19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"To historia miłosna, kochanie
Po prostu powiedz "tak"!"

- Winnie... możemy porozmawiać? - Zapytał Gilbert, chwilę po tym jak rozmawiał z jej rodzicami. Dziewczyna natychmiast się zgodziła i zabrała chłopaka do salonu.
Brunet zaczął temat przyszłości, w końcu wkraczając na niebezpieczną ścieżkę.

- Winnie... jesteś mi naprawdę bliska. Długo nad tym myślałem, chyba nawet więcej niż powinienem.
- Tak? - Zapytała blondynka z nadzieją. Chłopak, który w tamtym momencie stanął, nagle się zawiesił. Przez jego głowę w ciągu sekundy zdążyło przebiec tysiąc wspomnień z Mią, słowa Sebastiana, Marry, jego ojca...

Idź za głosem serca.
Ożeń się z miłości.
Wszyscy od dawna wiedzą, że jesteś w niej zakochany!
Jeśli pozwolisz jej odejść, jesteś kompletnie porąbany.
Małżeństwo dwójki lekarzy! A to ci opowieść!
Szanuj ją, Blythe, bo jest jedną z tych których nie może mieć każdy.

- Nie mogę zostać twoim mężem. - Oznajmił w końcu, kiedy jak piorun uderzył w niego fakt, że kocha Mię.

Dziewczyna zszokowana spojrzała na niego, a po chwili zrozpaczona zaczęła mówić:

- Nie łatwo mnie zaskoczyć, brawo! Skoro tak mnie potraktowałeś, powiedz chociaż, czy w ogóle nie miałeś zamiaru się ze mną ożenić?!
- Ja też tego nie rozumiem - stwierdził, nadal w szoku.
- Oczywiście, że nie! Nie wiesz co robisz, skoro Mia jest już zaręczona, a ty chcesz się jej oświadczyć, zamiast mnie!

Blythe'owi zrzedła mina jeszcze bardziej.

- Zaręczona?
- Laurie był u mnie, mówił, że ma zamiar się jej dzisiaj oświadczyć. Dostał błogosławieństwo od pana Cuthberta.
- Ja... nie wiedziałem. Kiedy miał się z nią spotkać?
- Nie wiem, nie podał godziny. Mówił tylko, że po obiedzie po nią pojedzie.
- Muszę tam jechać - stwierdził, podrywając się z kanapy i zabierając swoją kurtkę z fotela.
- Jadę z tobą! - Oznajmiła, nie przyjmując odmowy. Gilbert nie chciał marnować czasu na kłótnie z dziewczyną, więc jedynie pokiwał głową.

Dopiero dwie godziny później udało im się dostać do Avonlea.

Gilbert od razu pobiegł do szkoły, gdzie miały być wyniki egzaminów i domyślił się, że to tam znajdzie rudowłosą piękność. Kiedy jednak tam wbiegł, jej już nie było tak jak i reszty. Została tylko nauczycielka.

- Panno Stacy, nie chcę wchodzić w szczegóły, ale nie jadę na Sorbonę. Czy z takimi ocenami przyjmą mnie w Toronto?
- Mia pytała parę minut temu o to samo. Wyślę telegram znajomej i dam wam odpowiedź do dwóch godzin.
- Była tu Mia? Kiedy?
- Z kim? - Dodała Winnie, stojąc obok niego.
- Dziesięć minut temu, z jakimś chłopakiem. Mówili, że idą się przejść do Cuthbertów.
- Dziękujemy!

Krzyknął jeszcze Gilbert, wybiegając ze szkoły z blondynką. Biegli przez pola, drogą prowadzącą na Zielone Wzgórze. Mniej więcej w połowie drogi, koło wielkiego, starego drzewa zauważyli ich. Stali pod gałęziami, co dawało romantyczny efekt, tak bardzo, że Gilbert aż zwątpił czy ma odwagę przerwać im tą scenę. W głowie jednak miał tylko jedno "kocham ją" .

Kiedy zobaczył, jak chłopak klęka na jedno kolano przed dziewczyną, zrozumiał, że musi coś zrobić.

- Nie zgadzam się! - Krzyknął, biegnąc w ich stronę. Winnie ruszyła za nim, nie będąc pewna co ma zrobić.
- Gilbert? - Zapytała zdziwiona rudowłosa, kiedy ten się przed nią zatrzymał.
- Mia, myślałem, że wiem co robię, ale nie wiedziałem. Proszę wybacz mi i daj mi jeszcze jedną szansę! Za późno to zrozumiałem! Kocham cię, Mia i nie mogę żyć bez ciebie!

Chłopak mówił tak szybko, że rudowłosa ledwo zrozumiała co mówi. Zanim jednak się odezwała, popatrzyła na Lauriego, szukając w jego minie pozwolenia na to, żeby mogła porozmawiać z przyjacielem. Jednocześnie dostała ogromnych wyrzutów sumienia, że tak potraktowała mężczyznę, który chciał się jej przed chwilą oświadczyć.

Chłopak jednak uśmiechnął się szeroko i kiwnął głową, obejmując przygnębioną Winnie ramieniem.

- Gilbert, powoli. Nic nie rozumiem.
- Najpierw powinienem zapytać pana Cuthberta, ale chciałem ci pierwszej powiedzieć, bo bałem się że będzie za późno...

Dziewczyna uśmiechnęła się, kiedy chłopak klęknął przed nią na kolano.

- Wyjdziesz za mnie?

Mia już nie była zaskoczona a zszokowana.

- Ja... Gilbercie... Tak!

Rudowłosa zaśmiała się radośnie na koniec, a chłopak wstał i założył jej pierścionek na palec, a następnie praktycznie rzucił się na dziewczynę, wpijając się w jej usta.

Po chwili, para ku swojemu zaskoczeniu usłyszała brawa. Kiedy się odwrócili zauważyli pannę Stacy, Lauriego i Winnie.

- Więc... spotykacie się? - Zapytała nauczycielka.
- Tak - odpowiedział Gilbert.
- Nie. - Odparła w tym samym czasie Mia. Po chwili jednak spojrzeli na siebie zakłopotani.
- Zapytam inaczej... będzie ślub?

Na to już zgodnie odpowiedzieli, że tak, co wywołało śmiech wśród trójki znajomych.

- Mam dobre wieści. W Toronto jest jeszcze miejsce dla waszej dwójki.
- Więc... za tydzień wyjeżdżamy?

Nauczycielka pokiwała głową, dumna. Para spojrzała na siebie przeszczęśliwa, po raz kolejny wpadając sobie w ramiona.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Więc prosicie o błogosławieństwo? - Podsumowała szczęśliwa Maryla.
- Oczywiście, że je od nas macie. Jeśli tylko Mia będzie szczęśliwa, Gilbercie... ufam ci. Już raz pokazałeś, że potrafisz o nią zadbać i zapewnić jej bezpieczeństwo.

Mateusz nie był zaskoczony. Zresztą Maryla też nie, po prostu myśleli, że Mia wyjdzie za Lauriego, ale kiedy usłyszeli, że jest to jednak Gilbert ucieszyli się jeszcze bardziej.

- Więc kiedy ślub?
- Właściwie... to chcemy go mieć jeszcze przed wyjazdem. Zostało mam siedem dni, więc jutro pojedziemy z samego rana porozmawiać z księdzem, a jeśli się zgodzi...
- Jeśli się zgodzi - przerwała jej Ania, która jak tylko usłyszała o oświadczynach Gilberta, to już zaczęła świętować.- To reszta już jest zaplanowana.
- Jak to?
- Potrzebujesz jeszcze tylko kupić sukienkę. Welon i resztę mamy w pamiątce rodzinnej, którą przekazujemy z pokolenia na pokolenie, a że to ty pierwsza wychodzisz za mąż to trafiają one do ciebie. Małgorzata upiecze tort, a my resztę pyszności, Mateusz przygotuje wam bryczkę a dziewczyny ostatnio mówiły coś o tym, że będę chciały udekorować wam dom. Bo to w nim odbędzie się wesele, prawda?
- Chyba tak, ale jakie dziewczyny?
- No Diana, Ruby, Josie...- Wymieniała Ania. Narzeczeni słuchali tego zaskoczeni tym, ile osób było pewnych, że kiedyś wezmą ze sobą ślub. W końcu oni sami doszli do tego dopiero jakąś godzinę temu, a reszta wiedziała to już dawno.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Dziewczyny były w pokoju z Mią, pomagając się jej przygotować do ślubu.
- Przepięknie wyglądasz - stwierdziła Ania, widząc swoją siostrę w białej sukni (zdj na dole rozdziału*), welonie i butach na obcasach, co i tak nie dawało jej wzrostu Gilberta.

- Dziękuje!

Mia umierała tego dnia z radości. Ruby podała jej bukiet, a następnie wszystkie razem złapały za tył sukni, podnosząc ją delikatnie do góry, tak żeby nie ubrudziła się po drodze do bryczki. Mia najpierw miała przyjechać do kościoła z Marylą, Mateuszem i siostrą, a dopiero po ceremonii pojechać z Gilbertem.

Tak też się stało. Trzymając Mateusza pod rękę, stała pod drzwiami kościoła, które po chwili zostałe otwarte przez dwóch mężczyzn. Muzyka zaczęła grać, a rudowłosa razem z ojcem ruszyła powoli do ołtarza.

Gilbert poruszony przyglądał się swojej kobiecie.

Teraz już wiem, że poznałem Anioła.

- Ja, Gilbert Blythe, ślubuję ci miłość, wierność, oraz uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Ja, Mia Shirley-Cuthbert ślubuję ci miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską, oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci.

Złożyli sobie przysięgi w wyznaczonym momencie. Następnie, pastor zadał im to decydujące pytanie:

- Czy ty Mio Shirley-Cuthbert, chcesz zostać żoną tego oto mężczyzny?
- Chcę - odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się do swojego Gilberta.
- A czy ty, Gilbercie Blythe...
- Chcę - przerwał księdzowi bez zawahania.
- Ogłaszam was więc mężem i żoną! Może pan pocałować pannę młodą.

Gilbert zrobił to natychmiast, wpijając się w usta dziewczyny. Wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować, a Sebastian tylko powtarzał swojej córce, że on wiedział od początku i gdyby Marry tu była, to wygrałby zakład.

Godzinę później, wszyscy byli w domu państwa Blythe, świętując.

- Napewno nie będziesz żałował tej decyzji? - Zapytał ojciec Winnie, kiedy w końcu udało mu się złapać pana młodego. Zaprosili całą jej rodzinę oraz ją samą, a ku zaskoczeniu pary przyszła razem z Laurie.
- Jak mógłbym żałować? Ta kobieta jest moim przeznaczeniem. - Oznajmił, patrząc na Mię.

+++++++++++++++koniec++++++++++++++


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro