2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Dom, daj mi wrócić do domu
Dom jest gdziekolwiek gdzie jestem z tobą"

Mia w przeciwieństwie do swojej siostry była pracowita, uczynna i trzeba przyznać, umiała się zachować i wyrobić sobie pierwsze dobre wrażenie. Dlatego wstała z samego rana, ubrała się i zeszła na dół, żeby pomóc przy przygotowywaniu śniadania, podczas kiedy jej siostra jeszcze spała.

- wczoraj nie byłaś zbytnio skłonna do rozmów - zauważyła Maryla.
- Dzisiaj też nie jestem- ucięła Mia, jednak kobieta się nie poddawała:
- Dlaczego tak bardzo różnisz się od Ani ?
- Przez pięć lat nie miałam z nią kontaktu. Wychowałam się na innych zasadach, z innymi ludźmi. Mam inne cele i zainteresowania. Nie lubię udawać, że mam coś, czego w rzeczywistości nie mam.
- A więc czym się interesujesz ? - zaciekawiła się.
- Lubię podróżować i czytać. Kocham opiekować się dziećmi. Jak widać, całkiem lubię też pracę w kuchni. - dodała ostatnie, wyciągając z pieca chleb.

Maryla skinęła głową, kontynuując swoją pracę. Przerwała tylko raz, żeby obudzić Anię.
Chwilę później zaczęło się śniadanie. Tym razem wszyscy jedli, nawet Mia. Ania jak zwykle mówiła za dużo, dopóki Maryla jej nie uciszyła. Mateusz postanowił jednak przerwać niezręczną ciszę i opowiedział o Francuzie, którego ma zamiar zatrudnić. Piegowata wybuchła, podrywając się od stołu:
- Doje krowy i rąbie drewno, piorę, prasuję, odkurzam i zamiatam. Umiem wiele. Pozmywam naczynia - zrobię to dobrze.

Na ostatnie słowa dorwała się do naczyń i zaczęła je zmywać. Mia patrzyła na nią zdziwiona, po chwili jednak wstała i pomogła jej sprzątać. Kątem oka widziała, że Ania znowu jest zamyślona, przez co prawie upuściła talerz. Mia zdążyła go złapać, na co jej siostra spojrzała na nią przestraszona.
- ogarnij się - wyszeptała wściekłe do piegowatej. Opiekowanie się siostrą było dla niej męczące. Dlaczego ? Bo wiedziała, że Ania się nie zmieni, a więc cała jej praca jest w ogóle bezsensowna. Teraz zaczęła mieć jeszcze bardziej dość gadatliwej bliżniaczki, przez którą nigdy nikt nie chciał ich adoptować. To nie tak, że była samolubna - wręcz przeciwnie. To Anna była egoistyczna, nie przejmując się losami siostry, bo była zbyt zajęta rozpaczaniem nad swoimi.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Siedząc w wozie Mia plotła wianek z kwiatów, wsłuchując się w rozmowę Ani z panią Cuthbert.

- Mia ma kasztanową barwę włosów. Też bym taką chciała. Los jest niesprawiedliwy.
- Chodziłyście do szkoły ? - Zapytała Maryla, zapewne chcąc zmienić temat, na bardziej istotny.
- Ania przerwała, kiedy została pomocą w jednej rodzinie. Ja uczyłam się cały czas, bo państwo którym służyłam przykładali do tego uwagę.

Maryla po raz kolejny jedynie skinęła głową. Parę minut później znowu zaczęła rozmowę, czując się dziwnie z ciszą, jaka zapadła:

- Jak zginęli wasi rodzice ?
- Byli ubogimi nowożeńcami. Dopadła ich gorączka i zmarli, kiedy miałyśmy trzy miesiące. Dlaczego ludzie mają dzieci, skoro są dla nich takim ciężarem ? Szkoda, że się nigdy tego nie dowiem.
- Czego ?
- Jak to jest być czyimś dzieckiem.

Po tej odpowiedzi kobiety usłyszały szczekanie, koń poderwał się do góry przestraszony, wozem wstrząsnęło, a Mia spadła na ziemię zaraz koło szczekającego winowajcy - niedużego, wiejskiego psa. Natychmiast się podniosła.

- do domu ! - krzyknęła na psa, a ten zapiszczał i uciekł.

Nastolatka przełknęła głośno ślinę, kiedy doskoczyły do niej Ania i Maryla.
- Nic ci nie jest ?!
- Dobrze się czujesz ?!
- Wszystko w porządku. - odpowiedziała nadal pod wpływem adrenaliny, podchodząc do Bell, którą pogłaskała, żeby ją uspokoić.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Obawiam się, że zaszła pomyłka. Razem z Mateuszem prosiliśmy o dwóch chłopców.
- Jak to ? Córka Roberta, Nancy mówiła o dziewczynce. Co za roztrzepana pannica !

Mia w innej sytuacji by się zaśmiała, ale teraz rozstrzygały się losy jej i jej siostry.
- Tak się składa, że moja sąsiadka ma dużą rodzinę. Potrzebuje dziewcząt do pomocy. Na pewno przygarnie Anię i Mię.

Obie dziewczynki spojrzały na siebie, wiedząc co się szykuje. W istocie, nie myliły się - sąsiadka pani Spencer wyglądała jak czarownica, a jej dzieci jak małe trolle.

- Ile macie lat i jak się nazywacie ?
- Czternaście, Ania i Mia.
- Jeśli was przygarnę, musicie mi być posłuszne. Zero pyskowania. Jeśli mnie zawiedziecie, dostaniecie kopniaka. Macie na siebie zapracować.
- Ten mały mnie wykończy - dodała na koniec, patrząc na swoje niemowlę, które cały czas płakało.
- Ma kolkę - wyszeptała Ania.
- Słucham ?- zapytała pani Spencer zdziwiona, ale odpowiedziała jej Mia:
- Trzeba go opatulić. Pomaga woda koperkowa.
- No proszę, mogę je przejąć od razu.
- Sama nie wiem. Właściwie jeszcze nie podjęliśmy ostatecznej decyzji. Chcieliśmy tylko wiedzieć, jak doszło do pomyłki. Jeśli dziewczynki nie zostaną u nas, przyślę je do pani. - oznajmiła Maryla. Bliźniaczki popatrzyły na nią zdziwione.

- Czy ja się przed chwilą przesłyszałam, czy zostaniemy z panią ? - zapytała Mia, kiedy już siedziały w wozie.
- Powiedziałam te słowa, ale jest też możliwość, że zamieszkacie z sąsiadką pani Spencer.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro