Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mineły trzy dni. W tym czasie Terissa starała się przysfoić do tego co powiedział jej Clint i jednocześnie nie chciała zbytnio o nim myśleć, ale nie umiała. Jej koleżanka Maggie widziała, że coś jest z nią nie tak. Widziala, że zachwuje się inaczej niż zwykle. Chciała się dowiedzieć o co chodzi, ale Collins unikała tematu, aż w końcu nie wytrzymała i powiedziała jej wszystko.

– Powiesz w końcu o co chodzi?
– Dobra powiem. Chodzi o to, że dowiedziałam się dzisiaj, że Clint ma żonę, z którą się rozwodzi i ma z nią dwójkę dzieci.
– Czekaj on ma żonę?
– Tak dobrze słyszałaś ma żonę, ale są w separacji.
– Czyli chwila jak w tedy widziałam was w parku i ty go pocałowałaś to...
– Nie wiedziałam o tym i po tym czułam się źle i teraz kiedy dowiedziałam się że ma żonę i dzieci czuje się jeszcze gorzej, bo czuje się winna że jego małżeństwo się rozwaliło.
– A skąd masz pewność, że to przez to.
– Bo do pocałunku doszło cztery miesiące temu, a w separacji są od trzech.‐ mówi i wraca do dalszej pracy.
Przez resztę dnia Collins już nie rozmawiała z Maggie na temat Bartona. Nawet  nie miała zbytnio czasu na jakiekolwiek rozmowy nie związane z pracą bo trafił jej się dość ciężki przypadek.

– Przepraszam.- uslyszała za plecami, kiedy wyszła z szpitala po skończonym dyżurze.– Terissa Collins?
Obruciła się i zobaczyła kobietę o brązowych włosach na oko miała może trzydzieści, trzydzieści jeden lat. Tess skąś znala jej twarz, ale nie umiała sobie przypomnieć z kąd. Może widziała ta kobietę kiedyś w szpitalu, w końcu dużo osób widuje w pracy.
– Tak. Znamy się?- spytała patrząc na nią uważnie.
– Nie, ale słyszala pani pewnie o mnie jestem Laura żona Clinta.- powiedziała, Tess juz wiedziala skąd zna kobietę. Widziala ja w szpitalu, kiedy Clin5 tam trafił.
– Tak wiem, ale nie mamy o czym mówić.- powiedział z zamiarem odejścia.
– Poczekaj. Proszę chce z tobą porozmawiać.
– O czym?
– Wiem, że do czego doszło miedzy tobą, a Clintem i że zapewne obwiniasz się, że nas rozwód to nie twoja wina.
– Czemu mi to niby mówisz? Clint cie o to prosił?
– Nie on nie wie, że tu jestem. Chce tylko abyś wiedziała, że nasz rozwód to była nasza wspolna decyzja, a nasze małżeństwo istnieje już jedynie na papierze.
– Laura nie mowm mi takich rzeczy, macie razem dzieci nie szkoda wam ich?
– Nie zmniejszyć tematu. Chce Ci tylko powiedzieć, że powinnaś porozmawiać z Clintem i wyjaśnić wszystko. - mówi i odchodzi.

Po powrocie do domu Tess po długich przemyśleniach postanawia napisać do Clinta z propozycja spotkania się. Czuje, że powinna się z nim spotkać i wyjaśnień wszystko raz na zawsze.

                                ***
W tym czasie Clint spędzał czas wraz z dziećmi. W końcu po rozwodzie, który ma nadejść już za kilka dni, wspólnie ustalili z Laurą, że to ona przejmie prłna opiekę na dziećmi, a Clint będzie mógł je widywać kiedy będzie miał czas. Oboje ustalili, ze tak będzie najlepiej ze względu na pracę mężczyzny.

Myśli Clinta ciągle były zwiazane z Tess. Rozumiał, że potrzebowała czasu, aby to wszystko sobie przemyśleć, ale bał się, że może ją stracić.

– Tato co ci jest? - to pytanie przywraca Clinta do pełni świadomości.
– Nic mi nie jest, a czemu pytasz?
– Bo smutny jesteś. To przez to, że ty i mama już nie mieszkacie razem? - pyta go Lila.
– Nie to nie przez to.
– A przez co? - dopytuje go syn.
– Kiedyś wam powiem.- mówi z lekkim uśmiechem.
Chwile później słyszy dźwięk przychodzącej wiadomości. Bierze telefon do ręki i widzi, że to Tess napisała do niego.

Spotkajmy w piątek o 14 w parku. Musimy sobie wszystko wyjaśnić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro