[fregulus] that's my son, Frank cz.2/2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niektórzy z was naprawdę podekscytowali się wyborem ubioru Frank

[ tymczasem ja, która opisywała swoje fity, tylko zmieniała kolory ] 

O to część druga <3333

oczywiście shot od devilish-btch

Trochę też poeksperymentowałam, dodając nowe rzeczy i zadam wam pytanko na końcu shota

Plusy posiadania chłopaka, którego matka jest twoją wychowawczynią i korepetytorką? Znajdzie się ich dużo.

Jednakże czy przez samą znajomość będziesz mieć piątkę na koniec? Niestety nie.

Jednakże nie to stresowało Regulus najbardziej w tym momencie. Po pamiętnym ich pierwszym razie kolejnego dnia spotkali się w parku, gdzie Black zdobył się na odwagę, wyznał to co czuje, Frank odwzajemnił uczucia i padło piękne pytanie, którego odpowiedzią było oczywiście tak.

Od tamtego momentu minął miesiąc. Nawet niecały. Po takim niekrótkim czasie związku mogliby dwoje opisać go raczej za szczęśliwy, ponieważ zeszli się szybko, jednakże przy poznawaniu osobowości, odnaleźli wiele łączących ich rzeczy. Oraz wydało się kłamstwo Franka, gdyż brunet naprawdę miał szóstkę z matematyki i wygrał ogólnokrajowy konkurs.

— Nie wiem czym się stresujesz, przecież już dawno poznałeś moich rodziców — usłyszał westchnięcie Franka, który poniekąd śmiał się z niego, jednakże nie chciał robić tego bezpośrednio, lecz Black wiedział.

— Przychodziłem do twojego domu, jako uczeń potrzebujący ratunku z matmy, a nie jako twój chłopak na kolację — burknął Regulus, spoglądając na ekran telefon, z którego miał widok na swojego chłopaka, leżącego na boku na swym łóżku.

— Nie musisz przychodzić jutro, powiedz, że masz jakieś plany — podrzucił pomysł Longbottom, choć wiadome było to, że nie było takiego czegoś jak odmowa na kolację.

— Jakie plany? — Regulus przewrócił oczami, jednak kiedy spostrzegł, iż Frank uśmiechnął się pod nosem od razu pożałować pytania.

— Ja mogę być twoim planem — starał się zabrzmieć poważnie, lecz wybuchł śmiechem, trzęsąc telefon jak i samym sobą.

Dzięki temu, że Regulus był skupiony na ekranie telefonu, nie umknął mu moment, przy trząsaniu telefonem, gdzie Frank pokazał swój ubiór, a raczej...

— Nie masz spodni?

Brunet przestał się śmiać, zaprzestał nawet oddychać, czuł się zawstydzony, gdyż został przyłapany na noszeniu jedynie bluzy Regulusa, która podarowana była mu cztery dni temu. Myślał, że Black zaraz go wyśmieje, jednakże nie miał pojęcia, że czarnowłosy raczej wybucha napięciem seksualnym, kiedy jego wyobraźnia zaczęła szaleć i teraz nie pragnął niczego więcej niż Franka pod sobą w niczym innym niż tylko jego bluzie, tylko bluzie, niczym więcej. Żadnej bielizny, żadnej koszulki, żadnych spodenek czy spódniczek, pomimo że posiadał je przepiękne.

Pragnął dla tego małego diabła spaść z nieba, jego myśli nigdy wcześniej nie były tak sprośne. Nigdy wcześniej nie czuł się tak potrzebujący, kochany, doceniony, zauważony. 

Nigdy wcześniej nie czuł się tak bardzo sobą.

Oczywiście miał najlepszego przyjaciela pod słońcem, który zna go od stóp do głów, jednakże to nie było to samo co z Frankiem, gdyż to była relacja bardziej intymna, głębsza, z większą garścią zaufania niż jaka była w przyjaźniach platonicznych. Nie potrafił ubrać swych uczuć w słowa, ponieważ wszystko tak naprawdę zdawało się być nierealne, niemożliwe, tak dalekie, lecz bliskie.

A może była to po prostu miłość, o której każdy powtarzał mu w dzieciństwie? W filmach, serialach, książkach, opowieściach starych ludzi podczas wojny. 

— Nie, jestem sam w domu, więc mogę nawet chodzić nago, jeśli mi się zachcę, a robię to często — wyznał jakby nigdy nic, jednak czerwień na jego policzkach lśniła.

Regulus jedynie patrzył w ten głupi ekran telefonu, głupio uśmiechając się, głupio myśląc, głupio czując się i kochając... kochając jak głupi.

Patrzył na te brązowe włosy, w które uwielbiał wplątywać swoje palce czy wsadzając swój nos, by wyczuć jakiś tani szampon. Patrzył na te brązowe oczy, tandetny kolor, chowający za sobą dziewiętnaście lat życia, zmagań, traum, lęków, smutnych momentów jak i tych szczęśliwych. Oczy wyrażające miłość, szczerość, zaufanie, poświęcenie, wyrażające wszystko, co dało radę ukryć mimiką.

Na ten nos, który trącał tak często swoim czy kciukiem.

Na te usta, które tak kochał smakować. Zamieniały się też one w najpiękniejszy uśmiech, jaki widział w swoim życiu. Wydawały one też najcudniejsze dźwięki, jakie kiedykolwiek słyszał. I wdychały i wydychały najdroższe powietrze, jakie istnieje.

Regulus spoglądał na swojego chłopaka i nie wiedział niczego innego niż samą miłość. Widział wszystko co było prawdziwe, prawdziwe naturalne piękno. Wiedział, że Frank ma sporo kompleksów i może jego ciało nie było idealne, ale Regulus nie pragnął żadnego innego.

— Kocham cię — wyszeptał, nie zdejmując wzroku z pięknego chłopaka.

— Matko boska, Reg, nie mów tych słów tak znikąd — Longbottom zatopił swoją twarz w poduszkę, wydając niezidentyfikowane dźwięki, które i tak Black pokochał.

— Moja miłość nie jest znikąd, mam wiele powodów, aby cię kochać — burknął, marszcząc brwi, czuł się urażony.

— Wiele powodów, aby mnie kochać? — Frank uniósł brew, rzucając w ten sposób małe wyzwanie.

Oh, Longbottom naprawdę nie będzie gotowy na kilkunastową przemowę Regulusa.

Naprawdę nie będzie.

*~*

Jestem tylko dla siebie nim zacznę być kimkolwiek dla kogoś innego

Regulus zagryzł dolną wargę, dopisując jeszcze w nawiasie ledwo widoczne zdanie.

Choć w głębi siebie wiem, że jestem cały twój

*~*

Regulus:

Rzeczy, które lubię:

Twój uśmiech, twój głos, twoje oczy, twój śmiech, ty.

Frank:

Mój boże, Regulus...

😳

Regulus:

Przyjdziesz do mnie dziś? Chcę spędzić jeszcze z tobą trochę czasu nim wybiorę się na wojnę, zwaną inaczej kolacją z twoimi rodzicami

Frank:

Przesadzasz

I tak, przyjdę<3

Regulus:

<3

*~*

Nie był głupi, był zakochany.

Dziwne uczucie władało nim od ich pierwszego spotkania. Nigdy wcześniej nie czuł się w ten sposób, nigdy wcześniej nikt nie działał tak na niego.

Nie sądził, że ktokolwiek doceni jego żarty z tosterem i spalonymi dziećmi, a tu bum, Regulus Black.

— O czym myślisz?

Znajoma dłoń zjawiła się w jego włosach, mierzwiąc je, pozostawiając po sobie jedynie bałagan. Chciałby zatrzymać ten moment na zawsze, kiedy spogląda w stalowe oczy, które od samej stali są o wiele droższe. Droższe od diamentów, gwiazd, słońca jak i całego wszechświata.

Mówili, że nie da się dotknąć nieba, a jednak to robi, muskając ustami wargi Blacka. Miłe uczucie rozlało się w jego brzuchu, skręcając, zawijając, odwracając się na wszystkie możliwe strony. Uścisk w brzuchu powodował zaczerwienienia na policzkach, drżący oddech i gęsią skórkę.

— O tobie — wyszeptał.

Nieśmiały uśmiech zjawił się na twarzy młodszego, nie spodziewając się takie odpowiedzi, ponieważ był tuż obok chłopaka.

— Dlaczego? — spytał cicho, nie mając ochoty przekomarzać się na ten temat tym razem.

— Jesteś piękny.

Frank odpłynął tak w swych myślach, że nie był pewien czy mówi to na głos, czy może to przemyślenia. A może całe to spotkanie to jedna wielka wyobraźnia?

Brunet ostatnim czasem potrafił uszczypnąć się, gdyż nie wierzył, że trafił na kogoś tak perfekcyjnego. Kogoś, kto pasuje do niego idealnie.

Niebo jest miejscem na Ziemi z tobą.

— Jesteś piękniejszy.

Frank był zakochany, nie głupi – choć to często Black potrafił kwestionować, jeśli chodzi o przedmioty humanistyczne –.

*~*

— Ugh! — Longbottom zacisnął usta, starając się nie wydawać z siebie dźwięków, lecz było to naprawdę trudne.

Dłonie Regulusa przejeżdżały po każdej cząsteczce jego skóry, a tuż za nimi usta, pozostawiające po sobie czasami czerwony znak, szczególnie na klatce piersiowej. Już na początku Black powiedział mu o tym, że będzie wolniej niż zazwyczaj, ponieważ chciałby nacieszyć się tym intymnym momentem, lecz gdzieś w środku, tak bardzo głęboko, za jego kompleksami, czuł, że Regulus chcę docenić jego ciało, składać tyle pocałunków oraz nie odrywając od niego dłoni.

— Nie ucieknę — mruknął cicho Longbottom, gdy Regulus zacisnął ręce na bokach jego ciała.

— Wiem, jesteś cały mój — skryta zaborczość odezwała się w młodszym.

— Jestem. — Zgodził się, ponieważ nie było co tu zaprzeczać. — I ty cały mój.

— Jestem — gorący oddech był ostatnim co poczuł nim ich usta się zderzyły.

Longbottom leżał pod nim całkowicie nagi, przyjmując wszystko co dostaje, doceniając to, ciesząc się i czerpał z tego ogromną przyjemność, gdyż to przede wszystkim chciał dać mu Black.

To był ich czwarty raz i jedyne co wywnioskowali podczas tych ogromnych błogości, to, że ciało Franka musiało dobrze rozgrzać się, by później bezproblemowo mógł dojść, czyli tak zwana gra wstępna, natomiast ze strony Regulusa sprawa była trochę łatwiejsza, ponieważ w jego głowie dzieje się wyobraźnia na najwyższych obrotach, także nie potrzebuje długiego czasu rozpalania się.

Jednak co to miałaby być za przyjemność, jeśli tylko jeden z nich by dochodził a drugi nie? Właśnie żadna, dlatego też porozmawiali ze sobą szczerze na ten temat, bez żadnego TABU i wiedzieli na czym stoją. Używali czegoś z czym wiele par ma problem, komunikacja.

— Gdybyś tylko widział co ja — głośne westchnięcie urwało się z ust Regulusa, który z widocznym pożądaniem, pożerał wzrokiem jego ciało. — Jesteś taki piękny. Piękniejszy niż kiedykolwiek mógłbyś powiedzieć czy napisać. Jesteś niedopisania, jesteś ponadto.

Frank miał wrażenie, że zaraz się rozpłacze.

— Jesteś pierdolonym greckim bogiem — Black musnął jego usta. — Muszą być naprawdę wściekli, że uciekłeś z Olimpu — kolejne muśnięcie. — Ale spokojnie, kochanie, nie mam zamiaru cię im oddać.

Przezwisko, które użył Regulus rozpaliło go maksymalnie, a oczy zaszkliły się, gdyż posiadał za dużo emocji na dużym poziomie.

— Należysz do mnie i tylko mnie, kochanie. A ja należę do ciebie — cicha obietnica przeniknęła między tymi słowami.

— Tylko mnie — dodał Longbottom, przyciągając chłopaka do pocałunku. — Proszę, Reg, ja dłużej nie wytrzymam — poprosił go ze łzami w oczach. — Proszę, teraz.

— Muszę cię przygotować, skarbie — kolejne przezwisko, kolejna fala ciepła uderzającą w jego ciało.

— Nie, nie chcę tyle czekać. Teraz, Regulus, potrzebuje cię teraz — zapłakał, przygotowując się na ból, który nadchodzi tuż zaraz.

Black przez chwilę się nie odzywał, przemyślając różne kwestie i doszedł do wniosku, że dzisiejszego wieczoru to Frank jest głównym bohaterem, więc to on powinien się liczyć i nikt inny.

Dłoń Regulusa chwyciła za członka Franka, stymulując go z początku powolnie. Do jego głowy przyszła myśl czy może nie zastąpić dłoni ustami, jednakże nie był jeszcze na to gotów, także postanowił odłożyć to na kolejny raz. Ruch dłoni przyspieszał, a oddech bruneta wraz z nim.

Zaćmiony przez przyjemności Frank, nawet nie przetworzył momentu dojścia i poruszał biodrami dalej w rytm, doszukując się stymulacji. Black podążając za jego ruchami, nie zaprzestał swoich, wręcz przyspieszył. Widok wykrzywionej pięknej twarzy w błogości jest czymś niezapomnianym i Regulus zdaje sobie sprawę, że ten obraz tak łatwo z głowy mu nie wyjdzie.

— Kocham cię — rzekł pomiędzy jękami Frank, czując zbliżającą się kolejną falę.

— Ja ciebie bardziej.

Honey, I belong with you, and only you, baby

DODATEK

— Uprawialiście już seks? — spytał bezpośrednio Tom.

— Tato!

— Tom!

— Przepraszam? — mruknął zszokowany Regulus, mając nadzieję, że się przesłyszał.

— Ty nie przepraszaj mnie, tylko mojego syna, jeśli go zraniłeś, podczas tego.

{~~~~~~~~~~}

Hejj, krótkie pytanko

Co sądzicie o takich " poezjach ", listach opisujących uczucia, bo mam trochę napisać shota, w którym właśnie ktoś opisywałby w liście wszystko co czuje i co chciałby zrobić drugiej osobie [ I na tym polegałaby cały shot, na jednym długim liście ]

zastanawiam się nad napisaniem trójkąta lol

ps. piszę powolnie dla was Pansmionee<33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro