Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wstała szybko kiedy umysł uświadomił jej co się do nich zbliża. Przesunęła ręką Marie za siebie osłaniając ją własnym ciałem.

– Co się dzieje? – Marie przestraszyła się.

– Coś się do nas zbliża.

– Coś? – spytała z jeszcze większym przerażeniem.

Wilkołak wyłonił się znad wysokiej trawy i powoli bezszelestnie kroczył w ich stronę. Mikeyla strasznie się bała, ale nie o siebie ale o przyjaciółkę, całkowicie bezbronnego człowieka. „Skąd się tu wziął? I gdzie do cholery jest Adrien?" Zadawała sobie pytania. Wilk nigdy jej nie zaatakował ale nie miała pewności czy nie zrobi nic Marie.

Patrzyła w oczy wilka i zauważyła w nich coś innego niż ostatnio. Skupiła się najmocniej jak tylko potrafiła. Wokół niej zaczęła się roztaczać niewidoczna aura zakrzywiająca przestrzeń, niczym gorące powietrze unoszące się nad rozpalonym słońcem asfaltem. Obejmowała ona ją i Marie. Przez jedną sekundę pomyślała o swoim pokoju i aura zaczęła wirować rozwiewając im włosy. Wirowała wciągając je do środka aż znikły.

– Zostań tu i się nie ruszaj. Muszę wrócić po Adriena – poleciła przyjaciółce, która upadła na łóżko zupełnie zdezorientowana.

Mikeyla w krótkiej chwili wróciła teleportując się nad rzekę. Zwierzę patrzyło na nią skonsternowane. Wampirzyca zastanawiała się czy zawołać Adriena czy po prostu go szukać, ale pewna myśl nie mogła opuścić jej głowy. Świdrowała w jej umyśle, powodując mętlik. „A jeżeli to właśnie On? Nie, to niemożliwe... A może jednak?" Biła się z myślami. A jej serce waliło jak młotem.

Podeszła powoli do niego i zajrzała w piękne hipnotyzujące oczy. Wzięła pysk w obie dłonie i zagłębiła wzrok w jego spojrzeniu, inteligentnym, ludzkim. „Czy to Ty? Czy to możliwe?" Starała się wyczytać odpowiedź w jego oczach.

Ale nagle jej węch coś zarejestrował. Odwróciła się szybko w jego stronę.

– To naprawdę piękne miej... – Adrien urwał gdy tylko zobaczył Mikeylę.

Spojrzała na wilka i znów na Adriena. Nigdy nie czuła się tak zakłopotana. Błyskawicznie znalazła się obok Adriena, a ten wlepiał w nią wzrok zszokowany. Odebrało mu mowę. Przytuliła go ciesząc się że nic mu nie jest.

Nastrój wilka momentalnie się zmienił kiedy tylko zauważył Mikeylę w objęciach chłopaka. Spuścił pysk warcząc i przyjął pozycję gotowy do ataku. Mikeyla odwróciła się plecami do Adriena i zasłaniając go znów zaczęła się intensywnie skupiać.

Tym razem nie szło jej tak dobrze. Aura nie chciała się z niej wydostać, nie poczuła nici łączącej jej z chłopakiem, która mogłaby jej pozwolić zabrać go ze sobą. Strach jej nie pomagał.

Wilkołak ruszył w ich stronę rozwścieczony. W jednym krótkim momencie wyraz twarzy Mikeyli się zmienił. Jej oblicze stało się zwierzęce, drapieżne. Sińce pod oczami ciemniały z każdą sekundą a oczy błyszczały złotem, kły wysunęły się. Naprężyła mięśnie i w odpowiedzi na atak rozłożyła nieznacznie ręce jakby miało jej to pomóc zebrać siłę z otoczenia. Wilk skoczył a ona wydobyła z siebie przerażający syk i jednym ruchem odepchnęła go ramieniem.

– Schowaj się za drzewem. – Nakazała patrząc wampirzym obliczem, a Adrien nie zastanawiając się posłuchał jej. Na jego twarzy malowało się przerażenie, nawet nie wiedział co innego miałby w tej sytuacji zrobić.

Wilk podniósł się i potrząsnął głową. Mikeyla rzuciła się na niego zaciskając pięść i chcąc uderzyć go w pysk, ledwie zdążył się ruszyć unikając ręki, ale oberwał mocno w łopatkę. Skulił się z bólu i zajęczał. Wykorzystując chwilę podbiegła do chłopaka i jeszcze raz się skupiła. Tym razem aura znów się pojawiła i otoczyła Adriena. Czując nić powiązania chwyciła go za rękę i zabrała ze sobą do swojego pokoju.

Wpadli na środek pomieszczenia, a Marie przyglądała się temu zaszokowana.

– Uspokój go trochę, muszę tam wrócić – poprosiła przyjaciółkę błagalnym wzrokiem. – Pod żadnym pozorem stąd nie wychodźcie.

– Że co? – odpowiedziała pytaniem, czego Mikeyla już nie usłyszała bo szybko znalazła się znów na polanie przy jeziorze. – A kto mnie uspokoi?

Wilkołak kręcił się w tę i z powrotem popiskując, czekając aż Ona wróci. Wiedział, że wróci... i nie mylił się. Kiedy tylko ją zobaczył materializującą się przed nim, szybko położył się ulegle. Ona widząc to nie atakowała go już. Po co właściwie wróciła? Jej wyraz twarzy zmienił się, wyglądała już zwyczajnie.

– Cholera. Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała czując rozczarowujący gniew.

Pysk wciąż miał nisko. Usiadł wsparty na jednej łapie, drugą miał lekko uniesioną. Bolała go niezmiernie. Nie unosząc głowy spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć, czemu wróciła? Z jednej strony ulżyło jej trochę, że to nie Adrien był tym wilkołakiem, z drugiej w dalszym ciągu nie wiedziała kim on jest.

Stała i przyglądała się mu, a on podszedł do niej powoli utykając. Spojrzała w jego oczy i wydawały się jej one dziwnie znajome.

– Gdybyś tylko potrafił mi wszystko wyjaśnić.

– „Chciałbym" – Usłyszała w swojej głowie kiedy dotknęła jego pyska i momentalnie odsunęła się poruszona.

Zrozumiała go mimo że nie słyszała jego głosu. Przymrużonymi oczami zajrzała w jego pełne człowieczeństwa ślepia. Były inne bo nawet kiedy wcześniej widziała w nich osobę teraz widziała to wyraźnie zdając sobie sprawę, że musi go znać. Niepewnie znów go dotknęła no środku czoła. Poczuła, że może się w ten sposób z nim komunikować.

– „Chciałbym Ci powiedzieć kim jestem, ale potwór który jest we mnie nie pozwoli mi ujawnić swej tożsamości. I nie wiem czy jeśli obudzę się w swoim ludzkim ciele będę pamiętał co się ze mną działo. On nade mną panuje kiedy jestem w jego ciele, ale dzisiaj udało mi się zachować świadomość i dzielić z nim to ciało."

– „Nie wiedziałeś wcześniej co się z Tobą dzieje?" – odpowiadała mu łącząc z nim swój umysł.

– „Wiedziałem co nastąpi, co mnie czeka, ale nie mogłem nad tym panować. Mój wewnętrzny wilkołak usypiał mój umysł i nie pozwalał sobą kierować."

– „Jak to możliwe, że mnie nie atakujesz?" – zastanawiała się.

– „Widziałem Cię z tą dziewczyną kiedy się przebudziłaś, czułem jak bardzo nie chcesz zrobić jej krzywdy. Zostaliśmy stworzeni do walki w obronie ludzi przed wampirami. Musiałem być pewny, że tej istocie nic się nie stanie i zobaczyłem, że jesteś inna. Nie jesteś zwykłym wampirem, jest w Tobie coś bardzo ludzkiego."

– „Właściwie jestem dhampirem, urodziła mnie kobieta. Mój tata jest wampirem."

– „Twój ojciec wyrządził wiele krzywdy. Nasz zmysł nie pozwala nam zabijać niewinnych. Nawet jeśli teraz nie żywi się ludźmi, robił to w przeszłości."

Łzy zaczęły jej się zbierać, tata mówił że się zmienił ale od przeszłości nie ucieknie. Nic nie zmyje przelanej przez niego krwi.

– „Skąd znasz mojego ojca?" – Dotarło do niej nagle.

– „Inne wilkołaki go znają, a to wystarczy by mogły mi to zakomunikować telepatycznie."

– „Czyli one wiedzą kim ja jestem? Żyją w tym mieście?"

– „Żyją wszędzie tam gdzie żyją wampiry."

– „Nie odpowiedziałeś czy mnie znają."

– „Ja Cię znam i tylko ja. Jestem trochę inny niż reszta. One zostały stworzone za pomocą Serca Wampira, ja odziedziczyłem to po mojej matce. Dzięki temu zachowuję myśli dla siebie."

– „Serca Wampira?!"

– „To klejnot który należał do pierwszej wampirzycy, dzięki niemu szamani mogą rzucić urok na ludzi, którzy zmieniają się w wilki."

Mikeyla zastanawiała się po co w takim razie wampiry by go potrzebowały? Wiedziała jedynie, że bardzo im zależało żeby go znaleźć.

– „A dlaczego inne wilkołaki mnie nie wyczuły?"

– „Pewnie dlatego, że jesteś tylko w połowie wampirem i na dodatek nie zaatakowałaś jeszcze nigdy człowieka."

– „Tylko? Chyba aż w połowie" – zmartwiła się.

– „Nie musisz się obawiać swej natury. Jesteś dobra Mikeylo."

– „Jedno mnie zastanawia skoro masz bronić ludzi dlaczego chciałeś zaatakować Adriena?"

– „Nie wiem." – Spuścił pysk i odwrócił się od niej. – „Moja ludzka i wilcza podświadomość mówią mi, że powinnaś należeć do mnie."

Mikeyla stała z półotwartymi ustami, nie spodziewała się zupełnie tego co właśnie usłyszała. Nie wiedziała co ma powiedzieć, milczała wpatrując się w czarne jak noc ciało potwora, który mógłby w każdej chwili ją zabić jeśliby tylko chciał. Czuła jakąś niewyjaśnioną więź pomiędzy nimi, ale to przecież jedyna istota która mogłaby ją skrzywdzić.

– „Ja... Nie wiem co mam powiedzieć." – Mówiła powoli łącząc słowa. – „Gdybym tylko mogła wiedzieć kim jesteś."

– „Sam chciałbym żebyś to wiedziała. Mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie Ci to powiedzieć. Teraz muszę już zniknąć zanim powrócę do ludzkiej postaci, on nie pozwoli mi tu zostać." – Przytulił do niej pysk zamykając oczy i zaraz zniknął pomiędzy drzewami tak szybko, że ledwie zdążyła ujrzeć smugę cienia, który się za nim ciągnął.

Chwilę patrzyła w jego stronę i nagle przypomniała sobie o przyjaciołach, których zostawiła w swoim pokoju. Skupiła się na nim i w jednej sekundzie znalazła się tam.

Marie siedziała na łóżku z wzrokiem wbitym w podłogę, a Adrien stał przy oknie przerażony tym co ujrzał. Zdawał sobie sprawę z tego, że Mikeyla jest wyjątkowa i tak bardzo inna od dziewczyn które dotąd poznał, ale nie pomyślałby, że aż tak inna.

– Cześć – przywitała się krótko i machnęła do chłopaka skulona z poczucia winy.

Odwrócił się gwałtownie i oparł spięty o parapet.

– Mikeyla, nic Ci nie jest? – Obejrzała ją przyjaciółka. – Po pierwsze to WOW. – powiedziała podekscytowana Marie. – Nie zdawałam sobie sprawy jakie to może robić wrażenie. – Mikeyla spojrzała na nią pytającym wzrokiem. – Po drugie... Co to do cholery było?

– Wilkołak – wyjaśniła spokojnie.

– Wilkołak?! – Adrien otworzył oczy jeszcze szerzej co wydawało się przed chwilą niemożliwe.

– Od kiedy w Lake Charles są wilkołaki? – Marie wyglądała dość zabawnie mówiąc z mieszaniną zdziwienia, zaciekawienia i przerażenia w głosie.

Mikeyla ostrożnie i powoli podeszła do chłopaka.

– Adrien, chciałam Ci to wyjaśnić w trochę inny sposób w innych okolicznościach, ale w sumie może dobrze, że nie muszę tego dłużej ukrywać... chodzi o to, że jestem wampirem.

– Nie zbliżaj się do mnie. – Wyciągnął rękę w geście obronnym. Zatrzymała się.

– Nie musisz się mnie bać. Chyba już zauważyłeś, że nie mam zamiaru zrobić Ci krzywdy. Nie żywię się ludzką krwią – tłumaczyła.

Obiema rękoma trzymał głowę starając się to sobie poukładać.

– Uratowała nas przed wilkołakiem, nie wystarczy Ci taki dowód? – Marie podeszła do niego.

– Zostawcie mnie, muszę wrócić do domu. Co z moim samochodem?

– Jutro po niego wrócimy. Wilkołak będzie w okolicy dopóki trwa pełnia. Zabiorę Cię tam. Chcesz żebym Cię odprowadziła?

– Nie. Poradzę sobie – odpowiedział stanowczo przez co Mikeyla poczuła ukłucie w sercu. Nieprzyjemne ciepło rozległo się po jej ciele i dotarło do oczu. Gorąco jakie czuła było tak silne że nie potrafiła wydusić z siebie ani łzy.

– Ja go zaprowadzę. I tak idę w tamtą stronę – zaproponowała Marie, na co Adrien pokiwał twierdząco.

– Czekajcie otworzę wam. – Podeszła do drzwi i patrzyła mu w oczy kiedy obok niej przechodził.

Spojrzał na nią zawiedzionym wzrokiem, w tej chwili zrozumiał jej dotychczasowe zachowanie.

***

Adrien nie mógł zasnąć, nerwowo chodził po swoim pokoju. Pomieszczenie było duże i urządzone raczej przeciętnie. Sporej wielkości narożne biurko wykonane z drewna dębowego a na nim stojak z niezliczoną ilością płyt. Białe łóżko z ciemną pościelą, które stało bokiem do okna a przy nim biała szafka nocna z dwiema szufladami i nowoczesną lampką nocną. Na jednej ze ścian wisiały losowo półki w postaci dębowych desek, a na nich po kilka książek. Obok drzwi stała ogromna prosta szafa w kolorze łóżka. Meble rozmieszczone były przemyślanie, ciemne po jednej stronie pokoju, jasne zaś po drugiej.

Chłopak rzucił się na łóżko i myślał o Mikeyli. „Jak długo jeszcze chciała to przede mną ukrywać?" Był wściekły na nią, ale też na siebie że pozwolił jej się do siebie zbliżyć, że pozwolił sobie ją polubić. „Polubić? Przecież ja jej nie lubię, ja ją kocham." Z rozmyślań wyrwał go sygnał SMS.

Mikie:

„Wszystko w porządku?"

„W porządku? Jak ma być w porządku? Dziewczyna mojego życia jest wampirem i zaatakował mnie wilkołak, chociaż nie miałem pojęcia że te istoty żyją naprawdę. Co mam Ci powiedzieć?"

Adrien:

„Jakoś staram się to ogarnąć."

„Dlaczego wcześniej nic nie powiedziałaś?"

Mikie:

„Bałam się Twojej reakcji."

„Jak widać słusznie..."

Adrien:

„Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć."

Mikie:

„Wyjaśnię Ci wszystko."

„Jeśli tylko chcesz mnie jeszcze znać."

Adrien:

„Każdy zasługuje na drugą szansę, sama tak powiedziałaś."

„Ale daj mi proszę trochę czasu."

Mikie:

„Oczywiście."

Odłożyła telefon na szafkę i sięgnęła po laptopa. Błądziła po internecie nie mogąc usnąć. Nie zdawała sobie wcześniej sprawy jak bardzo jej na nim zależy, dopóki nie zobaczyła jego reakcji. Czego innego mogła się spodziewać? Nie miała szansy przygotować go na to co zobaczył. Wilkołak, jej mroczne oblicze, pokazała mu trochę za dużo jak na jeden wieczór. Tak jak on musiała się z tym przespać.

Obudził ją dzwonek do drzwi. Nikogo nie było już w domu więc szybko zeszła na dół. Niezbyt wysoka dziewczyna wparowała do jej domu kiedy tylko przekręciła klucz w zamku.

– Słuchaj, obudziłam się rano i myślę sobie, kurczę zajebiście, teleportacja? I jeszcze może mnie gdzieś zabrać? No fajnie, ale pewna rzecz mnie zastanawia... – Marie mówiła szybko i dość chaotycznie, jak to zresztą miała w zwyczaju.

– Przede wszystkim może tak: „Cześć Mikie, jak się spało?" – Mówiła dosadnie. – A no cześć. Średnio się spało – odpowiedziała sobie sama.

– No cześć cześć. – Ucałowała ją w policzek pospiesznie.

– O co chodzi? – Założyła ręce, ale Marie szybko poszła do kuchni rozejrzeć się czy są same.

– Ktoś jest w domu?

– Nie, jesteśmy tylko my.

– To dobrze.

– No to o co chodzi?

– Mówiłaś mi kiedyś, że wilkołaki są śmiertelnie niebezpieczne, to dlaczego ten nas od razu nie zaatakował? Znam Cię już na tyle długo, że zdałam sobie sprawę że coś przede mną ukrywasz Mikeylo Wolfsbrigde? – Założyła ręce na piersi, stanęła twarzą w twarz z wampirzycą i zmrużyła oczy niecierpliwie wyczekując odpowiedzi. Dziewczyna była sporo od niej niższa przez co wyglądała komicznie z groźbą wymalowaną na twarzy. Pytanie zbiło Mikie z tropu, nie spodziewała się tego zupełnie, ale postanowiła dłużej tego nie ukrywać.

– Bo już wcześniej się z nim spotkałam. – Mówiła powoli.

– Co?! I nic nie mówiłaś? Jak mogłaś? – Była wyraźnie zawiedziona i zdenerwowana.

– To skomplikowane. Pamiętasz dzień w którym się przemieniłam?

– Wiesz trudno zapomnieć dzień, w którym chciałaś się mną najeść – prychnęła.

– Przepraszam. – Spuściła wzrok. – Coś wtedy mnie rozproszyło i okazało się, że był to właśnie ten wilkołak. O dziwo nie próbował mnie zaatakować, był raczej zaciekawiony.

Marie stała z otwartymi ustami i po prostu milczała. Mikeyla zabrała ją do salonu i usiadła krzyżując nogi na kanapie. Opowiedziała jej o snach, o spotkaniu nad jeziorem i o poprzednim wieczorze.

– Skoro był taki spokojny, co się stało wczoraj? Adrien mówił, że rzucił się na Ciebie – głowiła się.

– Nie chciał się rzucić na mnie, tylko na niego. – Spojrzała wymownie.

Przyjaciółka zaskoczona patrzyła pytająco. Wstała kręcąc się przed telewizorem w kółko.

– Ale dlaczego? Mówiłaś, że one mają bronić ludzi.

– Bo widział jak przytuliłam Adriena.

– Czekaj czekaj... Chcesz mi przez to powiedzieć, że był o Ciebie... zazdrosny?

– Wiem jak idiotycznie to brzmi, ale choć samej trudno mi w to uwierzyć to tak. – Śmiała się do siebie.

– No chyba sobie żartujesz. Ja sobie zdawałam sprawę, że Twój świat będzie teraz pokręcony, ale to wszystko się po prostu w głowie nie mieści. – Złapała się za głowę.

Siadła gwałtownie obok Mikeyli i patrzyła w wyłączony ekran telewizora.

– To co masz zamiar teraz zrobić?

– Bo ja wiem? A co mogę zrobić?

– Cóż. Chyba najpierw powinnaś porozmawiać z Adrienem, zasługuje na wszelkie wyjaśnienia. – Spojrzała troskliwie w jej oczy.

Marie bywała przekomiczna. Raz była troskliwa, raz zabawna, wręcz śmieszna zwracając uwagę na jej niezwykłą niezdarność. Potrafiła się naprawdę wściec, choć przy jej aparycji wyglądała raczej jak ujadający szpic miniaturowy. To co Mikeyla lubiła w niej najbardziej, to jej bezmierna szczerość. Nigdy nie ukrywała tego co myśli, a jeśli nawet czasem próbowała, nigdy jej to nie wychodziło.

– Masz rację – odpowiedziała biorąc głęboki oddech.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro