Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie miałam pojęcia, co on tam robił, ale postanowiłam go zignorować. Pewnie domyślił się, że tu będę. Mam tylko nadzieję, że mnie nie zauważy.

Spojrzał w moją stronę. Świetnie. Ale do mnie nie podszedł. Może miał jednak sprawę do Davida, a nie do mnie.

Wparowałam do domu Gordona i poszłam prosto do jego pokoju.

- David, czy ty wiesz, że... - urwałam, kiedy zobaczyłam siedzącą na łóżku szatynkę. - Kto to? - zapytałam.

- Moja przyjaciółka. Candice...

- Candice Donovan - przedstawiła się dziewczyna. - Chodziłam z Davidem do szkoły. A ty kim jesteś?

- Katie Call - przedstawiłam się. - Jestem przyjaciółką Davida z dzieciństwa. Nie znasz mnie, bo mieszkałam w Nowym Jorku.

- Miło cię poznać, Katie - odparła Candice.

- Nawzajem - odpowiedziałam.

- Katie, chciałaś coś powiedzieć? - spytał David.

- Tak - przypomniałam sobie, po co przyszłam. - Wiesz, kto stoi przed twoim domem?

- Nie wiem, a kto tam stoi? Ktoś szczególny?

- Hale zalicza się do ,,szczególnych"? Jeśli tak, to jest to ktoś szczególny.

- Hale? - David chyba nie mógł uwierzyć. - Co on tu robi?

- Hale? - wtrąciła Donovan. - Który Hale?

- Adam - odpowiedziałam jednocześnie z Davidem. Najwyraźniej chłopak od razu się zorientował, którego członka rodziny mam na myśli.

Wszyscy troje wyszliśmy na podwórko przed domem i zastaliśmy Hale'a opartego o swojego czerwonego SUV-a.

- Czego chcesz? - powiedział ostro David.

- Chcę z tobą porozmawiać - odpowiedział Adam.

- O czym?

- Na osobności - mówiąc to wskazał mnie i Candice.

- To my może pójdziemy - powiedziałam.

- Tak, to dobry pomysł - poparła mnie szatynka.

Weszłyśmy do domu Davida i udałyśmy się do jego pokoju.

- Jak myślisz - zaczęłam. - Czego Hale może chcieć od Davida?

- Bo ja wiem - odpowiedziała dziewczyna. - Hale'ów nigdy nie rozgryziesz.

- Fakt - przyznałam. - Mam nadzieję, że się tam nie pozabijają. Nie za bardzo się lubią.

- Szczerze, nikt ich nie lubi. Dave nie jest wyjątkiem. Jesteś tu nowa, prawda?

- Tak, mieszkam tu od dwóch miesięcy, ale zdążyłam zauważyć, że Hale'owie nie są lubiani.

- Fakt, nie trzeba być spostrzegawczym, żeby to zauważyć - przyznała Candice.

- Mówiłaś, że chodziłaś z Davidem do szkoły - zaczęłam. - Czyli już nie uczycie się razem?

- Studiuję - odpowiedziała. - Mam 19 lat i rok temu skończyłam szkołę. A ty chodzisz do szkoły Davida?

- Nie, ja chodzę do tej samej szkoły co Hale'owie.

- To trochę ci współczuję - powiedziała.

- Nie jest tak źle. Nie zwracam na nich uwagi.

Nagle do pokoju wszedł David.

- I co? - spytałyśmy z Candice w tym samym czasie.

- Nic. Adam po prostu chciał pogadać - odpowiedział spokojnie Gordon.

- O czym? - spytała Donovan.

- Nie ważne - odpowiedział tajemniczo chłopak.

- Dave, nie bądź taki tajemniczy - naciskała dziewczyna. - Nam możesz powiedzieć.

- Nie, nie mogę - odpowiedział David. - Przynajmniej nie jednej z was. - mówiąc to spojrzał w moją stronę.

- Ja mogę już pójść - powiedziałam. Skoro może to powiedzieć Candice, niech to zrobi, nie będę im przeszkadzać. - I tak już miałam iść. - wstałam i udałam się w stronę wyjścia. - Pa, David, pa, Candice. Miło było cię poznać. - rzuciłam i wyszłam.

- Pa - odpowiedzieli w tym samym czasie.

Poszłam pod dom Iana, pod którym zostawiłam motor, i wróciłam do domu.

Po powrocie zaczęłam zastanawiać się nad propozycją Emily. Weekendowy wyjazd do Las Vegas brzmi świetnie, więc w sumie czemu nie? Jeśli rodzice nie będą mieli nic przeciwko temu, jutro oznajmię przyjaciółce, że na pewno jadę.

Tak jak przypuszczałam, rodzice nie mieli żadnych przeciwwskazań. Rano, jeszcze zanim zaczęły się lekcje, podeszłam do Emily.

- Hej, Katie, i jak? - zapytała na wstępie.

- Jeśli chodzi o Vegas, to jadę z wami - odpowiedziałam wiedząc, że właśnie to ma na myśli.

- To świetnie - oznajmiła entuzjastycznie McCartney. - Ben, Anna i Jake również potwierdzili swój udział w wyjeździe, więc pojedziemy w piątkę. Czyż to nie jest wspaniałe? - dziewczyna aż promieniała radością.

- Jasne, że to jest wspaniałe - zgodziłam się z nią. - A teraz chodź, bo się spóźnimy na lekcje. - pociągnęłam ją w kierunku sali, w której mieliśmy pierwsze zajęcia.

Na jednej z przerw podszedł do mnie Jake.

- Hej, Katie. Chciałbym cię zapytać, czy chciałabyś się spotkać dzisiaj po szkole? - zapytał.

- W sumie z chęcią - zgodziłam się. - Dawno nie mieliśmy za dużo czasu na pogadanie na osobności.

- Naprawdę? To świetnie - odpowiedział chłopak. - Masz jakiś pomysł, gdzie moglibyśmy pójść?

- Hmm... Co powiesz na restaurację? - zaproponowałam.

- Brzmi świetnie - zgodził się. - Masz pomysł do jakiej?

- Lubię Seattle's Grill - restauracja, do której zaprowadził mnie kiedyś Adam, wydawała mi się nawet dobrym pomysłem. - Byłeś tam kiedyś? - zapytałam.

- Nie, ale słyszałem kiedyś o tej restauracji. Podobno jest bardzo droga.

Fakt. Tego nie przemyślałam. Skoro Hale'owie są wampirami mają pewnie trochę pieniędzy, więc Adam pewnie wybrał jedną z najdroższych restauracji w okolicy. Cóż, może Jake i tak przyjmie propozycję.

- Tak trochę - przyznałam, chociaż szczerze nawet nie wiedziałam jakie tam są ceny. Ostatnio Hale zapłacił za mnie. - Jeśli ci to przeszkadza równie dobrze możemy wybrać coś innego.

- Nie, jest OK.

- To do zobaczenia po lekcjach - pożegnałam się i odeszłam w stronę sali, w której miałam następną lekcję.

Po lekcjach poszłam do szatni. Ubrałam moją czarną, skórzaną kurtkę i, przygotowana do spotkania z Jakiem, udałam się w stronę wyjścia z budynku.

- Katie - zatrzymał mnie głos Adama. - Możemy porozmawiać?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro