Rozdział 5
Rano wstałam i pojechałam motorem do szkoły. Zaparkowałam i weszłam do budynku. Od razu zauważyła mnie Emily i do mnie podeszła.
- I jak? - zapytała od razu.
- Ale z czym? - nie zrozumiałam o co jej chodzi.
- No przecież byłaś z Jakiem na plaży, prawda?
- A tak, sorki, zapomniałam - z tego całego stresu naprawdę zapomniałam - Było ok.
- Ok? Byłaś na plaży z Jakiem i mówisz mi tylko, że było ok?
- Emily, nie dręcz mnie już, jestem zmęczona - nie chciałam z nią o tym gadać.
- Ok - na szczęście nie nalegała. Poszłyśmy w ciszy na chemię.
Po chemii Emily i Jake poszli na hiszpański, a ja, Ben i Anna - na francuski.
- A właściwie z kim siedzisz na francuskim? - zapytała mnie Anna. Widziałam jak Ben lekko szturchnął ją ramieniem. - O co ci chodzi?
- Siedzę z Adamem - odpowiedziałam jednocześnie na oba pytania.
- Ok, rozumiem. Sorki - Anna chyba poczuła się niekomfortowo.
- Nic nie szkodzi. Przyzwyczaiłam się, że nikt ich nie lubi. - szliśmy dalej w ciszy.
Weszliśmy do sali. Adam już siedział na swoim miejscu. Usiadłam obok niego.
- Hej - odezwał się. Bardzo mnie to zdziwiło.
- Hej - odpowiedziałam ze zdziwieniem - Ostatnio nie byłeś taki chętny do rozmowy - zażartowałam.
- Ta... Po prostu miałem zły dzień. Przepraszam.
- Nie szkodzi - nie chciałam się na niego złościć - Więc, masz na imię Adam, tak?
- Tak. Pewnie słyszałaś już trochę o mnie i mojej rodzinie. Domyślam się, że nie były to komplementy. Można się przyzwyczaić.
- Tak, trochę o was słyszałam. Masz dwóch braci i trzy siostry, tak?
- Można tak powiedzieć. Jesteśmy przybranym rodzeństwem. Ojciec nas adoptował. Długa historia.
- Dobrze, kończcie już te rozmowy - do sali weszła nauczycielka. Całą lekcję nie mogłam się skupić na nauce. Myślałam o Adamie i o tym, czemu nagle postanowił się odezwać. Stwierdziłam, że nie będę w to wnikać.
- Katie, zaczekaj - po lekcji zawołał mnie Adam - Chciałabyś może wyjść gdzieś po lekcjach? O której kończysz?
- W sumie z chęcią. Kończę o 15.
- Ja o 14, ale mogę poczekać. To po twoich lekcjach na parkingu przed szkołą, ok?
- Ok, to do zobaczenia po szkole - pożegnałam się z nim.
- Czego on od ciebie chciał? - zapytała Anna po tym jak Adam odszedł.
- Adam?
- No a kto inny?
- Chciał się ze mną spotkać po lekcjach - nie wiem czemu jej to powiedziałam.
- I ty się nie zgodziłaś, prawda? - Anna była właściwie pewna.
- Jasne, że się zgodziłam, niby czemu miałabym tego nie robić?
- Żartujesz, co nie? Proszę, powiedz mi, że żartujesz. Ty umówiłaś się z Adamem? - przyjaciółka była nawet oburzona. Tak jakbym nie mogła się z nim spotkać.
- To przecież jest chyba moja decyzja z kim się spotykam, a nie twoja.
- O co się kłócicie? - wtrącił nagle Ben - Coś się stało?
- Tak, stało się coś - odpowiedziała zdenerwowana Anna - Katie umówiła się z Adamem po lekcjach.
- Z Adamem? - Benowi chyba też to się nie podobało - Czy ty już kompletnie zwariowałaś?
- O co wam chodzi? Umówiłam się z kolegą, który siedzi ze mną w ławce, a wy robicie z tego nie wiadomo jak wielki problem. To jest chyba moje życie i nie potrzebuję waszej przesadnej troski - mówiąc to odeszłam w stronę sali, w której miałam następną lekcję.
Po drodze spotkałam Emily i Jake'a. Chyba zauważyli, że jestem zdenerwowana.
- Katie? Coś się stało? Czemu jesteś zła? - zapytała zmartwiona Emily.
- Nic się nie stało, po prostu dajcie mi wszyscy spokój - wyminęłam ich szybko i poszłam dalej.
Usiadłam na ławce niedaleko sali historycznej. Siedziałam sama i rozmyślałam o Adamie i o tym, jak zachowali się moi znajomi. W pewnym momencie podeszła do mnie czarnowłosa dziewczyna. To była jedna z sióstr Adama, chyba Molly.
- Hej, to ty jesteś Katie? - zapytała brunetka - Jestem Molly, przybrana siostra Adama. Pewnie już trochę o mnie słyszałaś. W tej szkole plotki bardzo szybko się rozchodzą.
- Tak, słyszałam...
- Można się domyślić - weszła mi w słowo Molly - O nas wszyscy gadają bez przerwy. Nie wiem czemu, jesteśmy przecież normalną rodziną - dziewczyna nie dała mi dojść do słowa - A właściwie chciałam głównie porozmawiać o Adamie. Mogę?
- Jasne, tylko o czym dokładnie chcesz porozmawiać? - w końcu mogłam cokolwiek powiedzieć.
- Umówiłaś się z nim?
- Tak, ale co to ma do rzeczy?
- Uwierz mi, że dużo. Ty go zaprosiłaś czy on ciebie?
- On mnie, ale nie rozumiem po co te wszystkie pytania. Żadne z nas nic złego nie zrobiło.
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu on nigdy nie umawiał się z ludźmi... w sensie z nikim się nie umawiał. Z żadną dziewczyną ze szkoły. W ogóle, jestem przecież jego siostrą. Myślę, że to normalne, że mnie to interesuje. Masz rodzeństwo?
- Nie... - odpowiedziałam nieśmiało - Ale w sumie chciałabym mieć.
- Nie polecam. Mam pięcioro rodzeństwa, więc wiem jak to jest. Tak w sumie, to nie dziwię się, czemu Adam się z tobą umówił. Jesteś miła i fajnie się z tobą rozmawia.
- Dzięki, ale myślę, że też może dlatego że na początku był dla mnie trochę szorstki.
- Szorstki? W jakim sensie?
- Jak siedzieliśmy na francuskim dziwnie się zachowywał. Nie wiem jak to ująć.
- Wiesz co, mogę z nim porozmawiać - Molly wstała.
- Nie musisz. Po co masz sobie zawracać tym głowę? Przecież nic się nie stało, miał zły dzień.
- Dobra, ja idę, pa - dziewczyna odeszła z pośpiechem.
Stwierdziłam, że pójdę za nią. To było trochę podejrzane. Nie lubię podsłuchiwać prywatnych rozmów ludzi, no ale trudno. Jeśli chcę się czegoś dowiedzieć, muszę to zrobić.
- Czy tobie już na prawdę odbiło? - usłyszałam zza ściany głos Molly - Umówiłeś się z Katie? Chyba nie chcesz jej w to wszystko wciągnąć? Ona jest przecież zwykłą, niewinną dziewczyną.
Nie miałam pojęcia o co jej chodzi. I w co Adam miałby mnie wciągnąć? Może oni są w jakimś gangu, albo mają długi i żyją w ciągłym strachu?
- Molly, opanuj się – kontynuował rozmowę Adam - Przecież to tylko wspólne wyjście.
- Katie mówiła, że na lekcji dziwnie się zachowywałeś. Nie pożywiłeś się? Serio?
- Ty z nią rozmawiałaś?
- A co myślałeś?
- Mogła widzieć, gdzie idziesz?
- Nie wiem - Molly odparła z lekkim przerażeniem. Pewnie obawiali się, że słyszę ich rozmowę.
Poszłam z powrotem pod salę. Mogli mnie zauważyć, wolałam nie ryzykować. Do końca lekcji myślałam o tym, co usłyszałam. Nie skupiałam się na tym, co mówiła nauczycielka. Zaczęłam się trochę obawiać Adama, chociaż w sumie nie wiem czemu. Przecież on nic mi nie zrobi. Chyba...
Po lekcji znowu podeszła do mnie Molly.
- Nie możesz pójść dzisiaj nigdzie z Adamem - oznajmiła.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Po prostu nie możesz.
- Ale co ja zrobiłam? - nie miałam pojęcia co jest nie tak.
- Nic. Po prostu nie możesz z nim pójść - Molly nie odpuszczała.
- A może lepiej, żeby to on zadecydował? W końcu to z nim się umówiłam, a nie z tobą. Akurat tam idzie.
- Co jest? - Adam zauważył, że się kłócimy i do nas podszedł.
- Właśnie próbuję wytłumaczyć twojej natrętnej dziewczynie, że nie możecie nigdzie pójść - odpowiedziała Molly.
- Po pierwsze, to nie jest moja dziewczyna, tylko przyjaciółka. Po drugie, ona nie jest natrętna i to ja ją zaprosiłem. A po trzecie, od kiedy podejmujesz za mnie decyzje?
- Podejmuję je za ciebie, kiedy te twoje są złe! - krzyknęła Molly.
- Mam tego dość - wtrąciłam - Adam, może umówimy się kiedy indziej? Ja już muszę iść.
- Katie, zaczekaj! - krzyknął chłopak, ale ja już odeszłam - No i widzisz, co zrobiłaś - usłyszałam, jak powiedział do Molly.
- Jeszcze mi podziękujesz - odpowiedziała z westchnieniem dziewczyna.
Nie miałam pojęcia, o co chodzi Molly. Czy coś jest ze mną nie tak? Przecież ja nic nie zrobiłam. Nie wiem, czemu aż tak bardzo nie chce, żebym się spotkała z jej bratem. A może mają jakąś trudną sytuację rodzinną? Adam będzie musiał mi to wytłumaczyć.
- Katie! - Adam mnie dogonił - Bardzo cię przepraszam za to wszystko. Za moją siostrę i za to całe zamieszanie. Ona po prostu jest trochę... Nie wiem nawet jak to ująć.
- Nadopiekuńcza? - podsunęłam.
- Powiedzmy - chłopak uśmiechnął się - A to wspólne wyjście jest nadal aktualne?
- Właściwie to tak - też się uśmiechnęłam - A gdzie pójdziemy? Do kina, restauracji?
- Co powiesz na wspólny obiad? - zaproponował.
- Mi pasuje. To po moich lekcjach przed szkołą, tak?
- Tak.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro