7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Ona jest damą, a ja jestem zwykłym chłopakiem"

Ania i Ruby zaczęły gdzieś znikać popołudniami razem z Dianą. Mia nie zadawała o to pytań, za każdym razem pod ich nieobecność piekąc ciasta i inne wypieki, a później idąc zobaczyć się z Gilbertem na budowie. Mateusz, który również tam pomagał, za każdym razem przyglądał się dwójce przyjaciół. W pewnym momencie zaczął nawet myśleć, że wyglądają na zakochanych. Pewnego razu zapytał o to Anię:

- Co jest pomiędzy tą dwójką?
- Och, prawda, że razem wyglądają uroczo? Diana mówi, że są w sobie zakochani, ale oni sami jeszcze o tym nie wiedzą. Pytałam o to Mię, ale ona twierdzi, że są tylko przyjaciółmi. Typowe - podsumowała na koniec, a Mateusz pokiwał głową ze zrozumieniem, chociaż w rzeczywistości dalej nie wiedział, czy powinien szykować się na ślub, czy może raczej przemówić młodemu Blythe do rozsądku.

Podobną rozmowę miał Billy z Gilbertem, który zaczął zauważać, że jego kumpel za bardzo przygląda się rudowłosej.
- Zawsze pociągały cię wariatki.
- Skąd wiesz, że jest wariatką?
- Bo jest ruda - odpowiedział. - Rude są szurnięte. Chociaż to podobno świetne kochanki - dodał po chwili złośliwie, co Gilbert podsumował krótkim "zboczeniec". W rzeczywistości jednak, głęboko w duszy przyznawał Billemu rację. Podobała mu się Mia, i skrycie miał nadzieję, że ona także go lubi.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Dzisiaj zamiast normalnych lekcji w szkole odbywał się konkurs. Każdy z klasy miał przeliterować podane słowo, a kiedy się pomylił - odpadał.

Chyba nikogo nie zdziwiło, że w finale została Mia, Ania i Gilbert. Po którejś próbie, kiedy wszyscy odpowiadali dobrze, Ania rozproszyła się przez podane słowo "zaręczyny" które pan Phillips powiedział, patrząc na Prissy.
- Błąd - oznajmił, a Ania usiadła.
- Zakochani - podał kolejne słowo, patrząc tym na dwójkę przyjaciół. Mia i Gilbert posłali sobie ukradkiem zaskoczone spojrzenia, ale rudowłosa się nie poddawała, i prawidłowo przeliterowała ten wyraz.

- Przyjaciołom.

Gilbert przy końcówce się zająknął i wypowiedział złą głoskę. Klasa zaczęła wiwatować, a Blythe uśmiechnął się do przyjaciółki. Mia uśmiechnęła się złośliwie i usiadła koło Diany i Ani, które jej pogratulowały.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++
- Aniu? - Zapytała zaskoczona Mia, wchodząc do kuchni. Jej bliźniaczka prała ubranie, które było zakrwawione.
- Jest środek nocy, co się stało? - Zapytała Maryla, która zeszła na dół zaraz po rudowłosej.
- Nie chciałam was obudzić, przepraszam. Źle trafiliście, już nie dla mnie bufiaste rękawy.

Mia spojrzała zaskoczona na Marylę, nie rozumiejąc ani słowa z tego, co mówiła jej siostra. Tym bardziej się przestraszyła, że Ania płakała.

- Zrozumiem, jeśli chcecie, żebym spędziła swoje ostatnie dni w szpitalu.

I nagle rudowłosą olśniło. Głośno zaśmiała się ze słów Ani, a potem ją przytuliła.

- Aniu, ty nie umierasz. Stajesz się kobietą, to zupełnie naturalne. - Wytłumaczyła Mia. Nie potrafiła zrozumieć paniki siostry, bo ona sama dowiedziała się o czymś takim jak okres już w wieku ośmiu lat. Pracując jako pomoc często musiała prać zakrwawione ubrania. Natomiast sama swoją pierwszą miesiączke przeżyła już jakiś rok temu, jeszcze w sierocińcu.
- Jak to? Ja nie mogę, nie jestem gotowa.
- Pomoge ci - oznajmiła Maryla, pomagając Ani prać. W tym czasie Mia starała się uspokoić swoją bliźniaczkę, która zaczęła przeżywać. Mateusz pochwili również wszedł do kuchni, żeby dowiedzieć co się stało, ale został natychmiast wygoniony na zewnątrz.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Gilbert zabiegany chodził po kuchni, szykując śniadanie dla swojego ojca. Kiedy mu je podał, oznajmił, że wróci od razu po zajęciach i wyszedł do szkoły. A właściwie to wybiegł, bo wiedział, że już jest spóźniony a przepychanie się przez śnieg sprawi, że przyjdzie jeszcze później. Ku swojemu zdziwieniu, po drodze spotkał Mię.

- Co ty tutaj robisz? - Zapytał, widząc jak dziewczyna stara się przejść przez zaspę śniegu.
- Zaspałam, a ty?
- Pomagałem ojcu.

Mia potknęła, co najmniej jakby przeżyła coś podobnego i rozumiała jego sytuację. Gilbert uśmiechnął się smutno, i złapał dziewczynę za rękę, pomagając jej przejść.

- Gdzie twoja siostra?
- Źle się czuła, została dzisiaj w domu. - Odpowiedziała mu, nim spóźnieni weszli do klasy.
- Witamy nasze gołąbeczki. Może następnym razem, przylecicie na lekcję szybciej?! - Zapytał zirytowany pan Phillips, a "gołąbeczki" spuściły głowę, zawstydzone.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Następnego dnia Maryla wpadła na pomysł, żeby Ania zaprosiła Dianę na podwieczorek, który bliźniaczka miała sama wyprawić. Oczywiście, Ania była zbyt próżna, żeby na tym poprzestać i zaczęła prosić Marylę o doszycie do jej sukienki bufiastych rękawów. Oczywiście, panna Cuthbert się na to nie zgodziła.

Mia skontrolowała sytuację: Ania będzie zajęta, Maryla ma zamiar się ulotnić, a Mateusz pojechał do miasta - jak się dowiedziała od Jerrego.

Miała do wyboru albo się nudzić, albo spotkać się z Gilbertem - potrzebowała do tego jednak dobrego pretekstu, a nie znalazła innego jak zaniesienie mu jedzenia.

Zabrała się więc za pieczenie szarlotki, w międzyczasie pakując do kosza parę konfitur i herbatę.

Dwie godziny później razem z swoim koszykiem pełnym pyszności wyruszyła w drogę. Miała nadzieję tylko się nie przeziębić, bo pogoda była wyjątkowo mroźna. Starała się także nie zabłądzić, bo jeszcze nigdy nie była w domu Gilberta, ale mniej więcej kojarzyła gdzie się on znajduję.

Po godzinie udało jej się znaleźć właściwy dom. Zmarznięta zapukała do drzwi, a po chwili otworzył jej młody Blythe.

- Mia?! - Zapytał zaskoczony.
- Przybyłam, więc twoje życie stało się lepsze. - Odpowiedziała rozbawiona, kiedy otworzył szerzej drzwi, żeby mogła wejść do środka.
- Mam dla was szarlotkę, i tak, piekłam sama, oraz konfitury i herbatę.
- Wow, dziękuje. Nie spodziewałem się ciebie.

Jeszcze nie wyszedł w pełni z szoku, kiedy kobieta podała mu kosz z uśmiechem na jej ślicznej, zarumienionej od zimna twarzy. Przebudził się dopiero, kiedy usłyszał głos swojego ojca:

- Gilbert? Kto przyszedł?

Chłopak złapał przyjaciółkę za dłoń i zaciągnął ją do sypialni jego taty.

- Tato, to moja przyjaciółka, Mia. Przyniosła nam ciasto - oznajmił.
- Miło mi pana poznać.
- Mi ciebie również, dziecko. Czy ja słyszałem coś o cieście?

Rudowłosa się zaśmiała, i na chwilę zniknęła w kuchni.

- Jest piękna - zwrócił uwagę syna.
- Wiem...

Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale do pokoju weszła młoda kobieta z talerzem w jednej dłoni, a w drugiej filiżanką herbaty.

- Proszę - powiedziała, podając to starszemu mężczyźnie.

Ojciec Gilberta najpierw spróbował ciasta i powiedział coś, co od razu wywołało śmiech u Mii i Gilberta:
- Niebo w gębie!
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Co się stało? - Zapytała Mia, wchodząc do pokoju siostry. Ania leżała na łóżku i cicho popłakiwała.
- Nie będę mogła już się z nią przyjaźnić!
- O kim ty mówisz, Aniu?
- O Dianie!
- Nie krzycz na mnie! - Zdenerwowała się Mia, jak zwykle nie rozumiejąc nic z tego, co mówi jej bliźniaczka.
- A ty byś nie krzyczała, gdyby zakazano ci rozmawiać z Gilbertem?!

Rudowłosa stanęła w bezruchu. Wiedziała, że Ania ma rację, co nie zmieniało faktu, że nie rozumiała dlaczego niby jej siostra nie będzie mogła się przyjaźnić z Dianą.

- Przez przypadek upiłam Dianę. Myślałam, że to sok porzeczkowy, przysięgam!
- Jak mogłaś pomylić sok z alkocholem?
- Wyglądał tak samo!
- Och, Aniu - Mia załamana położyła się obok niej, głaszcząc ją po głowie.
- Zobaczysz, Diana na pewno prędzej czy później się do ciebie odezwie. W końcu nie sposób będzie jej unikać ciebie w szkole, prawda?
+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro