Rozdział 45. Przebudzenie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły dwa dni. Dla jednych to moment, a dla nas to były najdłuższe dwa dni. Chociaż, co ja tam mogę narzekać. Przecież Lily nie opuszczała go na krok!

Tak, to, co się wydarzyło, na pewno coś zmieni i tym razem nie chodzi tu o rzeczy tak zwyczajne, nie tak przyziemne.

Cóż, Gryfoni wygrali mecz, ale zakończenie nie było takie, jakie byśmy chcieli. W pewnym momencie, kiedy James chwycił znicz, podleciał zawodnik przeciwnej drużyny i tak po prostu, bez żadnych skrupułów... zrzucił go z miotły. Nawet się nie obejrzał!

Całe szczęście, że nie byli wysoko, ale Rogacz spadł i stracił przytomność. A potem? Sama już nie wiem. Czułam się tak, jakby cały świat nagle się zatrzymał.

Łapa wylądował obok mnie, przytuliłam się do niego i razem patrzyliśmy na Lily. Dziewczyna podbiegła do Rogacza, zanim ktokolwiek zdarzył zareagować. Uklękła i złapała go z rękę.

Trwaliśmy tak przez dłuższy czas. Podbiegali uczniowe, nauczyciele. Niektórzy - oczywiście niechcący - wpadali, ale my nie ruszaliśmy się. To samo tyczy się Lily. Tłum wypchnął ją na koniec i przeniesiono Jamesa do skrzydła szpitalnego...

Przez te dwa dni głównie przesiadywaliśmy właśnie w skrzydle szpitalnym. Odrabialiśmy lekcje, rozmawialiśmy. Pewnego dnia Lily była tak zmęczona, że usnęła...

W końcu zakończyły się piątkowe lekcje i znużeniu nauką uczniowie z radością przywitali weekend.

Postanowiliśmy, że do wieczora pozostaniemy w szpitalu. Chcieliśmy trochę odpocząć od nudnego życia przepełnionego lekcjami, sprawdzianami i szlabanami. Chociaż, takie życie też może być ciekawe.

Pani Pomfrey, z niezwykle zadowoloną miną, otworzyła nam drzwi.
- Dzień dobry, moi drodzy. - Uśmiechnęła się.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy chórem.
Weszliśmy do sali.
- Och, James - jęknęła Lily.
Rogacz siedział z wesołym uśmiechem i typową "Rogaczową miną".

Nagle ni z tego, ni z owego moja przyjaciółka rzuciła się mu na szyję i powiedziała z uśmiechem:
- Już nigdy nie wolno ci napędzać mi takiego strachu.
James miał tak bezcenny wyraz twarzy, że sprawiał wrażenie osoby, która przed chwilą czymś dostała i jeszcze nie ogarnęła, o co chodzi.
Remusowi szczęka opadła na ten widok i jakby tego było jeszcze mało - Lily pocałowała go w policzek.
Teraz już i my stanęliśmy jak słupy soli, ale nie trwało to zbyt długo...

Hej!
Rozdział jest krótki, ale mam nadzieję, że wyczerpujący.
Następne dwa rozdziały będą ciekawsze, ale ja już się żegnam :)
Blackwolf1118
❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro