XXI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia przyszedł do nas kuzyn, Taehyunga. Zaproponowałem mu herbatę, musiałem go zająć do czasu aż młodszy nie wróci z Sae. Zabrał go rano na spacer po okolicy, razem z Hoseokiem i Jinem.

- Gdzie mój brat? - zapytał.

- Taehyung zabrał go na spacer. - odpowiedziałem, uśmiechając się na widok szczęśliwego Jimina i Gguka.

- Cześć Yoongie. - przywitali się, kłaniając się starszemu chłopakowi. - Gdzie Tae? - zapytał Jimin.

- Zabrał małego z Hoseokiem i Jinem na spacer, jak chcecie to zrobiłem rano makaron. Jest w lodówce. - odrazu poszli jeść.

- Kto to?

- Nasi przyjaciele. - odpowiedziałem od nie chcenia.

- Słyszałem dość dużo o tobie. - zaśmiał się. - Biedna ofiarka mojego wujka.. - popatrzył na mnie spod grzywki. - Niezły aktor z Ciebie, wiesz? Udawać wielce pokrzywdzonego by tylko zdobyć Taehyunga dla siebie.. - parsknąłem śmiechem. - Ludźmi także niezłymi się otaczasz.. - tutaj uderzył. - Alkoholik, ćpun, fałszywy lekarz i policjant. Płatna dziwka, nawet dwie i dwójka niedojebanych psychicznie ludzi. - wymienił, przypisując każdemu imię na kartce.

Podszedł do lodówki i przyczepił ją na drzwiach. Wolałem się nie odzywać, mówienie o moich bliskich.. równało się z moją złością. A jeśli bym ją okazał, mógłby bez problemowo zabrać nam dziecko..

- Sam jesteś zwykłą dziwką, która sypia ze swoim przyrodnim bratem. - wrócił na swoje miejsce.

- Wzajemnie. - usłyszałem głos Jacksona. - Tak samo można nazwać i Ciebie, zwykła dziwka chcąca ich zniszczyć. - zszedł po schodach.

Zdjął kartkę z lodówki i usiadł obok mnie. Za nim zaraz usiadła cała reszta, dał mu kartkę i poprosił o przeczytanie.

- Nie potrafisz czytać?

- Ty to napisałeś więc, teraz powiedz to każdemu z nas w twarz. - odezwał się Namjoon.

- Gdybyście byli wszyscy tutaj to bardzo chętnie. Ale nie jesteście w pełnym składzie..

- Trójka wolała wyjść by dziecko nie słuchało twoich kłamstw.

- Dobra, przeczytam. - zaśmiał się. - Namjoon, alkoholik. Zaprzeczy ktoś? Może jeszcze ty Jeongguk? Nie pamiętasz jak najebany dobierał się do twojego chłopaka? - popatrzył w oczy obojga.

- Tak zaprzeczę. - odpowiedział pewnie. - Twoje informacje są przestarzałe o jakieś pięć lat, nawet jeśli to miało kiedyś miejsce to już o tym porozmawialiśmy i nikt nikomu nie ma tego za złe. A ty jesteś zwykłą pizdą co zamiast znaleść coś nowego na nas rozdrapuje stare sprawy, taka prawda.. - zaśmiał się pod koniec.

- Jaskcon, ćpun. - chłopak był wkurzony.

- Nigdy w życiu nie ćpałem, nic. - odpowiedział pewnie. - Nazwiska Ci się pomyliły, albo masz chujowych informatorów. Jackson a nie Jaskcon. - poprawił go.

Zmrużył oczy.

- Jimin i Mark, płatne dziwki. - wkurwil ich. Bardzo..

- Chciałbyś. - powiedzieli w tym samym czasie. - Kto by nie chciał, wiesz dobry pomysł nam dałeś. Nawet jeśli byśmy nimi byli to raczej nigdy nie miał byś możliwości spędzenia z nami czasu. - oznajmił Mark.

Zadzwonił mój telefon, przeprosiłem ich i odebrałem. Jin..

- Tak? - zapytałem, słysząc w tle glos Hosoeka oraz jadące auta.

- Taehyung odszedł na chwile i zniknął.

- Hyung nie żartuj sobie, to nie jest zabawne.

- Yoongi ja chciałbym żartować, dzwoniliśmy do niego ze sto razy. Próbowaliśmy go szukać ale się rozpłynął, mały jest z nami. - podniósł nieco głos.

- Gdzie jesteście? Wyślij mi lokalizacje, pomogę wam..

🥛🥛🥛

Po dziesięciu minutach razem z Namjoonem i Jacksonem znaleźliśmy się przy parze, reszta nieco wcześniej już zabrała małego do domu. Poprosiłem ich o położenie go spać..

- Gdzie on odszedł? - zapytałem, nieco zdziwionego Jina.

- No szliśmy tutaj.. - przez park. - A on dostał telefon i przeszedł na drugą stronę, odwróciliśmy się na chwile a on zniknął. - mruknął.

Zadzwoniłem do niego dwudziesty raz, nadal nie odbierał..

- Yoongi gdzie ty idziesz?! - krzyknął Jack.

- Szukać swojego faceta! - odkrzyknąłem.

- A my co mamy robić?!

- Też go poszukajcie!

🥛🥛🥛

Zgubił się. Od godziny chodziłem koło tych durnych drzew, zwiedzając dokładnie każde miejsce gdzie kiedyś byliśmy sami. Każde.. a go nigdzie nie było..

- Kurwa mać.. - usiadłem przy drzewie. - Jebany spacer. - burknąłem, chowając twarz w dłonie.

Nawet nie poczułem gdy ktoś się do mnie przytulił, pogłaskał po głowie. Opatulił kocem, podniósł i położył przy wodzie.. Otworzyłem dopiero oczy słysząc jego głos.

- Yoongie.. - powiedział cicho. - Przepraszam.. - popatrzył w moje oczy. - Naprawdę.. - wytarł moje oczy. - Zgubiłem się, no i zgubiłem telefon.. a jak go znalazłem to był już rozładowany..

- Co ja Ci debilu mówiłem o wyłączaniu bezużytecznych aplikacji? - zaśmiałem się. - Jesteś skończonym debilem.

- Wiem.

- Największym idiotą jakiego znam.

- Dobrze o tym wiem Hyung.

- Kocham Cię. - pocałowałem go. - Musimy zadzwonić do reszty, oni też Cię szukają. - wyjąłem telefon. - Hyung? Znalazł się, sam. Znaczy znalazł mnie. - uśmiechnąłem się, wchodząc na jego plecy.

- Gdzie?

- Przy jeziorze, jakiś kilometr od domu.. w tym lasku. - postarałem się wytłumaczyć. - Jesteście już w domu? Powiedz reszcie by się nie martwili, wrócimy za niedługo.

- Właśnie.. jego kuzyn sobie poszedł. Powiedział, że jednak nie chce tego dziecka.

🥛🥛🥛

Wracaliśmy do domu przez godzinę, złapał nas śliczny zachód słońca. Do dziś to pamiętam.. mimo tych siedemdziesięciu lat, które dożyłem. Te durne pięćdziesiąt lat, od których do żyje w tym samym domu. Z tym samym idiotą, z którym to wychowałem dwoje wspaniałych dzieci.. dużo bardzo zwierząt..

- Dziadku a jak ty się poznałeś ze swoim mężem?

- Długa historia dziecko.. bardzo długa..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro