Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zostawiłam motor przed domem Gordona i zapukałam do drzwi. Już po chwili je otworzył.

- Hej, Katie - przytulił mnie na powitanie. - Coś się stało?

- Nie, a czemu miałoby się coś stać? - próbowałam przybrać obojętny ton. - Po prostu chciałam cię odwiedzić. Kiedy ostatnio się widzieliśmy nie mieliśmy zbyt wiele czasu na gadanie. - Przypomniałam sobie sytuację, kiedy David przyjechał do restauracji podczas wyjścia z Adamem.

- To miło, wejdź - zaprosił mnie gestem do środka. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Na jego łóżku siedział całkiem przystojny szatyn. - To jest mój przyjaciel, Taylor Forwood.

- Hej, jestem Katie Call, przyjaciółka Davida - przedstawiłam się.

- Miło mi - odparł Taylor.

- Planowaliśmy iść do kina z Taylorem - zaczął David. - Może chciałabyś pójść z nami, skoro już tu jesteś?

- Jasne, z chęcią się odstresuję.

- OK, to chodźmy.

- Rozumiem, że jedziemy twoim samochodem, tak? - zapytałam przyjaciela.

- Mój starszy brat nas zawiezie - wtrącił Taylor - Właściwie, pomyślał ktoś o filmie, na który idziemy? - W sumie to dobre pytanie. Nawet o tym nie pomyślałam.

- Błagam, nie chcę nic o wampirach - ostrzegłam od razu. Nie miałam ochoty przeżywać ponownie porannego spotkania z Adamem.

- Co, boisz się? - zażartował David.

- Chciałbyś. Niczego się nie boję. W przeciwieństwie do ciebie - odgryzłam się. - To gdzie teraz idziemy? - zapytałam.

- Do mojego domu - odpowiedział Forwood. - Zawołam Iana i pojedziemy.

- Rozumiem, że Ian to twój brat, tak?

- Tak.

Doszliśmy w minutę do posiadłości Forwoodów. Znajdowała się tylko dwa domy dalej. Przed domem stała czarna honda, a o nią opierał się brunet. Najprawdopodobniej był to starszy brat Taylora.

- Hej, Taylor, hej, David - przywitał się chłopak. Następnie spojrzał na mnie. - Kim jest ta ślicznotka? - zapytał.

- Katie Call, przyjaciółka Davida - przedstawiłam się. - I nie nazywaj mnie ,,ślicznotką". Ty jesteś Ian, tak?

- Widzę, że mój braciszek już ci mnie przedstawił.

- Jak widać - odpowiedziałam obojętnie. Ten Ian trochę mnie irytował. - Może wsiądziemy do samochodu i pojedziemy do tego durnego kina?

- Tak, to chyba dobry pomysł - zgodził się David. Chyba zauważył, że nie mam ochoty rozmawiać dłużej ze starszym Forwoodem.

Zajęliśmy miejsca w hondzie - Taylor z przodu, koło brata, a ja z Davidem z tyłu.

W samochodzie wybieraliśmy film. W ostateczności postanowiliśmy obejrzeć film katastroficzny o kosmitach. David chyba cały czas myślał, że nie chcę obejrzeć filmu o wampirach, bo się boję. Tak właściwie to rano jednego widziałam. Nie liczy się to, że potem zwiałam, aż się za mną kurzyło. Dobrze, że chociaż nikt się z tego nie naśmiewał. Wtedy, przysięgam, udusiłabym Gordona gołymi rękoma.

Ian, wbrew pozorom, okazał się całkiem miły i zaczęłam więcej z nim gadać. Mina Davida mówiła, że chyba nie bardzo mu się to podobało. Czyżby był o mnie zazdrosny? W sumie, biorąc pod uwagę jego zachowanie, jest to bardzo możliwe.

Co do filmu, bardzo mi się podobał. Było dużo zwrotów akcji, a to właśnie lubię. Nie lubię, kiedy można bez problemu przewidzieć każdą sekundę. Z tego co widziałam, chłopakom też się podobał. Cały czas rozmawiali tylko o tym. W końcu podszedł do mnie Ian.

- A tobie się podobał film, Katie? - zapytał. - W ogóle nic nie mówisz.

- Tak, bardzo mi się podobał - odpowiedziałam krótko. Widziałam, że David oczywiście żałował, że nie podszedł do mnie zanim zrobił to Forwood.

- To czemu nic nie mówisz? Nie bądź nieśmiała - kontynuował rozmowę Ian.

- A czemu o to pytasz?

- Po prostu nie chcę, abyś czuła się odtrącona. Może zaproponujesz, gdzie możemy pójść teraz?

- W sumie, zrobiłam się głodna. Możemy pójść do McDonalda.

- Ja jestem za - zgodził się David.

- Ja też - potwierdził Taylor.

- Więc uzgodnione - podsumował Ian. - Idziemy do McDonalda.

Tak jak zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy. Każdy złożył swoje zamówienie i usiedliśmy przy 4-osobowym stoliku. Ja wzięłam cheeseburgera i frytki.

- Co wy na to, żeby lepiej się poznać? - zaproponował Taylor. - Ja i Ian właściwie w ogóle nie znamy Katie. Ile masz lat? - spytał mnie.

- 17. A wy?

- Ja mam 20, a Taylor 18, jak David. - odpowiedział Ian. - A w ogóle, skąd się znacie z Davidem?

- Znamy się od dzieciństwa - Gordon wyprzedził mnie z odpowiedzią.

- Serio? - zdziwił się Taylor. - To dlaczego się wcześniej nie poznaliśmy?

- Mieszkałam w Nowym Jorku - odpowiedziałam. - Niedawno przeprowadziłam się do Seattle.

- Przeprowadziłaś się z takiego dużego miasta jak Nowy Jork do Seattle? - zdziwił się Ian. - Nie lepiej było ci tam zostać?

- Uważałam, że lepiej, ale moi rodzice się uparli. Ale teraz bardziej podoba mi się tutaj.

- Pewnie przez to, że tu możesz mnie widywać - powiedział David.

- Między innymi tak. Też ze względu na nowych znajomych, których bardzo polubiłam.

- Hale'ów, tak? Katie, to nie jest towarzystwo dla ciebie, mówiłem ci przecież.

- Zaraz, Hale'ów? - zapytał Ian. Zaraz się zacznie. Po prostu dzięki, David. - Przyjaźnisz się z Hale'ami?

- Tak, głównie z Adamem - powiedział David.

- David, potrafię mówić sama za siebie, to po pierwsze. A po drugie, już się z nim nie przyjaźnię. Dacie mi spokój? - spytałam zirytowana.

- Jasne - na szczęście Ian nie drążył tematu. - Zmieńmy temat. Katie, opowiedz coś o Nowym Jorku.

- Miasto jak miasto. Nie ma co opowiadać. - przynajmniej ja tak uważałam. Wychowałam się tam i nie było to dla mnie nic nadzwyczajnego.

- No dobra, skoro tak uważasz. Nie będę naciskać.

- Ja też - zaczął młodszy z braci - Ale czy na prawdę to miasto nigdy nie śpi, tak jak mówią?

- Cóż... - mimowolnie się uśmiechnęłam - Późnym wieczorem i nocą jest wiele imprez i zawsze można spotkać ludzi na ulicach, więc można powiedzieć, że tak. Która godzina tak właściwie? - spytałam.

- 17.45 - odpowiedział Taylor. - A co? Spieszysz się gdzieś?

- Nie, tak po prostu pytam.

Jedliśmy dalej nasze zamówienia w milczeniu. David cały czas spoglądał na mnie swoimi ciemnobrązowymi oczami. Od jakiegoś czasu podejrzewam, że się we mnie zakochał, ale teraz chyba jest zazdrosny przez Iana. Lubię Forwooda, nic więcej, David nie ma powodów do zazdrości. No ale cóż, David to David, do niego to nie dociera. W każdym moim adoratorze będzie widział potencjalnego rywala.

- A właściwie - wyrwał mnie z rozmyślań głos Gordona - Czemu zainteresowałaś się Hale'ami, Katie? - jeśli chciał mnie sprowokować, powoli osiągał swój cel. Czy on z zazdrości chce oczernić mnie w oczach Iana? Nie no, to już przesada.

- David, o co ci chodzi? Adam siedział ze mną w ławce na francuskim i raz mnie zaprosił na spotkanie. Nie była to nawet przyjaźń, tylko jednorazowe spotkanie. Czemu wciąż drążysz ten temat, mimo że dobrze wiesz, że nie chcę o tym gadać? - straciłam panowanie nad emocjami. Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza, wyjdzie mi to na dobre. - Zaraz wracam. - wstałam nie czekając na ich reakcję.

Wyszłam przed budynek McDonalda i stanęłam opierając się o ścianę. Chciałam po prostu chwilę odpocząć od tych ciągłych pytań. Przebywając na świeżym powietrzu powinnam się trochę uspokoić.

- Katie? - Ian wyszedł za mną. - Wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie.

- Tak, nie martw się. Po prostu David mnie wkurzył. Ciągle gada o Hale'ach, o tym, że robię błąd przyjaźniąc się z nimi i w ogóle. No dobra, teraz zrozumiałam, że może rzeczywiście nie powinnam się z nimi przyjaźnić, ale wkurza mnie, kiedy mówi mi z kim mam się przyjaźnić, a z kim nie. W końcu to jest moje życie. - chyba jeszcze nigdy przed nikim tak się nie otworzyłam - Ty pewnie podzielasz zdanie Davida. Wszyscy je podzielają. - westchnęłam.

- Nie, ja nie. Może za nimi nie przepadam i nie chciałbym się z nimi przyjaźnić, ale mi by nie przeszkadzało, gdybyś ty się z nimi przyjaźniła. Nie można nikogo zmusić do przyjaźni lub jej skończenia.

Naprawdę cieszyłam się, że Ian mnie rozumie. Chociaż on nie naciskał. Znaliśmy się zaledwie kilka godzin, a przez chwilę poczułam, jakbyśmy znali się od zawsze.

I nagle zdarzyło się coś, czego w ogóle się nie spodziewałam.

Ian mnie pocałował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro