, że to kolejna brudna robota i kompletnie nie uśmiechało mi się, by spadała ona na mnie. Zwłaszcza, że już jedną musiałam wykonać, co nie było wcale przyjemnym przeżyciem.

- Nie rozmawiam z kryminalistami kwalifikującymi się na dożywocie. - Syknęła. Już miałam jej odwarknąć, jednak przerwał nam długowłosy chłopak.

- Ja to zrobię. - Westchnął ciężko. - Mam z nim kilka spraw do wyjaśnienia, więc niemalże idealnie.

- Zdajesz sobie sprawę, że jak to zjebiesz to na kolejną prośbę nawet od Kokoro się nie zgodzi? - Ostrzegła go Hana.

- Zdaję.

Licznik słów: 2598

Data napisania:

Teraz jak to edytuję to widzę jak bardzo Meteora nie ma sensu momentami. Ech... Kiedyś może to poprawię tak, żeby miało to sens, bo ja sama zaczynam się w tym gubić. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro