22. Zatoki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

SZYMON POW. Dzisiaj od samego rana czuje się w powietrzu że coś się szykuje... Aktualnie po 4 godzinach patrolu wzięliśmy z Asią przerwę. Już zdążyliśmy ogarnąć papierologię i zjeść, więc teraz siedzimy sobie w pokoju, na moim krześle, przytuleni i rozmawiamy na byle jakie tematy... Lubię te chwile spokoju... A obecność Zatońskiej tylko poprawia mi humor... Naprawdę ją kocham! Jesteśmy razem już dość długo i jakiś czas temu zacząłem poważnie myśleć nad oświadczeniem się mojej dziewczynie, a za razem partnerce w pracy... Kocham ją i nie wyobrażam sobie bez niej życia... Nawet byłem już u jubilera i kupiłem pierścionek. Srebrny, drobny i skromny, ale przepiękny.. Z resztą jak sama Asia! Sądzę że się jej spodoba, kiedy już to zrobię... Nigdy nie wiem kiedy będę planował to zrobić, więc zawsze mam go przy sobie...
Nagle, przerywając nam rozmowę do pokoju wszedł Jacek.
-Słuchajcie, komendant was woła...
-Wiesz o co jej chodzi?- spytała Asia wstając z moich kolan, a ja uczyniłem to samo.
-Tym razem akurat nie mam pojęcia- odparł robiąc pasującą minę i wzruszając ramionami. Już od dawna na komendzie mówi się że Jacuś to taka sekretarka Renaty, więc jeśli o coś chodzi, to on zazwyczaj wie pierwszy...
-Dobra! Pójdziemy do niej to się dowiemy...- ukróciłem ten dialog i razem z Asią udaliśmy się do gabinetu Jaskowskiej, a Jacek wrócił do siebie. Spacer tam nie zajął nam zbyt długo i już po chwili byliśmy pod drzwiami. Asia zapukała, a moment potem komendantka nas wpuściła do środka. Jak zawsze przepuściłem Zatońską pierwszą w drzwiach, po czym sam wszedłem i zamknąłem za nami drzwi.
-Chciała nas pani widzieć, pani komendant...- odezwała się Asia. Wspólnie stanęliśmy ramię przy ramieniu naprzeciw jej biurka.
-Tak. Chciałam was o coś prosić...
-O co takiego?!- nie mogłem się powstrzymać i zapytałem.
-O asystę wydziałowi narkotykowemu przy rozbijaniu dużej, stosunkowo nowej grupy przestępczej... Oczywiście będzie oddział SPAPu i tak dalej, ale wasz udział będzie bardzo potrzebny... Szczególnie że oni są teraz bardzo zarobieni przez nowy wysyp tego cholerstwa...- wyjaśniła szczerze, patrząc na nas z nadzieją -Pomożecie?!
-Raczej tak- odpowiedziała niepewnie Asia, a ja kątem oka mogłem zauważyć że cała się spięła. 'Pogadam z nią o tym w pokoju...' pomyślałem.
-A ty co myślisz Szymon, dacie radę?!- spojrzała na mnie Jaskowska. W jej oczach widziałem że zależy jej na tym i czeka na moją profesjonalną ocenę możliwości naszego patrolu, jako że jestem dowódcą. Rzuciliśmy sobie z Asią szybkie spojrzenia i już wiedziałem.
-Pomożemy im. Tyle że potrzebowalibyśmy więcej informacji...- wstępnie się zgodziłem.
-To dobrze. Najlepiej by było, abyście od razu poszli do narkotykowych i wszystko uzgodnili...
-Tak zrobimy pani komendant- skinęliśmy jej głowami i po "odmeldowaniu się" opuściliśmy jej gabinet w celu pójścia do naszych kolegów z wydziału narkotykowego.
-Co o tym myślisz?!- spytała mnie Asia.
-Akcja jak akcja... Trochę ich już robiliśmy...- chciałem to zbagatelizować, mimo iż sam trochę się denerwowałem.
-Niby tak... Ale nigdy nie wiesz jak ona się skończy...
-Tu masz rację...- zgodziłem się z nią i dalej szliśmy już w ciszy. Na odpowiednim wydziale znaleźliśmy naszych kolegów i wyjaśniliśmy z nimi wszystko. Gdzieś pod koniec Asia strasznie zbladła, co mnie trochę zmartwiło.
-Asia, wszystko ok?!- spytałem ukochaną z troską.
-Tak, tak- potwierdziła trochę chaotycznie i z lekka nerwowo. Szczerze mówiąc zbyt chaotycznie jak na nią... Trochę mnie to zmartwiło, ale pytać ją będę kiedy indziej... Wróciliśmy do sprawy, analizując każdy aspekt, dla 100% bezpieczeństwa akcji.
-Dokończcie sami, ja muszę iść...- powiedziała niespodziewanie moja partnerka i bez dalszego wyjaśnienia po prostu wyszła.
-Ej Szymon?! Co jej?!- spytał mnie Krystian, gdy całą trójką patrzyliśmy za Asią.
-Szczerze ci powiem że nie wiem... Jest jakaś nieswoja i trochę dziwna już od samego rana...- odparłem wzruszając ramionami i robiąc pasującą minę, po czym dodałem -Pogadam z nią później, teraz wróćmy do sprawy... To na pewno nic wielkiego...- pozornie zbagatelizowałem stan mojej partnerki, lecz w środku aż mnie skręcało z nerwów -Wróćmy lepiej do ustaleń...
-A Asia?!- spytała Maja.
-Nią się nie martw Majka. Przekażę jej wszystko...- uspokoiłem koleżankę i faktycznie, zajęliśmy się priorytetem. Asią i jej stanem będę się martwił później...
Gdzieś po kwadransie mieliśmy wszystko dokładnie omówione i ustalone. Akcję mieliśmy zacząć za 3 godzinki, więc mieliśmy czas na przygotowanie się.
-Dobra, to widzimy się o ustalonej porze...- zakończyłem.
-Tak jest, na razie!- pożegnaliśmy się i opuściłem ich pokój, a następnie wydział, podczas gdy oni zostali u siebie. Gdy wróciłem do naszego prewencyjnego nie zastałem w nim Asi. Zmartwiło mnie to trochę... Zadzwoniłem do niej, ale jej telefon zaczął dzwonić w kurtce od munduru, wiszącej podobnie jak polar, na wieszaku obok moich. Radio również zostało u niej na biurku. Wtedy już wiedziałem że chce być sama... A moment potem mnie trafiło! Poszła na dach! Ubrałem szybko mój polar i zawiesiłem sobie moje radio na pasku, po czym złapałem jej radio i polar i wyszedłem z pokoju z nimi w rękach, od razu się kierując na dach. Po drodze nikt mnie nie zatrzymywał, a było mi to bardzo na rękę... Gdy już wyszedłem na dach wiedziałem że moje przeczucia się nie myliły i faktycznie, stała tam gdzie zwykle, przy krawędzi...

NARRATOR: Zieliński ujrzał ukochaną stojącą na krańcu dachu, zamyśloną, ze skrzyżowanymi ramionami na piersi, patrzącą się w horyzont przed nią. Nie czekając chwili brunet podszedł do niej od tyłu i założył jej na ramiona należący do niej polar.
-Kochanie...- westchnął, od razu widząc jaka jest zdenerwowana i spięta, po czym dodał -Zmarzniesz...- zauważył z troską i przytulił ją, otulając ramionami. Na samym początku nie odpowiedziała nic.
-Ja się boję Szymek... Mam złe przeczucia...- szepnęła w końcu, wtulając się w niego i nadal patrząc przed siebie, na horyzont.
-Nie masz się czego bać!- zaprzeczył -Wszystko będzie dobrze! Nie martw się kochanie!- zapewnił ją i pocałował w skroń -Przecież wszystko mamy dokładnie zaplanowane i dogadane! Nie ma nawet cienia szansy że coś może pójść nie tak!
-Ja nie wiem Szymek...- westchnęła w odpowiedzi -Niby wiem że wszystko będzie ok, przecież to nie jest pierwsza taka akcja i w ogóle, ale jednak...- zawahała się na moment.
-Co jednak?!
-To przeczucie... Ono mi nie daje spokoju...- odparła i westchnęła ciężko, otulając się bardziej polarem.
-Lepiej załóż go porządnie... - podsunął cicho Zieliński, poluźniając lekko uścisk, aby mogła spokojnie się ubrać. Zatońska zrobiła to od razu, zapinając się aż po samą brodę, a wtedy on objął ją ponownie ramionami, mocno zacieśniając uścisk. Mimo że Asia się rozluźniła odrobinę, czując jego obecność, to i tak nadal była bardzo spięta, a Szymon to bez wątpienia czuł.
-Rozluźnij się Skarbie... Będzie ok...- próbował ją przekonać cicho, przemawiając do niej łagodnym, wręcz kojącym głosem, który zawsze ją uspokajał gdy miała doła, ale tym razem to nie podziałało, więc dodał -Spójrz na mnie...- poprosił łagodnie i łapiąc ją delikatnie za łokieć, odwrócił ją przodem do siebie. Partnerzy spojrzeli sobie głęboko w oczy i Szymona od pierwszej sekundy uderzył strach w jej oczach... Zasmuciło go to niezmiernie... Że jego ukochana aż tak bardzo się boi...
-Asia...- spojrzał na nią z bólem w oczach. Nienawidzi widzieć jej w takim stanie...
-Ja wiem!- zająknęła się -Wiem że nic się nie wydarzy, że oboje będziemy bezpieczni i wszystko będzie pod kontrolą, ale to przeczucie... Ono mi nie daje spokoju i ściska żołądek w supeł! Chyba jeszcze nigdy "tylko przeczucie" nie mroziło mnie aż tak bardzo...- zwierzyła mu się, mimowolnie łapiąc go za dłonie.
-Rozumiem cię- uspokoił ją i dodał -Ale wiem też, ba! Jestem pewny że wszystko będzie dobrze!- zapewnił ją ponownie, ściskając lekko jej dłonie w swoich.
-Nie wiesz tego!? Nie mamy gwarancji że jutro, po tej akcji znów staniemy na tym dachu, w tym właśnie miejscu, twarzą w twarz tak jak teraz...!- Zatońska naprawdę się bała... Strach przez nią przemawiał, a racjonalne myślenie było "gdzieś daleko, za murzynami"... Naprawdę nie chciała aby coś im się stało...
-Miałem to zrobić inaczej, w innych okolicznościach, ale jak widzę cię taką...- burknął pod nosem Szymon, bardziej do siebie niż do partnerki, ale Asia i tak to usłyszała.
-Kochanie?! Co się dzieje?!- spytała nerwowo, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Szymon nie odpowiedział, tylko wyciągnął z kieszeni spodni od munduru małe, czerwone pudełeczko i klęknął przed ukochaną na jedno kolano trzymając je w wolnej dłoni.
-Szymek?!- spytała go zszokowana Joanna, widząc jego poczynania -Co ty kombinujesz?!
-Asia... Dobrze wiesz że kocham cię jak wariat, jak stąd do końca świata i z powrotem i chcę tylko twojego szczęścia... Kochanie, uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?!- spytał ze szczerością i nadzieją w oczach, cały czas nie odwracając wzroku od jej oczu i nie puszczając jej ręki.
-Szymek...- zająknęła się, a łzy napłynęły jej do oczu -Jeszcze się pytasz?! Oczywiście że TAK!!- zgodziła się bez wahania, a łzy szczęścia popłynęły jej po policzkach. Szymon z uśmiechem założył jej pierścionek na palec. Był to cudny, acz skromny i prosty, srebrny z "kwiatkiem" z małych diamencików pierścionek, mający "duszę" piękną zupełnie jak jego właścicielka. Zaraz potem Zieliński wstał i pocałował ukochaną, biorąc jej twarz w obie dłonie. Joanna oddała ten pocałunek opierając nadgarstki na klatce piersiowej swojego chłopaka. Zakochani całowali się przez dłuższy moment, ciesząc się swoim wspólnym szczęściem.
-Kocham cię- szepnęli jednocześnie, gdy się od siebie oderwali. Spojrzeniem nie opuszczali drugiego, a w oczach tliły im się iskierki radości. W tamtym momencie właśnie, strach zaczął znikać z serca Zatońskiej i zamiast niego wypełniło je nieskończone szczęście.
-Teraz to chyba mamy powód aby się nie martwić, co?!- spytał ukochaną Szymon.
-Teraz tak...- potwierdziła i pocałowali się ponownie, wewnętrznie skacząc z radości. Potem spędzili jeszcze jakiś czas na dachu, łapiąc ostatnie chwile bliskości na najbliższe parę godzin...

Gdy stwierdzili że już czas, dali sobie ostatniego buziaka, po czym przyjęli profesjonalną postawę i skupili się na pracy. Serca im trochę waliły jak wszystko szykowali na miejscu, ale uspakajali siebie nawzajem spojrzeniami. To była właśnie zaleta ich relacji, potrafili przekazać sobie tysiąc słów i więcej zaledwie jednym spojrzeniem...
Wkroczyli dokładnie tak jak było zaplanowane, wszytko szło zgodnie z planem, gangsterzy niczego się nie spodziewali i cali w szoku się poddali. Dla bezpieczeństwa skuwali ich antyterroryści, wydawało się że nic się nie wydarzy, gdy nagle...
Usłyszeli za sobą huk. Szymon instynktownie złapał Joannę za łokieć i pociągnął za sobą, na ziemię. Finalnie skończyło się tak, że on wylądował na ziemi, a ona na nim. Ich twarze dzieliły dosłownie centymetry...
-Był snajper, ale już spacyfikowany...- usłyszeli w słuchawkach jednego z AT z drugiej grupy.
-Nic ci nie jest?!- spytał z troską Szymon, patrząc ukochanej w oczy.
-Nie, jestem cała...- uspokoiła go i dodała -A tobie?!- w jej oczach widział że się martwiła...
-Też ok...- uspokoił ją, po czym wspólnymi siłami podnieśli się z ziemi i pomogli reszcie ogarniać zrobione pobojowisko. Wtedy Asia zawołała Szymona.
-Co jest?- spytał, podchodząc do niej.
-Patrz- powiedziała i pokazała kulę, która utkwiła w ścianie, gdzieś na wysokości ich ud.
-Kula...
-Przypominam że strzał poszedł stamtąd- pokazała na galerię po przeciwległej stronie budynku -A my staliśmy gdzieś po środku...- dodała, a Zieliński pojął o co chodzi jego partnerce.
-Strzelał do nas...- powiedział tą myśl na głos, a Joanna tylko przytaknęła skinieniem głowy, na co on uścisnął jej dłoń dosłownie na sekundę, w zamian dostając uśmiech.
-Dobra! Nic tu po nas, zawijamy się!- dodał, patrząc jej w oczy.
-Z wielką chęcią- przytaknęła i całą hałastrą zebrali się na komendę. Znaleźli się na niej po może 20, max 30 minutach. Wtedy wszyscy się "rozgościli" w swoich pokojach, a następnie patrol siódmy pomógł Mai i Krystianowi w przesłuchaniach... Taka miła, koleżeńska przysługa, którą narkotykowi przyjęli z ulgą.
Przesłuchania te trwały DŁUUUGO... Gdy skończyli "swoją część", praktycznie bez słów udali się do pokoju i usiedli nad papierami z akcji. W końcu, dla porządku, trzeba było napisać z niej raporty... Tradycyjnie Szymon pociągnął ukochaną na swoje kolana i siedząc na jednym krześle zabrali się do roboty... A trochę ta robota trwała...
Gdy wreszcie skończyli udali się na dach. Dochodziła powoli północ... Po krótkim spacerze po opustoszałej już o tej porze komendzie, wyszli na powietrze i praktycznie od razu otoczyła ich przyjemna cisza. Trzymając się za ręce podeszli do "swojej" krawędzi dachu i stanęli dokładnie w tym samym miejscu, w którym stali te parę godzin wcześniej, jeszcze przed akcją. Gdy się zatrzymali Szymon puścił rękę narzeczonej i objął ją ramieniem w tali, przyciągając ją do siebie bliżej. Oczarowani patrzyli w niebo, które tej nocy było bezchmurne i czyste jak nigdy, pozwalając aby gwiazdy ukazały się w całej swojej okazałości. Stali przez jakiś czas w ciszy, nic nie mówiąc i ciesząc się zarówno tym że mają siebie, jak i pięknem widoku jaki ich otaczał.
W pewnym momencie coś tchnęło Szymona i Zieliński spojrzał na zegarek. Odczytał godzinę i się szeroko uśmiechnął, co przykuło uwagę Joanny.
-Co jest Szymek?!- spytała go ciekawa, z odrobiną troski pobrzmiewającą w jej głosie.
-Chodź tu...- odpowiedział i odwrócił ją tak, że stała przodem do niego -Wiesz która jest godzina?- spytał nadal się uśmiechając.
-Nie mam pojęcia- odpowiedziała z prostotą, wzruszając ramionami -Ale o co ci chodzi Kochanie?!
-Jest 12.07...- odpowiedział i zamilkł, pozwalając aby ta informacja dotarła do uszu Joanny -Tak. Siedem minut temu rozpoczął się nowy dzień... A my stoimy tu, na dachu, tak jak przed tą akcją której się tak bałaś... Powiedziałaś że nie mamy gwarancji że ujrzymy nowy dzień w tym samym miejscu, stojąc sobie twarzą w twarz i masz... Jesteśmy...- gdy to mówił oczy Asi się zaświeciły jak jeszcze nigdy w tym świetle, a raczej jego minimalnej ilości i Zatońska po prostu go objęła za szyję i przytuliła.
-Nawet nie wiesz jak ja się cieszę że cię mam w moim życiu...!- szepnęłam mu do ucha.
-Obawiam się że wiem...- odpowiedział i dodał, czując jak się uśmiecha -Bo mam to samo jak tylko pomyślę o tobie...- rzekł, oddając uścisk. Zakochani stali tak dobrą chwilę, ciesząc się bliskością drugiego.
-Wiesz czego pragnę najbardziej na świecie?!- spytała Szymona cicho Asia, na co brunet odsunął się odrobinę i spojrzał jej głęboko w oczy.
-Czego?!- spytał, obejmując ją w tali, podczas gdy ona objęła go za szyję, patrząc mu głęboko w oczy.
-Może to zabrzmieć jak tanie cliché, ale.... Chcę abyś zawsze był obok... Ja po prostu już nie potrafię żyć bez ciebie...- wyznała szczerze i dodała -Ten strach... Ja się nie bałam o siebie, Szymek... Ja się bałam o ciebie! Nie przeżyłabym twojej straty! Za wiele dla mnie znaczysz!- powiedziała wszystko co "leżało jej na sercu", niczego nie ukrywając.
-Skarbie...- słowa Zatońskiej naprawdę go poruszyły. Szymon objął jej policzek ręką i odezwał się ponownie -Zawsze będę! Nigdy mnie nie stracisz!
-Obiecujesz?!- spojrzała mu w oczy z nadzieją.
-Obiecuję Kochanie!- potwierdził szczerze i ucałował ją w czoło -Jeszcze będziesz się chciała mnie pozbyć!- zagroził.
-To się raczej nie stanie- zaprzeczyła i narzeczeni pocałowali się ponownie, po czym finalnie zebrali do domu, aby pójść spać. Szefowa specjalnie ich przeniosła na wieczorną zmianę tego dnia, aby mogli odespać...

Parę dni później już cała komenda wiedziała o zaręczynach patrolu 7. A to za sprawą Julka, który wpadł na korytarzu na Joannę i rozsypały mu się papiery, które wspólnie posprzątali i właśnie w trakcie tego dostrzegł na serdecznym palcu jej prawej ręki ozdobną i bardzo znaczącą biżuterię... Wszyscy im gratulowali i bardzo się cieszyli ich szczęściem, a sami narzeczeni funkcjonowali jak na najmocniejszej kawie, tyle mieli energii... Parę miesięcy później odbył się ślub i to jaki! Byli goście, tańce, zabawy, sporo alkoholu... Tyle że para młoda nie piła, ze względu na to iż Joanna była w 3 miesiącu ciąży! A suknia przepięknie opinała się na jej już lekko wydatnym brzuchu, zdradzając wszystkim lokatora... Nie mogliby być bardziej szczęśliwi...
KONIEC

Tak "zaręczynowy" One Shot...
Mam nadzieję że się podoba...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro