Nie zwracajmy uwagi, to tylko Thomas.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nathan spojrzał w stronę z skąd przybiegliśmy, mój wzrok odruchowo powędrował w tę samą stronę. Zobaczyłem trzech mężczyzn w garniturach idealnie przebiegających obok nas. Nie zauważyli, że skręciliśmy. Spojrzałem na Nathan'a, patrzy na mnie i uśmiecha się.
Chris- Czemu się uśmiechasz?
Nathan- Nawet dobrze całujesz. Takie pięć na dziesięć - zaśmiał się i puścił mnie
Chris- Idiota
Nathan- Ale za to jaki przystojny idiota - uśmiechnął się
Chris- Na przyszłość mów zanim mnie pocałujesz - zaśmiałem się
Nathan- Dobrze, następnym razem wykrzyczę na cały sklep, że chcę Cię pocałować, aby inni odwrócili wzrok, przez zawstydzenie zaszłą sytuacją, a później jeszcze po pocałunku krzyknę gdzie uciekniemy, zanim agenci ogarną, że to my. - uśmiechnął się złośliwie
Chris- No i teraz gadasz z sensem. - zielonooki strzelił facepalm'a - Dobra chodź już, musimy załatwić to co mamy na liście i spadać stąd, bo jeszcze nas złapią. - założyłem kaptur i ruszyłem w stronę sklepu z narzędziami.

Oczami Celeste

Chyba rebelia nabiera tempa. Każdy już dostał zadanie..no prawie. Ja i Lili niezbyt wiemy co mamy robić. Niby próbujemy coś wymyślić, ale opornie to idzie.
Lili- A jaki mamy plan na odbicie Cameron'a?
Celeste- Fred i George się tym zajmują.. - westchnęłam
Xian- Celeste możemy pogadać?
Celeste- A o czym? - westchnęłam ciężko. Nie mam ochoty z nim rozmawiać ani nie chcę go widzieć.
Xian- O nas - chciał mnie złapać za dłoń, ale odsunęłam się
Celeste- Rozumiesz, że już nie ma "nas"? Xian ty mnie oszukałeś i chyba nawet nie dociera t do Ciebie.
Xian- Nie dociera to do mnie, bo Cię za bardzo kocham, aby się poddać.
Celeste- Walcz sobie ile chcesz, ale nie liczyłabym na otrzymanie drugiej szansy. - minęłam czarnowłosego i ruszyłam do wyjścia. Okazało się, że Lili idzie ze mną. Ucieszyłam się poniekąd, bo nie chcę być teraz sama i nie potrzebuję myśleć o zaistniałej  przed chwilą sytuacji. Muszę skupić się na rebelii.

Oczami Chrissy

Otworzyłam ospale oczy. Zobaczyłam lekko rozmazane twarze nade mną. Przetarłam oczy dłońmi i spojrzałam jeszcze raz. Nade mną nachylają się bliźniacy, Jordan i Tyler.
Tyler- Hej
Jordan- Chrissy
Tyler- Jak
Jordan- się spało? - dokończył
Chrissy- Nie najgorzej - zaśmiałam się słabo.  - a tak właściwie to gdzie ja jestem? - zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu.
Jordan- Jesteś w szpitalu, a my przyjechaliśmy po Ciebie.
Chrissy- A czemu tu jestem?
Tyler- Podobno uderzyłaś się, albo oberwałaś w głowę. W sumie to nikt nam nic nie powiedział co ci się stało.

Oczami Cole'a

Czekam na przystanku. Za około pięć minut ma przyjechać autobus.  Moją uwagę przykuł szloch  kobiety, siedzącej na drugim końcu ławki. Zbliżyłem się do niej i lekko położyłem dłoń na jej ramieniu przez co podniosła głowę i spojrzała na mnie załzawionymi oczami. To ta kobieta, której pomogłem.
Cole- Co się stało? - zapytałem zmartwiony. Sam nie wiem dlaczego, ale głupio mi trochę za to jak ją potraktowałem.
Kobieta- Wyszłam ze szpitala, bo córka mnie poprosiła, abym jej kupiła jej ulubiony napój i miałam do niej już wracać, kiedy lekarz do mnie zadzwonił i oznajmił mi, że.. - nie była w stanie dokończyć, ale wiem o co chodziło. Usiadłem obok rudowłosej.
Cole- Wiem jak to jest stracić bliską osobę...
Kobieta- Ale nie własne dziecko.

Oczami Cameron'a

Otworzyłem oczy, a moje oczy zostały porażone światłem lampy. Zacząłem je lekko przymrużać, przyzwyczajając się do oświetlenia.
Kobieta- Już się obudziłeś?
Cameron- Gdzie ja jestem? - zapytałem lekko skołowany. Chciałem osłonić oczy przed światłem, ale mam unieruchomioną rękę. Nogi też? O co tu chodzi?
Kobieta- Jesteś w ośrodku. Mam przeprowadzić na tobie badania. Trochę przez pewien czas będzie boleć, ale z później się przyzwyczaisz. - powiedziała to z niewielkim uśmiechem na twarzy.
Cameron- Jakie badania?
Kobieta- Jeszcze dokładnie nie wiem. Pewnie, skoro tu trafiłeś będą chcieli, abym skopiowała twoją moc, albo sprawdziła jak działa w połączeniu z jakąś inną.
Cameron- Po co wam moja moc? O co chodzi z tym działaniem z innymi żywiołami?
Kobieta- Czyli wy nie wiecie... Co oznacza, że dzień waszej klęski jest coraz bliżej. Macie za mało informacji, aby wygrać tym swoim The Mob. Trochę wam współczuję i zazdroszczę. Nie miałabym odwagi, aby tak zawzięcie walczyć, nie wiedząc zbyt wiele.
Cam jesteś debilem. Masz moc umysłu i nie wykorzystasz jej, aby odpowiedzieć sobie na pytania. Zacząłem szukać w myślach tej kobiety, odpowiedzi. Za wiele się nie dowiedziałem, tyle, że dzięki łączeniu żywiołów można otrzymać zupełnie inne umiejętności. Fajnie, ale to działa tylko na poszczególne. Szkoda, że nie wiesz jakie to moce.. No cóż. A co do mojej mocy, to nie dostaniecie jej, aby dowiedzieć się co planujemy, czytając w myślach pojmanym osobą z rebelii. Czas się stąd uwolnić.
Pokierowałem myślami tej kobiety, aby mnie uwolniła, a następnie "wyłączyłem" ją. Po protu usnęła, a ja mogłem wyjść.
Każdą napotkaną osobę usypiałem, aby nic nie pokrzyżowało mi planu ucieczki. Kiedy już wyszedłem z budynku, szybko wskoczyłem na smoka i wzbiłem się ponad chmury.

Oczami Xian'a

Thomas wrócił z Rebeccą. Nic nikomu nie powiedzieli, gdzie byli, ani po co wyszli. Ciekawe co kombinują.
Celeste- Fred i George macie już ten plan?
Fred- Mamy..
George- połowę. Daj nam jakieś jeszcze...
Fred- pół godziny? I będziemy mieć wszystko dopracowane.
Celeste- Chłopaki nie mamy na to czasu. Musimy jak najszybciej odbić Cameron'a, bo mogą mu zrobić krzywdę.
Thomas- Właśnie! - wybiegł z bazy
Wszyscy spojrzeli po sobie.
Lili- Ktoś wie o co chodzi?
Rebecca i Bleta- Niezbyt.
Celeste- Nie zwracajmy uwagi, to tylko Thomas.
Alex- Którego nie sposób ogarnąć. Tak w ogóle to mówił jak się wydostał z więzienia i kto go tak urządził?
Mela- Nie, ale wątpię, aby chciał opowiadać o tym jak go torturowano.
Cece- To ma sens.
Cameron- Dajcie mi coś do picia. Strasznie się zmęczyłem podczas lotu - wszedł do bazy, zdyszany
Crystal- CAMERON! - rzuciła się chłopakowi na szyję
Cameron- Cześć Crsytal - przytulił ją z małym uśmiechem na ustach.
Celeste- No to zmiana planów! Jedziemy za dwie godziny do Manchester, więc szykować się. - krzyknęła, aby każdy ją usłyszał.
Fred i George- A my się tak staraliśmy i co? I plan poszedł i nie wróci. - rzucili kartkami i poszli do strefy relaksu.
Celeste- Fred... George.. no nie obrażajcie się - poszła za nimi. - Głowy do góry! Przecież to chyba nawet lepiej, że nie trzeba było wykorzystywać planu? - uśmiechnęła się.
Fred- Może tak, może nie.
George- Ty chyba nawet nie wiesz ile nas myślenia to kosztowało, spokojnie mamy zmarnowany limit używania mózgu ma następny miesiąc - zaśmiali się
Celeste- No dobra, to teraz chodzocie przygotujemy samochody.

Cdn

Hej, dobra mam dość obietnic, których nie dotrzymuje. Rozdziały jak widać pojawiają się w coraz większych odstępach czasowych. 😂
Mam nadzieję, że zmieni się to, bo chcę już tę książkę mieć skończoną.

Pytanie:

1. Macie jakieś pomysły jakie moce mogą się łączyć i jakie umiejętności obie osoby będą posiadać wtedy?

Do następnego rozdziału ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro