Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ian podwiózł mnie pod budynek szkoły. Dałam mu buziaka w policzek na pożegnanie i wysiadłam z auta. Od razu dopadła mnie Emily.

- Hej, Katie, co tam u ciebie? - spytała z radością.

- U mnie OK, a u ciebie? Widzę, że jesteś bardzo szczęśliwa, co się stało?

- Nic, poza tym, że rodzice zamówili mi wyjazd do Las Vegas za dwa tygodnie w weekend. Jestem taka szczęśliwa. I mogę zabrać znajomych. Więc, jak się pewnie domyślasz, chciałabym zapytać, czy ze mą pojedziesz.

- Wyjazd do Vegas brzmi świetnie, ale jeszcze się zastanowię. Jutro dam ci odpowiedź, OK?

- Jasne. Tyle o mnie. Teraz gadaj co u ciebie. Kim był ten przystojniak, który cię podwiózł? - wiedziałam, że prędzej czy później o to zapyta.

- To był mój przyjaciel - Ian Forwood.

- Naprawdę tylko przyjaciel? Wyglądaliście jakbyście byli parą.

- Emily, nie przesadzaj. W ogóle, znam go tylko jeden dzień. - nie wspominałam jej o tym, że już się z nim całowałam i spałam w jednym łóżku.

- No dobra, ale bylibyście słodką parą.

- Ehh... Emily. Ty nigdy się nie zmienisz - uśmiechnęłam się do niej.

- Co do tego masz rację - odwzajemniła uśmiech.

- A co do Vegas - zaczęłam. - Kto jeszcze jedzie? Ben, Jake i Anna też jadą?

- Właśnie zamierzam ich zapytać. Jake! - krzyknęła do chłopaka, który akurat przechodził. - Chcesz jechać do Vegas w weekend za dwa tygodnie? Katie też może pojedzie i zapytam jeszcze Annę i Bena.

- W sumie, czemu nie - odpowiedział szatyn.

Ben i Anna w ostateczności też potwierdzili swój udział w wyjeździe. Ja jeszcze nie byłam co do niego pewna, ale w sumie był to dobry sposób na odpoczynek.

Po lekcjach wyszłam ze szkoły, gdzie miał czekać na mnie Ian. Szukałam wzrokiem jego czarnej hondy na parkingu, ale jej nie znalazłam. Zamiast niej zauważyłam srebrną toyotę Gordona. Podeszłam do niej.

O samochód oczywiście opierał się jego właściciel.

- Hej, David - powiedziałam. - Co ty tu robisz? To Ian miał po mnie przyjechać.

- Wiem - odparł przyjaciel. - Ale się z nim dogadałem i to ja po ciebie przyjechałem.

- Wow, dogadaliście się. Podziwiam was. Nie sądziłam, że wam się to uda. - odparłam ironicznie.

- Katie, ja chciałem cię przeprosić. Za wszystko. Za to, że wszcząłem bójkę z Ianem, za naszą poranną rozmowę i ogólnie za wszystko, co zrobiłem źle. Po prostu zależy mi na tobie i tylko dlatego nie chciałem, żebyś spotykała się z Ianem. On jest OK i lubię go, tylko wszystko mi się pomieszało. Teraz wiem, że tym wszystkim sprawiałem tylko, że mnie bardziej nienawidziłaś. Przepraszam.

- David, ja nigdy cię nie nienawidziłam. Zawsze cię lubiłam, tylko byłam trochę na ciebie zła. I nie martw się, już dawno ci wybaczyłam. - powiedziałam i przytuliliśmy się.

- Dziękuję - wyszeptał.

- Za co? - zapytałam.

- Za to, że wybaczyłaś mi, mimo tego jaki byłem wredny.

- Nie byłeś wredny. Po prostu się pogubiłeś. To się czasami zdarza. Nawet mnie.

Kiedy staliśmy tak wtuleni w siebie zrozumiałam, że mi też zależy na Davidzie. Mimo naszych kłótni cały czas był moim przyjacielem i wydaje mi się, że też coś do niego czuję.

- Chodźmy już - powiedział Gordon. - Nie będziemy przecież stać tak w nieskończoność.

Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę jego domu. Dzisiejsze popołudnie postanowiłam spędzić z nim zamiast z Ianem.

Rozmawialiśmy o wszystkim, śmialiśmy się i spędzaliśmy miło wspólny czas tak, jakby nigdy nic się pomiędzy nami nie wydarzyło. Wczoraj David wydawał się zupełnie inną osobą, jakby rzucono na niego jakiś urok, który już przestał działać. W sumie, rozumiem go. Kiedy jest się w kimś zauroczonym, czasami nie myśli się, co się robi. Na przykład ja przez zainteresowanie Adamem nawet nie pomyślałam o tym, że może być wampirem. Właściwie, nie wiem czemu cały czas o nim myślę.

- A jak ci się układa z Ianem? - spytał niespodziewanie David.

- Jest OK, tylko nie wiem do końca, czy coś do niego czuję. Znamy się tylko jeden dzień, nie wiem, czy postąpiłabym dobrze, gdybym z nim była. Myślałam, żeby to zakończyć, tylko nie wiem co mu powiedzieć, aby go nie zranić. A poza tym, chyba zaczynam coś czuć do ciebie. - David przestał patrzeć na podłogę i spojrzał mi prosto w oczy. Pewnie się tego nie spodziewał.

- Nie chcę cię odbierać Ianowi. To w końcu mój przyjaciel.

- To moja decyzja. W końcu ciebie znam od dzieciństwa, a jego zaledwie od wczoraj. To było dla mnie tylko lekkie, nic nie znaczące zauroczenie. Muszę to zakończyć. I zrobię to teraz. - powiedziałam i wyszłam. Skierowałam się prosto do domu Forwoodów. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi młodszy z braci.

- Hej, Taylor, jest Ian? - zapytałam.

- Jasne, w swoim pokoju - wpuścił mnie do środka.

Udałam się do wskazanego pokoju, gdzie oczywiście zastałam starszego Forwooda siedzącego na łóżku.

- Hej, Ian - zaczęłam.

- Hej, Katie - odpowiedział uradowany. Kiedy go zobaczyłam, jeszcze trudniej było mi powiedzieć to, co zamierzałam. - Jak było w szkole? - zapytał.

- Dobrze - odpowiedziałam. - Ian, ja... - nie wiedziałam jak to ująć. - Przyszłam w trochę innej sprawie. Ja... bardzo cię lubię, ale... - urwałam.

- Rozumiem - powiedział Ian. - Nie możemy się spotykać. Za krótko się znamy i w ogóle. Też o tym myślałem.

- Tak - przyznałam. - I chodzi mi też o to... - nie chciałam mu tego mówić, ale musiałam. - Że ja chyba czuję coś do Davida. Przepraszam, Ian. Nie chciałam cię skrzywdzić.

- Katie, nigdy nie przepraszaj za to, że kogoś kochasz. To nie jest zależne od ciebie, a ja jak najbardziej to rozumiem.

- A myślisz, że może moglibyśmy zostać przyjaciółmi? - zapytałam, chociaż wiedziałam, że to najgorsze, co mogłam powiedzieć.

- Jasne. I tak wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Ale przyjaźń to dobry pomysł.

- Ja już chyba będę iść. Do zobaczenia - przytuliliśmy się na pożegnanie i wyszłam.

Udałam się do domu Davida, aby się z nim pożegnać. Miałam ochotę po prostu wrócić do domu i na spokojnie sobie wszystko przemyśleć.

Kiedy spojrzałam w stronę domu aż opadła mi szczęka. Stał przed nim... Adam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro