23. Niespodzianka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Narrator: Wszyscy policjanci są szczęśliwi. Każdy ma coś, co jest dla niego najważniejsze. W większości przypadków jest to rodzina. Szymon i Asia mają dwuletniego synka, Pawła, Emilka i Krzysiek doczekali się drugiego dziecka, chłopca, Dominika, Karolina i Mikołaj mają córeczkę Honię, a Natalia z Miłoszem są zaręczeni. Podobna sytuacja zadziała się w przypadku Zuzy i Wojtka. Od pól roku są narzeczeństwem i Kowal jest aktualnie w 4 miesiącu ciąży, więc jeszcze trochę i się dowiedzą jakiej płci jest dziecko. Cała komenda tym żyje...

Któregoś dnia, gdy Natalia i Asia przyszły do koleżanki na recepcję i gadały sobie o babskich sprawach, Natalia wpadła na pomysł.
-Zuza...
-No?!
-Bo ty niedługo będziesz wiedzieć czy to chłop, czy córa, nie?!- spytała żeby się upewnić.
-No tak... A co?!- Kowal niezbyt ogarnęła o co chodzi koleżance.
-Bo mam taki pomysł...- zaczęła trochę na okrędkę.
-Dawaj, co to?!- zainteresowała się Joanna. Ta młoda mama mniej więcej od pół roku wróciła na służbę po macierzyńskim i strasznie tryska energią, oraz jest BAARDZO ciekawska. Jeszcze bardziej niż wcześniej, ale wszyscy, z jej mężem na czele uważają to za zaletę. Szymon nawet uważa że to słodkie, że jego żona czasem zachowuje się trochę jak takie ciekawskie dziecko... Zielińscy ogromnie się kochają i to naprawdę widać... Mimo tego że w pracy starają się być profesjonalni...
-Co prawda jest to popularne w Stanach, ale można by coś takiego zrobić...- nadal trochę owijała w bawełnę -Możnaby ci zrobić tak zwane "Baby gender reveal", wiesz, pójdziesz na wizytę i poprosisz Hanę żeby zapisała płeć malucha na kartce i ją zagięła. Ty bez podglądania ją weź i daj np. mi, a ja ogarnę imprezę niespodziankę na której, razem z Wojtkiem się dowiecie płci dziecka- wyjaśniła kumpelą Natalia.
-Jestem za! Będzie coś innego. A ty Zuzka? Co myślisz?- spytała Kowal Asia -W końcu to od ciebie zależy...- spojrzała na przyjaciółkę z nadzieją.
-Nie wiem... Wydaje się fajnym pomysłem...- zamyśliła się blondynka.
-To tylko luźny pomysł, nie naciskam!- zaznaczyła obronnie Natalia, z lekkim uśmiechem. W tej samej chwili z ust Zuzy wydobył się jęk i Kowal zgięła się w pół.
-Ała...- syknęła trzymając się za brzuch i dodała w jego stronę- Ej, Skarbie! Nie kop mamy!- skarciła swoje dziecko.
-Ja myślę że ono jest za...- powiedziała dumnie Asia i dodała -Co nie kochanie!? Zgadzasz się z ciotkami, prawda?!- zagadała do małego / małej. Wtedy ta mała istotka kopnęła po raz drugi, jakby zgadzając się ze słowami Zatońskiej-Zielińskiej.
-Widzisz Zuzka? To małe ci nie pozostawia wyboru... Chce imprezę i tyle...!?- powiedziała rozbawiona Natalia.
-Chyba macie racje... Możemy coś takiego zrobić- zgodziła się na pomysł -Tylko jeszcze muszę spytać Wojtka...
-A nim to się nie martw! Jak usłyszy że dziecko zdecydowało to nie będzie miał obiekcji!- zaśmiała się Asia, mrugając do koleżanki. Słysząc to całą trójką się zaśmiały, a gdy głupawka opadła parę minut później, pogadały jeszcze jakiś czas, po czym dziewczyny wróciły na patrole, a Zuza została na recepcji.
Gdy dzień pracy się skończył wszyscy wrócili do domów. Zuza chciała pogadać z Wojtkiem o pomyśle Natalii.
-Kochanie, możemy pogadać?!- zagadnęła go, gdy po kolacji usiedli na kanapie.
-Pewnie, a o czym?!- odparł pytaniem na pytanie, patrząc na narzeczoną z troską.
-Natalia wpadła dzisiaj na pomysł...
-Co znów wymyśliła moja droga, acz nieobliczalna siostra?!- westchnął, słabo udając że nie jest zainteresowany, przez co Zuza miała krótki napad chichotu. (Ah te ciążowe hormony...) Gdy już się uspokoiła wróciła do wątku:
-Pomyślała że moglibyśmy... Wiesz, powiedzieć innym o tym kim jest nasze maleństwo trochę inaczej...
-Co masz na myśli?!- dociekał, wyraźnie zaciekawiony.
-Pamiętasz dobrze jak się dowiadywaliśmy o płci dzieci naszych przyjaciół. Normalnie. Po prostu mówili, jak np. "A tak przy okazji, to chłopiec!". Jest to trochę nudna forma, więc Natalia pomyślała że możnaby to zrobić ciut inaczej...- w tym miejscu wyjaśniła w skrócie pomysł Mróz -I co myślisz?!- Spytała na koniec, patrząc na narzeczonego z nadzieją.
-A co na to nasze maleństwo?- odpowiedział pytaniem na pytanie, kładąc dłoń na jej brzuchu.
-Ono już się zgodziło, więc... Jakby nie masz wyboru tato- odpowiedziała szczerze, z niewinnym uśmiechem.
-To fenomenalny pomysł- odparł i pocałował ją czule.
-Czyli się zgadzasz?!- upewniła się.
-A jak?! Będzie fajnie!- gdy to powiedział oboje się uśmiechnęli.
-Dam znać Natalii...- powiedziała Zuzka sięgając na stolik, biorąc do ręki swój telefon i ponownie się odchylając do tyłu, podczas gdy Wojtek podwinął jej koszulkę i zaczął rozmawiać z dzieckiem.
-Hej skarbie, tu tata... Wiem że nie możesz mi odpowiedzieć, ale proszę cię o jedno. Nie kop mamy tak mocno jak dzisiaj, ok?!- poczekał chwilę, jakby na odpowiedź, po czym zaczął mówić ponownie -A tak z innych spraw... Już niedługo z mamą się dowiemy czy dać ci na imię Lilka, czy Adaś. Cieszysz się, co?!- znów cisza na moment -Kochamy cię z mamą! Buzi- to mówiąc pocałował narzeczoną w brzuch i wyprostował się, troskliwie okrywając jej brzuch ponownie materiałem.
W tym samym czasie Zuza słuchając Wojtka, napisała do Natali:

Do Talia:
Zgodził się. Możesz wprawiać swoją machinę w ruch! 😁😉

Praktycznie od razu przyszła odpowiedź:

Od Talia:
To super! Wiedziałam że się zgodzi! 😁😇😉

A zaraz potem druga wiadomość:

Imprezę zostawcie mnie. Nie pożałujecie tej decyzji 😉

Uśmiechnięta Zuza wygasiła telefon i odłożyła go ponownie na stolik. Wojtek otoczył ją ramieniem i przytulił ją do siebie.
Resztę wieczoru spędzili spokojnie, domowo, w swoich ramionach.

Kolejne tygodnie mijały w zawrotnym tempie. Dla Natalii Mróz szczególnie, gdyż planowała i szykowała aż DWIE imprezy! Pierwszą i szybszą w czasie było sławetne gender reveal jej przyszłej bratowej, a drugą i bez wątpienia bliższą sercu Natalii było oczywiście jej własne wesele! Przy tym drugim oczywiście podzieliła się zadaniami z narzeczonym, ale i tak pilnowała wszystkiego. Chciała żeby było idealnie i dokładnie w punkt, jak sobie zaplanowała. A robota przecież jeszcze była do zrobienia z gender reveal.... Jednym słowem ZA DUŻO spraw jak na jedną osobę! Przy tym drugim wielką pomocą była Asia. Zielińska pilnowała wszystko inne i załatwiała, o czym Mróz w wariackim pędzie zapominała. Natalia czasem aż tak się zafiksowała że Miłosz musiał jej przypominać aby coś zjadła, czy położyła się spać! W tym bałaganie nie zauważyła że zapomniała o czymś jeszcze...
Czas pędził nieubłaganie i zanim się obejrzeli Zuzka miała wizytę u ginekologa na której miała dostać kartkę z płcią swojego dziecka. Jakiś czas wcześniej Wojtek z Natalią ustalili (za zgodą samej Zuzy oczywiście) że to ona pójdzie z Kowal na tę wizytę i dopilnuje aby płeć pozostała tajemnicą spisaną na kartce. I tak też się miało stać. Odpowiedni czas wcześniej o planie została powiadomiona komendant, więc gdy wybił TEN dzień, bez problemu zwolniła obie kobiety wcześniej.

GODZINA 14
PRZED GABINETEM GINEKOLOGICZNYM
ZUZA POW. Siedziałam obok Natalii na plastikowym krzesełku i czekałam na swoją kolej, mimowolnie obejmując jedną ręką brzuch. Nie zauważyłam też że noga mi lekko podrygiwała. Z głębokiego zamyślenia nad maleństwem w moim łonie wyrwała mnie właśnie Natalia:
-A ty co?! Stresujesz się?!- prychnęła lekkim śmiechem patrząc na mnie i dodała- Przecież i tak się dzisiaj nie dowiesz...- przypomniała mi.
-To fakt...- zgodziłam się z nią i dodałam- Po prostu... Trochę się martwię czy jest zdrowe i czy się prawidłowo rozwija...- spojrzałam przyszłej szwagierce w oczy. Wiedziałam że na pewno mnie zrozumie...
-Nie martw się! Na pewno jest wszystko w porządku!- pocieszyła mnie i dodała- Daj rękę...- skwapliwie to zrobiłam i Natalia je ścisnęła w uspokajającym geście, po czym powtórzyła:
-Wszystko jest ok...- przesłała mi spokojny uśmiech, na który odpowiedziałam tym samym. Zapadła chwila ciszy, podczas której nie odrywałyśmy spojrzeń od swoich oczu.
-Dziękuję...- powiedziałam, przerywając ją chwilkę później.
-Chodź tu...- odpowiedziała pochylając się i ciągnąc mnie w uścisk. Oddałam go z uśmiechem i uczuciem ulgi. Naprawdę mnie cieszy że jest tu ze mną... Teraz jesteśmy przyjaciółkami, a jak w to wejdą "szwagierskie" koneksje to już w ogóle będziemy blisko...
Potem pogadałyśmy jeszcze jakiś czas o największych bzdurach jakie tylko mogłyśmy wymyślić. Dzięki niej naprawdę się rozluźniłam i wcale nie denerwowałam tą wizytą...
Zanim się obejrzałyśmy pielęgniarka zawołała nas do gabinetu. Weszłyśmy tam, wyściskałyśmy Hanę i przeszłyśmy do "zadania".
-Zanim zaczniesz, Zuzka ma do ciebie prośbę!- wcięła się w mój dialog z Gawryło Natalia.
-Tak?! A jaką?!- zainteresowała się blondynka.
-Chodzi o to że ta tutaj wariatka- wskazałam na Talię, na co ta się niewinnie wyszczerzyła -Będzie mi i Wojtkowi organizować takie jakby "gender reveal", jak w Stanach...- wyjaśniłam pokrótce.
-Czyli nie możesz znać płci- podłapała dość szybko.
-Dokładnie!- zgodziłyśmy się chórem.
-Zapisz ją na kartce i mi podaj. Zuza pod ŻADNYM POZOREM nie może widzieć co piszesz!- dodała od siebie moja szwagierka.
-Załatwi się- uśmiechnęła się Hana i dodała -Możemy zaczynać, czy macie jeszcze jakieś życzenia?!- zaśmiałyśmy się wraz z nią.
-Nie- pokręciłam przecząco głową, więc lekarka zaczęła badanie. Dowiedziałam się że mój brzdąc rozwija się jak najbardziej podręcznikowo i nic mu nie zagraża. Posłuchałyśmy również bicia jego serduszka, no i Hana znalazła odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Chłopczyk, czy może jednak dziewczynka?! Jednakże zastosowała się do naszej prośby i nie pisnęła ani jednego słówka, tylko się enigmatycznie uśmiechnęła i podała świstek mojej szwagierce. Aż mnie ręce świerzbiły, aby ją przechwycić, ale się ogarnęłam i utwierdziłam w przekonaniu że dowiem się za niedługo, tylko muszę się uzbroić w cierpliwość. Potem Hana dała mi jeszcze trochę zaleceń, zapisała nowy termin wizyty na kartce i się pożegnałyśmy. Mróz całą drogę do mojego domu szczerzyła się jak głupia.
-Podejrzałaś!- spojrzałam na nią surowo.
-Ja mogę, a ty nie!- odpowiedziała mi dziecięcą manierą i na dodatek wywaliła na mnie język. Po prostu nie mogłam pozostać poważna i ze śmiechem trzepnęłam ją w ramię. Po przyjeździe do mojego domu pogadałyśmy jeszcze trochę, po czym Natalia zawinęła się do siebie, a ja zamknęłam się w sypialni, aby się zdrzemnąć...

NATALIA POW. Gdy rozstałam się z Zuzką, wróciłam do domu z kopertą. Ja mam resztę dnia wolnego, a Miłek wróci dopiero za 3-4 godzinki, więc mam dużo czasu...
Po wejściu do mieszkania zamknęłam za sobą drzwi, zrzuciłam buty i wierzchnią odzież i z torebką na ramieniu poszłam do mojego "gabinetu", czyli do zabałaganionego salonu. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i wyjęłam z torebki potrzebną mi kopertę. Jako że jest wczesna wiosna jest coraz cieplej, ale nadal nie jest idealnie. Imprezę planuję wstępnie na początek maja, bo powinno być cieplej, no i słonecznie. Po chwili zawieszenia wstałam i udałam się do kuchni, aby zrobić sobie nową kawę, gdyż ta którą zostawiłam wśród papierów jest już dawno zimna... Trochę czasu minęło, ale w końcu wróciłam na mięciutką kanapę z parującym kubkiem w ręce. Po wzięciu paru małych łyków postawiłam go wśród papierów i zabrałam się do pracy. Wstępny plan już nam, tak jak firmę kateringową, która załatwi nam jedzenie, dużo białych rzeczy, takie jak obrus, wstążki którymi się oplecie krzesła dostawione do mniejszych stolików, (będzie bufeto-szwedzki stół ze słodkościami) i DUUUŻŻŻOOO balonów w odcieniach różu i niebieskiego. Napisałam też do znajomej, która robi w grafice i obiecała zrobić przepiękny baner z napisem: "Chłopiec czy dziewczynka?". Kupiłam też dużo brokatu i cekinów w kolorach różowym i niebieskim, aby nimi posypać obrusy, aby nadać im kolor, aby nie było mdło. Załatwiłam też w pasmanterii dwie wstążki innego koloru. Jedną różową, a drugą niebieską, którymi oplecie się krzesła Wojtka i Zuzki. Asia pomogła znaleźć odpowiednie miejsce i wszystko rozplanować. Ona również odwiedziła tą firmę kateringową, po próbowała ich specjałów i załatwiła mi wizytówkę oraz będzie pilnować aby wszystko zostało przygotowane na czas. Teraz tak naprawdę zostało wymyślić sposób, w jaki "odkryjemy" przed wszystkimi płeć... To spędza sen z powiek nam obu, gdyż jeszcze nie wymyśliłyśmy niczego konkretnego. Owszem, są jakieś tam pomysły, bardzo lubiane w Stanach, ale nie jestem przekonana...

PARĘ DNI PÓŹNIEJ
Jak gdyby nigdy nic miałam z Miłoszem służbę i akurat szliśmy do radiowozu po skończonej przerwie, gdy nagle zachowałam się niebezpiecznie i złapałam za głowę, gdyż zaczęło mi się w niej kręcić. Miłek zauważył to od razu i w odpowiednim momencie mnie złapał, abym nie miała twardego spotkania z ziemią.
-Kochanie, ok??- spytał z troską.
-Daj mi chwilę, w głowie mi się kręci...- odparłam, opierając cały swój ciężar na nim.
-Dlaczego? Nie wyspałaś się, czy jak?! A może coś cię bierze?!- obserwował mnie uważnie -Zbladłaś....- zauważył z troską.
-Nie wiem Miłek, ale na pewno to nic takiego!- zbagatelizowałam to -Zaraz mi przejdzie, na prawdę!- i miałam rację, po chwili przeszło.
-Już ok, wracajmy do pracy- uśmiechnęłam się do niego.
-Jesteś pewna?!- szukał potwierdzenia w moich oczach.
-Tak, spokojnie- uspokoiłam go i faktycznie tak zrobiliśmy. Tyle że zawroty głowy wracały jeszcze parę razy, a do tego doszły również mdłości...
Po służbie Miłek wymógł na mnie że zawiezie mnie do lekarza. Nie chciałam się z nim kłócić, więc dla świętego spokoju się zgodziłam. Sama z resztą chciałam wiedzieć co do cholery mi jest... U lekarza zrobili mi badania krwi i ogólnie całą diagnostykę. Na pierwszy rzut oka wszystko było zupełnie w porządku, ale gdy przyszły wszystkie wyniki.... Diagnoza spadła na nas jak grom z jasnego nieba, ale mimo pierwszego szoku cieszyliśmy się strasznie. Kolejna niespodzianka do kompletu....

Dni zamieniły się w tygodnie i zanim się obejrzeliśmy, nadszedł ten dzień, czyli impreza "ciążowa" mojego brata i przyjaciółki. Z WIELKĄ pomocą Asi udało mi się wszystko zorganizować na tip top. Wiszę jej OGROMNĄ przysługę....
Gdzieś tak 2 godzinki przed godziną "zero" zwiozłyśmy wszystko na miejsce z małą pomocą. Od razu zabrałyśmy się do ustawiania stołów, krzeseł i dekorowania wszystkiego wokół. Chciałyśmy aby wszystko wyglądało cudownie...
-No! I wszystko gotowe!- spojrzałyśmy na siebie z Asią, dumne z wykonanej pracy i przybiłyśmy sobie piątki. Wyrobiłyśmy się idealnie i jeszcze mamy kwadrans zapasu! Dzięki współpracy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, teraz tylko niech się dzieje impreza!
W tej samej chwili poczułam się trochę gorzej... Targa to mną już parę tygodni i doskonale znam powód, ale nikt poza Miłoszem tego nie wie... Nawet mój brat...
-Przepraszam cię na moment!- powiedziałam do przyjaciółki i pobiegłam do najbliższego kosza na śmieci, gdzie zwróciłam zawartość żołądka. Gdzieś w połowie torsji poczułam łagodny masaż na plecach i że ktoś cierpliwie trzyma mi włosy w powietrzu, z dala od twarzy. Gdy po może z 5 minutach upewniłam się że to koniec, wyprostowałam się i wyjęłam z kieszeni chusteczkę aby oczyścić usta.
-Wszystko ok?!- spytała mnie z troską Asia, gdyż to ona była przy mnie cały ten czas.
-Tak... To tylko mdłości... Chyba mnie łapie jakiś wirus...- zbyłam to -Byłam u lekarza, to nic groźnego...- uspokoiłam ją.
-Skoro tak mówisz...- otwarcie mi nie wierzyła skubana, ale stwierdziła że nie będzie mnie cisnąć. Zaczęłyśmy rozmowę o czymś zgoła innym, a w tym czasie goście zaczęli się schodzić.
-Cześć!- przywitała się z uśmiechem Zuzka -Ale tu pięknie!- zachwyciła się, klaszcząc w ręce i oglądając się dookoła.
-Podoba się?- upewniłam się, a w tym samym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie od tyłu i unosi lekko w powietrze mówiąc:
-Kawał dobrej roboty siostra!
-Wojtek!- skarciłam go ze śmiechem, gdyż zaczął mnie kręcić. Na szczęście brzuch mam pusty, więc żołądek nie będzie szykował mi przez to wszystko kolejnych ewolucji...
-Postaw mnie już!- krzyknęłam na niego ze śmiechem, gdy w tym kręceniu zaczął się chybotać na boki, tracąc balans. O dziwo posłuchał, a nam obu porządnie kręciło się w głowach przez jeszcze parę sekund.
-Wariat i idiota!- burknęłam waląc go pięścią w ramię.
-Może i tak, ale go kocham- odparła na to Zuza podchodząc bliżej i się do tego jełopa przytulając.
-Twój, twój. Weź go sobie i trzymaj na krótkiej smyczy!- odparłam i na grymas brata odpowiedziałam wywaleniem języka. Całą 4 wybuchliśmy śmiechem. Asia też. Gdy na nią spojrzałam ujrzałam że wariatka nagrywa filmik.
-Czy ty to nagrywasz?!- spytałam ją rozbawiona, tak dla pewności.
-Nie- odpowiedziała krótko, z lizakiem w buzi, za kamerą telefonu, ale jej szeroki uśmiech mówił wszystko.
-Nienormalna!- prychnęłam śmiechem po raz drugi.
-I tak mnie uwielbiasz, więc wiesz...- odpowiedziała robiąc słodką minę.
-Uważaj żeby to się zaraz nie zmieniło!- pogroziłam jej palcem, na co się zaśmiała. Dobrze wie skubana że po prostu nie umiem jej nie lubić...
Pośmialiśmy się jeszcze trochę, po czym dołączyliśmy do imprezy. Była muzyka, dobre jedzenie.... Każdy rozmawiał z każdym i atmosfera była wspaniała. Aż nadszedł TEN moment... Czyli moment w którym mój brat się dowie czy będzie musiał w przyszłości zainwestować w samochodziki, czy raczej w kokardki....
-Uwaga moi drodzy!- zwróciła uwagę wszystkich na nas dwie Asia -Myślę że już przyszedł ten czas, aby dowiedzieć się tego, co nurtuje Zuzkę i Wojtka od trochę ponad 6 miesięcy...
-Czyli płci małego
-Lub małej Niedźwieckiej- mówiłyśmy na zmianę, bardzo szczęśliwe. My już znamy odpowiedź, ale oni nie...
-Dlatego, Młody chodź no tutaj!- zawołałam brata, a wraz z nim przyszła i Zuzka.
-Trzymaj!- Asia dała im po szpilce, a ja poszłam do pudła schowanego pod jednym ze stołów i wyjęłam zeń dwa duże balony, po czym z nimi wróciłam do zainteresowanych.
-Maleństwo jest jedno, ale nie chciałam odbierać frajdy żadnemu z was, więc oboje zaraz przebijecie szpilkami te balony...- wyjaśniłam im.
-Gotowi?!- spytała ich wyszczerzona Asia, ciesząc się jak małe dziecko.
-Jak nigdy- odpowiedziała Zuza, po tym jak rzucili sobie szybkie spojrzenie.
-No to dalej!- ponagliłam ich i odsunęłyśmy się z Asią o krok, balony trzymając w wyprostowanych przed sobą rękach. Wszyscy patrzyli na nas, a raczej na Zuzkę i Wojtka.
-Tylko w balony, nie po rękach!- zaśmiała się Asia.
-Pamiętamy- odpowiedział jej Wojtas.
-No dalej!- krzyknęły niecierpliwe Karola z Emilką. Mój brat i jego narzeczona posłuchali, odliczyli cicho do trzech, po czym przebili balony. Wtedy w powietrze poleciało różowe konfetti w różnych odcieniach, porwane przez wiatr.
-To dziewczynka!- wydarłyśmy się z Asią chórem, a wszyscy goście zaczęli klaskać i wiwatować. Natomiast Wojtek przyciągnął do siebie Zuzę i ją pocałował. Oboje byli przeszczęśliwi że urodzi im się córeczka...
Daliśmy im chwilę, po czym każdy do nich podchodził i składał najserdeczniejsze gratulacje. W końcu podeszłam do nich ja.
-No chodź tu!- uściskałam Zuzkę i szepnęłam jej do ucha -Będziesz miała małą Zuzię w domu...
-No wiem!- pisnęła i dodała -Dzięki jeszcze raz za imprezę i w ogóle...- odpowiedziała mi na to.
-Nie masz za co!- puściłam jej jeszcze perskie oko, po czym odwróciłam się do brata. Wojtek po prostu objął mnie w pasie i przytulił, kręcąc lekko.
-Gratulacje Młody. Będziesz miał na chacie nie jedną, a dwie baby!- zaśmiałam się, obejmując go za szyję i ściskając.
-Dzięki za wszystko Matalia!- odpowiedział mi na to i ucałował w policzek.
-Naprawdę szczere gratulacje!- wyściskałam oboje bardzo mocno po raz drugi. Naprawdę się cieszyłam że będę miała bratanicę! Oczywiście przy Zuzce uważałam na małą...
-Jest jeszcze jedna sprawa!- powiedziałam głośno, gdy już radość i poruszenie jako tako opadły.
-Co tam Matalia?! Jeszcze jakieś niespodzianki?- brat dał mi kuksańca w ramię, a ja go automatycznie oddałam, wbijając mu niezbyt mocno łokieć w żebra.
-A żebyś wiedział!- uśmiechnęłam się i poczułam jak Miłosz łapie mnie za rękę, więc na niego spojrzałam z uśmiechem..
-Chodzi o to że... Za parę miesięcy będziesz nie tylko ojcem, ale i wujkiem!- powiedziałam, a wszystkich zszokowało -Tak, jestem w ciąży!- potwierdziłam, a wtedy... Wtedy znów podniosły się owacje i oklaski. Teraz gratulacje sypały się nie tylko w stronę Wojtka i Zuzy, ale i moim i Miłosza również. Naprawdę byłam szczęśliwa z tego dnia... Tyle zmian na raz!
Oczywiście Młody nie byłby sobą gdyby nie zaczął mnie kręcić... Całe szczęście maleństwo wytrzymało ten rollercoaster i nie zwróciłam żołądka...
-Czemu nie powiedziałaś!?- oburzyły się dziewczyny.
-Chciałam aby to była niespodzianka... To dopiero końcówka 3 miesiąca...- wybroniłam się z lekkim uśmiechem, mimowolnie kładąc dłoń na brzuchu.
-Cieszymy się!- wyściskały mnie bardzo mocno.
-Czyli do ślubu pójdziesz z brzuszkiem!- trafiło Asię, gdy już mnie puściły. Zielińska szczerzyła się jak głupia.
-Zgadza się- potwierdziłam z uśmiechem. Jej "szczerzenie się" udzieliło się nie tylko mi, ale prawie wszystkim gościom...

Potem już bawiliśmy się do przysłowiowego "białego rana". Impreza była naprawdę fajnie! Gdy wreszcie poszliśmy z Miłoszem spać, byliśmy tacy wykończeni, że ledwo nasze głowy dotknęły poduszek, już spaliśmy twardym snem! W następnych miesiącach zanosiło się na wiele zmian... Dwójka nowych dzieci w "komendowej" rodzince, a do tego moja zmiana papierów... Czuję że moje życie zmierza w bardzo dobrym kierunku...
KONIEC

I tym razem taki trochę inny, łączący w sobie dwa odrębne wątki...
I znów mamy rodzeństwo Niedźwiedzkich na tapecie...
Lubicie takie miniaturki?!
Dajcie znać w komentarzach!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro