II. Więcej ekspertów

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez wysoką temperaturę korytarz był nagrzany. Ciepłolubni siedzieli zadowoleni, a ci co woleli zimnoo kryli się w ciemnych zakamarkach szkoły. Nadal większość osób wolała spędzić czas na zewnątrz, przez co szkoła nie wyglądała na tak tłoczną, jaką była w rzeczywistości.

Michał szedł korytarzem, rozglądając się na boki. Jeszcze na lekcji dostał wiadomość odnośnie tajnego spotkania wraz z dziewczynami. Nie był pewien, gdzie była "ich baza", nawet jeśli dostał dokładne wskazówki, aby dotrzeć.

Snuł się po korytarzach niepewny. Szedł na wyższy poziom, gdy zatrzymał się na półpiętrze i zmarszczył brwi. Na środków schodu przy ziemi było owalne okno, które było zakryte metalową rurą w połowie, mimo to miało tak dużo rozmiary, że spokojnie kilka osób mogłoby tam wejść. Brunet skrzywił się lekko i wskazał na swoje koleżanki, które rzucały w siebie popcornem, próbując złapać go do ust. Podszedł niepewny i kucnął, aby mieć głowę na wysokości dziury.

- Czemu siedzicie w norze? - zapytał zdziwiony.

- Spytaj się Patki-Łopatki - warknęła Bianka, patrząc na brązowowłosą z wyrzutem.

- Patka?

Patrycja westchnęła i wywróciła oczami. Po jej minie dało się zauważyć, że zirytowało ją zachowanie przyjaciółki. Założyła ręce na siebie i zmarszczyła brwi.

- Ej - zaczęła. - Ostatnio opalałam się z tobą przez cały dzień. Dzisiaj mamy czas siedzenia w zimnie.

- To idź do sklepiku, schować się w lodówce, zimnolubie.

- A ty idź wskocz w ognisko, Pianka!

Nastolatki spojrzały na siebie zirytowane. Bianka roześmiała się i rzuciła w znajomą popcornem. Zachichotała, poprawiając swoje rude, kręcone włosy. Nie mogła się przyzwyczaić to krótszej wersji, którą miała na głowie od weekendu.

Patrycja wywróciła oczami, a potem chwyciła za popcorn. Zjadła go z swojej bluzy, ponieważ nie złapała go do ust. Wzruszyła ramionami, uśmiechając się. Potem przesunęła się kawałek i pogłaskała ścianę, na której leżała. To było ciche zaproszenie.

Michał prychnął cicho, ale ostatecznie wszedł do środka. Musiał przyznać, że pomiędzy ścianami było więcej miejsca niż myślał. Leżeli na sobie we trójkę, ale był pewien, że jeszcze dwie osoby mogłyby się tutaj zmieścić, gdyby odpowiednio się skulili. Do tego grube mury były naprawdę chłodne, zupełnie inne niż korytarz, który był rozgrzany przez promienie słoneczne.

- Chcesz popcorn, Pysiu? - spytała Patycja, uśmiechając się i trzymając w ręce garść przekąski, która wcześniej leżała na jej bluzie.

Patrycja miała to do siebie, że była trochę zbyt otwarta i niedokładna. Nie przeszkadzało jej danie komuś jedzenia ze swoich ubrań i sama uważała to za miłe. Może to dlatego nie była aż tak popularna w ich szkole? A może to przez fakt, że wszystkim dawała skomplikowane przezwiska, które nawet nie odnosiły się do osobowości, np. Michała nazywała Pysiu, ponieważ Michał zdrabniała do Misiu, a to rymuje się z Misiu-Pysiu. Tylko ona mogła na coś takiego wpaść.

Chłopak pokręcił przecząco głową, uśmiechając się. Gdy tam o tym pomyślał to miał dziwnych znajomych. Tosia nie miała praktycznie znajomych i bała się swojego cienia, a Patrycja częstowała brudnym jedzeniem i nadawała nietrafione ksywki. Zmarszczył brwi, zerkając na ostatnią nadzieję - Biankę.

Rudowłosa włożyła rękę do swojego topu, a potem wyjęła popcorn z środka i zmarszczyła brwi.

- Gdzie ty mi wrzucasz ten popcorn? - powiedziała do przyjaciółki. - Miałam go w obcisłym topie, zboczeńcu.

Potem zjadła przekąskę i sięgnęła po kolejny. Tak właśnie Michał stracił jakiekolwiek nadzieję, jeśli chodzi o normalnych znajomych. Uśmiechnął się, próbując nie udać obrzydzenia. Jego uwagę pochłonęły rudawe o wiele krótsze kosmyki. W tamten piątek jego przyjaciółka tak nie wyglądała.

- Skróciłaś włosy? - zainteresował się chłopak. - Ależ ślicznie wyglądasz.

- Dzięki, Michałek - westchnęła Bianka, chwytając za kosmyk. - Czekam aż dojdą do siebie po ścięciu, ponieważ już chce je zabić prostownicą i farbami.

- Tylko spróbuj, Klamka - warknęła Patrycja, ostrzegawczo wskazując na przyjaciółkę.

Michał zaśmiał się w umyśle. Co do tych zdrobnień i przezwisk to akurat cieszył się, że nie jest aż tak bliskim przyjacielem brązowowłosej, chociaż ją uwielbiał całym sercem. Jednak to Patka i Bianka były najbliższymi przyjaciółkami, a kogo dziewczyna obdarowywała większą sympatią, temu dawała więcej ksywek. Bianka została ochrzczona jako: Bianka, Pianka, Blanka, Klamka i Plamka. Zapewne niedługo pojawi się kolejna wersja.

Znajomi siedzieli w dziurze w ścianie, żartując sobie i rzucając w siebie jedzeniem. Co jakiś czas kłócili się, ale wszystko było w dobrych intencjach i dobrej wierze. Przyjaciółki pomimo, że były wybuchowe obie potrafiły zaakceptować zdanie drugiej. Starały się tak robić w każdej dziecinie, mogły się nie zgadzać, ale jednak szanowały siebie wzajemnie.

Brunet czuł się swobodnie w towarzystwie koleżanek. Obie były trochę pokręcone, a on pomimo czasu, w których jego nieśmiałość przejmowała kontrolę, także nie należał do normalnych. Dzwonek zadzwonił, ale dziewczyny nawet się nie ruszyły, a więc chłopak także nie wstał. Leżał przy ścianie, czując że zaczyna się pocić. Po chwili jednak przypomniał sobie swoją wcześniejszą edukację i nie przejął się aż tak małymi wagarami.

- Idziemy do klubu w piątek? - zapytała Bianka, rzucając w znajomą popcornem. - Mam zniżkę studencką.

- Nie jesteś studentką i nikt w twojej rodzinie też nie - zauważyła Patrycja, jedząc przekąskę ze swojej bluzy. - Komu zabrałaś legitymacje?

- Temu Igorowi, co ostatnio się z nim upiłam.

- Myślałam, że miał na imię Ignacy.

- A... No może?

Bianka zmarszczyła brwi i podrapała się po policzku. Nie była do końca pewna, jak nazywał się jej ostatni kompan zabawy. Wzruszyła ramionami, rozkładając się na ścianie, zupełnie jakby była na plaży.

- Co za różnica? - powiedziała, machając niedbale dłonią. - Ważne, że mam jego legitkę, więc dostaniemy zniżkę.

- Naprawdę myślisz, że sprzedadzą ci na legitymacje męską? - wtrącił się Michał. - W sensie no... Jesteś dziewczyną...

- Oj, Michałek jak ty mało wiesz o życiu. Oni nawet na to nie patrzą, jeśli dobrze z nimi ugadasz się. Nigdy nie byłeś na imprezie?

- Bywałem, aczkolwiek na domówkach.

- Uuuu, więc jesteś takim typem człowieka. Ja lubię domówki, choć to istna rzeź. Patka, pamiętasz jak miesiąc temu wyrzucili łóżko przez okno?

- Jakim cudem? Łóżko jest większe od średnicy okna.

- Mnie nie pytaj, ja nie pamiętam. Ej bez kitu, jak oni to zrobili?

Oboje spojrzeli na Patrycję, która jedynie wzruszyła ramionami. Wzięła garść popcornu, wpychając ją sobie do ust. Zmarszczyła brwi, drapiąc się po policzku. Pokręciła przecząco głową.

- Nie wiem - odpowiedziała. - O i choć uwielbiam wbijać się we dwójkę na tę samą legitymację studencką, to niestety nie mogę.

- Co? - oburzyła się Bianka. - Dlaczego?

- Mam pracę, Pianka.

- A no tak, zapomniałam. A później kurs, co nie?

- Yhym.

Nastolatki zaczęły rozmawiać o innym terminie. Obie wydały się takie dorosłe i zajęte. Michałowi wydawało się to fajne i sam chciałby móc się czymś pochwalić. Niestety nie chodził na imprezy ani do pracy czy kursy. Miał tylko jedną rzecz, którą mógł się pochwalić. Wyprostował się i strzepał z siebie niewidzialny kurz.

- Zostałem ekspertem miłości - powiedział.

Dziewczyny ucichły. Spojrzały na znajomego, marszcząc brwi. Nie miały bladego pojęcia, dlaczego powiedział to tak nagle. Wybuchły śmiechem, nie mogąc się uspokoić.

Brunet zmarszczył brwi. Czuł się trochę poniżany. Rumieńce wstąpiły na jego bladą twarz. Patrycja poczochrała go po bujnej czuprynie, a potem przytuliła do siebie, jakby był maskotką i nic nie ważył.

- Ej - upomniał się. - Co was tak śmieszy?

- Oj Misiu, kochany - odezwała się Patrycja. - Ty ekspertem miłości? Jakim cudem.

- Zostałem dziś rano.

- Przeleciał cię ktoś, czy co? - wtrąciła się Bianka. - To o to chodzi?

- Matko, Bianka oczywiście, że nie! Za kogo ty mnie uważaszz?

- Za przyjaciela, ale ty siebie za eksperta miłości.

Michał poczuł kolejny przypływ rumieńców. Może faktycznie nie powinien nazywać siebie ekspertem miłości? To fakt, że brzmiało to dosyć dwuznacznie. Szczególnie dla jego zboczonych znajomych.

- Po prostu koleżanka poprosiła mnie o dawanie rad miłosnych...

Tym razem śmiech był jeszcze głośniejszy. Bianka i Patrycja nie mogły się uspokoić. W ich oczach zebrały się łzy od długiego śmiechu. Tym razem Michał nie wytrzymał. Odsunął się i zmarszczył wściekły brwi. Chciał już coś powiedzieć, ale wyprzedziła go Bianka.

- Przecież ty nawet nie jesteś w związku.

- Poza tym jesteś 100% gejem - wtrąciła się Patrycja. - Jak chcesz pomóc jej z związkiem?

- A może ona też jest homo? - powiedział tryumfalnie Michał, choć sam nie  był pewny.

- To byłoby gorsze, bo nie znasz się na związku z kobietami!

Nastolatki ponownie zaczęły śmiać się. Ponownie zaczęły rzucać w siebie popcornem. Chłopak już otwierał usta, ale je zamknął. Musiał przyznać, że jego znajome miały racje. Jeśli Tosia naprawdę była homoseksualistką to nie mógłby jej pomóc, ponieważ nie wie, czego pragną kobiety.

- O matko, zabijcie mnie - powiedział, zdając sobie sprawę ze swojej niemocy.

- Hej, spokojnie - Bianka chwyciła go za ramię i przycisnęła ze wsparciem. - Pomożemy ci.

- Jak?

- Przyprowadź ją do nas. Podpowiemy to i owo.

- Odezwały się singielki.

- Ej. Jestem singielką z wyboru, okej? Poza tym mam tabuny mężczyzn na imprezach. Po prostu tak jest mi wygodniej. A Patka, gdyby chciała to rozkochałaby w sobie każdego.

- Naprawdę? Dzięki - powiedziała Patrycja, uśmiechając się.

- Patka, cicho bądź! Psujesz nasz autorytet.

- Oj, sorki Blanka.

Michał chciał wspomnieć, że autorytet Bianki już był podkopany, ponieważ nawet jej najlepsza przyjaciółka mówiła na nią innym imieniem. Podobno to także była ksywka, ale ile było w tym prawdy?

Znajomi zaczęli się przepychać i śmiać. Zawarli umowę, że pomogą tajemniczej znajomej Michała. Potem ponownie zaczął się atak popcornem. Zabawę przerwały im kroki, które dudniły echem po korytarzach, a potem ucichły zaraz przed nimi.

Znajomi wpatrywali się w blondynkę, która uśmiechała się do nich słodko. To była Ania, czyli bardzo porządna przewodnicząca, która nienawidziła, gdy uczniowie opuszczali lekcja. A aktualnie ich trójka to robiła. Wiadome było, że z łatwością mogła ich podkablować do wychowawców lub nawet dyrekcji, byli skończeni. Mimo wszystko Patrycja kiwnęła głową, dodając towarzyszom otuchy. Szepnęła, że to załatwi, a potem pozbierała jedzenie ze swoje bluzy. Wyciągnęła dłoń i powiedziała:

- Cześć, Ania! Chcesz trochę popcornu?

- To narkotyki? - zapytała.

- Nie, choć jest uzależniające. Bo to przepyszne i sprawi, że będziesz radosna! To znaczy to nie są narkotyki na pewno. To zwykły popcorn, taki mniam solony. Naprawdę pyszny. Mnie uszczęśliwia, bo lubię jedzonko i w ogóle. Ty pewnie też, chociaż nie mówię tego ze względu na twój wygląd. Jesteś w miarę szczupła.

Michał złapał się za głowę, odwracając wzrok. Strach przed ukaraniem zastąpiło zażenowanie zachowaniem przyjaciółki. Bianka spojrzała zniesmaczona na brązowowłosą. Uwielbiała przyjaciółkę, ale nie mogła uwierzyć, co właśnie robiła. Dla ludzi, którzy nie znali dobrze Patrycji takie zachowanie nie było normalne.

Blondynka trzymała ręce na biodrach, nadal uśmiechając się niewinnie. Spojrzała na wystawioną rękę. Westchnęła głośno, kręcąc przecząco głową. Nachyliła się i powiedziała:

- Tym razem udam, że nic nie widziałam, ale idźcie na lekcje.

- Ha, mówiłam, że to załatwię! - ucieszyła się Patrycja, a jej znajomi spojrzeli na nią niedowierzającym wzrokiem.

- Ty idziesz ze mną. Już dopilnuję, abyś dotarła na naszą lekcją, chodź.

Blondynka pociągnęła znajomą, a potem zaczęła z nią iść po schodach. Były razem w jednej klasie, przez co nauczyciele prosili często Anię, aby miała oko na Patrycję, która uwielbiała wagary. Winowajczyni odwróciła się jedynie do przyjaciół. Uśmiechnęła się dumna i uniosła kciuki w górę, potem zniknęła z ścianą.

Bianka zamrugała dwa razy i spojrzała na kolegę. Pokręciła przecząco głową, prychając. Wstała, wyskakując ze swojej kryjówki. Pomogła wstać koledze, a potem oboje ruszyli do swoich klas na zajęcia.

Ciąg dalszy nastąpi...

Ha, mówiłam, że będzie dłuższy!

Jak się podobało? Jak wrażenia? Macie już ulubioną postać, czy czekacie na resztę?

W sumie to jeszcze większości nie znacie...

(Proszę nie powtarzać zachowania Bianki, Patrycji i Michałka - wagary są złe [tak pamiętam, że jest pandemia{jak wrócimy do szkoły, proszę tak nie robić}])

No cóż, w każdym razie mam nadzieję, że się podobało.

Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro