Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać z Hale'em, a on dobrze o tym wiedział. O czym mógł chcieć ze mną rozmawiać?

- Nie mamy o czym - odparłam ostro.

- Proszę, daj mi minutkę - nalegał.

- No dobra - zgodziłam się. - Skoro to jest takie bardzo ważne, to niech ci będzie. Co jest tą ,,bardzo ważną" sprawą? - zapytałam.

- Chodzi o twojego przyjaciela.

- Davida? - zapytałam oburzona. - Zostaw go w spokoju, on jest normalny.

- Nie jest, Katie, pamiętaj o tym. Chciałem go namówić, aby sam ci to wyznał, ale nie chciał mnie słuchać.

- Nie dziwię mu się, skoro gadałeś takie bzdury - odparłam. - Czy ty naprawdę myślisz, że ci uwierzę?

- Nie wiem, ale mam nadzieję, że tak.

- Po prostu zauważyłeś, że David może być dla ciebie konkurencją, prawda? - zgadywałam. - Stwierdziłeś, że przez niego będziesz miał mniejsze szanse na to, że jeszcze kiedyś się z tobą umówię. Dlatego postanowiłeś ,,wyeliminować" Davida i oskarżyć o bycie wampirem. Wiedziałeś, że wtedy nie będę umawiać się z żadnym z was, a gdybym jednak przekonała się do wampirów mielibyście równe szanse i nie musiałbyś się o to obawiać. Sorki, ale twój plan nie zadziała. Jestem pewna, że David nie jest wampirem, bo znam go od dzieciństwa.

- Katie, teraz ty posłuchaj mnie. Nie zamierzałem oskarżyć twojego przyjaciela o bycie wampirem, tylko czymś innym. I to jest prawda, a nie zwykłe oskarżenie. Zależy mi na tobie, ale nie starałbym się ciebie zdobyć, bo wątpię, że by mi się to udało. Chciałem ci to powiedzieć, bo uważam, że zasługujesz na to, aby poznać prawdę. Ale skoro mi nie wierzysz, to OK. Może kiedyś sama się dowiesz. - powiedział i odszedł.

Chwilę rozmyślałam o tym, co powiedział mi Adam, ale uznałam, że nie warto się tym przejmować. Wyszłam przed szkołę i udałam się w stronę parkingu, gdzie już czekał na mnie Jake.

- Co tak długo? - zapytał przyjaciel z uśmiechem.

- Miałam małe problemy - odpowiedziałam. - Jedziemy?

- Jasne. Pojedziemy moim motorem?

- OK - zgodziłam się.

- Do Seattle's Grill, tak?

- Jeśli ci odpowiada, to tak.

- Jasne, że mi odpowiada. Wsiadaj - powiedział i sam zajął miejsce na motorze. Usiadłam za nim, założyliśmy kaski i odjechaliśmy.

Gdy byliśmy na miejscu zamówiliśmy posiłki i zajęliśmy jeden ze stolików.

- A właściwie - zaczęłam rozmowę z Jakiem. - Ostatnio podwiozłeś mnie swoim samochodem. Wtedy gdy jechaliśmy na plażę, pamiętasz?

- Tak, pamiętam.

- A teraz - kontynuowałam. - podwiozłeś mnie motorem. Masz i motor, i samochód? - zapytałam zaciekawiona.

- Tak szczerze, ten samochód wtedy pożyczyłem od taty. Stwierdziłem, że na plażę będzie lepiej pojechać samochodem. A czemu pytasz?

- Tak z ciekawości - odparłam.

Po kilku minutach dostaliśmy swoje posiłki. Jedliśmy i cały czas rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Po skończonym spotkaniu Jake podwiózł mnie pod budynek szkoły, gdzie stał mój motor. Pożegnałam się z przyjacielem i pojechałam do domu.

Wieczorem nie miałam już ochoty wychodzić. Mimo próśb Davida, nie chciałam się z nim spotkać. W ostateczności przyjaciel zgodził się spotkać następnego dnia.

Tak jak zamierzałam, następnego dnia odwiedziłam Gordona. Od razu po szkole wsiadłam na motor i do niego pojechałam. Zapukałam do drzwi. David oczywiście zaraz mi otworzył.

-Hej, Katie - powiedział i mnie przytulił.

- Hej, David - odpowiedziałam.

- Wejdź - chłopak zaprosił mnie do środka. Od razu skierowałam się do jego pokoju, wiedziałam dobrze, gdzie on jest.

- Jak w szkole? - zaczął David.

- Dobrze, jak zawsze - odpowiedziałam. - Zapomniałam ci powiedzieć o jednej rzeczy. Jadę do Las Vegas w następny weekend.

- Do Las Vegas? - zdziwił się Gordon. - To fajnie. Wycieczka szkolna?

- Nie do końca. Moja przyjaciółka, Emily, zaproponowała nam wspólny wyjazd. Jadę ja, ona i trójka naszych przyjaciół.

- To fajnie - powtórzył mój przyjaciel.

- A ty masz jakieś plany? - spytałam.

- Nie i nie sądzę, bym gdzieś wyjeżdżał - odpowiedział. - Cały czas tylko siedzę tutaj, spotykam się z przyjaciółmi albo jadę na Alki Beach. Całkiem tam fajnie.

- Alki Beach - powtórzyłam. - To ta plaża, na której się spotkaliśmy, prawda?

- Tak. W sumie, chciałabyś tam teraz pojechać? - zaproponował.

- To świetny pomysł. Zabierzemy też Taylora, Iana i Candice?

- Jasne. Ja pójdę po Candice, a ty pójdź po chłopaków.

- OK - zgodziłam się. - To spotkamy się tu i pojedziemy twoim samochodem, tak?

- Tak - odpowiedział David i każde z nas poszło w swoim kierunku.

Udałam się do domu Forwoodów i zapukałam do drzwi. Otworzył mi młodszy z braci.

- Hej, Katie - powiedział. - Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Przyszłaś do Iana? Wejdź, wiesz, gdzie jest jego pokój, tak?

- Przyszłam tu w innej sprawie. Jedziemy z Davidem na plażę. Alki Beach, dokładnie. Chciałam zapytać, czy ty i twój brat chcielibyście jechać z nami.

- Ja z chęcią pojadę. Zapytam Iana, czy też chce pojechać. Ian! - krzyknął. Chłopak wyszedł ze swojego pokoju.

- Katie, hej - powiedział Ian ze zdziwieniem. - Co tu robisz?

- Chcesz pojechać z nami na Alki Beach? - zapytałam.

- To świetny pomysł, kto jedzie? - zapytał.

- Wy dwoje, ja, David i być może przyjaciółka Davida, Candice. Znacie ją?

- Ja ją znam - odpowiedział Taylor. - Candice Donovan, tak?

- Tak. To może już chodźmy. Pojedziemy samochodem Davida.

- OK - odpowiedzieli jednocześnie bracia.

Poszliśmy do domu Gordona. Stał przed swoją srebrną toyotą razem z Candice. Podeszliśmy do nich i przywitałam się z dziewczyną.

- Hej, Candice - powiedziałam.

- Hej, Katie - odpowiedziała mi. - Miło cię znowu widzieć. Hej, Tay. - przywitała się z chłopakiem. - To jest twój brat? - spytała wskazując Iana.

- Tak - powiedział starszy Forwood. - Ian Forwood. - przedstawił się.

- Candice Donovan - przedstawiła się dziewczyna.

- To chodźmy - zachęcił nas David. - Wsiadajcie. Ja prowadzę.

David oczywiście od razu zajął miejsce kierowcy, Taylor usiadł koło niego na miejscu pasażera, a ja siedziałam pomiędzy Candice a Ianem na tylnym siedzeniu. Kiedy wszyscy zajęli miejsca w aucie, odjechaliśmy prosto na Alki Beach.

Na plaży spędzałam czas głównie z Davidem. Chodziliśmy wdłuż brzegu i rozmawialiśmy. Miło mi się spędzało z nim czas i gadało o zwykłych, przyziemnych rzeczach. Niestety, musiałam skończyć tę przyjemną rozmowę i zapytać o coś mniej przyjemnego.

- David, mam jedno pytanie - zaczęłam.

- Jakie? - zapytał.

- O czym rozmawiałeś z Hale'em? Wtedy, kiedy ostatnio tu byłam i on stał przed twoim domem.

- Czemu o to pytasz? Czy to jest ważne?

- Nie jest. Pytam z ciekawości - nie mogłam mu powiedzieć o oskarżeniach Adama. Obiecałam, że nikomu nie powiem. - Mam jeszcze jedno pytanie. - powiedziałam po chwili zamyślenia. - Wierzysz w stworzenia nadprzyrodzone?

- Nie wiem. A czemu pytasz? To ma jakiś związek z Hale'ami? Podejrzewasz ich o coś?

- Nie, to nie jest związane z Hale'ami. Tak tylko pytam.

Nie chciałam dalej kontynuować tematu o wampirzej rodzinie. Wiedziałam, że Davidowi nie bardzo podoba się rozmawianie o nich, zresztą ja sama nie miałam ochoty o tym rozmawiać.

Usiedliśmy na piasku. Zdjęłam buty i dotknęłam stopami chłodnej wody zatoki. Oboje siedzieliśmy zapatrzeni w niebo. Żadne z nas się nie odzywało. Przyjemnie było tak siedzieć w ciszy i słuchać lekkiego szumu fal.

- Katie - David przerwał ciszę. Odwróciłam się w jego stronę. - Chciałbym, abyś wiedziała, że naprawdę mi na tobie zależy. I że nawet gdy jestem dla ciebie wredny albo gdy się złoszczę cały czas jesteś dla mnie ważna.

David przybliżył się do mnie. Ja też się do niego odrobinę przysunęłam. Nasz twarze oddzielało zaledwie kilka centymetrów. David jeszcze bardziej zmniejszył dzielącą nas odległość. Poczułam jego spokojny oddech na swoim policzku. Nagle nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro