I'm on the HIGHWAY TO HELL!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wiktor- Poddajesz się?
Cole- Tak, a co mam zrobić innego? - Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, a ja oparłem się łokciami o schodek za mną i napiłem się piwa
Wiktor- Nie wiem -powiedziałem obojętnie
Cole- Nie doradzisz? Nie powiesz żebym się nie poddawał?
Wiktor- Wyglądam na psychologa? -Zaśmiałem się, a Cole przewrócił oczami - sory stary, ale ja się do tego raczej nie nadaje, a poza tym wiesz doskonale co robić
Cole- Myślisz że powinienem do niej lecieć?
Wiktor- Nie jestem psychologiem i do dawania rad jestem słaby chyba że chodzi o Blood, albo Lloyd'a, Anny lub Thomas'a
Cole- No okej, to...nie no nie wiem co mam zrobić
Wiktor- A co ci mówi serce? Jeju jak to brzmi dziwnie ode mnie
Cole- Trochę, ale dobra. Teraz chcę żeby syn był ze mną skoro Angelika mnie nie kocha
Wiktor- Jak uważasz - napiłem się piwa i wstałem -Dobra ja wstaje i lecę do rodzinki
Cole- No okej... -Powiedział smutno po czym wstał i poszedł do siebie. Szkoda mi go, ale co ja mogę zrobić?
Wytworzyłem smoka i poleciałem do domu.

22:30

Anny- I jak tam u Cole'a?
Wiktor- Szkoda gadać i niszczyć rodzinny wieczór, a gdzie Thomas?
Anny- U Celeste, ale zaraz pewnie będzie
Wiktor- A co w tym roku wymyślili? -przytułem moja żonę, która stoi do mnie tyłem i ser do sałatki
Anny- Wpuścili do szkoły dwa lub trzy konie, dwie krowy, kozy i stado kurczaków. Dyrektorka ma ich dość za te akcje
Wiktor- Niech się wyszaleje, dobre oceny ma, więc nie widzę przeciwwskazań, aby mógł się dobrze bawić -pocałowałem jej kark
Anny- No tak, mass rację,  zapomniałam że w sumie to spełnia nasze warunki -odłożyła nóż i odwróciła się do mnie
Wiktor- Ja zawsze mam rację -zacząłem ją całować
Thomas- Ja też..emm..może ja wrócę za godzinę -zaśmiał się
Wiktor- Nie no chodź dziś oglądamy film
Thomas- A jaki?
Anny- Wybierzemy zaraz coś -uśmiechnęła się

2:00, 2 września tego samego roku (następny dzień)

Oczami Celeste

Idę korytarzem w jakiejś pustej szkole. Gdzie ja jestem w ogóle? Po chwili zobaczyłam na końcu holu Thomas'a i bliźniaki.
Celeste- Hej! -zaczęłam biec do nich, ale oni się z każdym moim krokiem oddalali..co jest?! -chłopaki pomożecie? - Nie uzyskałam odpowiedzi. - Thomas proszę nie zostawiajcie mnie! -Znowu zaczęłam iść w ich stronę, a oni się oddalali -nie! Nie chcę być sama, błagam! -Zaczęłam jeszcze szybciej biec i poczułam jak moje łzy spływają po moich ciepłych policzkach. Upadłam na kolana, skuliłam się i zamknęłam oczy -proszę nie zostawiajcie mnie...ja..boję się samotności... -Podniosłam głowę i do około mnie nie było nic..dosłownie. U góry tylko światło padające na mnie, ale tak to wszędzie widać czerń i nic poza tym. Jestem sama..boję się. Mój oddech zrobił się nie równy, a ja poczułam jak moje serce przyspiesza z sekundy na sekundę..

Zerwałam się do pozycji siedzącej i zrozumiałam że to był tylko sen.. Panicznie boję się samotności i to jest jeden z moich koszmarów, który mnie nęka od kąd pierwszy raz zostałam sama w domu przez przypadek. Miałam wtedy chyba 5 lat. Spojrzałam na zegarek. 3 nad ranem super, teraz nie zasnę. Wstałam z łóżka opatuliłam się w koc i wyszłam na balkon. U Thomas'a świeci się światło, pewnie znowu boi się spać... Poprawiłam koc tak żeby nie spadł i zeszłam po pniu drzewa, które rośnie idealnie obok mojego balkonu. Kiedy już stałam boso na trawie, zaczęłam iść do domu mojego przyjaciela, po paru minutach marszu, znalazłam się pod balkonem Thomas'a. Użyłam mocy światła i szybko wyskoczyłam po gałęziach drzewa. Stanęłam na zimnych płytkach balonu i zapukałam do okna. Thomas otworzył okno, a ja weszłam do środka, siadając na parapecie
Thomas- No chodź -wyciągnął do mnie ręce. Złapałam się jego szyji i owinęłam nogi wokół jego bioder. Mój przyjaciel zamknął okno złapał mnie za uda podciągając, abym nie spadła. Zaczął iść w kierunku łóżka, gdzie mnie położył, a po chwili spałam wtulona w jego tors. Często kiedy któreś z nas budziło się w środku nocy, albo w przypadku Thomas'a jak nie mógł spać, to przychodziliśmy do siebie i spaliśmy, a od kąd Thomas mieszka w drugiej willi jest trochę trudniej, ale i tak zawsze się kończy tak samo.

Rano, 7:00

Oczami Thomas'a

Usłyszałem dobrze mi znany utwór ac dc, po chwili, kiedy zaczął się tekst piosenki usłyszałem że Celeste cicho śpiewa przez sen
Celeste- A Livin' easy
Lovin' free
Season ticket on a one way ride
Askin' nothin'
Leave me be
Takin' everythin' in my stride
Don't need reason
Don't need rhyme
Ain't nothin' I'd rather do
Goin' down
Party time
My friends are gonna be there, too, ehh
Thomas- I'm on the HIGHWAY TO HELL! -Zostałem skopany z łóżka..mojego własnego łóżka..na moją podłogę..muszę załatwić sobie dywan tu, bo za każdym razem, kiedy zostaje skopany przez Celeste z łóżka ten upadek boli.. Emm..w sumie już dobre sześć lat mnie skopuje jak śpi u mnie więc nie wiem czy jest sens
Celeste- Nie starsz mnie!
Thomas- Sory, ale aż się prosiłaś -Zaśmiałem się i usiadłem
Celeste- Dobra, która godzina?
Thomas- 7:01? -Spojrzałem na telefon -Tak 7:01
Celeste- Dobra idę się ogarnąć. -Wstała i poszła do mojej łazienki..chyba mogę się pogodzić ze spóźnieniem do szkoły -Dobra spóźnienie godzimy się -skoczyłem na łóżko opatuliłem się w kołderkę i usnąłem.

Oczami Lloyd'a

Całą noc poza domem i nadal nie mogę się uspokoić. Co Blood sobie myśli?! To ona właśnie tak rozpieszcza Celeste i Nathan'a, ale Nathan w przeciwieństwie do Celeste wie co jest dobre, a co nie. Sam nie wiem co teraz mam zrobić, nie mogę zostawić tego tak żeby Lucy dawała wolną rękę dzieciakom, bo niczego się nie nauczą..
Blood- Lloyd?
Odwróciłem się i zobaczyłem moją żonę
Blood- Musimy chyba pogadać -poprowiła kurtkę opatulając się nią bardziej, w końcu jest zimno. Zająłem swoją bluzę i przyryłem ją
Lloyd- Dobrze, ale chodźmy do domu, bo marzniesz -pocałowałem ją w czoło i cała złość mi zupełnie przeszła, zapomniałem chyba że to NASZE dzieci i razem musimy je wychować, a nie tylko jak mi się podoba.
Blood- Dobrze i dziękuję -wtuliła się w mój tors, a ja ją przytułem. Zapomniałem przez tą całą pracę jak dla mnie wiele znaczy i ona i dzieci.
Lloyd- Nie nasz za co, a ja muszę Cię przeprosić, miałaś rację zachowałem się jak ostatni palant -zobaczyłem na niebie samolot z napisem "ja zawsze mam rację"... To one jeszcze latają?!
Blood- Rozumiem, też to przemyślałam i brakuje mi cię Lloyd -spojrzała mi w oczy, jej tęczówki są niebieskie (smutna).
Lloyd- Mi ciebie też, może zróbmy sobie wolne i zrobimy rodzinny wyjazd?
Blood- Idealny pomysł -pocałowała mnie, delikatnie musując swoimi zimnymi ustami, moje.
Wiktor- To takie słodkie
Odwróciliśmy się i masz wzrok zatrzymał się na czarnowłosym przyjacielu, u którego widnieje uśmiech od ucha do ucha.
Blood- A ty co? Nie masz co robić tylko ludzi podglądać?
Wiktor- Byłem na zakupach -podniósł lekko siatkę pokazując nam i opuścił
Blood- Mam cię na oku -zaśmialiśmy się

Cdn

Hejka, znajcie mą litość xd
Dziś dwa rozdziały z okazji Mikołajek... Chyba was rozpieszczam :')

Następny w sobotę ;)

Pytanie:

1. Wiecie że za niedługo będę wprowadzać resztę postaci *-*?

Do następnego rozdziału emm..zostają smoki xd

Ps. DasiaXD i bizon69 brawa dla was za dobicie 100 kom pod rozdziałem xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro