5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Wiem, że się w tobie zakocham kochanie
A to nie jest to co chciałbym zrobić
Mam nadzieję, że nigdy mnie nie okłamiesz"

Rano Mia i Ania obudziły się na ziemi, schowane między krzakami. Ania jako pierwsza się podniosła i obserwowała wóz jakiegoś grubego mężczyzny. Mia postanowiła to zignorować, bo była zbyt zmęczona, żeby przywiązywać uwagę do takich szczegółów. To widocznie był jej błąd, bo Ani udało się coś wymyślić i już po chwili popędziła siostrę do wstania.

Obie podeszły do tego samego wozu. Mia postanowiła pozwolić siostrze działać i była pozytywnie zaskoczona - jej bliźniaczka nieźle zbajerowała mężczyznę. Już po chwili siedziały w wozie, zadowolone ze swojego małego oszustwa.

Co jakiś czas zatrzymywały się, żeby pomóc przy rozdawaniu butelek mleka. W międzyczasie wymyślały niestworzone historię o swoich rodzicach, żeby zagadać mężczyznę.

Wysiadły dopiero w mieście, gdzie od razu powędrowały na stację - musiały jakoś zarobić na pociąg, więc Ania rzuciła się do recytowania wierszy. Mia była zaskoczona.
Nigdy jej siostra nie pokazała się jeszcze od tej strony - tej opiekuńczej, pracowitej i mądrej.

Po chwili z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos.
- Ania! Mia!

Mia poderwała się z ławki i podbiegła zaskoczona do Mateusza.
- Co pan tutaj robi? I co się panu na Boga stało w głowę? - dodała, widząc ranę na jego czole.
- Przyjechałem po was. Maryla znalazła swoją broszkę. To była pomyłka.
- Co teraz? - Zapytała, kiedy Ania stanęła obok niej.
- Nie wrócimy, żebyście mogli nas odsyłać, kiedy tylko zechcecie. Rodzicielstwo to obowiązek, ale wy przecież tego nie wiecie.
- Aniu, proszę... przebyłem szmat drogi.
- My również. Proszę wrócić do domu, pana siostra się pewnie niepokoi.

Chciały odejść, ale mężczyzna zaczął za nimi nawoływać.

- Co się dzieje dziewczynki? Czy on was nęka?- z ławki wstał inny mężczyzna, który widocznie chciał ingerować.
- Nic się nie dzieje.
- Tak, nęka nas - Wtrąciła Ania.
- Nic się nie dzieje, to moje córki. - powtórzył jeszcze raz Mateusz, a obie dziewczynki stanęły jak wryte. Obie zszokowane. Ania ze łzami w oczach, Mia z szybciej bijącym sercem.

Chyba nikogo nie zdziwi, że pierwsza wymiękła Ania, która rzuciła się, żeby przytulić Mateusza. Mia tylko stanęła za nią, uśmiechając się z bólem w oczach.
- Już będzie dobrze, obiecuję. - wyszeptał jeszcze Cuthbert, a nadzieja od nowa zagościła w sercach bliźniaczek.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Kiedy wróciły do domu razem z Mateuszem, Maryla wręcz wybiegła im na powitanie. Jak się okazało, niespecjalnie miłe.
- Ileż można na was czekać!
- Nie chciałem cię zmartwić. - Odpowiedział Mateusz, skruszony. Mii zrobiło się go żal - tak naprawdę nie był niczego winny, a najbardziej mu się obrywało.
- Dzień dobry, panno Cuthbert.
- Witajcie dziewczynki. Zanieście torby do swoich pokoi. Przygotuję kolację. - powiedziała chłodno, a Ani zszedł uśmiech z twarzy.

Mimo to wykonały polecenia kobiety. Były rozczarowane, ale dały to po sobie poznać dopiero w pokoju Ani, gdzie najpierw poszły. Ich smutek nie trwał jednak długo - zaraz za nimi do pomieszczenia weszła zapłakana Maryla.

- Przyrządzam proste danie. Nie potrzebuję pomocy. Przyjdźcie, kiedy będziecie gotowe.
- Dobrze panno Cuthbert - powiedziały jednocześnie.
- Czekamy na dole.

Kobieta wyszła z pomieszczenia, a bliźniaczki spojrzały na siebie.
- Cieszy się, że wróciłyśmy. Widziałaś ją? Wyglądała jakby postarzała się przez tę parę dni o dziesięć lat. Martwiła się, Aniu. Po prostu nie umie otwarcie okazywać emocji .

Mia starała się wyjaśnić swoją perspektywę siostrze, która pokiwała głową, jakby rozumiała, chociaż w rzeczywistości nie miała pojęcia co ma na myśli jej bliźniaczka.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Mimo tego, że Mia chciała, żeby jej siostra dorosła, to nie była zadowolona z jej przemiany. Ania siedziała cały czas cicho, posłusznie wykonując polecenia. To było wręcz niepokojące.

Ale prawda była taka, że piegowata zachowywała się tak tylko w towarzystwie panny Cuthbert. Przy Mateuszu nadal rozmawiała jak katarynka, a nawet spotykała się z Dianą.

Mia w tym czasie spacerowała samotnie po łąkach i lesie. Polubiła to - miała czas wszystko przemyśleć. Poza tym, mogła to porównywać do podróży, które tak bardzo kochała - nawet te nieprzyjemne i niespodziewane, tak jak ta ostatnia.

Wyglądało jednak na to, że ten dziwny, depresyjny stan nie miał utrzymać się długo.
Atmosfera zmieniła się, kiedy całą rodziną wybrali się na piknik.

Najpierw podeszła do nich Małgorzata i jej mąż, Tomasz. Zaczęli uprzejmą wymianę zdań. Kiedy jednak odeszli, Mia czuła na sobie spojrzenia z każdej strony. Owszem, obserwowali także Anię, ale nie oszukujmy się - to ta ładniejsza siostra zawsze była bardziej ciekawa dla wszystkich.

Ci, którzy zdążyli ją poznać, wiedzieli, że pod tą ładną twarzą krył się ognisty niczym jej włosy temperament. Dlatego też, kiedy usłyszała od jednego blondwłosego chłopca komentarz "bezpańskie psy" odnoszący się do niej i do Ani, posłała mu wyzywające spojrzenie.

Niestety, jej siostra nie była tak silna i co gorsza - nie umiała panować nad emocjami. Kiedy więc posypały się kolejne złośliwe komentarze, Ania uciekła. Maryla poszła za nią, zostawiając Mię i Mateusza samych sobie.

Rudowłosa uśmiechnęła się odważnie i razem ze swoim "ojcem" podeszła do księdza, któremu się uprzejmie przedstawiła, tak samo jak kiedyś pani Barry. Ku jej zdziwieniu, wyglądało na to, że pastor się do niej przekonał.

Później zostawiła Mateusza samego, postanawiając przywitać się z Dianą. Podeszła więc do jej rodziny, najpierw kłaniając się państwu Barry, następnie rozpoczynając rozmowę z przyjaciółką Ani. Wiedziała, że pani Barry cały czas na nią patrzy, szczególnie kiedy wzięła Mini May na ramiona i się z nią przytuliła.

Cóż, to może dziwne, ale załapała lepszy kontakt z młodszą siostrą Diany, niż z nią samą.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++
- Aniu, Mio! Zejdziecie do nas na chwilę?

Bliźniaczki chwilę później pojawiły się na dole, słysząc nawoływanie Maryli.

- Panno Cuthbert?- Zaciekawiła się Mia.
- Wystarczy Marylo. W końcu jesteśmy rodziną.

Nastąpiła chwila dziwnej ale przyjemnej ciszy.

- A propos rodziny chcemy, żebyście przyjęły nasze nazwisko.

Siostry spojrzały na kobietę zaskoczone i biegiem ruszyły za nią do salonu. Coraz bardziej zdziwione zauważyły ubranego elegancko Mateusza, stojącego obok biblii rodzinnej Cuthbertów.

- Co wy na to?
- Och, Marylo, Mateuszu! To niesamowite. Ale czy to nie powinno być bardziej uroczyste?

Maryla wyglądała na zaskoczoną słowami Ani. Po chwili jednak przystała na mały toast. Po nim obie dziewczynki wpisały swoje pełne imiona do biblii rodzinnej.

Oczywiście, Ania podchodziła do tego niesamowicie emocjonalnie, podczas kiedy Mia jakby nigdy nic wpisała dwoma płynnymi ruchami swoje nowe nazwisko z uśmiechem na twarzy.

Od teraz, wszystko miało być lepsze.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Po jakimś czasie stało się jasne, że dziewczynki muszą wrócić do nauki. Maryla zapisała je więc do szkoły, co było stresujące nie tylko dla dziewczynek, ale również dla panny Cuthbert - w końcu co się stanie, jeśli Ania się źle zachowa?

Naturalnie, o Mię się nie martwiła - ta w przeciwieństwie do swojej siostry potrafiła przystosować się wręcz do każdej sytuacji. Umiała się też obronić. Nie było więc nawet wątpliwości, że sobie poradzi.

W końcu nastał ten ważny dzień - bo pierwszy, w którym bliźniaczki pójdą do nowej szkoły. Od rana w domu była więc wesoła, chociaż lekko nerwowa atmosfera. Kiedy Ania nie słyszała, Maryla poprosiła szeptem Mię, żeby ta pilnowała siostry.

- Postaram się, ale nie zawsze mogę ją powstrzymać. - Obiecała, nim zasiedli do śniadania.
- Wiecie, czego się obawiam? - Zaczęła Ania.
- Chodzi o te przeklęte rude włosy i piegi. Gdybym była ślicznotką, tak jak ty Mia, to na pewno byłoby mi łatwiej.

Mia zakrztusiła się mlekiem, słysząc słowa siostry.

- Żartujesz? - Zapytała, kiedy udało się jej złapać oddech. Jej siostra jednak nadal mówiła, nie zwracając uwagi na bliźniaczkę. Mateusz nie był w stanie powstrzymać śmiechu, chociaż starał się udawać, że to kaszel. Rudowłosa spojrzała na Marylę, oczekując jakiejś reakcji, lecz kobieta tylko podniosła oczy ku górze, zapewne modląc się o rozsądek dla piegowatej.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

W drodze do szkoły bliźniaczki wyobrażały sobie różne scenariusze, które mogą się wydarzyć wśród nowych znajomych.

Kiedy jednak weszły do budynku, czekało ich rozczarowanie. Ich rówieśnicy biegali po klasie, krzycząc, piszcząc i głośno rozmawiając. Po chwili jednak Diana do nich podeszła i zaczęła wydawać im instrukcje, co po kolei powinni zrobić.

Po tym, jak Ania odwiesiła swój kapelusz zaczęła się rozmowa na temat tego, kto i z kim usiądzie. W końcu ustaliły, że Mia zajmie wolną ławkę sama, natomiast piegowata usiądzie razem z Dianą, zaraz przed swoją siostrą.

Kiedy podeszły do wybranych ławek i postawiły swoje rzeczy, podeszła do nich dwójka chłopców.
- Cześć. Jestem Moody.
- A ja Charlie - dodał drugi.
- Miło mi was poznać. Jestem Mia. - Pierwsza odezwała się ładniejsza z bliźniaczek, dając siostrze czas na wyjście z małego szoku. Ku swojemu zdziwieniu Charlie wziął jej dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek, a zaraz po nim zrobił to Moody. Mia nie wiedziała co powiedzieć, więc tylko się słodko uśmiechnęła.

- Nie rozmawiajcie z nimi, to pajace. - Odezwała się Diana, kiedy odeszli. Rudowłosa wzruszyła ramionami, kompletnie nie przejmując się opinią panienki Barry. Według Mii żeby poznać człowieka, trzeba się dowiedzieć co przeżył, a dopiero później oceniać go po tym, jaki jest aktualnie.

- Wszyscy z nich to pajace. Wszyscy poza Gilbertem Blythe - dodała. - To przystojniak, ale dzisiaj go nie będzie.

Mia popatrzyła na nią wzrokiem, który znaczył tyle co "ty tak na poważnie?!". Nie miała jednak okazji się odezwać, kiedy podeszły do nich kolejne dziewczyny. Diana przedstawiła je wszystkie, kiedy Mia się im przyglądała, starając się zapamiętać ich imiona.

Ania zaczęła z nimi rozmawiać, lecz Mia się nie udzielała. Dopiero kiedy usłyszała obelgi, wsłuchała się w to, co mówią:
- Dlaczego nosisz staromodne sukienki?
- Cieszę się z nowych rzeczy. - Piegowata była zakłopotana.
- Bo jesteś sierotą. W życiu bym tego nie włożyła. - Mia postanowiła ingerować:
- Nie dlatego się cieszy z nowych rzeczy, bo jest sierotą, tylko ponieważ nie jest próżna, w przeciwieństwie do ciebie.
- Nie chciałbym być sierotą. Współczuję wam.

Mia znowu chciała się odezwać, ale przeszkodził jej ten sam blondyn, który doprowadził Anię na pikniku do łez. Tym razem zaczął szczekać, co piegowata skomentowała krótkim "pajac".

- Gadający pies!
- Nie przedstawiaj się na forum, bo jeszcze zabiorą cię do cyrku. Nie wiesz, że poszukują nowych zwierząt?- Mia nie ważyła słów.

Broniła bliźniaczki z całych sił, byleby Ania nie przejęła się słowami chłopaka. Oczywiście nastolatek był za głupi, żeby odpuścić i się zamknąć, a ten fakt potęgowała chęć przypodobania się Mii. W końcu ona w przeciwieństwie do siostry, była piękna, więc to nieistotne, czy jest sierotą, czy nie. - Pomyślał nim znowu się odezwał:
- Jesteś wredna, sarkastyczna, dużo pyskujesz i na pewno będą z tobą kłopoty. To co robisz jutro rano?
- Zgaduje, że zaraz się dowiem. - Odpowiedziała, nadal z nieugiętym spojrzeniem. Nie chciała od razu go przekreślać, skoro zrobił się milszy. Może zauważył swój błąd? Jednocześnie nie miała zamiaru być dla niego uprzejma po tym, jak odnosił się do jej siostry.
- Przyjdę po ciebie. Pójdziemy razem do szkoły. - Posłał jej oczko, zanim odszedł. Mia przewróciła oczami.
- Dupek!
- Czy ty właśnie umówiłaś się z Billym? - Zapytała Ruby zaskoczona.

Rudowłosa wzruszyła ramionami, na co dziewczyny oburzone prychnęły i odeszły razem z Dianą i Anią. Dziewczyna wiedziała, że postąpiła źle, ale było już za późno żeby się wycofać.

Lekcja przebiegała nudno, przynajmniej według Mii. Zadania które robili były aż nazbyt proste, ale nie dla Ani, która postanowiła się jak najwięcej udzielać. Nauczyciel w końcu skarcił ją zdenerwowany. Na co piegowata już się więcej nie odzywała.

Na przerwie Ania usiadła w kącie sali, zasłoniętej kocami razem z innymi dziewczynami - jedynie Mia siedziała w ławce spokojnie jedząc jej lunch. Nie polubiła większości tych osób. Wydawali się jej aroganccy, samolubni i zarozumiali.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

W końcu nastał wtorek. Mia nie była szczególnie podekscytowana spotkaniem. Billy jest zwykłym chłopcem - powtarzała sobie, pamiętając jego złośliwe komentarze dotyczące jej i jej siostry. Ania natomiast była zła na swoją bliźniaczkę, że ta ma zamiar się spotkać z chłopakiem.

Mia Postanowiła to jednak zignorować i z samego rana wyszła z domu, gdzie pod bramą czekał na nią Billy.
- Cześć - przywitała się, kiedy ten ją zauważył. Następnie razem zaczęli iść w stronę lasu, rozmawiając o niezbyt ważnych rzeczach - takich jak postęp ich nauki w szkole, oraz o panu Phillipsie. Wchodząc jednak do lasu, Mii się coś nie zgadzało - blondyn stał się bardziej pewny siebie.

- Wiesz, o czym rozmawia twoja siostra z innymi?- Zadał jej pytanie tonem, który rudowłosej się wcale nie spodobał.
- Co masz na myśli?
- Rozpowiada plotki na temat mojej siostry.

Mia zmarszczyła brwi. Jakie plotki?

- O Prissy - wyjaśnił.
- Ania pewnie nie chciała nikogo urazić.
- Dlatego Prissy przepłakała całą noc?- Zapytał złośliwie, nagle się zatrzymując. Mia też to zrobiła, co było jej błędem, bo chłopak zaczął się do niej zbliżać.
- Wiesz co się dzieje z takimi jak twoja siostra? Dostają nauczkę. Nie zdziw się więc, jeśli twoja brzydka siostrzyczka pewnego razu wróci do domu w opłakanym stanie.

Jego słowa uderzały w Mię niczym kamienie, co potęgowała postawa chłopaka, który zatrzymał się tuż przed nią, przyciskając ją do drzewa.

- No chyba, że weźmiesz na siebie jej karę? - Wyszeptał, a Mia poczuła jego oddech na swojej twarzy.
- Wypuść mnie.

Zaczęła prosić, szarpiąc się, byle żeby uwolnić się z jego pułapki. Chłopak jednak tylko bardziej się zbliżał, łapiąc jedną ręką jej twarz.

- Powiedziałam, żebyś mnie puścił dupku!- Krzyknęła, odpychając go. Chłopak zrobił krok do tyłu, więc dziewczyna wykorzystała to do ucieczki, Billy jednak zdążył złapać ją za nadgarstek, z powrotem przyciskając ją do drzewa.
- Nie bądź niegrzeczna, kochanie.
- Powtarzam ostatni raz: jeśli mnie w tym momencie nie puścisz, to skopię ci tyłek i sprawię, że tego nie zapomnisz.
- Billy?! - Usłyszała krzyk, a kiedy wywołany się od niej trochę odsunął, znowu odepchnęła go z całej siły i odeszła, zatrzymując się przy chłopaku, który ją uratował.

- Dziękuję - wyszeptała.
- Nic panience nie jest? - Zapytał, skupiając na niej swoją uwagę.
- Myślę, że to ja szybciej zrobiłabym mu krzywdę, niż on mi. Może dużo szczeka, ale to tchórz.- Powiedziała z jadem, patrząc na zdenerwowanego blondyna. Oczywiście, Billy skoczył do niej, chcąc zapewne spełnić swoje groźby, ale przed Mie wyszedł jej "ratownik" którego jedno spojrzenie powstrzymało Billego od zaatakowania dziewczyny.

Blondyn jeszcze chwilę patrzył morderczo na rówieśnika, a później odszedł do szkoły.
- Jak ci na imię? - Zapytał brunet, upewniając się, że agresor nie wróci.
- Mia Shirley Cuthbert, a ty to...
- Gilbert Blythe, panienko.

Chłopak uśmiechnął się jeszcze szczerze, zanim razem ruszyli w milczeniu w kierunku szkoły.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++
Parę słów ode mnie, które jeśli chcecie możecie pominąć!

Po pierwsze, życzę wam wszystkim Wesołych Świąt Wielkanocnych. Niech staną się one dla was okazją do zmian na lepsze.

Po drugie, dziękuje każdemu kto do tej pory zagłosował na tą książkę, jak i tym, którzy dopiero to zrobią. Cieszę się z każdej gwiazdki, kochani!

Po trzecie, jak może już niektórzy się domyślili, mam napisane wszystkie rozdziały. Zanim je jednak tutaj publikuje, poprawiam i upewniam się, że nie ma w nich błędów. Oczywiście, pewnie i tak jakieś się trafiają, bo jestem tylko człowiekiem, ale nie o to mi chodzi. Aktualnie jestem chora (co za pech, akurat na święta !) Dlatego przez ostatnie dni nie dodawałam nowych rozdziałów. Postaram się to jednak nadrobić.

Dajcie znać, czy podobał wam się rozdział, albo czy jest coś co mogę poprawić :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro