Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na wszystkich zajęciach siedziałam z dala od tego imbecyla. Obok mnie jak jakiś gang zawsze siadali Kacper i dziewczyny. Kilka razy nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Nie wpędzali mnie w pozytywny nastrój a bardziej w histeryczny. Na ostatniej lekcji nie mogłam wytrzymać siedząc w ławce z takim napięciem. Gdy tylko wyszłam od razu powiedziałam im co o tym myślę. Nie zamierzałam bać się takiego idioty. Sam uznała, że to przez moje wampirze poczucie wyższości a reszta się z nią zgodziła. Ja jednak znałam prawdę. Niestety nie mogłam im jej wyznać. Oprócz tego nic ciekawego się nie działo. Teraz siedziałam z Kacprem w sali kinowej i oglądaliśmy jakiś głupi film gdy wszedł Feliks z tą czarną dziewczyną. On posłał mi serdeczny uśmiech a ona mordercze spojrzenie. Uśmiechnęłam się do tej dwójki ignorując mordercze spojrzenie dziewczyny. To tylko zazdrość.

- Część. - Powiedział Feliks siadając obok.

- Cześć. - Odpowiedziałam i spojrzałam na ładną wampirkę. - Luna. - Przedstawiłam się podając jej dłoń. Przez chwilę obserwowała mnie dalej tym swoim wzrokiem ale w końcu ustąpiła i podała mi dłoń.

- Rouse. Przepraszam, że wtedy na ciebie nawrzeszczałam.

Uśmiechnęłam się i ją przytuliłam. Oddała uścisk.

- Jesteś o wiele milsza gdy zazdrość przez ciebie nie przemawia. - Powiedziałam wesoło na co Feliks się roześmiał.

- Prawda? - Spytał obejmując dopiero co puszczoną przeze mnie Rouse. Chyba się trochę zawstydziła bo na policzkach miała rumieńce.

- Lepiej już obejrzyjmy ten film. - Mruknęła i usiadła obok mnie na co tylko się uśmiechnęłam.

- Co chcecie oglądać? - Spytał Kacper a dalej potoczyło się już normalnie. Każdy siedział w ciszy bo ta parka wybrała naprawdę niezły film. Tak mnie pochłonął, że zapomniałam o ich obecności. Oczywiście był to horror gdzie jak zwykle głupie laski chodziły po piwnicach i innych zakamarkac domów krzycząc ,,jest tam kto?''. Chyba nie muszę mówić jak się do tego odnoszę.
I nagle to usłyszałam.

- Jest tam kto? - Spytała facetka z telewizora.

- Jetem. - Odpowiedział jakiś głos za mną przez co z rąk wypadły mi chipsy zasypując podłogę smakiem paprykowym.

Rozwścieczona spojrzałam prosto w oczy... Kimi!

- Wystraszyłaś mnie! - Krzyknęłam razem z Rouse która reagowała podobnie do mnie. Odwróciłyśmy się do siebie i uśmiechnęłyśmy szeroko. - Siadajcie. - Powiedział do dziewczyn które zajęły miejsca obok Kacpra.

Dopiero w tej chwili zwróciłam uwagę na chłopaków którzy płakali ze śmiechu.

- Kretyni. - Prychnęłam i powróciłam do oglądania filmu. Kontem oka zauważyłam tylko jak Sam i Kacper przybijają sobie piątkę.

***

Kiedy wróciłam do pokoju nie byłam sama. I nawet nie chodziło o Sam i Kimi bo wychodząc z kina wszyscy ruszyliśmy do naszego pokoju. Nie mam bladego pojęcia co tu się dzieje. Wampiry nie trawią wilków a Feliks i Rouse od tak nas sobie odwiedzili. Chociaż tak naprawdę czułam dystans pomiędzy nimi a Sam. Kiedy oni się odzywali ona milknęła i na odwrót. Dziwne uczucie.

- Jak się czujesz? - Spytał Feliks siadając na moim łóżku przy Rouse.

- Z czym? - Spytałam zaskoczona. Nie wiedziałam o co może mu chodzić.

- Z tym kretynem na karku. - Wyjaśnił a ja od razu zrozumiałam, że chodzi o Roba.

- Gdyby się odczepił nie płakałabym. - Powiedziałam z uśmiechem.

- Nie wątpię. - Potwierdził Kacper przytulając do siebie Kimi. Starałam się nie wytrzeszczać oczu na tą dwójkę. Nie wiem czy mi się udało.

- Dobra, musimy się zbierać. - Powiedział Feliks podnosząc się z miejsca. - Musimy iść na polowanie. Idziesz z nami Luna?

Spojrzałam na nich niepewnie. Słyszałam o polowaniach od taty. Podobno w tej szkole raz na jakiś czas uczniowie mogą pokazywać swoją prawdziwą naturą polując na zwierzęta. Nie miałam takiej ochoty.

- Nie. - Odpowiedziałam kładąc się na łóżku. - Odpuszczę sobie.

- No dobra. - Powiedział i otworzył drzwi. - Do zobaczenia.

- Na razie wszystkim. - Pożegnała się Rouse i już ich nie było.

Kacper chciał coś powiedzieć, wywnioskowałam to z jego miny ale wskazując na uszy zamknęłam mu jadaczkę. Gdy stwierdziłam, że są dostatecznie daleko aby nie usłyszeć uśmiechnęłam się do niego.

- Są dziwni. - Stwierdził to co tak na prawdę twierdził każdy z nas.

- Czemu? - Może i byli dziwni ale jednak się starali. To się liczy.

- Elita wampirów nigdy nie zadawała się z inną rasą. - Wyjaśniła Kimi spoglądając na Sam. - A już na pewno nie trzymała się wilków. Po co by to robili?

- Jest jedno wyjście. - Stwierdził Kacper patrząc mi się w oczy. - Kim są twoi rodzice?

Najpierw myślałam, że pyta się o moich prawdziwych rodziców i moje serce zaczęło bić jak szalone. Dopiero później uświadomiłam sobie, że przecież nie mogą tego wiedzieć i na pewno chodzi im o moich ''przybranych'' rodziców.

- Vincent i Elizabeth Star. - Powiedziałam z dumą. Byłam cholernie dumna z rodziców nawet jeśli Eliza nie była moją prawdziwą matką.

Przez chwilę gapili się na mnie w oniemieniu i dopiero po chwili Kacper się ocknął.

- Ci Star? - Spytał z sugestią.

- Cholera jak to możliwe, że się nie domyśliłam? - Spytała Sam wlepiając we mnie spojrzenie.

- Ja widziałem jej ojca a i tak się nie skapnąłem. - Powiedział Kacper.

- O co wam chodzi? - Spytałam zdezorientowana.

- Star i Stera to jedni z dziesiątki najlepszych. Nie mów, że nie wiesz o co chodzi. - Powiedziała Kimi a ja spojrzałam na nią jak na rąbniętą. Przewróciła oczami i spojrzała na Kacpra oddając mu pałeczkę.

- Najlepsi jak sama nazwa wskazuje są w czymś najlepsi. Rodzice Feliksa są najbogatsi, Rouse mają najwięcej terytorium a Star są najsilniejsi. Jak możliwe, że nie wiedziałaś nic o swojej rodzinie? Przecież o twoim ojcu krążą legendy. Podobno gdy chodził tu do szkoły starał się wszystkich zjednoczyć. - Mówił patrząc mi prosto w oczy. - Musiał cię wychowywać na swoje podobieństwo bo jesteście cholernie podobni. I w sumie jeśli to on cie wychowywał to już mi szkoda Roba. - Powiedział z diabelskim uśmieszkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro