19. Zatoki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Asia i Szymon są małżeństwem, są szczęśliwi, mają 6 letniego synka, Pawła i 3 letnie bliźniaczki, Magdę i Amelię. Joanna ma stopień starszego sierżanta, a Szymon aspiranta. Wiodą, jak na policjantów, spokojne życie. Nic nie przeszkadza ich szczęściu... Aż wraca pewna osoba...
+++++++++++++++++++++

NARRATOR: Zdaje się że to normalny dzień pracy. Zielińscy mają ręce pełne roboty, ale udało im się złapać chwilę przerwy. Zjechali na komendę i zjedli w stołówce obiad, a potem przez resztę przerwy pisali raporty w pokoju prewencyjnym. Gdy powoli kończyła im się przerwa, zebrali się i udali na dół, aby ponownie wyjechać na patrol. Jednakże zwyczajowo zatrzymują się jeszcze przy recepcji, aby zamienić kilka słów ze stojącą za ladą Emilką. Drawska-Zapała, podobnie jak oni, ma mnóstwo roboty i z ulgą przyjęła chwilę przerwy. Jak gdyby nigdy nic gadali sobie spokojnie na byle jaki temat, czyli w ich przypadku na temat pracy, gdy nagle....
-Pomocy! Mamo! Tato!- powietrze przeciął przejmujący, przeraźliwy krzyk. Wszyscy zamarli na parę sekund. Zielińscy spojrzeli na siebie z oczami wielkości 5 zł. Od pierwszego słowa rozpoznali ten bardziej niż znajomy krzyk...
-Paweł!!- krzyknęli chórem i wybiegli na parking, jakby ktoś ich gonił. Przerażeni ujrzeli jak ich synka trzyma w łapach nikt inny jak DAWID! Rzucili sobie przerażone, szybkie spojrzenie i zaraz potem spojrzeli na bruneta. I ujrzeli jak ten przyciska broń do głowy przerażonego chłopczyka. Automatycznie stanęły mi w oczach łzy.
-Puść go!!- krzyknęła Asia, opanowanym głosem.
-Puść chłopca!!- dołączył do żony Szymon. Oboje bez wahania wyjęli bronie i skierowali je w mężczyznę, ściskającego za ramię, szarpiącego się, ich synka.
-Mamo! Tato!- krzyknął mały, widząc rodziców.
-Spokojnie... Wszystko będzie dobrze! Zaufaj mi!- zwróciła się do syna Asia -Musisz teraz mi zaufać, ok?!- patrzyli sobie głęboko w oczy. Zielińskiej przypomniał się dzień, jak mały pierwszy raz miał iść do przedszkola... Jak bardzo się wtedy bał...
-Mamo ja nie ce!- 3-letni Pawełek spojrzał na kucającą obok niego matkę.
-Pawcio! Będzie fajnie! Poznasz nowe dzieci, nowe panie, nauczysz się czegoś.. A ty przecież lubisz się uczyć i bawić z dziećmi!?- uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Tak, ale się boję!- wyjawił matce, tuląc się do niej.
-Aj szkrabie! Nie bój się!- uśmiechnęła się i odsunęła małego odrobinę -Ufasz mi?!- spojrzała synkowi głęboko w oczy. Te same oczy w jakich się zakochała te 6 lat wcześniej...
-Tocham cię mamo!- przyszła odpowiedz, równoznaczna z tak.
-Będzie fajnie! Zaufaj mi!- uspokoiła go, wyściskała i zabrała do sali, skąd po 5 minutach wyszła sama z uśmiechem na twarzy, gdyż jej synek się zaaklimatyzował w przedszkolu szybciej niż podejrzewała...
-Jacy zgodni... Bo zaraz się popłaczę!- zarechotał Dawid, przywracając Asię do rzeczywistości.
-Zostaw mojego syna!- odpowiedziała mu na to.
-Twojego?!...- przeciągnął -Ale czy jesteś pewna, że jego?!- tu wskazał na Szymona -Bo ja jednak sądzę że jest mój!- warknął, przyciskając lufę do skroni chłopca -Wtedy, w klubie... Jakoś szczerze się nie opierałaś...- szydził z szalonym uśmiechem.
-Nie będziemy tu o tym rozmawiać, dopóki masz MOJEGO syna na muszce!- stała przy swoim, chwyt na broni miała pewny, podobnie jak spojrzenie, mimo łez.
-NASZEGO syna!- odezwał się Szymon. Był w stanie podobnym jak żona. Czysta determinacja o uwolnienie zakładnika. Nie liczyło się nic więcej. Czysty profesjonalizm... W tej chwili nie mogli sobie pozwolić na skrajne emocje, mimo iż sprawa była bardziej niż osobista... Musieli to dobrze rozegrać... Aby choćby włos nie spadł Pawełkowi z głowy...
-Szymon, Szymon... A co ty taki pewny siebie jesteś?! Że jest twój....?! To że masz Asię, nie znaczy że nie wpadła w moje ramiona, gdy upijała się w klubie dzień przed waszym ślubem!? Dlatego też sądzę, że ten malec jest mój i mam prawo go widywać!
-Niech pan mnie puści!! Nie znam pana!- przerwał mu Paweł, szarpiąc się w jego uścisku.
-Ależ synku! Bez takich!- powiedział do chłopca czułym głosem.
-Nie mieszaj małemu w głowie!! To syn mój i Szymona!! Z krwi, kości i DNA też!! I zawsze tak będzie!!- krzyknęła na byłego Asia. Na zewnątrz zachowywała spokój, ale w środku... Serce jej waliło, myśli pędziły 100km/min i puls szalał. A to wszystko wina jednego człowieka!
-Okłamuj się Asia, okłamuj!- prychnął Dawid -Młody jest nasz i tyle!- stał przy swoim stwierdzeniu.
-Łżesz! Łżesz jak ostatni łajdak! Jak... Jak każdy diler, czy przestępca, którego złapiemy na gorącym uczynku!!- krzyknęła, a po policzku spłynęła jej pojedyncza, samotna łza. Szymon, widząc to, chciał unieść rękę i zetrzeć ją, ale się powstrzymał. Teraz liczył się Pawełek... A z tą łachudrą policzy się później...
-Proszę cię po raz ostatni, puść chłopca!- włączył się do wymiany zdań Szymon.
-Tato!- mały Pawełek już miał łzy strachu w oczkach.
-Wszystko będzie ok..! Nie martw się!- odkrzyknęli synkowi chórem Zielińscy. W tym samym momencie Asia podjęła bardzo ryzykowną decyzję.
-Dawid!- krzyknęła do byłego, jeśli w ogóle mogła go tak nazwać, skoro nigdy go nie kochała.
-Tak Słońce?- gdy Szymon usłyszał jego odpowiedź, aż się w nim zagotowało, ale pozwolił żonie przejąć władzę nad tą szaloną sytuacją...
-Zrobimy tak... Ja odłożę teraz broń i odejdę od Szymona, rozwiodę się z nim i będziemy szczęśliwi, a ty puścisz chłopca?- zaproponowała, powoli odkładając broń do kabury. To co zamierzała zrobić było bardzo ryzykowne, ale tylko tak mogła go przechytrzyć...
-Jaki mam dowód że nie kłamiesz!?- odkrzyknął jej, nadal wbijając młodemu w czaszkę klamkę. Reszta ich przyjaciół stała za nimi przerażona, nie wiedząc co zrobić. Natomiast komendant Jaskowska-Zielińska, a prywatnie również "matka" Zielińskich, miała plan...

(R- Renata, N- Natalia Bachleda)
R: Dziewiątka, zgłoście się?!
N: No co tam szefowo?!
R: Jesteście na mieście?!
N: Właśnie zawijamy na komendę, a o co chodzi?!
R: Mamy tu, na parkingu podbramkową sytuację...- zaczęła wyjaśniać.
N: Co konkretnie się dzieje?- od razu było słychać że się przejęła.
R: Były Joasi przyszedł, akurat trafił na moment w którym Janek przyjechał z dziećmi... I wziął Pawła jako zakładnika...
N: Wiedziałam że z nim jest coś nie tak?! Sukinsyn!
R: Nie teraz o tym!- skarciła podwładną Jaskowska.
N: Ma szefowa rację! Co mamy zrobić?!
R: Niech Miłosz zaparkuje w poprzek wjazdu....
N: Jeśli będzie chciał uciekać, to nie wyjedzie...- zrozumiała w mig.
R: Dokładnie- potwierdziła Renata.
N: Daj nam 3 minuty!- zakończyła Bachleda.
R: Zezwalam na użycie błysków!
N: Przydadzą się...
R: Liczę na was!- dokończyła komendant i westchnęła ciężko.
-Oby ten plan zadziałał...- mruknęła do siebie i ponownie wyszła przed komendę, aby idealnie usłyszeć słowa swojej synowej:
-"Zrobimy tak... Ja odłożę teraz broń i odejdę od Szymona, rozwiodę się z nim i będziemy szczęśliwi, a ty puścisz chłopca?"- gdy to usłyszała, poczuła lekki ból w sercu. Wiedziała że to dla nich okrutnie ciężka sytuacja... Widziała napięcie w ich postawach i te same emocje malowały się na twarzach reszty podwładnych.
-Szymon...- Joanna odezwała się z ciśnieniem w głosie do męża. Zieliński nie ruszając broni na nią spojrzał. Małżeństwo spojrzało sobie na dosłownie parę sekund w oczy.
-To już chyba nie moje...- powiedziała pewnym głosem Asia i ku zszokowaniu wszystkich, zdjęła z prawej dłoni obrączkę i włożyła ją do kieszonki na sercu w kamizelce męża. Mimo ciężkiego szoku wywołanego jej słowami przyjaciele widzieli delikatność i czułość w jej geście, także uspokoili się w duchu że to tylko gra... Tylko gra aby uratować płaczącego Pawełka...
-Ale Asia?! Czemu to robisz?!- grał w jej grę Szymon. Mimo tego że się strasznie denerwował, ufał żonie i wiedział że ma plan...
-Dawid od zawsze był moją miłością... Kochałam go przez długi czas... I myślę że chyba od nowa kocham...- powiedziała na to, a Zieliński widział w oczach ukochanej prawdę. Ba! Znał ją na tyle, aby wiedzieć że te słowa nie są szczerze ani w jednej sylabie!
-Przepraszam cię- dodała na koniec i odwróciła się w stronę Dawida, po czym uniosła dłonie tak, jakby się poddawała, mówiąc -Widzisz?! Nie mam obrączki. On nic dla mnie już nie znaczy... Puść Pawełka wolno, a rozwiodę się dla ciebie z Szymonem... Będę cała twoja...- mówiła idąc w jego stronę.
-Nie mamo! Nie mów tak! Kochasz tatę!- krzyczał zdezorientowany i przerażony Paweł, patrząc na rodzicielkę.
-Kiedyś zrozumiesz kochanie...- spojrzała na synka przez moment, uśmiechnęła się do niego czule i dodała, wracając spojrzeniem do Dawida -Dalej... Puść małego, a będę cała twoja...- nalegała, mimo iż w środku serce rozrywało jej się na miliard kawałeczków i płakała z tego powodu. Niby to tylko słowa, tylko gra aby Pawłowi nic się nie stało, ale i tak bolało jak cholera...
-Mamo! To kłamstwo!! To same kłamstwa!! A mówisz że nie wolno kłamać!! MAMO!!?- nie słuchał matki. 'Dobrze go wychowaliśmy...' pomyśleli Zielińscy w tym samym czasie i ujrzeli jak za plecami Dawida, jeszcze przed szlabanem parkuje radiowóz nr 009 i wysiadają z niego Natalia i Miłosz z brońmi w rękach.
'Chwała Bogu przyjechali akurat teraz!'- pomyśleli z ulgą w sercach. Lecz walka o syna się jeszcze nie skończyła...
-Masz to co chciałeś! Puść Pawła!- krzyknął Szymon ze smutną miną. Musiał w końcu grać porzuconego męża...
-A co jak zatrzymam sobie ich oboje?! Co wtedy zrobisz?!- odkrzyknął mu Dawid.
-Nie taka była umowa!- warknęła Asia -Miałeś wypuścić mojego synka!- przypomniała mu -Chyba że nie chcesz abym rozwiodła się z Szymonem dla ciebie?! Nie muszę tego wcale robić!- mówiła, idąc bardzo wolno w jego stronę. W tej samej chwili Dawid zdębiał.
-Puść chłopca! Liczę do trzech i będziesz miał podziurawiony łeb!- warknęła Natalia. Bachleda bez skrupułów przycisnęła lufę swojego pistoletu do potylicy bruneta. Mimo że wewnętrznie się bała, to nie dała tego po sobie poznać. Musiała być ostra i stanowcza, bo inaczej nic by z tego nie wyszło...
-Już!- dodał jej mąż ostro, szykując kajdanki.
-Ja nie zawaham się strzelić, wiesz o tym!- pogoniła go, odbezpieczając broń. Teraz zrobiło się naprawdę groźnie... Po chwili która trwała sekundę, lecz wydawała się wiecznością, Dawid z ociąganiem odsunął broń od skroni młodego Zielińskiego i poluźnił uchwyt na jego ramieniu.
-Paweł, uciekaj!- krzyknęły Asia z Natalią jednocześnie. Zielińska w mgnieniu oka się zatrzymała i stojąc stabilnie miała w rękach broń, mierząc do byłego. Chłopczyk posłuchał, od razu się wyrwał i z płaczem pobiegł do pierwszej znajomej mu osoby, czyli swojego ojca. Szymon w mgnieniu oka schował broń i schylił się, złapał synka i przytulając go mocno, podniósł w powietrze.
-Tato!- pisnął mały, wtulając się w ojca z całej siły, szukając w jego ramionach bezpieczeństwa.
-Już jesteś bezpieczny, już ok! Już wszystko ok!- uspokajał go Szymon, głaszcząc synka po plecach i jednocześnie obserwując zdenerwowaną żonę.
-Klękaj!- krzyknęła Asia. Z Dawida chyba jeszcze nie zszedł szok, gdyż posłuchał.
-Odłóż broń na ziemię i popchnij w stronę Asi!- rozkazała mu Natalia, nadal nie odkładając broni. Worsa (Dałam mu randomowe nazwisko, także nie bijcie!- dop.aut.) wykonał polecenie, patrząc Asi w oczy przez cały czas. Zielińska odpowiedziała mu na to spojrzenie chłodno, również nie chowając broni.
-Miłosz, skuj go!- powiedziała do przyjaciela ciepłym tonem. Natalia przesunęła się odrobinę, a jej mąż skuł bruneta kajdankami.
-Zostajesz zatrzymany za groźby w stronę funkcjonariuszy policji na służbie, narażenie zdrowia i życia nieletniego oraz trzymanie dziecka jako zakładnika, czyli również zastosowanie przemocy wobec nieletniego!- powiedziała chłodno brunetka.
-Wstawaj! Idziesz!- rozkazała chłodno Natalia i razem z Miłoszem zaprowadzili Dawida do PDOZ. W tej samej chwili Asia usłyszała jak Szymon mówi:
-Nie maluchu! Mama tylko tak powiedziała żeby cię uratować! Nie zostawiła nas, w żadnym razie!- zapewnił synka ze szczerością w głosie. Zielińska na miękkich nogach odwróciła się do tyłu i podeszła do męża i syna.
-Pawełku! To wszystko było kłamstwo kochanie! Ja w życiu bym was nie zostawiła! Kocham was najmocniej na świecie! Przecież wiesz o tym Pando ty moja!- zapewniła go, drżącą ręką mieszając w jego włosach.
-Ja ciebie też mamo!- odpowiedział odkleiwszy się od taty i rzucił się Aśce na szyję. Joanna to przewidziała, gdyż każde z ich trójki brzdąców tak robi od małego i z łatwością go przejęła.
-Teraz już wszystko będzie w porządku!- zapewniła go i pocałowała w czółko -Już wszystko będzie ok kochanie!
-A kto to był?! Ten nie miły pan?!- spytał, odsuwając się odrobinę i patrząc na oboje rodziców.
-To był... Mój partner z liceum, czyli bardzo dawno, dawno temu!- wyjaśniła synkowi i skrzyżowała spojrzenia z mężem.
-Cieszę się!- skomentował, dał mamie buziaka w policzek i dodał -Zabraniam ci więcej kłamać! Tak nie wolno!- powiedział "groźnie", robiąc pasującą minę. To było tak komiczne, że jego rodzice z trudem powstrzymali się od śmiechu.
-Dobrze panie policjancie!- odpowiedziała mu Asia, a w tym samym momencie do rodziców podbiegły bliźniaczki. Szymon z łatwością podniósł obie córki na ręce.
-Tata! Mama!- wykrzyknęły i się przytuliły.
-Cześć kochane!- odpowiedzieli jednocześnie i ucałowali każdą z córek.
-My lecimy do babci!- powiedział za całą trójkę Paweł, Zielińscy postawili dzieci na ziemi i patrzyli za nimi, jak biegną w stronę Renaty. Kobieta kucnęła i przytuliła każde z nich bardzo mocno do siebie.
-To chyba twoje...- powiedział Szymon, wyciągając złote kółeczko z kieszeni kamizelki i pokazując je żonie na wyciągniętej ręce.
-Jeśli po tym wierutnym kłamstwie jeszcze mnie chcesz?!- zażartowała Asia, wyciągając w jego stronę prawą rękę. Brunet założył żonie na odpowiedni palec obrączkę.
-Pytanie- prychnął i przyciągnął ją za rękę do siebie, objął i czule pocałował. Joanna z ulgą oddała pocałunek, obejmując Szymona za szyję. Małżeństwo w tle usłyszało oklaski i wiwaty. Dali sobie chwilę, po czym spojrzeli w tamtą stronę. Przy wejściu stali ich przyjaciele i rodzina i im klaskali. Na twarzach obojga pojawił się uśmiech.
-Kocham cię- powiedział Szymon szczerze.
-Ja ciebie też. Ciebie i tylko ciebie!- odpowiedziała Asia i Zielińscy pocałowali się ponownie.
-Jeśli chodzi o to co mówił Dawid...- zaczęła, gdy już się od siebie odsunęli.
-Nic nie mów! Nie musisz się tłumaczyć! Dobrze wiem że kłamał!- uspokoił Joannę Szymon.
-Czym ja sobie na ciebie zasłużyłam, co?!- spytała, patrząc mu głęboko w te kochane oczy, w których mogłaby tonąć godzinami... W te oczy z których mogła czytać jak z najlepszej książki...
-Przepraszam że wam przeszkadzam, ale może chcecie go przesłuchać?! Już kontaktuje...- wcięła im się Natalia z delikatnym uśmiechem.
-Z chęcią, ale razem!- odparli posyłając sobie uśmiechy.
-Idziemy?!- spytał Szymon wyciągając w przód rękę.
-Razem!- odpowiedziała mu Asia splatając ich palce i Zielińscy trzymając się za ręce udali się do środka, a tam na odpowiednie piętro, do pokoju przesłuchań...

10 MINUT PÓŹNIEJ
W POKOJU PRZESŁUCHAŃ
Zielińscy weszli do pokoju.
-My go przejmiemy pani Komendant...- zwróciła się do mamy Asia, służbowym tonem.
-Jesteście pewni?!- spytała dla pewności.
-Tak. Możecie nas zostawić...- uspokoił ją Szymon i Renata razem z Czarkiem wyszli. Tradycyjnie Asia usiadła za biurkiem, a Szymon stanął za nią z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
-Zarzuty już ci odczytałam. Przyznajesz się?- zwróciła się oschle do swojego ex.
-Do niczego się nie przyznaję! A ty jesteś jedną, wielką kłamczuchą i suką!- wrzasnął Worsa.
-Zamknij się!- warknął na niego Szymon i chciał do niego podejść, ale Asia go złapała za rękę.
-Szymon czekaj- zatrzymała go -Skoro jestem najgorsza na świecie, to dlaczego mierzyłeś z broni do mojego syna, a nie do mnie?!- spytała Dawida.
-Ja cię nadal kocham, a ty wybrałaś jego!- wskazał na Szymona -Ze mną żyłabyś jak w bajce, a nie za nędzną policyjną pensję!
-A ty znów o tym samym...!- westchnęła -Dawid! Minęło prawie 9 lat! 9 LAT! Ja cię nie kocham! Nie kochałam wtedy, nie kocham teraz i nigdy nie pokocham! Kocham tylko i wyłącznie moją rodzinę, zrozum to wreszcie!
-Ale mówiłaś...
-Mierzyłeś do mojego syna! Co miałam innego zrobić!?- odparła, przerywając mu i dodała -A teraz ty wylądujesz w więzieniu, a ja na spokojnie skończę służbę i postaram się nie dopuścić aby mój sześcioletni synek miał koszmary przez to co mu zrobiłeś!!
-Jak się kogoś kocha, to jedyne czego się chce ponad wszystko inne to szczęścia ukochanej osoby... Nawet wtedy jeśli to oznacza że ty nigdy nie będziesz szczęśliwy, gdyż ona jest z kimś innym...- powiedział stanowczo, ale cicho Szymon, a im wszystkim przypomniało się jak przed 9 laty Asia uciekła sprzed ołtarza Dawidowi, aby ratować swój związek z Zielińskim. I skończyło się tak, że siedzą teraz tu, po dwóch stronach stołu, na komendzie, gdzie Zielińscy, w związku silnym jak nigdy stawiają zarzuty w imię prawa Dawidowi, który siedzi naprzeciw nich i wspomina jak w jeden dzień stracił najukochańszą osobę bezpowrotnie...
-To jeszcze raz... Przyznajesz się do postawionych ci zarzutów?!- spytała byłego Joanna, przerywając tą ciszę.
-Do czego?! Że najpierw dałaś mi nadzieję, a potem ją odebrałaś jak ostatnia suka?!
-Język!- warknął Szymon.
-A co mi zrobisz złodzieju pierdolony?! Narzeczoną już mi zabrałeś to teraz co?! Może jeszcze mnie pobijesz?!- prowokował go.
-Nie, spokojnie!- zwróciła się do męża Asia -Jeszcze dopiszę obrazę funkcjonariuszy na służbie... Przez to wleci mu parę więcej, nam to rybka...- odparła na moment krzyżując spojrzenia z mężem, po czym faktycznie tak zrobiła.
Potem pokłócili się jeszcze z Dawidem przez następne pół godzinki, a Renata była z nich dumna. Mimo wszystko nie dali się ponieść emocjom i starali się przeprowadzić to przesłuchanie jak najbardziej profesjonalnie się w obecnej sytuacji dało... A to że Szymon docisnął mu łeb do blatu za kark, gdy ten po raz enty obraził Asię, to mała drobnostka...
Po ponad godzinnym przesłuchaniu Zielińscy zabrali Dawida do PDOZ.
-A kogo my tu mamy?!- spytał Kobielak, fałszywie ucieszony.
-Gościa który mierzył z klamki do dziecka...- oświeciła go Joanna, wpychając Worsę do pokoju.
-Naszego dziecka...- dodał Szymon na spokojnie.
-Miło mi pana poznać, panie Dawid! A raczej zobaczyć się ponownie!- zaczął sobie z niego żartować Adam.
-Ten ślub to jak widać nie wyszedł, skoro nasza Asia od niespełna 8 lat Zielińska jest!- szczerzył się -Sznuróweczki, paseczki, zegareczki i zawartość kieszonek po proszę do pudełeczka!- podsunął brunetowi pudło. Dawid gderając pod nosem spełnił rozkaz.
-Co ty tam mamroczesz?! Że przepraszasz państwo Zielińskich?! Na to to już chyba trochę za późno kolego!- odparł Adam i dodał w stronę policjantów -Ja już się nim zajmę! Idźcie do dzieci!
-Dzięki Adaś!- podziękowali mu i wyszli z PDOZ. Zaraz potem usłyszeli jak ktoś biegnie przez korytarz i znajome krzyki: "Mamo! Tato!" Spojrzeli w prawo i ujrzeli swoje pociechy, Od razu mieli uśmiechy na twarzach! Z łatwością złapali pędzące dzieci w ramiona i zaczęli z nimi dyskutować, tuląc je do siebie. Taki słodki, rodzinny obrazek zobaczył Dawid, idąc z Profosem do PDOZ. Od razu mu się smutno zrobiło, gdy ujrzał ten czuły i szeroki uśmiech na twarzy ukochanej. Uśmiech który nie był skierowany do niego, tylko do tych bachorów i Zielińskiego...
-Idziemy, nie zatrzymujemy się!- skarcił go Adam i jeszcze szybciej wypchnął z korytarza, a do rodzinki dołączyła Renata.
-Asia, Szymon... Wróćcie z dziećmi do domu, co?! Zbyt dużo się wydarzyło w ciągu ostatnich 2 godzin...- spojrzała na nich z troską.
-Ale myślisz że możemy?!- zdziwił się Szymon.
-Przecież mamy jeszcze parę godzin patrolu...?!- podzielała zdziwienie męża Joanna.
-Potraktujcie to jako polecenie służbowe, a patrolem się nie martwcie, już ja to załatwię!- uspokoiła ich z miłym uśmiechem.
-Dziękujemy...- uśmiechnęli się do niej, ukradkiem przytulili i zaczęli się zbierać, a Renata odprowadziła ich wesołym spojrzeniem.
-Naprawdę im się to przyda...- mruknęła pod nosem i wróciła do swoich obowiązków. A Zielińscy się zebrali i razem z całą swoją hałastrą udali do domu. Dzieciaki gadały wesoło i opowiadały rodzicom jak im minął dzień, a dorośli potakiwali, słuchając uważnie i się ciesząc że wszystko się dobrze skończyło...

Wrócili do domu i do późna bawili się z dziećmi m.in. w berka i pograli w najróżniejsze gry, aż wreszcie trzeba było iść spać! Bliźniaczki zasnęły bez problemu, za to z Pawełkiem był mały problem... No stop się budził i śniły mu się koszmary... Straszna rzecz nawet dla dorosłego, a co dopiero dla 6-latka!?
-Już Pawcio, już ok! Jestem tu!- powiedziała zmartwiona Asia, siadając na łóżku synka i przytulając chłopca do siebie. Mały się w nią wtulił jak tonący w ostatnią deskę ratunku...
-Mama... Myślałem że... Że cię nie ma... Że odeszłaś z tym panem...- wypłakał z siebie mały.
-Oj, Pando ty moja! Nie mogłabym was zostawić! Za bardzo was wszystkich kocham, wiesz przecież! Nie przeżyłabym bez was!- zapewniła go szczerze Asia, przytulając mocno do siebie i biorąc go na swoje kolana.
-Co się stało?!- zaniepokojony Szymon, zaalarmowany krzykiem i płaczem wpadł do pokoju i od razu kucnął przed synkiem i żoną -Co jest mały?!- spytał go, zmartwiony.
-Miał kolejny koszmar...- mruknęła Asia w odpowiedzi, patrząc mu w oczy smutno. Brunet widział że jego ukochana czuje się temu wszystkiemu winna. Znów wróciły do niej te wyrzuty sumienia... "Ja nie powinnam w ogóle z nim zaczynać! To dobry człowiek, a ja go zraniłam!..."
Bez słów, samym spojrzeniem powiedział jej że to nie jej wina i na potwierdzenie swoich słów uścisnął lekko jej kolano.
Oboje siedzieli tak, aż mały nie przestał płakać i lekko przysnął.
-Hej mały...- zagadnął synka Szymon -Dasz radę zasnąć sam?!- spytał go z troską.
-Chyba nie...- odburknął trąc oko piąstką i wtulił się bardziej w matkę, więc Zieliński przeniósł zmartwione spojrzenie na żonę.
-Idź spać, poczekam aż nasza Panda zaśnie...- Asia odezwała się pierwsza, bardzo cicho.
-Na pewno?!- upewnił się, łapiąc ją za rękę.
-Tak, idź spać skarbie...- uspokoiła męża ze słabym uśmiechem, na co on wstał, pocałował Pawełka w czubek głowy, a żonę w czoło i wyszedł z pokoju chłopczyka. Natomiast Asia została z synkiem aż ten nie zasnął. Wtedy delikatnie wykręciła się z jego ramion i ułożyła chłopczyka wygodnie, przykryła kołdrą i ucałowała w czoło.
-Śpij mój mały królewiczu...- wyszeptała i opuściła pokój synka, udając się do sypialni. Było już późno i o niczym innym nie marzyła jak sen w ramionach męża...
-Zasnął?!- spytał ją cicho Szymon, gdy otuliła się kołdrą. Zieliński objął żonę w tali i przytuli do siebie. Asia ze smutnym uśmiechem oddała uścisk.
-Tak... Mam nadzieję że już więcej nie będzie miał koszmarów...- mruknęła smutno.
-Nie martw się tym i śpij kochanie! My też potrzebujemy snu!- powiedział na to Szymon -To już koniec tego koszmarnego dnia!!
-Masz rację Kotek... Dobranoc...- pocałowali się na dobranoc i już po chwili spali, niespokojnym snem, podobnie jak ich synek...

Minęły tygodnie... Wszystko wróciło do normy. Mały Pawełek już nie ma koszmarów, a Dawid Worsa odsiaduje wyrok w więzieniu. Już prawie wszyscy zapomnieli o tym mrożącym krew w żyłach zdarzeniu pod komendą z udziałem patrolu 7... Na całe szczęście wszystko się dobrze skończyło i teraz już miało być tylko szczęśliwie....
KONIEC

Ten rozdział dedykuję moim kochanym dziewczynom z grupki. One doskonale wiedzą o kim mówię! :-)
Jeszcze jedna sprawa! Dzisiaj mija dokładnie rok od pierwszego pocałunku Zatok! Jak szybko to minęło, a ile cudownych przeżyć i emocji dostarczyli nam pani Magda i pan Paweł przez ten rok!? Cieszmy się kochani i radujmy!



A

co do miniaturki, to mam nadzieję że się podobała...
Dajcie znać w komentarzach jak wyszła...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro