Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Już po chwili się od siebie oderwaliśmy, ale nadal siedzieliśmy bardzo blisko siebie.

- Wiedziałem - powiedział nagle David.

- Co?

- Wiedziałem, że tobie też na mnie zależy.

- Jasne, że mi zależy - odpowiedziałam i nasze usta ponownie złączył pocałunek.

Tym razem całowaliśmy się trochę dłużej. David wplótł palce w moje blond włosy, a ja objęłam go wokół szyi. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, położyliśmy się na piasku i rozmawialiśmy wtuleni w siebie.

Po upływie około pół godziny postanowiliśmy wrócić do przyjaciół. Zauważyłam, że Ian zaczął bardzo dobrze dogadywać się z Candice. Chyba dogaduje się dobrze z każdą nowo poznaną dziewczyną. Jeśli z nim i z Candice będzie podobnie jak z nim i ze mną, wątpię, że będą razem, ale może Ian nie popełni tego samego błędu i nie pocałuje jej od razu. Coś czuję, że gdyby tak zrobił, nie byłoby tak samo jak ze mną. Donovan chyba nie należy do tych uległych dziewczyn. Pewnie by go spławiła i tyle by z tego było. Może jak się lepiej poznają, zostaną parą. Podobałoby mi się to, przynajmniej nie miałabym wyrzutów sumienia przez to, że go zostawiłam.

- Hej, no nareszcie jesteście - Taylor przerwał moje rozmyślania o Ianie i Candice. - Już myślałem, że zapomnieliście, że my tu jesteśmy.

- Nie martw się, Tay, nie zapomniałbym o przyjacielu - pocieszył go David. - W ogóle, wpadłem na świetny pomysł. Co powiecie na... - chłopak podszedł do samochodu i wyjął z bagażnika piłkę do siatkówki. - Siatkówkę? - dokończył. - Tam dalej jest siatka.

- To świetny pomysł - powiedziała Candice, która zdążyła już do nas dołączyć z Ianem.

- Ja też jestem za - potwierdziłam.

- Ian? Taylor? - zapytał Gordon. - Gracie?

- Jasne - powiedzieli obaj bracia jednocześnie.

- To chodźmy - powiedziała Donovan i wszyscy ruszyliśmy w stronę znajdującej się nieopodal siatki.

Graliśmy około godziny i było przy tym sporo zabawy. Ja byłam w drużynie z Candice i Taylorem, a David i Ian byli w przeciwnej. Wszyscy świetnie się bawiliśmy.

Mecz wygrała nasza drużyna. David i Ian kłócili się, że to było niesprawiedliwe, bo ich drużyna miała jedną osobę mniej, ale w końcu przestali się spierać.

Po skończonym meczu wsiedliśmy z powrotem do samochodu Gordona i ruszyliśmy w drogę powrotną. Cały czas śmieliśmy się, żartowaliśmy i wspominaliśmy udany mecz.

Podjechaliśmy pod dom Davida i wszyscy wysiedliśmy z pojazdu. Przytuliłam się na pożegnanie z Ianem, Taylorem i Candice, którzy poszli w stronę swoich domów. Ja i David nadal staliśmy przed jego domem i czekaliśmy, aż reszta odejdzie trochę dalej. Kiedy wszyscy znaleźli się w bezpiecznej odległości, zapytałam:

- I co?

- Z czym? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Z tym, co zaszło między nami na plaży.

- Nie wiem. To chyba znaczy, że zależy nam na sobie nawzajem.

- Chyba tak - zgodziłam się.

- Jeśli chodzi o mnie - zaczął David. - Mi na tobie zależy. - podszedł do mnie i ponownie mnie pocałował. I wtedy naprawdę zrozumiałam, że ja go kocham.

- Muszę już iść - powiedziałam po chwili.

- Nie chcesz zostać? - zapytał.

- Jutro też przyjadę - zapewniłam. - I będę mogła zostać na noc.

- OK, może być - odpowiedział i przytulił mnie na pożegnanie. - Do jutra.

- Do jutra - powiedziałam i wsiadłam na motor.

Następnego dnia w szkole oczywiście podeszła do mnie Emily.

- I jak ci się układa? - zapytała. - No wiesz, z tym chłopakiem, który ostatnio przywiózł cię do szkoły.

- Z Ianem? - zapytałam zdziwiona. Nie spodziewałam się, że będzie pytać właśnie o niego. - My nie byliśmy parą i nie jesteśmy.

- No wiem, mówiłaś. Ale po prostu myślałam, że może wasza relacja się rozwinęła. - urwała. - Rozumiem, że nie? - zapytała po kilkusekundowej przerwie.

- Tak, dobrze rozumiesz. Zostaliśmy przyjaciółmi i utrzymujemy ze sobą kontakt.

- To fajnie. A z tym chłopakiem, który ostatnio po ciebie przyjechał? No wiesz, patrzył na ciebie, jakby się zakochał. - domyśliłam się, że ma na myśli Davida.

- Sytuacja z nim jest trochę bardziej skomplikowana. Sama do końca tego nie rozumiem.

- OK, nie będę naciskać. A co z Adamem? Nadal zamierzasz trzymać się od niego z daleka?

- Tak, nie zmieniłam zdania.

Dopiero kiedy McCartney zaczęła mnie wypytywać o tych wszystkich chłopaków zrozumiałam, jak bardzo to wszystko jest skomplikowane. Najpierw Ian mnie przywozi, potem David mnie odbiera. I jeszcze Adam. Z nim cały czas nie zamierzam mieć nic wspólnego, ale przyjaciele zawsze będą pamiętać to jedno spotkanie sprzed pięciu dni.

Po południu, tak jak wczoraj postanowiłam, pakowałam się, aby pójść na noc do Davida. Oczywiście, zamierzałam porozmawiać o tym z rodzicami. Wątpię, aby się temu sprzeciwiali. W końcu pozwolili mi pójść na noc do chłopaka, którego w ogóle nie znali, a Gordona znają od dawna.

- Mamo, tato - krzyknęłam schodząc po schodach. - Mogę dzisiaj przenocować u Davida? - zapytałam.

- U Davida? - zapytał zdziwiony tata. - A ty nie chodzisz z tym Forwoodem?

- Nie. Raz tylko u niego nocowałam.

- Aha - tata nadal był odrobinę zdezorientowany. - W sumie możesz.

- A może pojedziemy z tobą - zaproponowała mama. - W końcu tak dawno nie widzieliśmy się z Gordonami. Zrobimy im miłą niespodziankę. - tylko tego brakowało. Pojechać na noc do przyjaciela z rodzicami. Świetnie. - John, a ty jak myślisz?

- Masz rację, to dobry pomysł - zgodził się tata. - Dawno nie widziałem się z Markiem Gordonem.

- Właśnie. A ja dawno nie widziałam się z Agathą. Wszyscy będziemy mogli się spotkać z naszymi znajomymi.

- OK, ale nie zostaniecie na noc, prawda? - zapytałam.

- Oczywiście, że nie - odpowiedziała mama. - Ale jeśli ty chcesz, będziesz mogła zostać. - Chociaż tyle dobrego.

Kilka minut później siedzieliśmy już w naszym samochodzie i jechaliśmy do Gordonów. Gdy dojechaliśmy na miejsce, moja mama zapukała do drzwi.

- Katie, to ty? - powiedział David, otwierając drzwi. - O, dzień dobry, pani Call - powiedział do mojej mamy. - Proszę, wejdźcie. - zaprosił nas gestem do środka. Moi rodzice weszli pierwsi, ja weszłam tuż za nimi. David wskazał im pokój, w którym znajdowali się jego rodzice i już po chwili doszły do nas radosne powitania Marka i Agathy Gordonów. - O co chodzi? - zapytał mój przyjaciel, kiedy byliśmy w jego pokoju.

- Kiedy powiedziałam moim rodzicom gdzie jadę, wpadli na ,,genialny" pomysł, żeby pojechać ze mną.

- Rodzice potrafią namieszać, nie? - odparł David.

- I to bardzo - odpowiedziałam. - ,,Tak dawno nie widziałem się z Markiem Gordonem". ,,Właśnie. A ja dawno nie widziałam Agathy". - zaczęłam przedrzeźniać moich rodziców i oboje z Davidem wybuchliśmy śmiechem. Trudno było mi uwierzyć, że zaledwie cztery dni temu całowałam się z Ianem i byłam wściekła na Davida. Cały czas lubię Forwooda, ale nie chciałabym z nim być. Nie wiem, czemu wtedy mu uległam. On chyba też do końca tego nie rozumie.

Nagle David zbliżył się do mnie i mnie ponownie pocałował. Oczywiście odwzajemniłam pocałunek.

Całowaliśmy się namiętnie jak jeszcze nigdy. David wziął mnie na ręce, podszedł do łóżka i razem na nie opadliśmy. Nasze usta nie rozdzielały się nawet na chwilę. Z Ianem nie czułam tego samego co teraz, pewnie dlatego że w nim się tylko chwilowo zauroczyłam. Davida naprawdę kochałam.

I nagle otworzyły się drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro