27. "Don't call me angel"!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Shot powstał przy słuchaniu piosenki pt.: "Don't call me angel" z soundtracka do filmu "Charlie's Angels" i paru innych, bardzo fajnych, ukazujących siłę kobiecą. Jak ktoś chce, to pisać w komentarzu, mogę podać tytuły ;-)
Mam szczerą nadzieję że się spodoba :-)
F.

NARRATOR: Po południu, po pracy, 3 policjantki spotkały się w klubie, aby się odstresować. Wcześniej oczywiście wpadły do domów i się odpowiednio przygotowały...
Już od jakiegoś czasu, jak gdyby nigdy nic siedziały sobie w boksie i sącząc wino rozmawiały o wszystkim i o niczym.
-Wiecie że mogłam sprawdzić swoje umiejętności dzisiaj na służbie..?!- zagadnęła je w pewnym momencie Zuza. Blondynka od jakiegoś czasu uczęszcza na zajęcia z kick boxingu i robi postępy w zatrważającym tempie.
-Serio?! Jak?!- zaciekawiły się obie, z szerokimi uśmiechami.
-Musieliśmy dzisiaj z Wojtkiem postawić na prowokację...- zaczęła opowiadać z szerokim uśmiechem na twarzy.

PARĘ GODZIN WCZEŚNIEJ
MIEJSCE PROWOKACJI PATROLU 8
-Zuza, słyszysz mnie?!- spytał w słuchawce Wojtek.
-Jasno i wyraźnie sierżancie!- zażartowała z uśmiechem, powoli idąc do wejścia.
-Uważaj tam na siebie...- odpowiedział tylko, i Kowal znikła w "studiu fotograficznym. Miała na sobie granatowego crop-topa, do tego rozpiętą koszulę w biało-granatową kratę zawiązaną na pasie i jeansowe krótkie spodenki, oraz czarne koturny, a włosy rozpuszczone. Mimo takiego "zwykłego" stroju, wyglądała pięknie...
-Dzień dobry panowie... Chciałabym na szybko cyknąć parę fotek, potrzebuję do CV...- uśmiechnęła się uroczo do kamerzysty.
-A może najpierw zdradzisz nam swoje imię ślicznotko?!
-Alina...- uścisnęła obu ręce.
-Ja jestem Bartek, a to Tomek. Z wielką chęcią machniemy ci te fotki, tylko na co ci one?!- odezwał się kamerzysta.
-Mówiłam już. Potrzebuję do CV...- wyjaśniła, chwilę pogadali po czym zaczęła się sesja... Wszystko na pierwszy rzut oka wyglądało normalnie, ale potem...
Nagle do Zuzy podszedł "oświetleniowiec" i zaczął jej "poprawiać" strój, zapewniając że tak będzie wyglądała "o wiele lepiej!". Zuza pozwoliła mu na to, gdyż potrzebowali dowodów na nich, a tak podkładali się sami...
Niby wszystko do zdzierżenia, ale ni stąd, ni zowąd podszedł do niej "Bartek" przebrany i w ogóle, aby do zdjęć pasować. Niby nic, tylko położył rękę na tali, ale potem zjechał nią trochę niżej...
-Weź tą łapę po proszę...!- syknęła przez zęby Zuzka, na co gość jak gdyby nigdy nic ścisnął jej pośladek, na którym trzymał tą rękę. Tego było dla Kowal za dużo...
-Mam dość!- powiedziała głośno, tak aby Wojtek ją usłyszał i złapała gościa za rękę, wykręcając ją boleśnie, po czym wystarczyło parę uderzeń i już jęczał w bólu na ziemi. Niestety było jeszcze kilku następnych, którzy chcieli ją "uspokoić"... No cóż, nie skończyło się to dla nich zbyt dobrze gdyż Zuza miała za sobą trochę umiejętności, ogromną wyobraźnię i spore przygotowanie kondycyjne... Gdy do środka wszedł Wojtek z AT, dwóch już leżało na ziemi, a trzeci lada moment miał do nich dołączyć... Za to Zuza nie miała ani cienia zadyszki...

TERAZ
-I tak się to mniej więcej skończyło...- zakończyła opowieść, zadowolona z siebie Kowal.
-No, no, Zuzka!... Powiem ci że chyba zacznę się ciebie bać!- zaśmiała się Natalia.
-Gratulacje- pochwaliła Joanna i dodała -A jak z tym gościem?!- spytała rozbawiona.
-A tak że w szpitalu musieli mu nastawić bark i opatrzeć nadgarstek...- odparła jej na to niewinnie Zuza -No a reszta ma DUUŻO siniaków...!- gdy to powiedziała, całą trójką zaczęły się śmiać, co trwało dość dłuższą chwilę...
-Widać że nie tylko ja miałam dzisiaj starcie z napastliwymi i napalonymi mężczyznami...- skomentowała Mróz, gdy już się uspokoiły.
-Serio!? Co tym razem?!- spytała przyjaciółkę Asia.
-Byłam na krótkim treningu thai boxingu i... Powiedźmy tyle, że mimo potu lejącego się strumieniami, facetów nadal pociąga laska w sportowym staniku i krótkich szortach...- powiedziała na odczepne, a w jej oczach paliły się wesołe ogniki.
-No dalej, opowiedz więcej!- nalegała Zuza- Ja opowiedziałam!
-Właśnie! Nie daj się prosić!- poparła ją Asia.
-No dobra!- skapitulowała Natalia i z znaczącym pół uśmiechem zaczęła opowiadać.

PRZED SŁUŻBĄ
KLUB BOKSERSKI "THAI"
NATALIA POW. Ćwiczę sobie spokojnie, z workiem, czekając na Maćka (trener). Czas bardzo szybko mija i zanim się obejrzałam przyszedł i zaciągnął mnie na matę.
-Widzę że już się rozgrzałaś!- zażartował, wskazując na moją z lekka rozwichrzoną fryzurę.
-Nic mi nie mów! Muszę się odstresować!- odparłam, prawie na niego warcząc, mimo iż sobie wcale na to nie zasłużył.
-W robocie problem?!
-Nie. Z Góralem ok... To problem rodzinny!- odparłam, zaczynając zadawać ciosy.
-Matylda?!- domyślił się.
-Aż tak często na nią narzekam, że już wiesz?!- na wpół się zdziwiłam, na wpół zażartowałam, nie przestając atakować, raz pięścią, raz kopniakiem.
-Po prostu umiem słuchać- odparł, wzruszył ramionami i nic więcej już żadne z nas nie powiedziało, liczył się tylko trening i wypływający ze mnie pot. Po dobrych 4 powtórzeniach znów się odezwał:
-Weź łyka wody. Widzę cię na macie za 5 minut!- odparł i odszedł do dyżurki również się napić, a ja zrobiłam dokładnie tak jak powiedział. Cały czas czułam na sobie spojrzenia gości dookoła mnie. Niektórzy starali się jeszcze jako, tako ukrywać że się gapią, a inni po prostu lampili się bezwstydnie. Zdążyłam już się do tego przyzwyczaić szczerze mówiąc. Szczególnie że ćwiczę w krótkich szortach i sportowym staniku... To nie tak że schlebia mi że się gapią, o nie! Ale to też nie jest tak że wstydzę się mojego ciała, bo jest mi dobrze jak wyglądam i czuję się wspaniale we własnej skórze. Tyle że mogliby się przestać lampić...

Po umówionej "piątce" wróciłam na matę, podobnie jak Maciek i wróciliśmy do treningu. Podczas uderzeń też trochę spuściłam z siebie złość i wszystkie inne negatywne emocje jakie w sobie zwyczajnie kumulowałam. Uderzałam rękoma i nogami. Mimo mojej małej "furii" wszystko wychodziło mi bardzo dobrze technicznie, co trochę poprawiało mi humor... Jednakże tylko odrobinę... A w dodatku ci faceci... Cały czas czułam na sobie ich wzrok... A siła tego spojrzenia wskazywała tylko na jedno... Po prostu chcieli się zabawić i tyle, a ich problem był taki, że ja nie zamierzałam z nimi spędzić ani minuty mojego czasu...

Po męczącym, ale satysfakcjonującym treningu, który, co jest trochę absurdalne, naładował mnie energią na dzisiejszą służbę, pożegnałam się z Maćkiem i udałam do szatni. Tam wzięłam szybki prysznic, aby zmyć z siebie pot treningu i się przebrałam. Jednakże pod moją szafką, czekała na mnie niezbyt miła niespodzianka... Mianowicie panowie z sali w jakiś sposób się tam dostali i na mnie czekali. Od razu poczułam jak gotuje się we mnie irytacja...
-Hej, ślicznotko...- zagadnął mnie jeden z nich. Po prostu go zignorowałam i wyminęłam. Nie chciałam wdawać się z nimi w żadną interakcję...
-Nie uciekaj mała! Możemy się nieźle zabawić...!- zatrzymał mnie drugi, łapiąc za łokieć. Przesłałam mu ostre spojrzenie.
-Nie mam na to czasu- odpowiedziałam krótko, wyrwałam rękę i podeszłam do szafki. W tym samym momencie poczułam jak któryś z nich staje za mną i łapiąc mnie za biodra, zaczyna składać drobne pocałunki na moim, jeszcze odsłoniętym karku. Od razu przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia, a moment potem się odwróciłam do niego twarzą, gwałtownie strzepnęłam z siebie jego łapy i stanowczym kopniakiem posłałam go na przeciwległe szafki z jękiem bólu.
-Nie jestem zainteresowana waszym towarzystwem, także spadać stąd!- rozkazałam ostro, wskazując na drzwi palcem, po czym wróciłam do pakowania. Krótko później poczułam dotyk na prawym ramieniu.
-Jeśli nie chcesz skończyć na szafkach, jak kolega, to radziłabym ci, abyś mnie puścił...- wręcz wysyczałam, gdyż cierpliwość mi się na nich kończyła...
-Ostra i niebezpieczna, lubię takie...- skomentował z obleśnym tonem, a jego mina pokazywała dokładnie to samo.
-A ja nie lubię obleśnych i nachalnych idiotów, którzy są głusi na to co się do nich mówi!- zripostowałam, odwracając się i kładąc ręce na biodrach -Wyjdźcie. JUŻ!!- prawie krzyknęłam, a emocje, których się pozbyłam podczas treningu znów zaczęły się we mnie gotować...
Jednakże goście nadal mnie nie słuchali...
-Rozkazująca, a do tego turbo seksowna...- rozmarzył się jeden z nich -Kobieta cud! Wręcz wyjęta z moich marzeń!- na co ja całą siłą woli zdusiłam w sobie chęć wymiotów.
-Wypierdalać z tej szatni, ale to już!! Bo wezwę patrol i was zamkną za atak na funkcjonariusza!?- pogroziłam im.
-Zakuję w kajdanki to ja ciebie, kotku!- odparł na to ten, którego posłałam na ścianę.
-Jedno spotkanie z szafkami nie wystarczyło?! Mało ci?!- naprawdę miałam ochotę walnąć tych idiotów i to turbo porządnie... A sytuacja nadarzyła się idealnie, gdyż znów mnie "zaatakowali"... Próbowali unieruchomić mi ręce i to wykorzystać... Lecz ja to doskonale przewidziałam i przeciwnie, użyłam ich ataku na mnie jako przewagi i moje uderzenia miały 2x większą siłę. Nie skupiałam się za bardzo na tym czy później będą się zwijać z bólu, liczyło się abym się od nich uwolniła... Celem były szyja, brzuch, pas poniżej i kolana, aby zwalić ich z nóg. Jednego na luzie przerzuciłam sobie przez bark na ziemię i wykręciłam mu boleśnie rękę, a następny dostał mocnego kopa w splot słoneczny z buta na szpilce... Zdecydowanie nie chciałam być teraz na ich miejscu... Nie dość że będzie ich wszystko boleć, to jeszcze ego i duma umarły, gdyż kobieta skopała im tyłki... Do tego lżejsza i drobniejsza kobieta...
Ledwo unieszkodliwiłam całą trójkę, od razu złapałam wszystkie moje rzeczy z wciąż otwartej szafki i stamtąd wyszłam z trzaskiem drzwi, zostawiając trójkę mężczyzn na ziemi... Z uśmiechem pożegnałam się z recepcjonistką i opuściłam klub. Na parkingu wsiadłam do samochodu i krótko później odjechałam. Po drodze jeszcze napisałam do Maćka o całym "szatniowym" zdarzeniu w dużym skrócie, aby się nie dziwił, jak przyjdzie do niego ze skargą jakaś kobieta, że "trójka mężczyzn leży na ziemi w damskiej szatni i jęczy z bólu, a ona nie może się w spokoju przebrać"...
Na komendzie przebrałam się w mundur, poprawiłam kitkę i jeszcze przed odprawą opowiedziałam całe zajście Miłoszowi, który podzielał moją irytację ich zachowaniem... Ale na rozkminy czasu nie było, gdyż czekała nas robota...

TERAZ
-Więc widzicie, opłaciło się wylewanie z siebie 7 potów...!- skomentowała kończąc opowieść.
-No faktycznie!- przytaknęła jej Joanna i całą trójką wybuchły śmiechem. Kobiety śmiały się dobrą chwilę, a potem wróciły do spokojnej rozmowy, popijając procentowe napoje... Atmosfera była naprawdę fajna i dziewczyny super się czuły w swoim towarzystwie. Czas mijał dość szybko, ale ona zbyt dobrze się bawiły, aby to zauważyć...
-Dobra! Dość tego gadania!- zaśmiała się w pewnym momencie Natalia -Chodźmy tańczyć!- powiedziała wstając z krzesła.
-Jestem za!- odpowiedziały Zuzka z Asią chórem, również wstając. Skoro decyzja została podjęta, to dziewczyny całą trójką udały się na parkiet. Dobre parę (NAŚCIE) piosenek przetańczyły z uśmiechami, świetnie się bawiąc i trochę wygłupiając.
-Idę na chwilę do kibla!- krzyknęła w pewnym momencie Zuza, chcąc przekrzyczeć dudniącą wokoło muzykę.
-Ok!- odkrzyknęła jej Asia i Kowal znikła w tłumie, za to Mróz i Zatońska nadal bawiły się do muzyki.
-Zaraz wracam!- powiedziała w pewnym momencie Natalia. Asia skinęła jej głową i również Mróz się ulotniła. Joanna bawiła się moment sama, po czym poczuła w bliskiej odległości od siebie czyjąś obecność. Początkowo to zignorowała, zrzucając to na garb tłumu ludzi na parkiecie. Jednakże wrażenie to nie mijało, a w trakcie następnej piosenki poczuła jak ktoś ją szturchnął w biodro. Z trudnością i tym razem to zignorowała. Moment potem poczuła czyjąś klatkę piersiową za swoimi plecami, a dłonie na biodrach. Zamarła w miejscu, czując to.
-Zrelaksuj się mała...- usłyszała głośny szept, tuż przy uchu, jednocześnie czując jak jedna z rąk mężczyzny wsuwa się pod kant sukienki i powoli przesuwa w stronę biodra, po udzie. To było dla Zatońskiej jak kubeł zimnej wody. Otrzeźwiała momentalnie, zgięła rękę i zasadziła mężczyźnie z łokcia w brzuch, jednocześnie łapiąc go za rękę, wykręcając ją boleśnie i odwracając się w jego stronę. Jeden rzut oka jej wystarczył, aby określiła że nie był nawet bliski jej typu mężczyzny... Niski, chuderlawy, blondyn z zarostem. Facet zamarł, zaskoczony jej nagłym ruchem. Asia to wykorzystała, wykręciła mu na maxa tą rękę, kopniakiem pod kolana pozbawiła balansu, po czym kolejnym, zdecydowanym kopniakiem posłała na ziemię i okropnym bólem w najczulszym dla niego miejscu.
W tej samej chwili wróciły Zuza z Natalią. Nikt inny nie zainteresował się sytuacją, nawet ludzie na parkiecie.
-Aśka?! Co się stało?!- spytała Kowal, patrząc to na przyjaciółkę, to na mężczyznę, gdy znalazły się przy niej razem z Natalią.
-Dobierał się do mnie...- wzruszyła ramionami w odpowiedzi i dodała -Muszę się napić...- westchnęła ciężko.
-Idziemy wszystkie- zdecydowała Natalia i tak właśnie zrobiły, po drodze biorąc od zaprzyjaźnionego barmana nowe wino i kieliszki. W końcu nie wiadomo czy nikt im czegoś nie dosypał...?! Zadowolone usiadły ponownie na swoich miejscach.
-Jak to się w ogóle stało?!- spytała Asię Zuza, nadal myśląc o znokautowanym mężczyźnie na parkiecie.
-Chwilę po twoim wyjściu do toalety, Natalia wróciła na moment tutaj... Przez chwilę tańczyłam sama, a potem napatoczył się ten mężczyzna...- zaczęła i pokrótce opowiedziała im całą historię.
-Dobrze że Szymon tego nie widział!- skomentowała Natalia, gdy przyjaciółka skończyła.
-Bo by jeszcze go zabił!- poparła ją Zuza i wszystkie się zaśmiały.
-To akurat prawda!- przyznała im rację Asia, z uśmiechem myśląc o swoim chłopaku, a za razem partnerze w pracy. Gdy głupawka po paru minutach opadła, pochłonęła je szczera rozmowa na absolutnie WSZYSTKIE tematy, połączona z piciem wina.
Wypiły już 1/3 drugiej butelki (pierwszą wypiły do połowy) odezwała się Natalia:
-Chyba nam pobyt tutaj już wystarczy...- skomentowała odkładając kieliszek na stół.
-Chyba tak...- Asia i Zuza przyznały jej rację i całą trójką zebrały swoje rzeczy, zapłaciły za wino u barmana i opuściły klub.
-Coś mi się wydaje że chyba musimy sobie robić częściej takie wypady!?- zaśmiała się Asia, gdy wyszły na chodnik.
-Oj, musimy!- zgodziła się z nią Natalia.
-Nie ma innej możliwości!- dodała od siebie Zuza i roześmiane rozeszły się do swoich domów, aby tam zmyć z siebie wszystko i po przebraniu się w piżamy, bardzo szybko zasnąć z uśmiechem na ustach.
KONIEC.

I jak się podobało?
Ja szczerze mówiąc fajnie się bawiłam pisząc tego Shota i mam nadzieję że wam też się podobał...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro