Prolog 4/5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przepraszam za tak długi czas bez rozdziałów, ale miałam niestety strasznie dużo na głowie, a i ostatnio wcale się nie polepszyło... Nie mniej jednak proszę, oto kolejna część tłumaczenia i mam nadzieje, że skończę resztę w niedługim czasie :)

- TobiMilobi

*****

[Tłumaczenie: 29 Lipca 2021]

Noumu nie są przystosowane do zachorowania. Zostały specjalnie zaprojektowane, żeby być wolne od chorób, odporne na większość słabości natury. Doktor był tego pewien.


Ale od kiedy Kuro był czymś innym niż wyjątkiem od reguły? Szybko poprawił spinki do mankietów, irytacja i zmartwienie odmalowywały się w stropionych lśniących oczach, które zwężały się mocno i były niczym dwie złote linie. Wiedział, że powinien był wymienić główny grzejnik, kiedy zgasł w zeszłym tygodniu. Dostawiane grzejniki musiały wystarczyć. Życie w biedniejszych częściach miasta stanowiło przykrywkę dla ich działalności, ale pozostawiło im oszałamiającą liczbę problemów z przestrzenią życiową w ciągu ostatnich kilku lat.


Nie żeby Kurogiri narzekał. Był wdzięczny, że Sensei podarował mu dobrze zaopatrzony bar z różnymi trunkami, w którym mógł się upajać, kiedy...


Mikrofalówka piknęła cicho. Kurogiri westchnął ciężko, kładąc ryżową owsiankę na tacę i zabrał z zamiarem zaniesienia w odpowiednie miejsce. Jego główny podopieczny, Shigaraki, uniósł brew z niezadowoleniem, gdy przeszedł tuż obok niego, a następnie niezauważalnie kaszlnął cicho w dłoń, pozostawiając na niej resztki przeziębienia. Kurogiri odczuł głęboką ulgę, że nie miał pod opieką obu chłopców jednocześnie. Na tę myśl wzdrygnął się wewnętrznie. Przynajmniej Kuro nie wymagał tak wielkiej uwagi. Martwiło go, że dziecko w ogóle dzisiaj nie opuściło swojego pokoju. Postanowił to sprawdzić. Nie byłoby dobrze, gdyby Kuro nauczył się złych nawyków ignorowania chorób Shigaraki'ego, dopóki nie staną się poważne.


Zaszedł do pokoju chłopca, który był zatopiony w ciemności, a drzwi zamknęły się za nim z cichym kliknięciem. Włączył światło i odkrył dlaczego jest tak ciemno.


O jej. Jego dłonie zacisnęły się wokół tacy.


Jego podopieczny zniknął.


Patrzył w ciszy na pustą sypialnię. W umyśle pojawiają się coraz to nowsze scenariusze możliwych zdarzeń. Nagle w jego piersi wezbrała mała panika. Gdzie on poszedł? Czy został porwany? Wziął głęboki oddech, tłumiąc narastające emocje. Panika niczego nie rozwiąże. Kuro był zdolnym uczniem. Poza tym nikt nigdy nie włamał się do baru.


Postawił owsiankę na pobliskim stole. Uspokoiwszy chwilową panikę, ukłucie strachu dało o sobie znać. Sam nie mógł zajść daleko; chłopiec ledwo mógł wstać z łóżka tego ranka. Jego umiejętności w przemieszczaniu się nie jest mistrzowskie i potrafi przenosić się tylko do miejsc, które zna osobiście. Założył ręce przed sobą, stukając palcem w łokieć, próbował zlokalizować położenie chłopca. Skoro był chory, to gdzie mógł pójść w takim stanie? Gdzieś daleko od Shigaraki'ego, pomyślał, zważywszy na niezbyt przyjazne poglądy względem siebie u obu chłopców. W jakieś bezpieczne miejsce, gdzie nie byłby wstanie z nikim wejść w kontakt - oczy Kurogiri'ego rozszerzyły się, gdy coś sobie uświadomił. Tak, oczywiście. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał? Minęło ledwie kilka sekund, gdy Kurogiri zniknął z pokoju. Jedyny dowód jego obecności to stojąca na blacie, stygnąca owsianka.


**


Kuro drżał. Dach złagodził nieznacznie jego gorączkę. Wyprostował nogę, czując się równie ociężale jak po pierwszej wizycie u Doktora. Wewnętrznie przeklinał Shigaraki'ego za przekazanie mu tego. Jakby nie był wystarczająco słaby, jak jest. Omdlenie w barze było wystarczająco zawstydzające, ale jego mentor naprawdę się o niego wówczas martwił, a Shigaraki jedynie spojrzał znad gry ze znudzeniem? Jego twarz zrobiła się jeszcze bardziej gorąca. Czuł się naprawdę zawstydzony.


Ciężki zapach miasta sprawił, że jego żołądek ścisnął się boleśnie, a chłodne nocne powietrze ochładzało przyjemnie rozpaloną twarz. Znikoma litość, pomyślał, naciągając mocniej koc, gdy kolejny zimny wiatr dmuchnął tuż obok.


- Tutaj jesteś.


Jego głowa odchyliła się do tyłu, co zaowocowało głuchym napadem kaszlu. Kurogiri stał przed rozpraszającym się portalem ze spojrzeniem, które Kuro mógł opisać jedynie jako osąd kontemplacyjny. Kiedy tylko unormował oddech, na szybko napisał:


„Jak mnie znalazłeś?"


I natychmiast pożałował tak głupiego pytania.


- Już raz tu byliśmy, pamiętasz? Starszy teleporter ruszył do przodu, aż znalazł się kilka stóp od młodszego. - Uspokój się. Jeśli zostaniesz tu całą noc, zrobisz się jeszcze bardziej chory.


„Jeszcze tylko kilka minut?"


Błagał, dodając smutną minkę, by podkreślić swoją prośbę. Niestety obrazek nie był jego najlepszym dziełem, bo głowa bardziej przypominała cebulę.


Ostatnio większość jego wolnego czasu zajmowały mu szkolenia i praca w barze. Po raz pierwszy od miesięcy był w stanie ponownie wejść na dach, choć w mniej niż idealnych warunkach. Choć w jego tonie głosu słychać było nutę dezaprobaty, to zniwelował to sympatią słów:


- Tylko jeśli wypijesz coś ciepłego.


Kuro obserwował z ledwie wstrzymywanym zainteresowaniem, jak palce mężczyzny przesuwają się, a wokół nich powstaje portal. W ciągu kilku sekund wyciągnął dwa parujące kubki. Nie był pewien czy Kurogiri je zrobił, czy ukradł (nie byłby to pierwszy raz). Tak czy inaczej był wdzięczny. Z wdzięcznością odebrał napój, podnosząc go do ust na szybki łyk. Prawie się opluł, gdy stwierdził, że nie był tym, czego się spodziewał. Podniósł notes, aby ogłosić swoje niezadowolenie.


„To nie jest gorąca czekolada"


- Herbata z miodem ma pomóc złagodzić ból gardła - Wyjaśnił Kurogiri.


Chociaż nienawidził tego przyznać, napój do pewnego stopnia załatwił sprawę. Suche drapanie w tylnej części jego gardła ustąpiło, nie było już nieustannym pulsowaniem przy każdym przełykaniu. Wziął kolejny łyk, jego oczy znów zwróciły się do panoramy. Chociaż światła miasta przesłaniały większość gwiazd, potrafił dostrzec kilka w ciemności. Zastanawiał się, od jak dawna mrugały i jak długo jeszcze będą to robić. Może jego mentor pozwoli mu później o tym przeczytać. Nawet jeśli Kuro nie był aż tak dobry fizycznie, mógł przynajmniej spróbować nadrobić to psychicznie. Kaszel wyrywał mu się z gardła. Poczucie winy zjadało jego wnętrze. Było późno i zmusił swojego mentora, żeby go szukał. Jakim był uczniem? Niezbyt dobrym, pomyślał ponuro. Zapisał kilka zdań, po czym zmazał je i ponownie zapisał.


„Przepraszam, że zachorowałem".


To najlepsze, co wymyślił. Nie był oryginalny ani bardzo kreatywny, ale miał gorączkę (przynajmniej to była jego wymówka).


Teleporter pochylił się do przodu, pięty stuknęły o płytki.


- Nie przepraszaj. Wszyscy mamy złe dni.


„Jakie są twoje złe dni, Kurogiri?"


Coś połaskotało go po włosach. Chwilę zajęło mu uświadomienie sobie, kto to jest. Jego ramiona rozluźniły się. Delektuje się fizycznym uczuciem.


- Nic, o co musisz się martwić, mały cieniu. Nauczyłem się dbać o siebie pod przewodnictwem Sensei'a. - Odpowiedział Kurogiri z odrobiną szacunku, gdy wspominał ich przywódcę.


„Chciałbym móc być taki sam" - Napisał w swoim notesie. - „Czuję, że wszystko mi się nie udaje".


Poprawił ubranie. Jego mentor przykucnął mniej więcej na poziomie oczu chłopca.


- Małe kroki. Nie porównuj się do mnie. - Wskazał kubkiem na nocne niebo. - Czy Księżyc jest zazdrosny o Słońce? Nie, świecą, gdy nadejdzie ich czas. W odpowiednim czasie opanujesz swoje Quirk. - Jego druga ręka spoczęła na ramieniu Kuro. - Teraz jednak nadszedł czas na odpoczynek.


Po chwili wahania kiwnął głową. Nie potrzebował zegarka, żeby wiedzieć, że wkrótce powinien spać. Zmęczenie zbierało się na kącikach oczu. Potarł je, popijając ostatni łyk herbaty, zanim spróbował wstać. Próbował, było tu kluczowym słowem. Jego nogi, bardzo chwiejnie, przechyliły się zbyt mocno w lewo. Serce podeszło mu do gardła, gdy spoglądał na ziemię w dole. Ostre szarpnięcie z tyłu jego koszuli odciągnęło go od krawędzi dachu, ku jego uldze i zażenowaniu.


- Proszę, nie łam dziś sobie żadnych kości. - Powiedział Kurogiri.


Rozluźnił uścisk, choć nie bez przyciśnięcia dłoni do twarzy Kuro. A przynajmniej wierzył, że to ręka. Nie była jak dłoń Doktora, nieprzyjemnie zimna. Była gdzieś pomiędzy ciałem stałym, cieczą i gazem, ale wciąż utrzymywała wystarczająco dużo ciepła, aby poczuł się przegrzanym.


- Jesteś rozpalony. - Sapnął z niezadowoleniem. - Przyniosę z baru lekarstwo, które pomoże zwalczyć gorączkę.


Kuro uniósł notatnik, wahając się, zastanawiając, co powiedzieć. Ostrożnie napisał:


„Nie musisz"


Ponieważ nie musiał. Kuro już wystarczająco dokuczał Kurogiri'emu.


Nastąpiła między nimi miękka pauza. Nie była przepełniona napięciem, jak w przypadku Shigaraki'ego, ani niepokojem, jak w przypadku Sensei'a czy Doktora. Po prostu istniała. W końcu jego mentor odpowiedział:


- Tak, nie muszę. Ale chciałbym, jeśli mi pozwolisz.


Jeśli pozwoli mu? Oczy Kuro rozeszły się ze zdziwieniem. Poprosił go... to miłe. Lubił to. Możliwość wyboru wywołała ciepło w jego piersi. Po kilku sekundach rozmyślania, kiwnął głową.


Wie, że ta dobroć nie potrwa długo. Wkrótce Kurogiri da mu więcej treningu, więcej pracy, więcej wszystkiego - ale na razie podobało się mu to, chciał się delektować tym, że ktoś się nim interesuje i troszczy, choćby tylko przez chwilę. Bo kogo jeszcze obchodził w Lidze Złoczyńców czy poza nią?


**


Dopiero przy pierwszych oznakach wiosny Kuro uświadomił sobie, ile czasu minęło. Ile miesięcy już tu jest? Myślał, że ponad rok, a może trochę mniej. Od swojego przybycia urósł o kilka cali, w niektórych miejscach trochę się wypełnił, gdy nabrał mięśni po treningu. Niewiele, ale jemu to wystarczyło. To miła odmiana. Lubił to. A nawet stał się lepszy ze swoim darem! Sensei wydawał się przynajmniej zadowolony. Nie był jeszcze na poziomie swojego nauczyciela, ale mógł przynajmniej przenieść siebie i przedmioty do określonego rozmiaru przez portale. I nie grzęźnie w nich aż tak bardzo! Kolejny plus!


Gdyby tylko sesje sparingowe z Shigaraki'm były tak owocne. Niestety, w najlepszym razie może tylko uniknąć starszego chłopca, chociaż on też oberwał kilka razy. Jednak to nie wystarczyło w stosunku do ilości jego przegranych. Przynajmniej nie jest już jakimś Quirkless Deku. On...


Zaraz. Zastygł w połowie zamiatania. Skąd wzięła się ta myśl?


Dźwięk dzwonka do drzwi, przerywał zdezorientowane myśli Kuro. Na początku myślał, że to prawdziwy klient, co było rzadkością, biorąc pod uwagę ich prawdziwy zawód, ale szybko to skorygował tę myśl, gdy dostrzegł twarz, a raczej rękę na twarzy.


- Aw, czy Kuro-chan spodziewał się kogoś innego? - Shigaraki wpatrywał się w niego, biorąc miotłę chłopca i rozkładając ją, gdy skierował się w stronę baru.


Nastolatek nie mógł powstrzymać się od gapienia na resztki swojej miotły. To już trzeci raz w tym miesiącu! Shigaraki może nie musiał czyścić baru, ale Kuro tak i niszczenie jego narzędzi pracy wcale nie pomagało. Przepłynęła przez niego fala frustracji. Dyskretnie pokazał obydwoma środkowymi palcami w plecy chłopaka, dokładnie na oczach Kurogiri'ego. Starszy telerpoter pokręcił głową.


- Przynieś mi szklankę najmocniejszej rzeczy, jaką masz. - Rozkazał Shigaraki.


Kuro zapisał błyskawicznie w notesie swoją odpowiedź, która wywołała ciche parsknięcie Kurogiri'ego i wrogie spojrzenie Shigaraki'ego.


- Urocza próba. Naprawdę, urocze. - Mruknął, biorąc drinka, który przygotował mu Kurogiri, wziął głęboki łyk.


Jednym płynnym ruchem rzucił gazetę na bar. Kuro musiał napiąć szyję, żeby coś zobaczyć. Jego oczy rozszerzyły się z podekscytowania, gdy rozpoznał osobę z pierwszej strony.


- Widziałeś ten żart? - Stwierdził Shigaraki, kładąc swój napój na gazecie. - Twierdzą, że został nauczycielem.


Kuro spiął się, słysząc sączący się gniew w jego głosie. Nie było tajemnicą, że nikt inny w ich grupie nie lubi All Might tak jak Kuro. Jednak jak mógłby go nie lubić? Mężczyzna zasługiwał na podziw. Jego moc była niezmierzona. Kuro połykał wszelkie informacje, jakie mógł znaleźć o bohaterze, robiąc notatki na temat jego umiejętności wraz z resztą herosów. Ile by dał, żeby mieć tak potężne dary. Nie żeby nie lubił swojego daru ani nic!


Ale jednak... nigdy nie przyznałby się do tego przed Kurogiri'm, ale używanie jego mocy nigdy nie było właściwe. Może dlatego, że Kuro nie był prawdziwy?


- Hej, jak myślisz, co się stanie, gdy potężny Symbol Pokoju zostanie w końcu zabity przez złoczyńców? - Shigaraki zadał niespodziewane pytanie.


Kuro zamarł. To jest... czy na był przygotowywany? Jego żołądek skręcił się na tę myśl. Ale All Might jest najlepszym Pro-Herosem.


To sprawiło, że ​​poczuł się nieswojo. Znał swoje miejsce tutaj. Był bronią, narzędziem dla Sensei'a i Ligi. Nie było go w pobliżu, aby zobaczyć zabójstwa, ale był tam do sprzątania ich. To było jego życie.


- Co o tym myślisz, Kuro-chan? Nic do powiedzenia? Och, zgadza się, jesteś niemową. - Shigaraki parsknął ostro, unosząc kieliszek w kierunku chłopca.


Kuro powstrzymał się przed rzuceniem resztkami miotły w głowę starszego chłopca. Zamiast tego skupił się na wycieraniu stolików, wyładowując swoją frustrację na nieistniejącym na nich kurzu.


- Przestań się wyzłośliwiać do niego. Skup swoją energię gdzie indziej, Shigaraki. Przed nami ważniejsze sprawy. - Skarcił go Kurogiri.


- Pozwalasz, żeby wszystko mu uszło na sucho, gdy jest cholernym fanem bohaterów. - Warknął oskarżająco Shigaraki.


Starał się nie reagować. O-oh...


„Kłamstwa i oszczerstwa" - Napisał Kuro, mając nadzieje, że jego pismo nie zdradzało zdenerwowania.


Czerwone oczy skanowały jego postać, zanim na twarzy Shigaraki'ego pojawił się paskudny uśmieszek. Powoli, z chorą satysfakcją, wyciągnął bardzo znajomy zeszyt.


- Och, naprawdę? Co to jest w takim razie? - Rzucił go na stół, alkohol rozlał się po gazecie. - Ukrywałeś to przed nami, gnojku.


Jego notatnik. Palce Kuro zadrżały. Jak Shigaraki go zdobył? Ogarnął go gniew. Wszedł do pokoju Kuro! Przejrzał rzeczy Kuro! Och, gdyby wzrok mógł zabić... Oczy Kurogiri'ego zwęziły się. Kuro patrzył z przerażeniem jak mężczyzna zaczyna przeglądać strony. Kuro starał się znaleźć wymówkę.


„Po prostu lubię robić notatki. To nie tylko Bohaterowie"


- Rzeczywiście. - Parsknął Kurogiri, pokazując jedną konkretną stronę z ich stałym specjalistą od rąk.


Chociaż Kuro nie był profesjonalnym artystą, lubił myśleć, że ma pewne podobieństwo, chociaż mógł przesadzić w tym jednym. Shigaraki ściągnął mocno brwi, a usta wykrzywił w zirytowanym grymasie.


- Czy to mam być ja? Nie wyglądam tak.


Kurogiri zamknął zeszyt, ale nie oddał go żadnemu z nich. Zamiast tego odparł z zadowolonym tonem:


- Są dość szczegółowe. Sensei będzie musiał o tym wiedzieć.


Kuro chciał umrzeć. Jego serce obijało się boleśnie w piersi, grożąc wyrwaniem i ucieczką w kierunku wzgórz. To jego osobiste notatki! To dość dziwne, że Kurogiri wydał się nimi zainteresowany. Czego Sensei mógłby chcieć od jego analiz?


Szybko naskrobał w notesie:


„Czy mam kłopoty?"


Kurogiri i Shigaraki udzielili mu sprzecznych odpowiedzi. Drugi z nich prychnął niezadowolony, że nie może wpędzić Kuro w kłopoty, a pierwszy westchnął ciężko, wkładając notes pod ramię, żeby Shigaraki nie mógł jej znów zabrać.


- Wręcz przeciwnie. - Zaczął jego mentor. - Wierzę, że to może się przydać w naszym przedsięwzięciu. Powiadomię Sensei'a o twoim odkryciu, Shigaraki. Być może młody Kuro przyda się nam w tym tygodniu.


Wyraz przerażenia na twarzy Shigaraki'ego byłby bezcenny, gdyby nie fakt, że Kuro był w coś wciągnięty.


- Nie możesz być poważny. - Prychnął Shigaraki.


Łatwo było można zauważyć, że Kurogiri nie był zachwycony z jego reakcji. Nagle Kuro zastanowił się, czy największym sadystą w pokoju nie jest ich lokalna złota rączka.


- Myślę, że nadszedł czas, żebyście oboje popracowali w terenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro