Święta

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszyscy mówią, że swięta to taki wspaniały moment, ale ja tego nie czuję...
Pierniki z cynamonem, przecież to tak śmierdzi spalenizną.
Prezenty - 90% niewypałów.
Kolacja, kompot z suszu, szkoda gadać, blee.
Ubieranie choinki, i tak zdechnie zaraz.
Poza tym i tak wszystko się kończy na rodzinnej kłótni. Jaki to ma sens?

Świata jak zawsze, trochę przygotowań, trochę udawanej miłości i ta sama trująca atmosfera.

Zaczęło się jak zwykle od dzielenia opłatkiem. Pierwsza rzecz, której nienawidzę. Co ja mogę życzyć tym wszystkim ludziom. Przecież nie śmierci... Ciotki zawsze mówią to samo: "Jakiejś ładnej dziewczyny". Serio?! To robi się nudne. Inni mówią tylko nawzajem, więc nie opłaca się starać.

Przynajmniej nie czytamy Pisma Świętego i nie śpiewamy kolęd, bo to byłaby chyba największa żenada wieczoru.

Zbieramy się wszyscy przy stole i zaczynamy jeść. No właśnie jedyny plus. Jedzenie. Chociaż i tak nie zawsze. To zależy czy matka zacznie ingerować w pracę skrzatów czy nie. Najmniejsze dzieciaki robią histerię, bo oczywiście nie będą jeść, dla nich ważniejsze są preznety. Mam nadzieję, że w tym słodkim opakowaniu znajdą lalkę, która wymawia moje ulubione niewybaczalne zaklęcie.

W sumie rodzinne kłótnie są momentami śmieszne. Kilka dorosłych sprzecza się, opowiadając się za jedną stroną, a żadne z nich i tak nie ma racji. Nigdy nie wyprowadzam ich z błędu, tylko zastanawiam się kiedy zmądrzeją.

Potem przychodzi czas na prezenty. Gdybym chociaż dostał wywar żywej śmierci, albo jakąś książkę, która w Hogwarcie leży na półce w dziale ksiąg zakazanych byłoby super. No ale to tylko marzenie. Standardowo słodycze i jakaś książka, tym razem o quidditchu, który każdy w moim wieku się interesuje. Tyle, że ja nie jestem każdy...

A kiedy cała ta szopka się kończy wszyscy wracają do domu i żyją własnym życiem aż do następnych świąt. I tak co roku. Zastanawia mnie czasem jaki to ma cel. Po co to komu? To udawanie, że wszystko jest okay skoro to nie prawda. Nienawidzę świąt...

Właśnie tak wyglądały święta Toma Riddel'a znanego dzisiaj jako Voldemort. A jak wygladają Wasze święta? Miejmy nadzieję, że są bardziej pozytywne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro