20. Rachwałach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W KLUBIE Z KARAOKE "LEWITACJA"
NARRATOR: Policjanci z komendy miejskiej we Wrocławiu zrobili sobie dzisiaj "dzień wolny", a raczej "wieczór wolny" od obowiązków domowych i wyszli całą paczką do klubu, się odstresować. Bawili się naprawdę super i czas leciał im bardzo szybko, w świetnej atmosferze gdy nagle...

Gdzieś około 23 zaczęły się "problemy"... Akurat gdy Karolina poszła do toalety, a Natalia po dolewkę napojów dla przyjaciół.
-Lola, jest problem...- szepnęła do Białach Natalia, gdy kobiety spotkały się przy barze.
-Co jest?!- odparła, gołym okiem widząc zdenerwowanie przyjaciółki.
-Kamil tu jest...- wyjaśniła Mróz, zanim się rozmyśliła. Kto jak kto, ale akurat Karolina powinna to wiedzieć...
-Co!?- wysyczała zszokowana i wkurzona w odpowiedzi -Ale że Serocki?!
-Nie tej, Malinowski!?- burknęła wywracając oczami -Oczywiście że Serocki!!
-Gdzie?!
-Jak wracałam z drinkami, to go w tłumie widziałam...- westchnęła ciężko, opierając się o bar.
-Ale, Talia, jesteś na 100% pewna że to on?!- spytała dla pewności, bardzo zdenerwowana. Ze wszystkich "byłych" jakich posiadała w swoim "panieńskim" życiu, akurat Kamila najmniej chciałaby widzieć ponownie...
-Jestem na 1000%! Tej gęby nie da się ot tak zapomnieć...- wysyczała Natalia i obie na chwilę popłynęły do krainy wspomnień, przypominając sobie jak się poznały przez to że obie chodziły z Kamilem w tym samym czasie... Jednakże uśmiechnęły się dopiero na wspomnienie swojej "misji"...

PARĘNAŚCIE LAT TEMU
-Myślałam że już nie przyjdziesz?!- prychnęła Karolina, gdy ujrzała na progu Mróz.
-Spokojnie. Miałam jeszcze parę spraw do załatwienia na mieście...- odpowiedziała jej Natalia i Rachwał wpuściła ją do środka. Kobieta rozgościła się i przeszły do planowania....
-Czyli tak... On tu przychodzi, macie swoją uroczą kolacyjkę, na to mówisz że pójdziesz jeszcze po wino, ale on się wypiera, więc go zatrzymujesz. Na to wchodzę ja z pełnym kieliszkiem i wylewam go na niego!- podsumowała plan Natalia.
-Wyjęłaś mi to z ust!- potwierdziła Karolina i przybiły sobie piątkę, po czym przygotowały wszystko.
-W sam czas! Lada chwila powinien być!- powiedziała blondynka, sprawdzając godzinę na zegarku. Faktycznie, dochodziła 20, czyli godzina spotkania.
-Chodźmy lepiej do kuchni...- podsunęła Natalia i właśnie tak zrobiły. Czekając na swojego już niedługo ex, kobiety zajęły się lużną rozmową. Jednakże minuty mijały, a Kamil się nie pojawiał... 5 minut... 10.... 15.... Pół godziny.... Godzina....
-Chyba już się nie pojawi...- westchnęła Karolina, zawiedziona.
-A ja tak chciałam wylać na niego to wino!- jęknęła niezadowolona Natalia i obie wybuchły śmiechem.
-Jak jego nie ma, to my wypijemy!- postanowiła Karolina, wskazując na wino -Piszesz się?!- spojrzała z uniesioną brwią na koleżankę. Przez intrygę przeciw Kamilowi, naprawdę stały się bliskimi koleżankami.
-A jak! Utopię moje zawiedzenie w alkoholu!- zaśmiała się w odpowiedzi szatynka i kobiety z uśmiechami na twarzach rozsiadły się z "wykwintną kolacją i winem" w salonie.
-Zadzwonię do niego. Zobaczę jaką wymówkę będzie miał tym razem!- wpadła na pomysł Karolina.
-Raczej nie będzie krył spotkania ze mną, bo siedzę tu z tobą!- odparła na to Natalia.
-Zadzwonię to się dowiemy...!- podsumowała Karo i wykręciła numer narzeczonego, dając go na głośnik. Po dłuższej chwili odebrał.
(S- Kamil, R- Karolina)
R: Gdzie jesteś!? Byliśmy umówieni u mnie w mieszkaniu ponad godzinę temu!
S: Nie mogłem Kochanie, sprawy służbowe!
R: Znów te sprawy służbowe! A może ty masz jakąś pannę na boku, co!?- zaatakowała go, patrząc na kumpelę.
S: Zwariowałaś!? Kocham tylko ciebie!- odparł, a Natalia zrobiła pantominę z tego co powiedział, więc Karolina musiała siłą hamować śmiech cisnący się jej na usta.
R: To kończ te sprawy służbowe i przyjeżdżaj!
S: Nie mogę....
R: Dlaczego?!- wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
S: Za kwadrans mam wylot do Londynu...
R: CO?!
S: Przepraszam że nie powiedziałem ci wcześniej, ale to nagła sprawa... Musze kończyć Skarbie, odezwę się!- powiedział i zanim cokolwiek odpowiedziały, rozłączył się.
-A to skurwiel!- skomentowała Natalia, popijając wino.
-No- zgodziła się z nią Karolina, rzucając telefon na stół -Jak my mogłyśmy z nim być!?- spytała na wpół retorycznie, również racząc się winem.
-Nie mam bladego pojęcia...- powiedziała Mróz i obie wzruszyły ramionami, bezradne.

TERAZ
-Co z tym zrobisz?!- spytała Białach Mróz, gdy obie wróciły do rzeczywistości. W tej samej chwili Karolina wpadła na pomysł.
-Jeśli jest taki mądry jak mówią...- zaczęła, patrząc sugestywnie na przyjaciółkę.
-Grant na uniwersytecie!- prychnęła lekceważąco Mróz, nieźle zirytowana.
-Prestiżowy!- dodała z sarkazmem Karolina i kontynuowała -To zrozumie przekaz, a ja zrobię użytek z tego oto zestawu karaoke...- podjęła decyzję.
-Chcesz zaśpiewać?!- upewniła się Natalia.
-Nie zamierzam stanąć ponownie z nim twarzą w twarz...- odpowiedziała szczerze i wspólnie z Natalią wróciły do stolika okupowanego przez resztę ich przyjaciół.
-To kto teraz idzie śpiewać?!- akurat spytała rozbawiona i odrobię podchmielona Zuza.
-Ja odpadam! Śpiewałam już 2 piosenki!- poddała się Emilka i upiła łyka piwa z sokiem.
-Może Asia pójdzie?- zaproponował Wojtek, patrząc na siedzącą niedaleko niego koleżankę.
-Chyba sobie żartujesz!- odparła rozbawiona, wtulając się w siedzącego obok niej Zielińskiego, za co dostała całusa w czubek głowy.
-Ja pójdę- odpowiedziała bez zastanowienia Karolina, patrząc po wszystkich przyjaciołach.
-Ok- odpowiedziały zgodnie dziewczyny.
-Dajesz Kochanie- uśmiechnął się Mikołaj i pocałował czule, acz krótko żonę, po czym dodał -Pokaż im jak to się robi...- Białachowie uśmiechnęli się do siebie szczerze.
-Idę od razu, bo potem się rozmyślę- dodała Karo, wstając.
-Dawaj! Jedziesz Karola! Dawaj Lola!- wiwatują, gdy Karolina podchodzi do DJ. Bez większego namysłu wie, jaką piosenkę chce zaśpiewać. Szybko uzgadnia to z DJem i dodaje jeszcze parę słów, a po może 2 minutach wchodzi na scenę, z mikrofonem w ręku. Nim zabrzmi muzyka, odzywa się DJ:
-Ten wykon będzie z dedykacją dla byłego narzeczonego...- mówi i puszcza muzykę. Przez moment leci część instrumentalna, a potem zadanie należy już do Karoliny. Białach od samego początku wyszukała sobie Kamila w tłumie. Ten jednak dopiero ją zauważył, gdy odezwał się DJ i wszyscy co chcieli, spojrzeli w jej kierunku, zainteresowani. Oczywiście Karolina słyszała okrzyki otuchy od swoich przyjaciół i męża, przez co na jej twarz wpłynął uśmiech. Jednakże znikł on, gdy zaczęła śpiewać...

"Shes so gone"

Insecure
In a skin
Like a puppet, a girl on a string

Broke away
Learn to fly
If you want her back gotta let it shine

So it looks like the joke's on you
'Cause the girl that you thought you knew!

Gdzieś w tym momencie weszła w to całą sobą, patrząc Kamilowi prosto w oczy. Z całego serca chciała żeby zrozumiał i ponownie znikł...

She's so gone
That's so over now
She's so gone
You won't run her around
You can look but you won't see
The girl I used to be
'Cause she's
She's so gone

Here I am
This is me
And I'm stronger than you ever thought I'd be

Are you shocked?
Are you mad?
That you're missing out on who I really am!

Now it looks like the joke's on you
'Cause the girl that you thought you knew

She's so gone
That's so over now
She's so gone
You won't run her around
You can look but you won't see
The girl I used to be
'Cause she's
She's so gone away

Like history
She's so gone
Baby, this is me, yeah

She's so gone
That's so over now
She's so gone
You won't run her around
You can look but you won't see
The girl I used to be
'Cause she's
She's so gone
She's so gone

You can look but you won't see
The girl I used to be
'Cause she's
She's so gone

So alone
She's so gone
Gone, gone, gone!

Gdy skończyła ręce jej drżały i miała łzy w oczach. To przez niego... Wrócił do niej ten ból... Ten koszmar... Ta samotność i załamanie... Ledwo wybrzmiały ostatnie słowa, cała sala klaskała...

KAMIL POW. Gdy ją ujrzałem na tej scenie... Była po prostu przepiękna... Nic się nie zmieniła! Moja Karolina! Nigdy nie myślałem że będzie mi dane jeszcze ją zobaczyć, ale los chciał inaczej... Powiodłem za nią wzrokiem gdy po ukłonie zeszła ze sceny. Przedarła się przez ludzi i doszła do zapełnionego jakimiś ludźmi stolika. Widząc ją zaczęli coś tam głośno komentować i się śmiać. Ona też się śmiała, z szerokim uśmiechem pochyliła się nad takim jednym łysolem i pocałowała go (aż mnie skręciło na ten widok!), po czym jak gdyby nigdy nic usiadła na jego kolanach. 'Czyżby chłopak?!'- pomyślałem sobie, przyglądając się tej grupce. W pewnym momencie w jednej z siedzących tam kobiet rozpoznałem drugą moją ex, Natalię. 'Też nic się nie zmieniła, ale Karo i tak ładniejsza...' Mój wzrok co rusz wracał do rozbawionej Karoliny. 'Jak ja bym chciał żeby była ponownie moja!' pomyślałem z lekkim utęsknieniem i w tej samej chwili podjąłem decyzję, odzyskam ją! Nie ważne jakim kosztem!
Przez resztę wieczoru nie spuszczałem oka z Karoliny i jej przyjaciół. Obserwowałem każdy ich ruch... Chciało mi się krzyczeć ze złości, gdy ten łysol ją przytulał do siebie, albo (co gorsza!) się całowali, ale stłumiłem to w sobie, nakazując sobie cierpliwości. 'Prędzej, czy później znów będzie moja!'- pocieszałem się w myślach. Gdy wreszcie opuścili klub, udałem się za nimi. Stali przed wejściem jeszcze jakiś czas i rozmawiali, co jakiś czas się śmiejąc. Widać że byli dość zgrani... Nie podchodziłem za blisko, żeby mnie nie zauważyli, więc niezbyt słyszałem o czym rozmawiali. Po czasie, który wydawał się dla mnie wiecznością, Moja Karolina i ten łysol wsiedli do jednego auta i gdzieś odjechali. Bez namysłu pojechałem za nimi...

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
Zajechali na jakieś tam ranczo, za Wrocławiem. Nie pojechałem całej trasy za nimi, aby mnie nie odkryli. Byłem ciekaw trochę, co tam robią?! 'Na to też przyjdzie czas!'- uspokoiłem się i zawróciłem auto, po czym odjechałem w drogę powrotną, do mojego tymczasowego mieszkania. Pierwotnie nie chciałem zostawać tu zbyt długo, ale teraz priorytety się zmieniły... 'MUSZĘ ją odzyskać!'- tylko o tym byłem w stanie myśleć.

MINĘŁO PARĘ DNI
KAROLINA POW. Od nocki w klubie, Serocki się nie pokazał. Mam nadzieję że zrozumiał przekaz piosenki... Natalia już odpuściła, odetchnęła z ulgą, ale ja... Ja czuję że on jeszcze wróci... Mam to fatalne uczucie w kościach że jeszcze nie raz go zobaczę...
Dzisiaj razem z Mikołajem skończyliśmy służbę zdecydowanie wcześniej, ale i tak byliśmy wymęczeni. Tyle interwencji... Na całe szczęście mogliśmy wrócić do córeczki, zanim trzeba było ją kłaść spać...
Akurat bawiłam się z Honią w salonie, na dywanie, a Mikołaj się przebierał w sypialni, gdy Zara zaczęła ujadać.
-Zara! Zara, cicho bądź!- krzyknęłam na psa, nie ruszając się z miejsca, ale ona nie przestawała. Na to z góry zszedł Mikołaj, akurat w tym samym monecie.
-Co ona tak ujada?!- spytał, siadając obok mnie na podłodze, przy naszej córce.
-Nie mam pojęcia, wiesz...- odparłam, odchylając się od tyłu i usiłując zlokalizować sukę. Jak się okazało stała przy drzwiach wejściowych i ujadała, patrząc na nie.
-Zara! Spokój!- krzyknął na nią Miko, patrząc w tym samym kierunku co ja, ale i jego komenda na nią nie podziałała.
-Zostań z Honią, zobaczę o co chodzi tej wariatce!- zdecydowałam wstając, jako tako otrzepałam spodnie z psiej sierści i udałam się do korytarza.
-Zara! Uspokój się wariatko! Cicho!- próbowałam ją uspokoić. Daremnie jednak, nadal ujadała jak szalona.
-Co jest?! Ktoś stoi za drzwiami?!- spytałam, odsuwając psa od drzwi. Zamachała uszami, jakby się ze mną zgadzając. Przytrzymałam ją nogą i sięgnęłam do zamka. Otworzyłam go jedną ręką, ale drzwi zostawiłam zamknięte, po czym założyłam Zarze obrożę, i mocno chwyciłam za wpiętą w nią smycz. Nie wiedziałam przecież kto stoi za drzwiami...
-Co z nią?!- krzyknął Miko z salonu.
-Ktoś stoi przed drzwiami! Sprawdzę przez co się tak wkurza!- odkrzyknęłam i otworzyłam drzwi. Widząc osobę na progu, zamarłam, zacisnąwszy rękę na smyczy. Zara skakała jak szalona i ujadała wkurzona. Nie polubiła go i dobrze...
-Cześć Karolina!- powiedział niezręcznie się uśmiechając.
-Co ty tu robisz?!- burknęłam.
-A może jakieś cześć?!- odpowiedział pytaniem na pytanie, przez co wywróciłam oczami.
-Kamil, Co Ty Tu Robisz!?- spytałam ostro. Za nic nie chciałam go widzieć...
-Chciałem cię zobaczyć...
-Nie pierdol! Po co wróciłeś?!- naprawdę się denerwowałam.
-Kotek?!- krzyknął Mikołaj z salonu.
-To nic Kochanie!- odkrzyknęłam przez ramię i spojrzałam na Serockiego -Spadaj! Nie chcę cię tu więcej widzieć!
-Karolina, ale pogadajmy! Proszę cię!- chciał negocjować -Wpuść mnie do środka i pogadajmy na spokojnie!- wręcz błagał z miną zbitego psiaka. Aż mi się robiło nie dobrze... Zanim cokolwiek odpowiedziałam poczułam objęcie i odezwał się Mikołaj:
-A pan czego tu szuka?!- spytał ostro.
-Ja do Karoliny...- Kamil wskazał na mnie.
-Pozwól że ja zdecyduję co będziesz od niej chciał?!- odburknął mu na to mój mąż.
-A ty co!? Ochroniarz jakiś?! W co ty się Karo wpakowałaś?!- zwrócił się do mnie Serocki.
-Chyba chory jesteś! Idź, znikaj mi z oczu!- odparłam, pchnęłam go w pierś, aby się cofnął, a Mikołaj zamknął drzwi.
-Mammma!- wygaworzyła z siebie Honorata, którą Miko zostawił w chodziku.
-Już idę Honia!- krzyknęłam do córki, odpinając Zarę i ściągając jej z szyi obrożę, po czym wspólnie wróciliśmy do salonu. Pobawiliśmy się jeszcze z córką, po czym wykąpaliśmy ją, nakarmiliśmy i położyłam ją spać. O dziwo padła dzisiaj bez przeszkód... Zmęczona całym dniem, skierowałam swoje kroki do sypialni i jedyne czego pragnęłam to wtulić się w Mikołaja i zapomnieć że Kamil w ogóle istnieje... Jednakże najpierw byłam winna mojemu mężowi wyjaśnienia...
Z westchnieniem weszłam do sypialni. Od razu zauważyłam Mikołaja, leżącego już na łóżku. Przez moment panowała cisza.
-Jestem ci winna wyjaśnienia...- zaczęłam niepewnie, podchodząc do niego.
-Nie Kotek. Nie jesteś...- odparł patrząc na mnie i wyciągając w moją stronę rękę. Podeszłam bliżej, ujęłam ją i usiadłam obok niego na łóżku.
-Właśnie że jestem! Powinieneś wiedzieć...- powiedziałam z westchnieniem, patrząc mu w oczy.
-W takim razie słucham...- uśmiechnął się do mnie lekko.
-Ten mężczyzna który dzisiaj tu przylazł...- wzięłam głęboki oddech -To mój ex narzeczony, Kamil Serocki... Byłam z nim parę lat temu, nawet mieliśmy brać ślub, ale... Zostawił mnie parę miesięcy przed ślubem i wyjechał do Anglii... A teraz wrócił i chyba chce...- reszta zdania nie mogła mi przejść przez gardło. Na całe szczęście Mikołaj zrozumiał...
-Chce cię z powrotem- dokończył za mnie i dodał -Chodź do mnie...- poprosił ciągnąc mnie tak, że wylądowałam na jego piersi. W jego ramionach od razu zrobiło mi się lepiej...
-Cieszę się że mi powiedziałaś...- spojrzał mi w oczy -I wiesz co?!- spytał, a ja pokiwałam głową przecząco.
-Mam w dupie tego Kamilka, czy jak mu tam! Mam ciebie i Honię i nie dam mu was skrzywdzić!- obiecał szczerze.
-Kocham cię Kochanie...- odparłam szczerze.
-Ja ciebie też Kotek- odparł i się pocałowaliśmy.
-A teraz chodź już spać...- poprosił, więc położyliśmy się i poszliśmy spać. Śnił mi się Kamil... Ja wiem że on jeszcze wróci...

MINĘŁO PARĘ DNI
Kamil ciągle do mnie wypisuje i wydzwania... Mam go dość! Mikołajowi nic nie powiedziałam, bo jeszcze by szału dostał...
Właśnie zaparkowaliśmy przed komendą, aby iść do pracy. Wcześniej podwieźliśmy Melanię do Alicji. Jako że pilnuje Lenki, zaoferowała się aby mieć na oku również naszą kruszynę. Jak zwykle wysiedliśmy, wzięliśmy plecaki z tylnego siedzenia i zarzuciwszy je na ramiona, trzymając się za ręce skierowaliśmy się do budynku. Gdy zobaczyłam przed drzwiami JEGO, myślałam że padnę i coś mnie strzeli jednocześnie. W tym samym momencie poczułam że mięśnie Mikołaja stężały. On też rozpoznał Kamila...
-Skąd wie gdzie pracujemy?! Śledził nas, czy jak?!- mruknął do mnie, zirytowany.
-Nie wiem Kochanie, ale chodź. Idziemy, bo się na odprawę spóźnimy!- odparłam i jak gdyby nigdy nic wyminęliśmy Serockiego. Oczywiście nas zauważył, bo jakżeby inaczej!?
-Karolina, poczekaj!- zawołał za mną, na co wywróciłam oczami.
-Zignoruj go...- mruknął do mnie Miko.
-Nie mogę... Jeśli się nie zmienił, a wychodzi na to że nie, to nie odpuści...- spojrzałam na niego z cierpiętniczą miną i dodałam -Pogadam z nim, a ty idź i w razie czego mnie kryj...- uśmiechnęłam się do niego słabo.
-Nie chcesz żebym został?!- spytał z troską.
-Nie kochanie, poradzę sobie z nim...- odparłam i dodałam -Idź...- powiedziałam przekonującym tonem.
-Ok. Czekam na ciebie w pokoju....- odpowiedział, pocałował mnie czule, po czym udał się w głąb komendy, a ja odwróciłam się do Serockiego przodem.
-Czego chcesz?! Ale się streszczaj, bo nie mam czasu...- powiedziałam oschle, krzyżując ręce na klatce piersiowej i patrząc na byłego krytycznie.
-Pogadać Karolina... Wszystko wyjaśnić...
-Ale tu nie ma czego wyjaśniać!? Zostawiłeś mnie i wyjechałeś! Między nami nic już nie ma i to od dawna!
-Nie mów tak! Ja cię nadal kocham!
-A ja nie chcę słyszeć tych bzdur!? Ja mam teraz swoje życie i się w nie bardzo cię proszę nie wpieprzaj!- byłam na niego zła, a gniew wręcz we mnie buzował, ale musiałam trzymać nerwy na wodzy, w końcu stoimy pod komendą...
-Karolinka... Daj mi to wyjaśnić, błagam cię! Jedna szansa!- nalegał -Kochanie...
-Oj nie! Kochaniem to ty mnie nie nazywaj, dobrze ci radzę! Wynoś się z mojego życia!
-Ale Karo?! Ja cię nadal kocham! I wiem że w głębi serca ty mnie też...
-Nie mam na takie brednie czasu! Zjeżdżaj stąd! Idę do pracy!- powiedziałam wkurzona, o mało co tracąc kontrolę i ignorując jego wołania, poszłam do pracy. Szybko się przebrałam i poleciałam na odprawę. Na całe szczęście Mikołaj mnie krył, tak jak obiecał...
Po może 20 minutowym kazaniu Renaty, zebraliśmy manatki i wyjechaliśmy na patrol. Kamila nie zastaliśmy pod komendą i to był zdecydowany plus. Mogłam się spokojnie skupić na pracy...

Jeździliśmy po ulicach bez sensownie już jakiś czas, gdy odezwało się radio.
-Piątka, zgłoście się?!
-Jacek...- mruknęłam do męża i dodałam -5, zgłaszam! Co mamy?!- spytałam Jacka.
-Macie wezwanie na Krysiewicza 18...
-Przecież to nie nasz rewir?!- spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.
-Wiem, ale zgłaszający prosił konkretnie o was...- odparł Nowak. Słyszeliśmy że też był zdziwiony, nie mniej niż my...
-To tak można sobie wybierać patrole?!- powiedzieliśmy zdziwieni chórem.
-No nie, ale już tam jedzcie i to załatwcie! I tak poza tym na razie nic dla was nie mam!
-Zrobi się 00!- zakończyłam i zwróciłam się do Mikołaja -Za ile będziemy pod adresem?!
-Zależy od korków, ale do 15 minut- odparł, kierując nas na miejsce wezwania.
-Ok. Jesteśmy na miejscu do 15 minut! Bez odbioru 00!- powiedziałam do radia i zajęliśmy się pracą...

KWADRANS PÓŹNIEJ
KRYSIEWICZA 18
Wjechaliśmy na parking i zaparkowaliśmy opodal, po czym wysiedliśmy.
-Dobra, czas namierzyć zgłaszającego...- mruknął Mikołaj, rozglądając się dookoła tak samo jak ja. Na pierwszy rzut oka nie było nikogo widać.
-Znalazłam...- powiedziałam z przekąsem -Patrz!- wskazałam na mężczyznę w oddali. Bardzo znajomego mężczyznę...
-To są chyba jakieś jaja!- wkurzył się.
-Mikołaj spokojnie! Kulturalnie zobaczymy czego chce, a potem wrócimy na patrol!- uspokoiłam go spojrzeniem i podeszliśmy do mojego ex.
-Dzień dobry panu!- zaczął Mikołaj.
-Już jesteś Karolinka!- ucieszył się Serocki.
-Podkomisarz Białach, Starszy aspirant Białach, KMP! O co chodzi?! Po co nas pan wezwał?!- spytałam profesjonalnie, mimo iż na sam widok jego miny rzygać mi się chciało...
-Karolinka, a ty nazwisk bynajmniej nie pomyliłaś?!- spojrzał na mnie sceptycznie.
-Po co nas pan wezwał?- odburknął mu na to Mikołaj.
-Ktoś porysował mi samochód...- odpowiedział, wywracając oczami.
-Przeanalizuję szkodę, a mój partner spisze pana dane...- wydałam polecenia.
-Ale po co dane?!- zdziwił się -Przecież nadal masz mój numer....
-Do notatki służbowej potrzebujemy- odpowiedziałam mu chłodno -Albo raczej do mandatu za nieuzasadnione wezwanie policji, gdyż ja żadnej szkody tu nie widzę...- obeszłam auto dookoła, ale ani pół rysy nie widziałam.
-Jak mandat! Przecież tu jest rysa!- wskazał na półcentymetrową ryskę, którą pamiętam jeszcze z czasów jak byliśmy razem.
-Mikołaj pisz ten mandat. To stara rysa...- zignorowałam go.
-Proszę cię bardzo...- odpowiedział i z wielką radością, którą tylko ja widziałam wypisał Kamilowi mandat.
-Proszę bardzo...- podał mojemu ex świstek.
-Na tym koniec naszych działań, do widzenia panu...- kiwnęliśmy mu głowami i oddaliliśmy się, do radiowozu, ignorując jego krzyki za nami.
-Ale buc!- skomentował Miki, gdy patrolowaliśmy ulice, po zdaniu raportu Jackowi.
-Nic mi nie mów! Ja do teraz nie wiem co ja i Natalia w nim widziałyśmy!
-Czekaj, ty i Natalia?! Był z wami obiema?!
-I to na raz! Miał ją "na boku" w momencie kiedy był zaręczony ze mną... Ale chwała bogu! Do ślubu nigdy nie doszło, bo wyleciał na wyspy....
-I dobrze- potwierdził i uśmiechnęliśmy się do siebie szczerze.
Kolejne godziny upłynęły nam na pracy. Ani przez moment nie myślałam o Kamilu... Dopiero na przerwie jego obecność wróciła do mnie jak boomerang, gdyż zajeżdżając pod komendę zauważyłam że kłóci się o coś zażarcie z Natalią.
-Zostań w wozie- spojrzałam na męża.
-Kochanie...- chciał protestować, też rozpoznawszy mojego ex.
-Mówię ci że zostań w wozie! Damy sobie z Talią z nim radę! Nie jesteśmy małymi dziećmi! - powiedziałam, uścisnęłam jego rękę i wysiadłam.
-Ej, debilu! Chcesz być damskim bokserem i za to beknąć to uderz mnie jeszcze raz!- akurat krzyknęła Natalia, patrząc na niego wilkiem, na co Serocki złapał ją boleśnie za ramię.
-Daj mi pogadać z Karoliną! Ja muszę ją odzyskać!
-Chyba śnisz! Ona ma męża i córkę! Zapomnij o niej!- odparła na to i mocno się wyszarpnęła -Ona już nigdy nie będzie "twoja"! Ma swoje życie, a ty przegapiłeś swoją szansę spierdalając do Anglii parę lat temu!
-Kłamiesz żeby ją kryć!- odpowiedział i zdzielił ją w twarz z rozmachem. Aż się zatoczyła do tyłu! Tego było dla mnie za dużo...
-Ej ty!?- krzyknęłam do niego -Spójrz na mnie, gnoju! Chciałeś gadać to proszę! Jestem! Ale od Natalii się odpieprz!- wrzasnęłam podchodząc bliżej niego. Od razu na mnie spojrzał.
-Karolina...- jęknął -Wróć do mnie... Ja cię kocham....!- nie mówiąc nic przywaliłam mu w twarz dokładnie tak samo jak on przed chwilą zdzielił Natalię.
-Z co to?!- jęknął, łapiąc się za bolący policzek.
-Za bycie gnojkiem i damskim bokserem!- odpowiedziałam mu gniewnie.
-To nie miało tak wyjść...! Sprowokowała mnie!- bronił się -A ja chcę tylko abyś do mnie wróciła!
-Nie tłumacz się, bo i tak ci nie uwierzę! A teraz albo grzecznie dasz rączki, abym cię skuła, albo użyję siły....
-Po co ty chcesz mnie kuć!? Nic nie zrobiłem!?
-A ten siniec to co!?- prychnęła Natalia i zwróciła się do mnie -Mogę?
-A proszę cię bardzo!- odpowiedziałam i Mróz też go trzasnęła w twarz.
-To za bycie dupkiem przed laty! I za policzek!- wyjaśniła, po czym zgodnie powaliłyśmy go na ziemię i skułyśmy.
-Noga pod siebie i wstajesz!- szarpnęłyśmy nim na nogi.
-Dziewczyny, przecież to nieporozumienie! Możemy się jakoś przecież dogadać...
-Przekupstwo policjantek na służbie, atak na nie... Coś czuję że szybko się gościu nie wywiniesz...- westchnął teatralnie Mikołaj i dodał -Drogie panie pozwolą...- z kulturalnym uśmiechem wziął go od nas i trzymając żelazną ręką, zaprowadził do królestwa Adama, czyli PDOZ.
-Już jest siniak...- jęknęłam w stronę Natalii -Pokaż go...- uniosłam jej policzek do światła -Będzie fioletowy...
-Nie martw się. Pójdę z tym do Górala i w 3 dni zniknie- uśmiechnęła się lekko zbolale.
-Co nie zmienia faktu że boli...- skwitowałam, czytając z jej miny jak z otwartej książki.
-Dam radę- uśmiechnęła się odważnie.
-Chodź do środka!- odparłam i wspólnie udałyśmy się do budynku. W holu wpadłyśmy na nikogo innego jak właśnie na Bachledę.
-O krucafiks, Natalia! Kto ci tak przylutował?!- od razu przyskoczył do swojej partnerki i delikatnie łapiąc ją za brodę, obejrzał jej policzek.
-Mój ex... I ex Karoliny...- wyjaśniła z westchnieniem i widząc jego niezrozumiałe spojrzenie dodała -Wyjaśnię ci później, to długa historia...- zbagatelizowała sprawę i kontynuowała -Zrobisz coś z tym?!- spojrzała na niego z nadzieją.
-Cudotwórcą nie jestem, ale możemy spróbować...- odparł szczerze i dodał -Chodź do kuchni...
-To ja was zostawię i znajde mojego męża...- odpowiedziałam im i nim powiedzieli cokolwiek oddaliłam się. Po chwili szukania wpadłam na Jacka.
-Cześć Karola!- przywitał się.
-Cześć. Widziałeś może Mikołaja?!- spytałam go.
-Widziałem. Szedł z jakimś gnojkiem do pokoju przesłuchań...- ledwo Nowak skończył zobaczyliśmy jak we własnej osobie Mikołaj wychodzi z rzeczonego pokoju z trzaskiem drzwi i zamyka się u nas w prewencyjnym. Był nieźle wkurzony...
-Znalazł się...- odparł Jacek patrząc w tą samą stronę -Chyba go wkurzył...- spojrzał na mnie.
-Nie chyba, tylko na pewno!- poprawiłam go i dodałam -Pójdę zobaczyć co z nim...- zgodziłam się i widząc niezdecydowane spojrzenie Jacka kontynuowałam -Jacek. To mój mąż. Znam go chyba najlepiej i dużo lepiej niż on sam siebie! Będzie ok!- uspokoiłam kolegę i nie czekając na jego odpowiedz udałam się do prewencyjnego. Mikołaj chodził tam od ściany do ściany i miotał się jak lew, czy inny tygrys w klatce. Weszłam cicho do środka i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Teraz nikt nie mógł nam przeszkodzić...
-Mikołaj...- zaczęłam łagodnie, nie podchodząc do niego. Oczywiście nie zareagował. Takiego ataku furii chyba jeszcze u niego nie widziałam...
-Mikołaj...!- powiedziałam dużo głośniej -Mów do mnie...- on w odpowiedzi tylko pokręcił przecząco głową i zacisnął zęby nie przestając się miotać.
-MIKOŁAJ- szarpnięciem go zatrzymałam w miejscu -Mów do mnie... Martwię się...- spojrzałam mu głęboko w oczy. Mój mąż tylko westchnął ciężko. Pochyliłam się w bok i podsunęłam mu krzesło.
-Siadaj!- rozkazałam i pchnęłam go na nie, po czym przysunęłam sobie drugie i usiadłam naprzeciw niego, łapiąc go za obie ręce -Gadałeś z Kamilem i co!?
-Gdybyś ty słyszała co on pierdolił!- wybuchł, ale nie puścił moich rąk. To dobry znak...
-Oświeć mnie, bo nie wiem!- zażartowałam, aby chociaż trochę rozluźnić atmosferę. Nie pomogło...
-On... Ach jaką ja miałem ochotę aby mu po prostu w ten ryj przywalić!!
-Myślę że już mu wystarczyły te dwa plaskacze ode mnie i Natalii...
-On twierdził że... Że cały czas należysz do niego! Że masz do niego wrócić, bo on chce abyś była jego żoną! Bo cię dalej kocha i żałuje tego że wyjechał! Że ja nie jestem w stanie dać tobie tego co on może! Że z nim byłabyś bardziej szczęśliwa....
-Ćśśśś!- zamknęłam mu usta szybkim całusem -Nie mów nic więcej! Nie chcę tego słuchać! Te brednie tylko psują mój humor i wkurzają ciebie...- spróbowałam go uspokoić -Ja kocham tylko ciebie Mikołaj! Nikogo innego! No może poza Honią!- wtedy wyciągnęłam od niego pierwszy uśmiech -Mówię serio! Etap Kamila już dawno za mną!- uśmiechnęłam się i wstałam, więc Miko uczynił to samo. Cały czas patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, widząc w nich całą duszę drugiego.
-Chodź do mnie!- powiedziałam i przytuliłam go jak najmocniej mogłam, z rosnącą ulgą czując jak mocno objął mnie w tali -Kamil NIC dla mnie nie znaczy! Liczycie się tylko ty i Honia! Nikt inny! Nie martw się nim!- wyszeptałam powtarzając swoje słowa, po czym się odrobinę odsunęłam i z uśmiechem wzięłam jego twarz w obie dłonie, patrząc mu głęboko w oczy -To twój uśmiech poprawia nawet najgorszy mój dzień, uwierz mi! To twoja obecność odgania najgorsze scenariusze porażki i koszmary... Dzięki tobie mam wspaniałą córkę o której wcześniej nawet nie śniłam!- gdy to powiedziałam Mikołaj już kompletnie się rozluźnił i pochylając się lekko do przodu, czule mnie pocałował. Z uśmiechem oddałam ten pocałunek i dałam nam chwilę czułości.
-Dobra, a teraz do pracy!- zaśmiałam się i wspólnie w zdecydowanie lepszych humorach dokończyliśmy służbę, już do końca dnia ani przez moment nie myśląc o Kamilu Serockim...

NASTĘPNEGO DNIA
Los chciał, że akurat wyprowadzili Kamila z komendy, gdy pod nią zajechaliśmy na przerwę. Mikołaj chciał się na niego rzucić, ale zatrzymałam go, kładąc nadgarstek na jego mostku.
-Stój. Nie warto... Ponoć kryminalni coś tam na niego jeszcze znaleźli z pomocą Interpolu... Nie wywinie się, a my nie potrzebujemy kłopotów...- wyjaśniłam i odprowadziliśmy go wzrokiem, aż nie zniknął nam z pola widzenia.
-Czyli kłopot z głowy!- podsumował Miko.
-Dokładnie Kochanie, a teraz chodź jeść! Głodna jestem!- odpowiedziałam i ramię w ramię udaliśmy się do stołówki. Dość szybko zjedliśmy posiłek, a potem udaliśmy się do pokoju, aby ogarnąć papiery. Z tym również uwinęliśmy się szybciej niż zwykle.
-Kochanie, ja jeszcze pójdę na moment do Natalii, ok?!- spytałam Mikołaja, wstając zza biurka.
-Spokojnie, w razie co do ciebie przyjdę!- uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym wyszłam i udałam się do pokoju patrolu 9. Akurat trafiłam na moment, w którym Miłosz przykładał Natalii lód do siniaka na policzku.
-Hej! Mogę?!- spytałam, zatrzymując się w progu.
-Pewnie, wejdź- oboje się zgodzili, więc weszłam i klapnęłam na jedno z krzeseł.
-Mamy problem z głowy! Słyszałam od chłopaków z dochodzeniówki że kryminalni coś na niego znaleźli...- wyszczerzyłam się do Natalii.
-Serio?!- Mróz zszokowało, ale też się ucieszyła.
-Yhm- uśmiechnęłam się dumnie.
-Najlepsza wiadomość od mojego rozwodu!- zaśmiałyśmy się obie, a krótko później śmiał się z nami i Góral. Pogadałam z nimi trochę, po czym wróciłam do Mikołaja, a z nim na dalszy patrol. Nic dzisiaj nie mogło mi tego humoru popsuć, nawet najupierdliwsza interwencja! A fakt że w domu czekała na mnie moja mała Honorata tylko ten dzień polepszał. Od razu wiedziałam że już będzie wszystko dobrze, ponieważ mam u boku Mikołaja....

NARRATOR POW. I Karolina miała rację! Ona i Natalia wreszcie pozbyły się Kamila Serockiego ze swojego życia i to na dobre... Mężczyzna dostał zarzuty i na najbliższą dekadę wylądował w więzieniu... Wszystko powoli wróciło o normy... No poza tym że Mróz związała się ze swoim partnerem patrolowym, po wielu tygodniach dreptania wzdłuż granicy między przyjaźnią, a miłością... Obie były szczęśliwe jak nigdy... A przeszłość miała już dać im spokój na dobre!
KONIEC

Powrót Kamila ale z plot twistem! Jak wam się podoba?!
Piszcie w komach co myślicie!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro