❤ Nie trzeba czuć lęku ❤

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Młoda dziewczyna poprawiła kosmyk włosów, który postanowił oddzielić się od reszty. Nastolatka nachylała się z delikatnym uśmiechem nad krzewami róż. Jej malinowe wargi zaczęły się powoli poruszać, mówiła do niego, mimo to jej wzrok wciąż skierowany był w stronę roślin. Kiedy ich oczy napotkały się, uśmiech na jej twarzy znacznie się powiększył. Uśmiechała się pełnią siebie. Widział w niej tyle szczęścia. Szczęścia, które zaczęło wkraczać w jej życie dzięki niemu, dzięki temu wyjściu, dzięki temu miejscu, dzięki tym kwiatom.


- Nie sądzisz? – wpatrywała się w niego, oczekując odpowiedzi. Nie był w stanie zrozumieć, o co go spytała, jego uwaga całkowicie pochłonięta była jej osobą.


Uśmiechnęła się raz jeszcze, jednak nie powtarzając pytania.



~*❤*~



Madara stał przed budynkiem, w którym chętnie gościł kilka lat temu. Pierwotnie spędzał tu czas z Hashiramą, który pokazał mu miejsce. Z czasem zaczął przychodzić tu również sam, by odpocząć. Ostatecznie zespół szklarni oraz ogrodów stał się, także miejscem spotkań z [imię]. 


~*❤*~



Dźwięk dzwoniącego telefonu rozległ się w mieszkaniu. Młoda kobieta nerwowo sięgnęła po urządzenie, ku jej uldze ekran wyświetlił neutralny jej zdaniem kontakt.


- Tak, słucham?
- [Imię] sprawdziłem twoje prace.
- Szybko! – przerwała Tobiramie.
- Obiecałem, że zajmę się tym natychmiastowo – mężczyzna wydawał się wyraźnie dumny ze swojego osiągnięcia – powinniśmy zdecydować czy wydać najpierw zbiór pomniejszych opowiadań, czy całą powieść. Wydaję mi się, że w tym przypadku muszę pokazać wszystko Mandarze – wypowiedzenie tego imienia wystarczyło, by ton rozmowy uległ całkowitej zmianie, obustronna euforia rozmówców zdała się całkowicie ulotnić. On odczuwał niechęć i obrzydzenie, ona dziwną mieszankę strachu, wstydu oraz radości.
- Nie możemy sami zadecydować? – kobieta przerwała ciszę.
- Teoretycznie możesz zdecydować sama, ale musisz pamiętać, że od tego zależy twoje wejście na rynek czytelniczy.
- Będę się widziała dziś z Madarą, postaram się to z nim omówić.
Na linii nastała cisza.
- Rozumiem, owocnego spotkania – Tobirama ostatecznie przerwał milczenie.
- Dziękuję – [Imię] wypowiedziała to już właściwie do siebie samej, jej rozmówca zakończył połączenie.



~*❤*~


Madara poniósł znudzony wzrok znad kierownicy samochodu, po czym przeniósł go w stronę bocznej szyby, w którą raz po raz uderzała drobna, kobieca dłoń. Kiedy jej właścicielka zauważyła, że Uchiha zebrał już myśli i powrócił na ziemie, posłała mu przyjazny uśmiech.

- Witam wschodzącą gwiazdę — mężczyzna przybrał jeden ze swych szelmowskich uśmiechów, podczas wysiadania z samochodu, kiedy opuścił pojazd, delikatnie pochwycił dłoń swojej towarzyszki, po czym złożył na niej krótki pocałunek.
- Dobry wieczór — kobieta wciąż uśmiechała się promieniście.
- Zapraszam panią.

Za nimi rozległ się dźwięk informujący, że samochód został odpowiednio zamknięty. Rześkie powietrze poruszało się powoli. Uchiha wyciągnął swoje lewe ramię, pozwalając, by młoda pisarka mogła oprzeć na nim swoje prawe. Nawet jeśli w oczach innych kobiet pozostawał dupkiem, w oczach [Imię] chciał pozostać prawdziwym dżentelmenem. Kątem oka obserwował, idącą obok [Nazwisko]. 

Wciąż elegancka, gustowna, pełna wdzięku. Myśl, że Tobirama usiłował w jakikolwiek sposób, zdobyć względy tej kobiety drażniły Madare. Musiał jak najszybciej zaznaczyć swoją dominację, wyższość i przewagę.


~*❤*~


- Minęło trochę czasu od naszej ostatniej wizyty w tym miejscu.
Uchiha nie odezwał się słowem. Szedł wyraźnie zamyślony.
- Trochę się tu pozmieniało. Otworzyli tu kawiarenkę — powiedział po jakimś czasie.
Wyprostowałam się, wciąż wsparta na jego ramieniu. Chciałam pozostać spokojna do końca spotkania. Utkwiłam wzrok w kwiatach. W głowie roiło, się od najróżniejszych myśli. Każda nawet ta najmniejsza związana była z nim. Czy dobrze robię, chcąc go trzymać na dystans? Czy powinnam tak robić? Ranie go tym, czy samą siebie? Chce czegoś więcej? Może wszystko to źle rozumiem?
- ... dobrze?- jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak! - wyrwało mi się bez najmniejszego namysłu.
- Słuchałaś mnie?
- Oczywiście, a teraz pozwolę ci się zaprosić na kawę.

Madara zatrzymał się, zmuszając mnie do tego samego.
- Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że właśnie zgodziłaś się zostać moją żoną albo że wydawnictwo chce zrezygnować z wydania twojej książki.
Spojrzałam na niego oburzona. On natomiast wpatrywał się we mnie tak intensywnie, że w czarnej parze oczu mogłam dostrzec swoje dokładne odbicie.
- Przepraszam. Przyznaję, że nie słuchałam. Zapatrzyłam się.
- Pytałem, jak układa ci się współpraca z Senju.
- Ah, jest jedna kwestia, którą chciałabym z tobą dziś omówić. Ale może faktycznie zróbmy to przy kawie.
- Zatem zapraszam.


~*❤*~


Jasne, przestronne wnętrze jednej ze szklarni sprawnie zostało przemienione w przytulną kawiarenkę. Pomieszczenie idealnie nadawało się na spędzanie czasu w chłodniejsze dni. Z racji faktu, że zaczynało się lato, a pogoda dopisywała. Madara prowadził mnie do jednego ze stolików ulokowanego poza szklarnią. W tym miejscu mieszał się ze sobą aromat kawy, zapach wszelkich deserów i słodkości oraz woń kwiatów.


- Tobirama przejrzał już wszystkie prace, jakie mu dostarczyłam na początku tygodnia — zaczęłam, zajmując miejsce — chce przygotować materiały do druku. Dziękuję.
Madara dosunął moje krzesło do stolika, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- W czym zatem problem?
- Nie wiemy, czy jako pierwsza powinna ukazać, się powieść, czy zbiór opowiadań.
- Omówił z tobą swoje spostrzeżenia?
- Nie.
- Oboje się spieszycie z wydaniem. To zrozumiałe, ale i ty, i on musi zauważyć, w czym czujesz się lepiej, co łatwiej ci się piszę, a kiedy przytrafia ci się blokada. Omów z nim jedną z krótkich powieści. To będzie dobry start.
- Rozumiem.
- Odwiozę cię dziś i wezmę od ciebie prace. Przejrzę je, w poniedziałek omówię wszystko z Tobiramą.


Czułam, jak z minuty na minute uśmiech na moje twarzy powiększa się. Nie wiedziałam, co sprawia mi większą radość. Myśl, że moje marzenie zostanie wkrótce zrealizowane, czy to, że Madara pomaga mi w jego spełnieniu.


- Za dwa tygodnie odbędą się duże targi. To będzie dobry moment. Nie mówmy już o pracy.
- Dobrze. Zatem co u ciebie?
Madara uśmiechnął się delikatnie. Jakby ten drobny, niemalże niezauważalny ruch warg miał mi odpowiedzieć "dobrze, właściwie bez zmian".


~*❤*~


Czarnowłosy był idealnym rozmówcą. Spokojny, opanowany, cierpliwy. Pochłaniał każdą informację, dając przy tym swojemu rozmówcy do zrozumienia, że jest on traktowany jak najbardziej. Madara nigdy nie przerywał ani nie zadawał pytań. Wychodził z założenia, że rozmówca udzieli mu tyle informacji, ile uzna za słuszne. Jedynym momentem, kiedy starał się pozyskać więcej wiadomości była próba rozwiązania problemu lub konfliktu. Tym razem było całkowicie inaczej. Owa różnica wynikała z faktu, że Uchiha starał się na nowo zebrać dotyczące mojej osoby.


~*❤*~


- Proszę — czarnooki otworzył przede mną drzwi samochodu, kiedy upewnił się, że siedzę w środku, zamknął pojazd.


Jeśli wcześniej mój towarzysz nie wyczuł zdenerwowania, które towarzyszyło mi w czasie spotkania, to z całą pewnością odkryje je już wkrótce.
Drzwi od strony kierowcy odtworzyły się. Madara zajął swoje miejsce. Silnik zarył. Ruszyliśmy.
Za kilka chwil zostanę zmuszona, by wpuścić go do swojego mieszkania.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro