[wolfstar]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

shot od _dementia__

Remus przycisnął bok do starszego chłopaka, uśmiechając się, kiedy ramię owinęło się wokół jego talii. Przyśpieszył mu oddech kiedy poczuł głaskanie na plechach, jego serce zaczęło walić, gdy do nozdrzy dostał się ten charakterystyczny zapach tytoniu i słodyczy.

Tak, Remus był zauroczony Blackiem, swoim przyjacielem. Jednak jak mógł nie być skoro ten-

— Hej, Remmy — powiedział Syriusz, wtulając się w miękką skórę szyi Lupin i wąchając go.

Remus zamiast się odezwać, wydał z siebie dociekliwy pomruk. Pełnia była blisko, przez co był bardzo wyczulony na przeróżne bodźce.

Lupin dokładnie wiedział kiedy to się zaczęło. Pamiętał. Mógł nawet ze wstydem przyznać, że znał dokładną datę. Kiedy to zwykłe częste przytulanie ot tak, zmieniło swoje dotychczasowe znaczenie. Potem był kolejny obrót kiedy pewnego wieczoru, siedzieli w pokoju wspólnym, na dwóch końcach kanapy, ze splecionym nogami. A Syriusz tylko spytał:

„Czy kiedykolwiek bawiłeś się z innym facetem?"

Remus wtedy przygryzł wargę, mając nadzieję, że niczego nie pomylił, ale to był cholerny Syriusz Black i Lupin wiedział, że pyta poważnie. Szatyn wtedy spojrzał na swoje dłonie i pokręcił głową, na co Arystokrata się zaśmiał, w ten swój zalotny sposób, w sposób kiedy gadał z kimś urodziwym na korytarzu, choć wiadomym było, że to on zawsze lśni.

Teraz było podobnie. Znów byli w siebie wtuleni. Tylko wtedy Remus się speszył, odchrząknął i wstał udając się do pokoju.

Jednak teraz było też inne. Ponieważ nie wstał, nie uciekł, a tylko zerknął czy drzwi dormitorium są zamknięte.

Następnie odchylił głowę i pocałował Blacka, na co ten się uśmiechnął.

— Czy to zaproszenie? — znów ten gardłowy pomruk, krótki śmiech przypominający szczęknięcie.

Lupin przygryzł dolną wargę i skinął głową, pozwalając Blackowi pociągnąć się do głębszego pocałunku. Zamknął oczy i odwzajemnił pieszczotę, a przez swoje wręcz karygodnie nieopanowanie, poczuł jak jego spodnie robią się ciasne. Zwykły pocałunek. Jak bardzo jego wilk jest niewyżyty?

Pozwolił jednak Syriuszowi przechylić się do tyłu, przyciskając z powrotem do łóżka. Wydał z siebie jęk, gdy ich nabrzmiałe członki przetarły się przez ciasne spodnie. Owinął ramiona wokół czarnowłosego, całując go z rosnącą energią.

Syriusz powoli rozpinał koszulę Remusa, gdy się całowali, pozwalając mu usiąść na swoich kolanach i dać się rozebrać. Własna koszula Gryfona przeleciała przez pokój, odsłaniając jego muskularną sylwetkę. Remus z aprobatą potarł dłońmi nieskazitelna klatkę chłopaka, zazdroszcząc mu tego braku jakichkolwiek skaz.

Syriusz widząc jego wzrok, odwrócił jego uwagę składając na szyi pare pocałunków, a następnie zaczął schodzić niżej ustami, w stronę krocza szatyna.

— Czy mogę zrobić to ja?

Syriusz zastygł na chwile i spojrzał na Remusa. Ten chłopak, robił z nim niewyobrażalne rzeczy. Ta nieśmiałość, a jednocześnie zadziorność i nieobliczalność doprowadzała go do szaleństwa.

— Merlinie Remus! Ty jeszcze pytasz?

Lupin, zmienił ich pozycje siadając między udami Blacka. Prędko pozbył się jego spodni i bielizny, a nastąpienia spojrzał w górę, nawiązując kontakt wzrokowy, gdy odchylił napletek, biorąc grubego członka do ust.

— Remus~

Black zamruczał, czule przeczesując palcami włosy szatyna, gdy ten zaczął rytmicznie poruszać głową, pochłaniając Blacka tak daleko, jak tylko mógł. Co nie było daleko, ale to był pierwszy raz, kiedy Remus to robił. I zdaniem Syriusza był niesamowity.

Remus wędrował językiem od góry do dołu penisa Blacka, przez co ten wydawał ciche pomruki zadowolenia.

— Jesteś tak dobry, skarbie — szepnął, wyciągając rękę, by szorstko pogłaskać Remusa, podczas gdy ten energicznie ssał jego kutasa.

Lupin odkrył, że lubi to robić, czuć Syriusza w swoich ustach, nasłuchiwać jego dźwięków, które wydawał. Przyspieszył, chcąc sprawić, by Syriusz doszedł, zobaczył jak dużo mu daje Lupin. Jak dobrym jest kochankiem i przyjacielem.

Starszy jęknął, lekko unosząc biodra, a jego jęki stawały się coraz bardziej natarczywe.

— Zaraz dojdę. — Ostrzegł.

Remus wzmocnił prace ustami, czując pulsowanie Syriusza, a już po chwili wypełnienie ust grubą spermą, głęboki jęk zduszony przygryzieniem pięści.

Czarnowłosy odciągnął Remusa od jego nadwrażliwego kutasa, całując go, smakując jego własną spermę.

— To było gorące — uśmiechnął się, a Remus przygryzł wargę, oblizując usta.

Drzwi gwałtownie się otworzyły, a zanim którykolwiek z nich zdążył się poruszyć, James wszedł do pokoju. Spojrzenie na nich obu. Jego chwilowe zdziwienie, a potem zrozumienie co zrobili.

— Cieszę się, że jesteście napaleni i macie siebie — zaczął, zupełnie się nie przejmując. — Ale nie róbcie tego ponownie na MOIM łóżko. — mruknął odwracając się do nich plecami, by opuścić pokój i usłyszeć śmiechy swoich przyjaciół.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro