Koledzy z Kioto 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ogata Pov

- Więc to ty. Pozwól, że zadam ci pytanie! - byłam ciekawa o co chodzi.

- JAKI JEST TWÓJ TYP DZIEWCZYNY!?

Czy on mnie pomylił z chłopakiem? No cóż, nie dziwię się jak nie widzi mojej twarzy.

Może wytłumaczę te małe nieporozumienie.

- Otóż, jestem dziewczyną, zacznijmy od tego.

Gdy to powiedział zobaczyłam zdziwienie jego.

- Oh.. Proszę mi wybaczyć! Zmylił mnie twój wygląd!

I tak powtórzył to kilka razy.
Też zobaczyłam szok innych gości.

- A jeśli bym miała odpowiedzieć na pytanie, z męskiego punktu widzenia... - zastanowiłam się. - Ładna figura, z fajnymi piersiami? Ale nie samym wyglądem kobieta żyje, więc na pewno nie głupia.

Zobaczyłam jeszcze większy szok. Trochę się przestraszyłam, ale nie okazywałam tego.

- Już cię lubię! Choć jesteś kobietą, to się dogadamy!

Co? To mi przyszło do głowy.

- Dobra, ale nie po to my przyszliśmy. - przerwała chyba Mai.

- No tak. - wow, już spoważniał. - Słyszeliśmy, że dołączył do siostrzanej szkoły ktoś nowy i chcemy poznać.

- Mam się bać? - spytałam odsuwając się od tego umięśnionego. Straszne.

- Nie, spokojnie! To spotkanie na luzie! - wtrącił się Gojo-sensei.

- Ale i tak chcę cię przetestować! - krzyknął mięśniak.

- Yyyyyyyyyyyyyyyyyy.

W tym czasie podbiegła jakaś błękitnowłosa.

- Hej, Jestem Miwa! Nie wiedziałam, że dołączy taką ładna dziewczyna do naszego grona! - zaczęła i dalej coś pytała mnie, ale ledwo co słyszałam. Tak szybko mówiła.

Potem dostała od jakiejś małej dziewczynki miotłą w głowę.

- Nishimiya. - wskazała blondynka na siebie. - Czarnowłosa, Mai. Ten wiecznie z zamkniętymi oczami, Noritoshi. A ostatni Mechamaru.

- Miło poznać waszą drużynę.

Poczułam, że ktoś ciągnie mnie do tyłu.

- No i poznaliście ją! - odezwała się Nobara. - Coś jeszcze chcecie?

- Nie będę się powtarzać. - rzekł poważnie Todo.

Odruchowo przeteleportowałam się na najbliższe drzewo. Nawet nie zdążyli zauważyć gdzie zniknęłam.

- Dwa metry ode mnie, Todo. - powiedziałam głośno, żeby usłyszeli.

Nie słyszałam co oni mówili. Minęła minuta, a dalej siedziałam na drzewie.

Obudziłam się ze swojej nudy czując dziwną aurę.

Ignorując innych skakałam z drzewa na drzewo.

Im bliżej, tym cięższa aura.

Słyszałam czyjeś kroki. Nie ruszyłam się dalej.

Jakiś brzydki osobnik spokojnie spacerował.

- Klątwa? - pomyślałam.

Była dziwnie umięśniona. Miała jedną rękę. I oczy z gałęzi.

- Specjalna klątwa.

Od razu rozpoznałam. Jak narazie kreatura nic złego nie robi.

- Wyczuwam twoją obecność. Pokaż się.

Miałam dziwnie głuchy żeński głos.

- Czemu tu jesteś? - pytając zeszłam z drzewa i pokazałam się.

- Pierwszy raz ciebie widzę. Jesteś nowa?

- Pierwsza pytałam.

Nie odpowiedziała nic tylko szła w moim kierunku. Od razu zrobiłam krok w tył.

- Dwa metry ode mnie.

- Rozumiem. Cóż, chciałem zobaczyć co się zmieniło i dać znak wam, czarodziejom.

- Nie typowe. - tyle powiedziałam.

Później dalej coś mówiła, a ja nie słuchałam trochę.

- ... Wszyscy czarodzieje zostaną pokonani! Taki nasz plan, nowy osobniku.

- Nuda.

Kreatura się zdziwiła.

- Ty i jeszcze tam ktoś, coś, tylko to samo. Według mnie by mnie to znudziło. - jako iż aktorstwo to moja kolejna zajawka, udawałam typowego Kokicha z Dangi.

- A tobie powinno się znudzić te chodzenie do tej szkoły. Nie mylę się?

- Tak i nie.

Była między nami cisza.

- Nawet nie zaatakujesz mnie?

- Jeśli nic złego nie zrobiłeś to nie muszę chwilowo. Ale jestem ciekawa jednego.

Zanim się odezwał, pozbyłam się jego zakrytego miejsca. Na luzie ucięłam mu to.

- Jak tym czymś się posługujesz?

Odwróciłam się do zszokowanej klątwy.

- Jesteś... Hanami? Chcesz troszczyć się o przyrodę? Jest wiele sposobów, żeby zmotywować ludzi do szanowania ziemi. A dzięki tym. - trzymałam jego lewą niby rękę. - Nic nie osiągniesz. - spróbowałam spalić tą część ciała.

- Nie wiesz, że nie uda ci się mnie zniszczyć? - gdy tylko wydłużyła gałęzie ze swoich paznokci usłyszeliśmy...

- Więc tutaj jesteś!

Zobaczyłam swojego nauczyciela i kolegów.

- Nieładnie się oddalać. - dodał.

Zobaczyłam jak klątwa znika. To nie typowe.

Też ręka, którą trzymałam powinna zniknąć.

Pogrzebałam trochę i zobaczyłam jakąś kartkę.

Od razu wyciągnęłam.

" Niedługo znów się pojawimy. "

- Mają jeszcze raz zaatakować szkołę? - zastanowiłam się, co dokładnie chcą.

- Ou, czyli powtórka z rozrywki? - nachylił się nade mną czytając kartkę. - Okey! Wracamy! Żarcie będzie!

Razem z grupą szliśmy za Gojo.

Ktoś mnie złapał za ramię.

- Jesteś godnym przeciwnikiem dla tych klątw. - oznajmił Todo po czym dołączył do osób przede mną.

Nie rozumiem dlaczego to mi powiedział.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, że ten rozdział może być słaby.

Chcielibyście, żeby Sukuna się pojawił?

Dajcie znać!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro