Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* 6 miesięcy wcześniej *

W jednym z barów siedział mężczyzna około poedziesiatki siedział przy jednym z stolików i czekał na pewna osobę, na która czekał już od godziny. Zaczął się trochę niecierpliwić i martwić. Nagle do baru weszła młoda kobieta w ciąży. Od wejścia do baru zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu szukając osoby z którą ma się spotkać. W końcu dostrzega znanego jej mężczyzna i podeszła do niego.

- Cześć Phil.- powiedziała będąc przy stoliku, przy którym siedział mężczyzna.
- Tess cześć.- prxywila się z nią, a następnie dziewczyna usiadła na przeciwko niego.
- Dzień dobry cis podać?- spytała kelnerka stając na przeciwko stolika.
- Tak poproszę burger' a z dużymi frytkami i zapiekankę dużą. Dziękuję.- powiedział dziewczyna przeglądając szybko kartę.
- Dobrze, a dla Pana?
- Ja poproszę tylko czarną kawę.
- Dobrze za parę minut będę gotowe.- powiedziała zapisując zamówienia po czym odeszła.
- Zjesz tyle?- spytał trochę niedowierzając.
- W końcu muszę jeść za dwóch.- powiedziała z uśmiechem dotykając swojego zaokraglonego brzucha.
- No tak.
- Wogule przepraszam za spóźnienie, ale były korki.
- Nie ma sprawy choć nie ukrywam martwiłem się trochę.
- Nie masz o co Phil. W końcu byliśmy umówieni.
- A jak z dzieckiem? 
- Wszysko dobrze. Jest on zdrowy i rozwija się prawidłowo.
- Czyli chłopak?
- Tak.
- Masz już wybrane imie?
- Nie, ale tak sobie pomyślałam, że może ty byś wybrał dla niego imie. Co ty na to?- spytał z nadzieją w głosie.
- Wiesz nie mam dzieci, ale gdy miał mieć kiedyś syna to dałbym mu na imie Ethan.
- Ethan. Ładnie podoba mi się. Będzie Ethan Collins.- powiedziała z uśmiechem.

* teraźniejszość *

Wspomnienia ciągle przelatywały  przez głowę Tess. Ba dokładnie w tym samym barze co wtedy. Tylko teraz to ona czekała z niecierpliwością na jedną osobę, których choć nie chciała niegdy już widzieć to musiałam porozmawiać. Dwa miesiące odwlekała na spotkanie z byłym chłopakiem, ale musiała to zrobić. 

W końcu po długich oczekiwaniach zobaczyła go. Chłopaka, który oskarżył ja o zdradę i namawiał na aborcję.
Młody mężczyzna rozejrzał się po pomieszczeniu, aż w końcu dostrzegł swoją byłą dziewczynę. Podszedł do niej i usiadł na przeciwko niej.

- Dłużej się nie dało?- spytał zła.
- Sory, ale wiesz jak jest. Musiałem se transport skołować.- powiedział luźno.
- Jakby się nie dało przyjechać autobusem.
- Nie jeżdże komunikacja miejską.Przecież wiesz, ale do rzeczy czego chcesz?
- Proszę.- powiedziała wyciągając z torebki koperte i kładąc ja na stole.
- Co to jest?- spytał biorąc ja do ręki i oglądając.
- Wezwanie do sądu.- zaczęłam, a chłopak spojrzał na nią zdziwiony - Nie usunęłam dziecka dla twoje wiadomość i tylko postanowiłam urodzić, a ty jesteś jego ojcem i nie próbój zaprzeczać Patrick. Od razu uprzedzam znajdź sobie prawnika, bo czeka cie długa droga sądową jeżeli sie nie stawisz i nie będziesz się stosował do wyroku sądu jaki zapadnie i dobrze wiesz, że tak łatwo ci nie odpuszczę. Pozatym wszytko masz w kopercie.- powiedziała i wstała zabierając swoje rzeczy.
- To dziecko nie jest moje.- powiedział zdenerwowany na co dziewczyną stanęła w miejscu i obróciła się do niego.
- Ależ jest, ale skoro w to wątpię to zrobimy testy, która wykażą, że mam rację. A wiesz dlaczego? Bo ja bym się nigdy nie dopuściła zdrady jakbym była  związku, ale ty już tak. Jesteś do tego zdolny.- powiedziała spokojnie i wyszła z baru zostawiając chłopaka samego z ogromem myśli.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro