Rozdział 49. Hogwart?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Lily! Liluś! LILY! — wydzierał się James.
— Zamknij się — warknął Łapa.
— Dziś jest Wigilia! — zawołał.
— I nikt nie karze mi wstać — mruknął, kładąc poduszkę na głowę.
— SYRIUSZ! ŁAPA, WSTAWAJ! — ryknął James możliwie jak najgłośniej.
— Nie, daj mi już spokój.
Rogacz pokręcił przecząco głową.
— Oboje dajcie spokój — powiedziała Lily.
— Wesołych Świąt, Liluś! — James rzucił się i przytulił ją.
— E... em wesołych ś-świąt, James — powiedziała trochę zbita z tropu.
Rogacz wręczył jej prezent i poszedł do rodziców. Zaraz po nim Wybiegł Peter i Remus z mnóstwem prezentów. Zostaliśmy sami.
Cicho prychnęłam.
— Co? — zapytał Łapa.
— Ciężko mi się przyzwyczaić, że nie schodzę razem z resztą i nie wręczam rodzicom prezentów, ale dopiero po dwóch latach jestem w stanie to wszystko zrozumieć. Teraz będzie inaczej i wiem, że patrząc w przeszłość, tak czy siak nic nie zmienię — jeszcze raz cicho prychnęłam.
— Trzeba żyć dalej, bez względu na wszystko — odparł Syriusz.
— Tak, masz rację.

Nastała niezręczna cicha. Chyba i on, i ja coś próbowaliśmy przemyśleć... chyba.

Nagle usłyszeliśmy potężny huk. Spojrzałam na Łapę. Nie wiadomo dlaczego zaczął się śmiać.

— Syriuszu?
Nie odpowiedział mi, krztusząc się ze śmiechu.
— Co tam się stało?
— Ch-chodź na dół, to z-zobaczysz — zdołał wypowiedzieć.

Więc zeszłam do kuchni, a to, co zastałam, wprawiło mnie w osłupienie.
Po całej kuchni walały się kawałki wczorajszego tortu.

Huncwoci tarzali się ze śmiechu, a Vernon stał z nożem w prawej dłoni, a twarz miał umazaną różowym kremem.

Matce Lily wypadł talerz pełen jajecznicy, której część wyładowała na sukience Lilki. Petunia natomiast była umazana tortem, a na jej głowie znalazła się mała, cukrowa figurka przedstawiająca ją i jej męża.

Przyglądałam się temu przez chwilę, aż — ni z tego, ni z owego — zaczęłam się śmiać. Oparłam się o framugę drzwi i nie byłam w stanie się powstrzymać.

— Kto... — wydyszała pani Evans — kto warzył... się to, t-to zrobić?

— HUNCWOCI! — wrzasnął Black, kiedy stanął za mną.
Twarz kobiety poczerwieniała, a Lily przyłożyła sobie rękę do czoła.

Zaraz po Syriuszu pojawili się Lupinowie, rodzice Rogacza i Petera.

— Och, bardzo przepraszam — rzekła pani Potter. — Proszę się tym nie przejmować, James i reszta zaraz to sprzątną.
— Dlaczego?! — oburzył się Rogacz.
— Nie dyskutuj.
— A my? — warknął Vernon potężnym głosem, jednak kiedy zaczął oblizywać palce, popsuł cały efekt.
— Chodźcie, musicie się przebrać, Lily ty też.

Zostaliśmy sami, jednak bardzo zadowoleni.
— Remus, idź do drzwi i pilnuj, żeby nikt nie wszedł — komenderował James.

Wyjął z kieszeni różdżkę, mruknął pod nosem zaklęcie i nagle wszystko jakby powstało do życia. Podłoga zrobiła się czysta, okna się umyły, a talerze posłusznie wleciały do szafek, nie robiąc przy tym zbyt dużego hałasu.

— Mama chciała, żeby było czysto, to jest. — Uśmiechnął się złośliwie.
— To, co teraz? — zapytałam.
— Hmm, pomówmy o planie H.
— O czym? — zdziwiłam się.
— Nie mówiłeś jej? — mruknął Peter w stronę Łapy.
— N-nie.
— No, więc plan H wymyśliliśmy całkiem niedawno, ale może się okazać, że będzie to jeden z najlepszych kawałów.
— Plan Hogwart — zaczął Remus rzeczowym tonem — to nasz zupełnie wyjątkowy powrót do szkoły. Jak już wcześniej ktoś wspominał, szkołę mieli opuścić wszyscy, więc my to wykorzystamy.
— W jaki sposób?
— Pojedziemy do Hogwartu o półtora tygodnia wcześniej.

Zapadła cisza. Hogwart? Mielibyśmy pojechać do szkoły i...

— A co tam będziemy robić i jak w ogóle się tam dostaniemy?! Szkołę chronią potężne zaklęcia!
— Tak, ale nie wielu wie o tajnych przejściach — powiedział Peter.
— Co będziemy robić? — zdziwił się Łapa. — Kochana, będziemy mieć dla siebie całą szkołę! Urządzimy tam taką imprezę, że przyjdziemy do legendy!
— A Lily? — bąknęłam.
— Jedzie z nami! — odpowiedział okularnik.
— Więc dobrze. Rozpoczynamy plan H!

Hej!
Jak tam rozdział? Myślę, że trochę namieszałam :)
Mam też nadzieję, że mnie nie zabijecie za zamianę tytułu i okładki, ale cóż :)
Mam tendencję do ciągłej zmiany.

I jeszcze tak z informacji odnośnie dalszych rozdziałów: Niedługo święta i może się zdarzyć, że rozdział będzie jutro lub pojutrze. Nie wiem, może uda mi się wstawić, a może nie. Cóż, ale potem już będzie normalnie w piątek.

Pozdrawiam Czarne Łapy Ponuraki :)
Blackwolf1118

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro