10. Wrócę do ciebie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Synu.. - odparł Raćmir, gdy tylko Ludwik rozłożył się wygodnie na fotelu.

-Och Staruszku zluzuj majty.. Bez takich zwrotów bo mnie mdli.- Letson skrzywił się i przewrócił oczami.

- Ludwik! Należy mi się szacunek.- na te słowa zdenerwowany Ludwik rzucił się na Raćmira i zaczął go dusić.

-Okazał bym ci go, gdybyś się kurwa nie dopieprzył do mojej dziewczyny!- warknął ukazując kły.

-Jestem twoją dziewczyną?- zapytałam zaskoczona jego słowami.

- Kochana proszę nie denerwuj mnie jeszcze ty..- poprosił Ludwik zanim rzucił Ramirem o ścianę. Ja tylko zaśmiałam się w myślach.

- Ymmm.. Ok..- odparłam..

- Tak, więc że względu na Tishe, która potrzebuje jeszcze stwóry nie zbije cię. Ale pamiętaj! Nie jesteś moim ojcem!! Wiec kurwa jeśli jeszcze raz choć dotkniejsz ją palcem.. Przysięgam twoje ciało nie rozpozna nawet twój przydupas Kaspian. Bedziesz jak Ser Szwajcarski... - zaczął wrzeszczeć na Raćmira. Podeszłam do mojego wampira i chwyciłam go za rękę ciągnąc do wyjścia.

- Nie dasz rady jej ochronić.. Jesteś za słaby.. Jestem starszy.- Ludwik wkurwiony na maksa tylko na niego spojrzał.

-Takie ścierwo, które przede mną leży nigdy nie będzie godne nawet mnie dotknąć! Zapomniałeś że przez sto lat żyłeś jak mumia?! Ja przez ten czas urosłem w siłę. Nienawidzę cię Staruszku.!

-Ja nigdy nie umrę.! Zapamiętaj to sobie! - odparł Raćmir

-Och nie kuś mnie żebym to sprawdził. Bo po tym co zrobiłaś mam ochotę przebić cię kołkiem a następnie spalić! - wysyczał Ludwik.

- Może już chodźmy. No bo wiesz... mam dość patrzenia na jego mordę!- warknełam. Ludwik wziął mnie na ręce i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w samochodzie. Letson osadził mnie delikatnie na siedzeniu pasażera a sam zajął miejsce kierowcy. Kiedy ruszył, ja wpatrywałam się w widoki za oknem.

- Kim jest Tisha?

-Ona jest moją znajomą...- odparł zmieszany.

-Znajomą??- zapytałam podejrzanie.

-Tssaaa.. Poznałem ją miesiąc po wyjeździe z Kansas.. Była świeżo przemieniona. A każdy wie że taki wampir musi przebywać ze stwórcą aż do pełnej przemiany..

-Pełnej przemiany?

-Yhm.. Pełna przemiana następuje dwa lata po ugryzieniu.. - popatrzyłam na niego zdziwiona. A Letson się zaśmiał.- Nikt od razu nie zostaje wampirem. To strasznie skomplikowany proces.

-Gdzie byłeś przez ten rok?

- W Los Angeles. - a ja przekręciłam oczmi..

-Tylko tam nie szukaliśmy.- mruknełam.

-Niall wcale nie zamierzał mnie znaleść..- warknął pod nosem Letson.

- O czym ty mówisz?

- Ten fabowaniec chciał ciebie na własność.. Przebiegły męczennik. Nie lubie gościa. Mój "ojczulek" mógł się patrzyć kogo zmienia.
I nie wybierać Zjebanych Blondynek wersji męskiej..-odparł urażony i poirytowan.

-Haha. Pozostawienie tego bez komentarza będzie dobrym wyjściem... - zaśmialiśmy się obydwoje..- Gdzie jedziemy?

- Do mnie.. Jest najbliżej.. - Ludwik spojrzał na mnie i puścił mi oczko.

- Los Angeles ??

-Tak dziewczynko wracamy do Miast Aniołów.- odparł i przyśpieszył.

---

Kochani Raćmir pożyje jeszcze trochę.. *-*

Mówiłam komentarze = rodział..

Tak bardzo chce wiedzieć co o tym myżlicie..

Jeśli macie jakieś pytania do:
-Raćmira.
-Ludwika.
- Kate.
-Nialla.
lub innego bohatera z 1 części (*Mglistej Twierdzy*) lub coś was nurtuje z życia tych bohaterów.
To możecie zadać je Tu (*w tym rozdziale*) a po 11 rozdziale zrobię rozdział z odpowiedziami na wasze pytania *-*
Bedzie mi miło na nie odpowiadać.

Dziękuje że jesteście...
Dużo miłości..
Lotte :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro