Koncepcja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***Wojtek***


Amelia,ku naszemu wielkiemu zadowoleniu zwolniła.Nadal się uczy,ale nie tak obsesyjnie jak jeszcze kilka tygodni temu. Słowa przyjaciółki dały jej do myślenia,bo nie pamiętam już weekendu,w który wyciągałaby książki. Chyba że oglądanie pewnej bardzo jej bliskiej filmowej kreacji Tomasza Kota weźmiemy za naukę. Owszem,dalej mi o kardiochirurgii dużo opowiada,ale to robi  raczej z pasji niż z przymusu. Teraz oboje skupiliśmy się już centralnie na Diance,która z dnia na dzień robi się coraz bardziej wymagająca. Ma siedem miesięcy i w tamtym tygodniu odkryła,że potrafi raczkować. Z jednej strony super,bo to znaczy,że dobrze się rozwija, z drugiej...skubana,jest bardzo szybka i na moje ,,Nie uciekaj"reaguje rozbrajającym śmiechem. Poza tym, jest na tyle wyrywna,że ostatnio próbowała...wstać przy moim wózku, czym przeraziła Amelkę i na jej pytanie,co wyrabia,mała znów się zaśmiała,czym chyba próbowała powiedzieć,,Stoję,ślepi jesteście?". Krótko mówiąc,jest z nią...intensywnie.Ale jest cudowna. I z tego,co słyszę,podobna do mnie. Przyznaję,że nie spodziewałem się,że można kogoś kochać aż tak. I że od kogoś tak małego można się tyle nauczyć ( w życiu bym nie pomyślał,że spadające z drzew liście mogą być tak interesujące i piękne). To może zabrzmi dziwnie,ale po wypadku zaczynałem godzić się z myślą,że nikogo po sobie nie zostawię,bo w swojej sytuacji nie znajdę kobiety,która kiedykolwiek mi się odda. A jednak. Obie z Amelką pomogły mi uwierzyć w to,że jestem w stanie stworzyć z kimś swój własny,idealnie nieidealny kawałek świata.


***


- Kochanie,mam pomysł- wypala Amelia,unosząc głowę znad czytanego wywiadu- rzeki z Zembalą. 


- Jaki?


- Wyjedziemy do Szczecina na święta. Co ty na to?- pyta z podekscytowaniem.


- Skarbie,jest październik. Jeszcze dwa miesiące...


- No to co? Zaraz ci w radiu odpalą ,,Last Christmas", w sklepach ogłoszą promocje na bombki i choinki, a Socha wyskoczy z reklamą biżuterii, więc ja się już wpasowuję w ten klimat- żartuje.


- Dobry pomysł,ale...


- No tak...-przewraca oczami - ,,Ale" musi być,nie?


- Nie o to mi chodzi. Nie uważasz, że czterogodzinna wyprawa to niezłe wyzwanie?


- Tyle samo mieliśmy do Zakopanego. Wtedy dała radę- przypomina z lekkim triumfalnym uśmiechem.


- Wtedy miała niecałe trzy miesiące i tak naprawdę całą drogę spała. Teraz może nie być tak łatwo.


- No właśnie. Użyłeś bardzo ważnego słowa. Może. Nie wiem,czy zauważyłeś,Diana lubi jeździć samochodem.  


- Kilkanaście minut po mieście, nie cztery godziny!


- Myślę,że nie miałaby problemu- pozostaje nieugięta.- Zresztą,tak sobie myślałam,że moglibyśmy zabrać Natalię...


- Co?! Kotek,stąd do Gdańska mamy prawie  sześć godzin. Zresztą,to nawet nie jest po drodze! Mówiła ostatnio,że raczej nie przyjedzie,że woli wyjść gdzieś ze znajomymi...


- Chcesz  mi powiedzieć,że woli być sama w obcym mieście niż w domu z rodziną w Wigilię? Mam do niej zadzwonić i zapytać? Przecież to jest do ogarnięcia! Ściągniemy ją do nas pod byle pretekstem,a potem pojedziemy do Szczecina.


- Zapomniałem,że u ciebie zawsze wszystko da się załatwić...


- Ty się powinieneś cieszyć,że ci siostrę chcę do domu na święta sprowadzić! 


- A czy ja mówię,że się nie cieszę? Po prostu...


- Po prostu w to nie wierzysz. Mylę się?


- I to grubo. Nie jest tak,że w to nie wierzę,tylko... biorę pod uwagę różne opcje. 


- Różne? Tylko negatywne! Może wymyślisz,że się zabunkrujemy i wyjdziemy z domu dopiero po Nowym Roku?


- Nie przesadzaj. Wyjdziemy w momencie,kiedy już nie będziemy mogli patrzeć na pierogi i barszcz- próbuję rozładować lekko zgęstniałą atmosferę.- Ale trzeba to będzie zrobić tak,żeby mama i babcia się nie pokapowały- daję jej do zrozumienia,że podjąłem decyzję.


- Czyli...jedziemy?!


- Jedziemy.


***


Po dokładnym przedyskutowaniu naszego planu z rodzicami,wziąłem na siebie trud ściągnięcia Natalii. Wygrzebałem na stronie filharmonii informację o koncercie symfonicznym odbywającym się we Wrocławiu dosłownie kilka dni przed Wigilią ,mając na względzie,że moja młodsza siostra jest wielką fanką tego typu wydarzeń. Mam tylko nadzieję,że nie wykryje naszego podstępu...



Hej!

Witam Was przeziębiona ja z nowym rozdziałem!

Pozwoliłam sobie na przeskok w czasie,żeby łatwiej mi było z pisaniem rozdziałów świątecznych:)

Myślicie,że Natalia się domyśli?

Mam nadzieję,że Wam się podoba<3

Do następnego!

P.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro