Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia pojechaliśmy na plażę. Jake podwiózł mnie swoim samochodem. Jechaliśmy około 15 minut, tak jak wcześniej wspominał. Gdy dojechaliśmy na plażę, zobaczyłam śliczne morze, które wyglądało cudownie na tle zachodzącego słońca.

- I jak ci się tu podoba, Katie? - zapytał Jake.

- To miejsce jest śliczne - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Fajnie, że ci się tu podoba. Chodź, pokażę ci coś - Jake objął mnie w talii i pociągnął w stronę jakiegoś mostu.

- Gdzie idziemy? - spytałam nieco zakłopotana.

- Zobaczysz - odpowiedział tajemniczo - I jak widoki? - zapytał gdy doszliśmy do poręczy mostu.

- Nie wiedziałam, że stąd jest taki świetny widok - odparłam zachwycona.

- Pójdę kupić nam coś do picia - powiedział mój przyjaciel wskazując bar niedaleko nas - Co chcesz? Shake'a?

- Może być shake - chciałam wyjąć portfel, ale Jake mnie powstrzymał.

- Ja stawiam - odpowiedział krótko i odszedł w stronę baru.

Stałam i podziwiałam ten śliczny widok na morze. Opierałam się o poręcz wpatrzona w zachód słońca.

- Hej - usłyszałam za sobą nieznajomy głos. Odwróciłam się. Ujrzałam za sobą całkiem przystojnego chłopaka o ciemnobrązowych włosach. Miałam wrażenie, że kojarzę jego twarz, ale nie wiedziałam skąd - Jestem David Gordon. Ty chyba jesteś Katherine Call, prawda?

David Gordon. To właśnie osoba, którą chciałam spotkać. Nie poznałam go, bo strasznie się zmienił.

- Tak, to ja, mów mi Katie - odpowiedziałam - Znasz mnie? - chciałam sprawdzić, czy mnie pamięta.

- Nasi rodzice się przyjaźnili. Mieszkaliśmy kiedyś w Nowym Jorku. Jak mieliśmy około 10 lat często spędzaliśmy razem czas. Po mojej przeprowadzce nasze kontakty się urwały. Pamiętasz mnie jeszcze? - wytłumaczył David.

- Pamiętam cię. Ale zastawia mnie to, że ty mnie pamiętasz - dziwne, że pamiętał mnie po tylu latach.

- Tęskniłem za tobą. Nasi rodzice utrzymywali ze sobą kontakt, ale my nie. Gdy dowiedziałem się, że się przeprowadzacie, ucieszyłem się. Nie znałem tylko adresu, ale na szczęście spotkałem cię tu.

Pamiętam, że kiedyś bardzo lubiłam Davida. Pamiętam też, że byłam bardzo smutna po jego odejściu.

- A właściwie dlaczego nie chciałaś utrzymywać ze mną kontaktów? Przestałaś mnie lubić? - David wyglądał na zmartwionego.

- Nie, oczywiście, że nie - uspokoiłam go - po prostu byłam smutna i nie chciałam przyjaźnić się na odległość.

- Hej, przyniosłem twojego shake'a - przerwał nam Jake - Kto to? - zapytał mnie wskazując Davida.

- Mój kolega z dzieciństwa - odpowiedziałam krótko. Nie chciałam mu opowiadać całej historii - Masz mój numer, ja już muszę iść - zwróciłam się do Davida podając mu kartkę z moim numerem telefonu. Razem z Jakiem usiedliśmy przy najbliższym stoliku.

- Kto to był? - zapytał ponownie Jake.

- Mówiłam ci, mój kolega z dzieciństwa - powtórzyłam.

- A dokładniej? - dociekał.

Miałam dość długich opowieści. Wystarczy, że nasłuchałam się tego wszystkiego od Davida.

- Czemu cię to tak interesuje? - zapytałam w końcu.

- Dobra, nieważne - poddał się przyjaciel.

Uff...

Jak dobrze, że nie dociekał dalej, bo nie chciałam mu tego tłumaczyć.

- Mam jedno pytanie - zaczęłam - Dlaczego chciałeś, abyśmy pojechali tylko we dwoje?

- Potem ci powiem - Jake był dzisiaj jakiś tajemniczy.

Piliśmy nasze shaki i w ogóle się nie odzywaliśmy. Nie wiem czemu Jake nie chciał rozmawiać. Może chodziło mu o Davida? Nie miałam pojęcia. Ale odkąd go zobaczył, zachowuje się jakby był zły albo zazdrosny. Minęło około 5 minut milczenia, aż w końcu postanowiłam się odezwać.

- Obraziłeś się, czy co? - przerwałam panującą ciszę.

- Nie o to mi chodzi. Mam tylko jedno pytanie.

- Jakie?

- Czujesz coś do niego?

- Do Davida? - zapytałam jak głupia. Przecież nie mogło mu chodzić o nikogo innego.

- Tak. Odpowiesz na moje pytanie? Czujesz coś czy nie?

- Przyjaźniliśmy się kiedyś. Teraz też bardzo go lubię. Nie widzieliśmy się od wielu lat, ale oboje za sobą tęskniliśmy. Na początku go nie poznałam, ale potem sobie wszystko przypomniałam.

- Czyli coś do niego czujesz - stwierdził Jake.

- David jest moim przyjacielem, Jake, nic więcej. A w ogóle, co cię obchodzi to, czy coś do niego czuję?

- Nic.

Po wypiciu shake'ów poszliśmy na plażę. Rozłożyliśmy koc (nie wiedziałam, że Jake wziął nawet koc) i usiedliśmy na piasku.

- Katie, muszę ci coś powiedzieć - zaczął Jake - Chciałem tu przyjść z tobą sam, ponieważ zakochałem się w tobie.

Oboje zamilkliśmy. Czyli jednak moje podejrzenia się spełniły. Jake się we mnie zakochał. Problem tkwi w tym, że ja w nim nie. Nie miałam pojęcia, co mu powiedzieć.

- Jake... - zaczęłam, chociaż nie wiedziałam do końca co powiedzieć - Bardzo cię lubię, ale... Ale na razie nie chcę z tobą być. Daj mi chociaż trochę czasu.

- Czas. Czemu wszyscy potrzebują czasu? - zapytał bardziej siebie niż mnie - Chodźmy już.

Poszliśmy do jego samochodu. Całą drogę spędziliśmy w milczeniu. Gdy podjechaliśmy pod mój dom, Jake wysadził mnie i odjechał bez słowa.

Całą noc myślałam, czy czasem nie potraktowałam Jake'a zbyt surowo. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, w końcu to nie jego wina, że się zakochał. Nie mogłam odgonić się od tych myśli, od tego, że Jake może mnie znienawidzić. Że może myśleć o mnie jak o zwykłej dziewczynie, która łamie chłopakom serca.

Zaczęłam też myśleć o Davidzie. On też zachowywał się, jakby mnie kochał. Czemu życie musi być takie skomplikowane? Niektóre dziewczyny martwią się, bo nie mają chłopaków. Kiedyś należałam do grona tych dziewczyn, ale teraz chciałabym być w takiej sytuacji. Jest o wiele lepsza niż moja obecna.

Na końcu zaczęłam myśleć o francuskim, co doprowadziło do tego, że myślałam o Adamie. Czy znowu będzie się dziwnie zachowywać? Traktować mnie jak powietrze albo jakiegoś odludka? Nie miałam pojęcia, ale wiedziałam, że najlepsze co w tym momencie powinnam zrobić, to przestać myśleć o tym wszystkim i spróbować zasnąć.

Po jakimś czasie w końcu zasnęłam. Co będzie, to będzie. Jutro wszystko się okaże, sprawa z Davidem, Jakiem, Adamem i w ogóle z tym wszystkim. Pozostało mi tylko cierpliwie czekać, aż wszystko samo się rozwiąże.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro