1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Czyż to nie urocze,
Być całkiem samemu ?"

Bliźniaczki siedziały w pociągu wpatrzone w okno. Podziwianie krajobrazów przerwał im płacz małego dziecka. Ania instynktownie popatrzyła w jego stronę i zaczęła oddychać szybciej.

- hej, wszystko w porządku? - zapytała Mia, łapiąc ją za rękę.
- Wyobraźnia jest lepsza od wspomnień. Czemu te złe są takie uporczywe?
- Och, Aniu...

Mia przytuliła swoją siostrę, głaszcząc ją po głowie. Ona również miała złe wspomnienia, chociaż jej losy potoczyły się inaczej, niż te Ani. Kiedy piegowata pomagała przy dzieciach w jakiejś biednej rodzinie, Mia była sprzątaczką w innej, bogatej i wpływowej. Co nie znaczy, że nie miała doświadczenia przy maluchach - wręcz przeciwnie. Wszystkie, które były u jej przybranej rodziny pokochały ją, bo się nimi opiekowała, opowiadała im historie i bawiła się z nimi.

Godzinę później dziewczynki zostały pozostawione same sobie na stacji. W ciszy czekały na ich nowych przyszywanych rodziców. Jak się okazało - przyszedł tylko jeden, starszy mężczyzna, zapewne Mateusz.

- są tu gdzieś...
- dwie dziewczynki? Siedzą na zewnątrz. Nie zauważył ich pan?
- Miałem odebrać dwóch chłopców.
- Pani Spencer zostawiła tutaj te dwie, mówiąc, że pan niedługo po nie przyjedzie.
- Nic nie rozumiem.
- Ta chuda panu wszystko wyjaśni. Niezła z niej gaduła.

Mateusz zszokowany wyszedł na zewnątrz, a do niego doskoczyła „ta chuda".
- Pan Mateusz Cuthbert z zielonego wzgórza? Miło mi! Bałam się, że pan nie przyjedzie. Wyobrażałam sobie różne scenariusze. Musiałabym przenocować z siostrą w konarach tej dzikiej wiśni. - dziewczynka przez cały czas potrząsała dłonią mężczyzny, podekscytowana.
Mia natomiast spokojnie wstała z ławki, kładąc na nią torbę i stanęła obok siostry, w odpowiednim momencie ją uciszając.

- Aniu, uspokój się. Miło mi pana poznać. Jestem Mia, a to moja siostra Ania.
- Pewnie już zdążyłam pana rozczarować - wtrąciła się siostra Mii.
- Ładna nie jestem. Za to silna. Dziękuję, że chcecie nas adoptować. Przynosi pan ukojenie zbolałej duszy.

Mia przewróciła oczami na wywody Ani. Owszem, była jej siostrą, ale cóż, była też głupiutką dziewczynką, która nie wiedziała, kiedy należy się uciszyć.

Mateusz, natomiast przyjrzał się bliźniaczką.
Jedna, Ania, w istocie była wychudzona, ruda, niebieskooka z piegami i niezbyt urodziwą twarzą. Była też gadatliwa, ale Mateuszowi wydała się miła.
Natomiast druga, Mia, była całkowitym przeciwieństwem siostry - miała ładna twarz, zielone przenikliwe oczy, pulchne i pełne usta oraz idealnie gładka, jednokolorową cerę - bez piegów. Łączyły je dwie jedynie rude włosy, ale u Mii wydawały się one być gęstsze, bardziej kasztanowe niż marchewkowe i mimo tego, że niezwiązane to uczesane. Natomiast u Ani pojedyncze kosmyki wyrywały się z dwóch warkoczy i latały w każdą stronę.

Różniły się też ubiorem - Ania miała odrobinę za małą brązową sukienkę z białym fartuszkiem i bordowym sweterkiem.
Mia za to była ubrana w również brązową sukienkę, ale innego kroju i dłuższą. Nie miała także swetra, a jedynie bluzkę z krótkim rękawem, z przewiewnego materiału.

- jesteście biologicznie siostrami? - zapytał, odbierając od nich torby.
- Bliźniaczkami-odpowiedziała mu Mia.
- Podobno - dodała po chwili, zerkając na rozczochraną Anie.

Całą trójką skierowali się do wozu, a piegowata znowu zaczęła mówić:
- Mia jest ładniejsza, ale ja będę lepszą córką. Będę posłuszna i obowiązkowa, ale jednocześnie radosna i...

Przerwała, widząc klacz. Obie dziewczynki do niej podeszły.
- Jak na nią wołacie?
- Klacz?
- Będzie Bell - oznajmiła Mia.

Podczas dalszej podróży, Ania paplała, ile wlezie. Jej siostra jak zwykle milczała, jedynie się przysłuchując. Obserwowała szczególnie Mateusza, który nie wyglądał, jakby czuł się dobrze - wręcz przeciwnie. Był zamyślony, starał się na nie dwie nie patrzeć. Za to na stacji wydawał się zaskoczony ich widokiem. Czyżby oczekiwał czegoś innego?

+++++++++++++++++++++++++++++++++++
Maryla krzątała się po jadalni zirytowana, przysłuchując się Małgorzacie. Miała dość wścibskości swojej przyjaciółki, starała się jednak nie powiedzieć niczego, co mógłby ją urazić.

- Mateusz pojechał na stację kolejową.
- Po pomocnika?
- Tak i nie - adoptowaliśmy dwóch chłopców z sierocińca z nowej Szkocji.

Małgorzacie zrzedła mina.

- sieroty? Skąd ten niedorzeczny pomysł?
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Mia patrzyła zafascynowana na swój nowy dom. Wydawał się jej nierealny. Pierwszy raz mogła oficjalnie powiedzieć, że coś jest jej. Jej rodzina, jej dom, jej zielone wzgórze.

Ten piękny moment przerwała jednak kobieta, która zaskoczona i oburzona patrzyła na bliźniaczki.

- Mateuszu Cuthbercie! A któż to?! Gdzie chłopcy?!
- Nie przyjechali. Są one.
- Jak to? Przecież prosiliśmy panią Spencer o braci.
- Tak, a ona przywiozła siostry. Nie mogłem ich tam zostawić, nawet jeśli zaszła pomyłka.
- Cóż, za rozczarowanie. Odwieź je.
- Nie chcę nas pani? - wydukała Ania, już prawie płacząc.

Mia patrzyła na tę scenę, jeszcze do końca, nie przyswajając, co się właściwie stało. Jak to „braci"?

- Aniu, mogliśmy się tego spodziewać. Któż by nas chciał ? - Zapytała sarkastycznie, patrząc na państwo Cuthbert z pogardą i jednocześnie przytulając siostrę do swojego boku. Kiedy tylko ją puściła, Ania upadła na kolana, oddychając szybciej, niż normalnie. Wyglądało to, jak atak paniki, a Mia przez swój bagaż doświadczeń na szczęście wiedziała, jak sobie z nim radzić. Upadła więc koło siostry i złapała ją za ramiona. Następnie zaczęła szeptać uspokajająco:

- shh, jest dobrze. Wszystko będzie w porządku. Obiecuję.
- Co wy wyprawiacie ? Dzieci, czemu siedzicie na ziemi ?! Wstawajcie !

Pierwsza podniosła się Mia, która z poważną miną podała rękę Maryli:

- jestem Mia, a to jest Ania. Miło panią poznać, mimo tych okoliczności.

Kobieta skinęła głową, nie podając jej jednak ręki. Rudowłosa wyłączyła się więc kompletnie, nie słuchając tego, co Maryla mówiła do jej siostry, ani też tego, co jej siostra mówiła do Mateusza. Można by było powiedzieć, że wpadła w stan głębokiej rozpaczy.

Ale jak to każdy stan ma do siebie, szybko przechodzi i przychodzi następny. Z tym było podobnie. Mia wróciła do rzeczywistości na kolacji, kiedy zapytano ją, dlaczego nie je.
- Przepraszam. Proszę nie brać tego do siebie, kolacja wygląda pysznie, po prostu nie mam apetytu.
- Są zmęczone, pozwól im się położyć - zaproponował Mateusz.

Siostry dostały osobne pokoje, ale obok siebie. Mia była więc zmuszona, żeby słuchać przez całą noc płaczu siostry. Jej samej także poleciało parę łez, ale starała się być silna.

Nie chcą nas - słyszała jeszcze w swojej głowie przed zaśnięciem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro