37. Milia x Zielińscy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NARRATOR: Wszystko to się dzieje ponad pół roku po ślubie Zielińskich. Para jest bardzo szczęśliwa, mimo tej drobnej frustracji związanej z niemożnością zajścia w ciążę. Poza tym ich życie prywatne jest bajką... Asia jeździ na patrole z Leną, Szymon z Góralem, a Natalia z Wojtkiem.

Pewnego dnia, wszystkie 3 duety mają służbę w tym samym czasie. Dzień mija normalnie, jak każdy inny. W pewnym momencie jednak, patrol 007, czyli Góral i Szymon, dostał wezwanie do bloku na Krzykach, do kradzieży. Od razu się tam udali, zupełnie nie wiedząc KTO jest zgłaszającym, ani w jaką kabałę właśnie wpakował ich dyżurny...
******************

Po zaparkowaniu radiowozu wysiedli i udali się do odpowiedniej klatki, a tam na właściwe piętro. Gdy stanęli pod drzwiami, partnerzy wymienili się spojrzeniami, po czym Szymon zapukał drewno przed nimi.  
-Proszę otworzyć, policja!!- krzyknął Bachleda. Moment potem drzwi stanęły otworem, a zgłaszającym okazał się nie kto inny jak DAWID MARCZAK, znany niektórym jako MOP i niedoszły mąż Joanny Zielińskiej! Szymona wmurowało w ziemię, ale na całe szczęście miał przy sobie Miłosza, więc to Bachleda przejął całą sprawę, do czasu aż Zieliński nie ochłonął...
-Nareszcie jesteście! Właźcie do środka! Ktoś mnie okradł!- powiedział Marczak, wpuszczając partnerów do swojego mieszkania.
-Aspirant sztabowy Bachleda, Młodszy aspirant... 
-Zieliński, tak wiem!- przerwał mu nerwowo Dawid. Szymon z Miłoszem wymienili zdezorientowane spojrzenia.
-Poproszę od pana dowód, wtedy będziemy mogli założyć sprawę...- powiedział spokojnie Góral, jakby ignorując nerwowość Marczaka.
-Po co?! Przecież dokładnie znacie moje dane?!- poirytował się.
-Potrzebujemy też dane z dowodu- odpowiedział mu spokojnie Szymon, starając się grać profesjonalnie, mimo szoku który nadal go trzymał.
-No dobra!- odpuścił i po chwili wrócił z dowodem, który "z łaską" podał Góralowi. Wtedy Miłosz spisał co miał, a Szymon wziął się za wstępne przesłuchanie. Jak się okazało znikł telefon, tablet, komputer i mikrofalówka, ale czy coś więcej to nie był pewien, gdyż nie zdołał jeszcze sprawdzić.
-Dobrze, pozwoli pan że rozejrzymy się po domu, aby sprawdzić czy złodziej nie zostawił jakiś śladów...- podsumował Miłosz.
-A sprawdzajcie sobie, proszę bardzo!- odpowiedział zirytowany Marczak, na co partnerzy się rozdzielili. Szymon sprawdzał salon i gabinet, a Miłosz sypialnię i kuchnię. Na początku nie znaleźli niczego, aż Góral nie wszedł do kuchni... Wtedy od razu ujrzał swego rodzaju "niespodziankę" na kuchence.
-SZYMON!?- zawołał partnera nerwowo, nie odwracając wzroku od kuchenki.
-No co tam?! Znalazłeś coś?!- spytał go na luzie Szymon, wchodząc do kuchni, ale jak ujrzał to co przyjaciel, od razu zamarł.  
-O kurwa...!- wyrwało się z ust Zielińskiego, gdy ujrzał bombę domowej roboty zrobioną z WSZYSTKICH 4 PALNIKÓW GAZOWYCH!!!
-Co robimy?!- spojrzał na Górala.
-Ty pójdziesz go zagadać, a ja zgłoszę wszystko Jackowi i wezwę saperów... Ten facet jest nienormalny...- powiedział Miłosz z ciśnieniem w głosie.
-Mi to mówisz...- brunet wypuścił głośno powietrze z płuc. Już w tamtym momencie czuł jak wzrósł mu poziom adrenaliny i krew uderzyła do głowy. Szymon nie wątpił że z jego partnerem dzieje się podobnie...
-I jak panowie?! Znaleźliście coś?!- krzyknął Dawid z salonu, z kpiącym tonem w głosie.
-Jeszcze szukamy! Proszę się uzbroić w cierpliwość!- odkrzyknął Góral i dodał do Szymona -Idź tam i go zagadaj, a ja pogadam z Jackiem!
-Dlaczego ja?! Przecież to ex Aśki!?- oburzył się brunet, aż na samą myśl o żonie czujący ciepło na sercu.
-Właśnie dlatego tam idź! Zagadasz go i może przy odrobinie szczęścia dowiesz się po jakiego czorta gość chce wysadzić cały budynek z samym sobą, nami i innymi mieszkańcami w środku!- syknął szatyn z ciśnieniem w głosie. Było wyraźnie widać że Miłoszowi też nie pasuje ta sytuacja...
-Dobra!- wywrócił oczami Szymon, poddając się i wyszedł z kuchni, aby się udać do salonu, podczas gdy Góral nerwowo złapał za radio:
-00, zgłoś dla siódemki!- powiedział nerwowo, słysząc przytłumioną, acz bardzo nerwową rozmowę w innym pokoju. Sytuacja była naprawdę patowa i nie zanosiło się aby miała się poprawiać...
-No co tam siedem?! Co z tą kradzieżą?!- spytał wesoło Jacek.
-Jaca, powiedz mi chłopie, po jakiego czorta żeś wysłał mnie i Szymona prosto do ex narzeczonego i na dodatek pechowo NIEDOSZŁEGO MĘŻA Aśki?!- palnął nerwowo.
-Co?! Jak to?!- Nowak był wyraźnie zdezorientowany.
-Tak to! Jacek słuchaj, potrzebujemy tutaj saperów na cito! Marczak stwierdził że zabawi się w pirotechnika i zrobił domową bombę z 4 palników na kuchence!
-O kurwa...!- skomentował zszokowany dyżurny, teraz już rozumiejąc powagę sytuacji.
-Właśnie- przytaknął Miłosz, nie odwracając wzroku od bomby i dodał -Gość jest naprawdę cięty na Szymona, więc chyba chce nas tu wszystkich wysadzić... Nie mamy zbyt dużo czasu, a jeszcze do tego ci ludzie w budynku... Wysyłaj nam wsparcie, na już!
-Jasne Góral, jasne!- potwierdził Nowak i na chwilę zamilkł, aby na innych falach nadać komunikaty i odpowiednie rozkazy -Już wszystko załatwione, czegoś jeszcze potrzebujecie, jak wygląda sytuacja?!
-Szymon z nim gada, kłócą się w salonie... Zieliński spróbuje wyciągnąć od niego powód tego całego ambarasu...
-Dobrze, dobrze... Może uda wam się przegadać go do zmiany decyzji...- powiedział Nowak z ciśnieniem w głosie, a do Bachledy właśnie przyszedł MMS, ukazujący że Marczak ma detonator w prawej dłoni. Zdjęcie zostało zrobione z ukrycia i było dość słabej jakości, wyraźnie robione w pośpiechu....
-Szymon właśnie dał mi znać, że Dawid ma detonator w dłoni...- powiedział grobowym tonem Jackowi.
-Nie jest dobrze...- westchnął Nowak.
-Nic mi nie mów Jacek, nic mi nie mów...- poparł go szatyn, kręcąc głową z dezaprobatą. Sytuacja była naprawdę zła... Góral nie wiedział jednak, że w emocjach, jakimś cudem, zmienił falę i wszystko, dosłownie każde słowo, usłyszał nie tylko siedzący w dyżurce komendy blondyn, ale i patrolujące ulicę niedaleko Asia z Leną!
-O cholera...!- powiedziała Lena, a Asia nic nie powiedziała, tylko zacisnęła szczękę, momentalnie bielejąc na twarzy i mając złe przeczucia, a do brązowych oczu napłynęły jej łzy.
-Asia, uspokój się! Będzie ok! Chłopaki wyjdą z tego cało!- próbowała pocieszyć partnerkę Kamińska.
-Jak mam się twoim zdaniem NIE DENERWOWAĆ kiedy tu chodzi nie tylko o niewinnych mieszkańców bloku, ale PRZEDE WSZYSTKIM MOJEGO MĘŻA i przyjaciela?!- prawie krzyknęła, bardzo nerwowo, po czym dodała -Jedź tam!!- rozkazała jej ostro.
Lena nie mogła odmówić Joannie. Widziała że przyjaciółka jest w tym momencie w bardzo silnych emocjach i nic do niej nie dociera, ale mimo to postanowiła jej posłuchać. A na komendzie wołania chłopaków o pomoc słyszy nie tylko Jacek, który od razu wysłał im na miejsce saperów, ale i akurat przechodzący obok dyżurki Natalia z Wojtkiem! Partnerzy nie musieli się długo zastanawiać, wzięli wszystko co potrzeba z pokoju i skończyli przerwę wcześniej niż planowali, czyniąc to co patrol piąty, czyli ruszają na miejsce. Jacek za to jest przerażony, ale stara się jak najbardziej pomóc chłopakom z miejsca komendy, od razu powiadamiając również komendant Jaskowską-Zielińską. Kobieta natychmiast zdecydowała że będzie kierować akcją z samego miejsca, i natychmiast tam się udała. Za to w środku robi się coraz bardziej gorąco...

...
-Dawid, co ty odpieprzasz?!- mówi do niego Szymon, trzymając ręce przed sobą, skierowane w jego stronę. Za wszelką cenę próbował go uspokoić, aby tamten nie zrobił niczego głupiego, bo mogło się to źle skończyć...
-Zabrałeś mi żonę...- powtórzył po raz kolejny Marczak z pijackim uśmiechem -Zabrałeś mi żonę...
-Ale ona cię NIE KOCHAŁA!! Niech to do ciebie w końcu dotrze!! Asia NIGDY cię nie kochała!!?- powiedział pewny siebie Szymon, mając przed oczami uśmiechniętą twarz ukochanej żony. 'Dobrze że jej tu nie ma...'- pomyślał, pierwszy raz od długich tygodni czując ulgę że jednak wnieśli o te zmiany partnerów u szefowej... Nie darowałby sobie gdyby ten wariat jej coś zrobił... Ale Zieliński nie ma pojęcia jak bardzo się myli...

W TYM SAMYM CZASIE
POD BLOKIEM
Asia z Leną zaparkowały pod klatką Marczaka z piskiem opon. Obie wybiegły z radiowozu jak oparzone. Zielińska cała się trzęsie z emocji, ale stara się to schować w sobie i skupić na tym co może zrobić, aby pomóc chłopakom...
-Trzeba wyprowadzić ludzi z bloku! Jak to wybuchnie...- spojrzała na partnerkę Kamińska. Jej słowa sprawiły że brunetka zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na nią poważnie.
-NIC. NIE. WYBUCHNIE, JASNE?!- Asia powiedziała to takim tonem, że aż sama Lena się jej przestraszyła. Z drugiej jednak strony blondynka podziwia koleżankę za tą wiarę jaką ma w sobie. Ona już dawno by się poddała i pozwoliła działać emocjom, gdyby była na jej miejscu... -Ale masz rację co do jednego, trzeba ewakuować ludzi...!- potwierdziła już spokojniej Zielińska.
-Ktoś potrzebuje pomocy?!- spytał znajomy głos, więc kobiety odwróciły się na pięcie. Od razu zauważyły drugi radiowóz niedaleko nich, jeszcze z błyszczącym kogutem i idących żwawym krokiem w ich kierunku Natalię z Wojtkiem.
-Natalia?! Wojtek?! Co wy tu robicie?!- spytała przyjaciół zdziwiona Asia, przytulając oboje przelotnie.
-Słyszeliśmy jak Jacek nerwowo mówi o wszystkim Komendant... Stwierdziliśmy że po prostu MUSIMY przyjechać!- wytłumaczyła zszokowanej Zielińskiej Mróz, naprędce.
-A Renata swoją drogą już tu jedzie, bo coś mówiła o tym że chce mieć rękę na pulsie...- dodał Wojtek, patrząc na przyjaciółkę.
-To dobrze...- Asi odrobinę ulżyło gdy usłyszała o decyzji teściowej, ale tylko odrobinę, gdyż nadal jej priorytetem i największym zmartwieniem był stan jej ukochanego męża i przyjaciela, zatrzaśniętych w jednym z mieszkań razem z wariatem...
-Mi też się miło gada, ale jak zaraz ten budynek wyleci w powietrze, to będzie więcej niż 3 ofiary!- przywróciła przyjaciół na ziemię zniecierpliwiona Lena.
-Nikt nie wyleci w powietrze!!- zaprzeczyły chórem Asia z Natalią, patrząc na blondynkę karcąco.
-Chodźmy, każdy niech weźmie na siebie jedną klatkę schodową, będzie szybciej!- podzieliła zadania Mróz.
-Jestem za!- zgodzili się z szatynką Asia z Wojtkiem, jednocześnie.
-No to dalej! Jak coś, jesteśmy na radiu!- przypieczętowała wszystko Lena, po czym policjanci rozbiegli się do różnych klatek, zaczynając nierówną walkę z czasem i pijanym pirotechnikiem-amatorem, która wydawała się z góry przegrana...

....
Nie minęło 20 minut, a pod blokiem roiło się od straży miejskiej i pożarnej, ratowników medycznych oraz gapiów i wyprowadzonych przez policjantów znajdujących się w środku mieszkańców budynku. Pod jedną z klatek, w sporej odległości, stała również 5 policjantów z komendy miejskiej, razem z szefową.
-Dlaczego tyle to trwa?!- denerwowała się niemiłosiernie Asia, bardzo mocno ściskając splecione dłonie. Cała trójka jej kolegów podziela ten strach, a jej stan psychiczny najbardziej pokrywa się z tym co w tym momencie odczuwa Natalia, mimo iż nikomu się do tego nie przyzna...
-Chodź Kochana, przytul się...- powiedziała Mróz i pociągnęła drżącą z nerwów Zielińską w uścisk, obejmując ją ramieniem.
-Ja się tak bardzo boję Natalia... Że on wysadzi to wszystko w cholerę...- szepnęła, nie odwracając wzroku od bloku pod którym stali. Szatynka zamarła na moment, słysząc jej słowa.
-To ty wiesz kto jest tym pijanym pirotechnikiem-amatorem?!- spytała ją, słabo kryjąc zdziwienie.
-Tak...- westchnęła ciężko młodsza z policjantek -Pamiętasz jeszcze mojego niedoszłego męża, a za razem licealną miłość, Dawida Marczaka, któremu uciekłam sprzed ołtarza dla Szymona?!- odpowiedziała jej, cała spięta -Zraniłam go i jak widać jeszcze się po tym nie pozbierał...- skomentowała gorzko.
-Ale dlaczego dopiero teraz?! Przecież to było ze 3 lata temu, jeśli nie więcej!?- chciał wiedzieć Wojtek, przysłuchujący się całej rozmowie w milczeniu.
-A pamiętasz powiedzenie że zemsta najlepiej smakuje na chłodno, Młody?!- odpowiedziała mu kwaśno Natalia, głaszcząc Zielińską po ramieniu -Będzie dobrze Asia! MUSI....!- zapewniła zarówno ją, jak i samą siebie, również patrząc na budynek i licząc w duchu na to że ma rację...

TYMCZASEM
W MIESZKANIU DAWIDA
Szymon stoi po jednej stronie salonu, Marczak po drugiej. Ten drugi z nich wypił zdecydowanie za dużo, więc nic do niego nie dociera, a i słowa wypływają z niego jak rzeka...
-Dawid, dlaczego?!- spytał po raz kolejny Szymon, licząc że tym razem dostanie konstruktywną odpowiedź i na dodatek da partnerowi i innym czas na tyle, aby zdołali ich wyciągnąć z tej kabały...
-Zabrałeś mi żonę...
-To już wiem, ale dlaczego teraz!? Przecież minęły już ze 3 lata!?- nadal nie rozumiał Zieliński. Marczak może i był pijany, ale pewnie stał na nogach i był dość komunikatywny, jak na ilość alkoholu którą wypił...
-Kochałem ją... Nadal kocham.... A ty mi ją zabrałeś! Po co przylazłeś do tego jebanego kościoła, co!? Po co mąciłeś jej w głowie!? Gdyby nie ty, już dawno bylibyśmy szczęśliwą rodziną! Może nawet mielibyśmy dzieci!!- zaczął się uzewnętrzniać Marczak, coraz mocniej ściskając detonator.
-Asia cię nie kochała...!! Kocha mnie tak samo mocno jak ja ją! Nie bylibyście szczęśliwi, zrozum to!
-Zabrałeś mi ją...!- stał przy swoim Dawid i NIC do niego nie docierało...
-Chcesz mieć na sumieniu tych wszystkich ludzi!? Jesteśmy w bloku!! Odpalając to gówno odbierzesz życie nie tylko sobie, Szymonowi i mnie, ale też niewinnych ludzi! Zastanów się czy chcesz mieć tyle krwi na rękach!- wtrącił się Góral, wchodząc do pomieszczenia. Szatyn wymienił z partnerem tylko porozumiewawcze spojrzenia, nie mówiąc nic. Podczas gdy Zieliński zagadywał pijanego wariata, Góral zdołał powiadomić Jacka, wezwać wsparcie i saperów i mało tego! OTWORZYŁ IM DRZWI DO MIESZKANIA!
-Mają problem! Ja tu cierpię z miłości i się zemszczę! Nie ważne czy w tej chwili są jacyś ludzie w tym bloku!!- odpowiedział mu krzykiem Dawid i dodał -Nie wtrącaj się! Z tym idiotą rozmawiam!- machnął detonatorem w stronę bruneta.
-Mój partner ma rację! Będziesz miał tych wszystkich ludzi na sumieniu! Mężczyzn... Kobiety.... DZIECI...!- podjął wątek Szymon, w myślach przepraszając Asię za wszystko i żałując że nie może jej powiedzieć teraz jak bardzo ją kocha, patrząc jej głęboko w te piękne brązowe tęczówki, które zawsze są dla niego jak otwarta księga...
-Nie obchodzi mnie to! I tak się zemszczę!
-Dlaczego my!?- spróbował go podejść inaczej Góral, mając nadzieję że saperzy już się zabrali do pracy nad tą puszką Pandory w kuchni...
-ten tu idiota zabrał mi miłość życia!- wyjaśnił, ponownie wskazując na Szymona -Odebrał mi Asię!!
-Ok, rozumiem! Ale takie akcje nie sprawią że Joasia odejdzie od niego i do ciebie wróci! Znam ją już trochę i wiem na pewno że czegoś takiego NIE ZROBI! BA! To co robisz właśnie wykreśla cię z jej życia na amen i nie będziesz mógł liczyć nawet na jej przyjaźń! Pomyśl tylko! Tego właśnie chcesz?! Aby do końca życia cię szczerze nienawidziła i była zrozpaczona utartą męża?!
-Ze mną byłaby 1000x bardziej szczęśliwsza, a nie z tym psem!- stał przy swoim "loczek" -Zabrał mi ją...- zająknął się -Zabrał mi ją, więc skoro JA nie mogę z nią być, to ŻADEN z nas nie będzie!- wygęgał się wreszcie Marczak, a prawda zmroziła policjantów. Ten facet był szalony...!
-Miłosz, jak sytuacja!?- w tej samej chwili odezwał się opanowany głos Renaty w krótkofalówce. Partnerzy rzucili sobie szybkie spojrzenie, a potem wrócili wzrokiem do Dawida. Zupełnie nie wiedzieli jak ten zareaguje...?!
-Góral, tu komendant! Melduj, jak wasza sytuacja!- nie ustępowała, a Marczak skinął im głową na tak. Pokazał w ten sposób chłopakom że mają ostatnią szansę na skontaktowanie się ze światem zewnętrznym przed zbliżającą się wielkimi krokami rychłą śmiercią... Obu panom waliło wtedy serce, ale starali się tego nie pokazywać. Ostatnie czego potrzebowali to to, aby emocje przejęły kontrolę nad rozumem... Wtedy, to już z pewnością mogli żegnać się z życiem...!
-Jest na razie stabilnie...- odpowiedział niepewnie Miłosz, cały czas patrząc na Dawida.
-Skoro to ja jestem wszystkiemu winien, to puść mojego partnera! Zginiemy tylko ty i ja!- powiedział w tej samej chwili Szymon, podejmując ryzykowną decyzję -Zajmij się Asią, ok... Niech nie płacze po mnie i będzie szczęśliwa...- dodał, zwracając się do partnera -Może w końcu uda jej się dostać ten wymarzony awans...
-Obiecuję...- uspokoił go Góral.
-Żaden z was stąd nie wyjdzie! Wypierdolę to wszystko w powietrze razem z nami w środku!- przerwał im Dawid, a traf chciał że Bachleda miał wtedy włączony mikrofon w radiu, więc wszyscy na dworze to usłyszeli.
-Boże...- jęknęła Asia, teraz już płacząc, wtuliwszy się bardziej w Natalię. Mróz też nie ukrywała łez i nie była jedyna... Wszystkim dookoła udzieliły się emocje i czekali z zapartym tchem, co się wydarzy dalej...
-Słyszeli cię... Wszyscy którzy próbują nam pomóc właśnie cię usłyszeli.... Wiedzą co chcesz zrobić... Poddaj się, a może powalczymy w sądzie o mniejszy wyrok...- chciał przekonać Marczaka Miłosz.
-Wyrok?! Jaki wyrok, skoro żaden z nas nie dożyje jutra!? Nie rozśmieszaj mnie człowieku!- Dawid z chwili na chwilę miał coraz mniej cierpliwości do chłopaków...
-Dobra! Koniec tych pogaduszek! Macie ostatnie słowo! Pożegnajcie się z tym światem, bo zaraz nacisnę ten jebany guzik i będzie po wszystkim!- wrzasnął Dawid. Szymon z Góralem byli bezradni i zdani na pracę i wiedzę saperów, dzielnie walczących z tą bombą i czasem w kuchni. No i na bezwzględny los....
-To ja zacznę...- powiedział lekko drżącym głosem Miłosz, po czym ponownie nacisnął guzik krótkofalówki -Moi drodzy... Wszyscy którzy mnie teraz słyszą...- zawahał się na moment -Chciałem wam podziękować za ogrom pracy jaki wspólnie zrobiliśmy każdego dnia.... Za to że przyjęliście mnie tu, we Wrocławiu, jak do rodziny i sprawiliście że nigdy nie czułem się samotny.... Że daliście mi drugi dom...- spojrzał na Szymona -Dzięki partnerze, za ostatnie miesiące wspólnej pracy... Super mi się z tobą współpracowało i wiele się od ciebie nauczyłem... Mam nadzieję że ja też pokazałem coś nowego tobie, mimo że o tym nie wiem...- uśmiechnęli się do siebie słabo -Przeproście za wszystko moją rodzinę i uściskajcie ich ode mnie... Niestety chyba nie będzie mi dane się z nimi ponownie zobaczyć....- ostatnie zdanie wypowiedział nad wyraz gorzko -I Natalia... Chciałem ci powiedzieć że... Że lepszej partnerki nigdy nie miałem... Jesteś super silna i mądra babka!- zaśmiał się, lekko nerwowo -Chciałem ci też powiedzieć coś innego, na co nigdy nie miałem odwagi... Nie miałem odwagi spojrzeć ci w oczy i powiedzieć ci tego prosto w twarz i teraz żałuję, gdyż już nigdy tego nie zrobię...- znów się zawahał -Kocham cię... Jesteś naprawdę wyjątkowa...- powiedział zamykając oczy i wzdychając. Nie wiedział jednak że Natalia w tamtej chwili uczyniła dokładnie to samo, cała drżąc i połykając słone łzy -To chyba tyle...- podjął wątek -Żegnajcie... Macie uściski od aspiranta sztabowego Bachledy, zwanego Góralem....- zakończył, z pozoru stojąc pewnie na nogach, ale wewnętrznie cały się trząsł. Nie chciał jeszcze umierać, bał się tego i wiedział w duchu że to jeszcze nie jego czas...
Gdy Natalia to usłyszała, myślała że się PRZESŁYSZAŁA! Nie dowierzała że Miłosz, jej Góral, cały ten czas odwzajemniał jej uczucia! Te których się tak cholernie bała...! Oh, jakby tylko można było cofnąć czas....?!
Lena z Wojtkiem i komendant nic nie mówili, no może nie na początku...
-Świetnie się i nam z tobą pracowało Miłosz... Będziemy za tobą tęsknić...- powiedziała Renata, opanowanym głosem, lecz po jej policzkach również spływały rzeki łez. I nie tylko im! Gdyż wszyscy co znali Szymona i Górala, przysłuchiwali się tej wymianie zdań, również płacząc. Zapałowie, Zuzka Kowal, Julek z Adamem, Jacek i Ala, która akurat odwiedziła męża w pracy... Wszyscy płakali z bezsilności...
Jednakże gdy miał mówić Szymon, żona go ubiegła, ocierając z policzków płynące łzy i patrząc idealnie w okna mieszkania swojego ex:
-Dawid, tu Asia...- zaczęła, drżącym głosem -Dlaczego to robisz?! Dlaczego chcesz wysadzić tą bombę i się zabić!? Przecież masz jeszcze całe życie przed sobą!?- chciała go przekonać do zmiany decyzji. MUSIAŁA go przekonać! Nigdy nie wybaczyłaby sobie tego, gdyby nie spróbowała WSZYSTKIEGO, aby odmienić bieg całej tej chorej sytuacji....!
-Asia...- wyraźnie się zająknął na jej imię -Przykro mi, ale zdania nie zmienię! Straciłem ciebie, więc nie mam po co żyć! Próbowałem, uwierz mi, ale nie potrafię! A skoro ja nie mogę z tobą być, to on też nie będzie!- było oczywiste że mówił o Szymonie, a to z jaką pewnością i powagą to powiedział zmroziło wszystkich. Tak jak wcześniej mieli nadzieję że uda się chłopakom go jakoś przegadać i przekonać do zmiany decyzji, tak teraz byli pewni że na nic się to zda... Strona dyplomatyczna w tej farsie była już dawno przegrana... Teraz pomóc mogli tylko saperzy i ich umiejętności...
-Dawid, błagam cię! To nie jest wyjście!- mówiła płacząc i ściskając krótkofalówkę drżącą ręką -Wiem że cię zraniłam i przepraszam! Nigdy nie chciałam cię zranić, uwierz mi! Jesteś mądrym, przystojnym i naprawdę świetnym facetem! Jeszcze zaznasz szczęścia u boku kobiety która odda ci wszystko co posiada, z sercem i myślami na przedzie, obiecuję! Przyznaję się bez bicia, nie wyszło nam gdyż zwyczajnie nie byłam ciebie warta... Będzie dobrze, tylko musisz się teraz poddać! Inaczej wszystko będzie skończone!- mimowolnie wyplątała się z ramion Natalii, a desperacja i prawda w jej głosie, oraz płynące po policzkach rzeki łez ujęły wszystkich. Nawet najtwardsi strażacy płakali...
-Wszystko się skończyło z chwilą gdy wybiegłaś za tym patałachem z kościoła...! Przepraszam cię Asiu i wiedz że ZAWSZE, ale to ZAWSZE będę cię kochał!- odpowiedział, stojąc przy swoim tak, jakby w ogóle nie usłyszał jej słów i dodał -Lepiej pożegnaj się z mężem, gdyż nigdy więcej go nie zobaczysz...!- gorycz i chłód w jego głosie sprawiła, że wszyscy się wzdrygnęli, a Zielińska dławiła własnymi słonymi łzami.
-Szymon...?! / Asia...?!- wahanie i ból w głosach obojga łamały serca wszystkim. Nawet tym co nie znali ich kompletnie. Nikt nie był w stanie nic powiedzieć, tak bardzo ich przygniotła ta cała sytuacja...
-Kochanie, przepraszam...- powiedział Szymon, łamiącym się głosem.
-To ja cię przepraszam! Gdyby nie mój błąd te lata temu, nic by się teraz nie działo!- zaprotestowała od razu, łamiącym się głosem. Zieliński bez problemu usłyszał w jakim stanie jest w tym momencie jego żona i zabolało go to dwa razy bardziej...
-Nie płacz...- poprosił załamany -Wiesz dobrze jak to na mnie działa...?!
-Wiem...- przełknęła parę łez, ale nie była w stanie nic powiedzieć.
-Chcę abyś wiedziała, że zawsze będę cię kochał, nie ważne czy tu, na ziemi, czy tam, gdziekolwiek trafię po tym jak ten tuman wysadzi ten budynek w cholerę...!- wyznał jej szczerze.
-Szymon, nie mów tak...!- błagała go -Nie rób mi tego!!
-Tak naprawdę pokochałem cię już pierwszego dnia naszego patrolu... Najpierw ujął mnie twój szczery uśmiech, zaraz potem trochę psotny, ale nad wyraz wyjątkowy charakterek... A następnie ta twoja energiczność, jakbyś 10 kaw wypiła na raz!- oboje się gorzko zaśmiali na jego słowa -Pokochałem cię całą, mimo iż nie do końca jeszcze wtedy znałem... Jesteś moim aniołem Skarbie...- powiedział poważnie, a Asia na moment oparła radio o czoło.
-To w takim razie posłuchaj tego twojego anioła i nie giń mi tam!- rozkazała wojowniczo, mimo iż wiedziała że to nie od niego to wszystko zależy -Masz mi stamtąd wyjść żywy, rozumiesz!? Masz dla kogo żyć!- uśmiechnęła się pod nosem przez łzy. Planowała mu o tym powiedzieć w zupełnie innych okolicznościach, ale los znów z nich zakpił i musiała zmienić plany...
-Wiesz że to nie ode mnie zależy! Jakbym miał tu coś do powiedzenia, to już dawno bym był z tobą w domu!- powiedział szczerze i dodał -Kocham cię Kochanie...!- rzekł z uczuciem.
-Ja ciebie też! I dlatego cię potrzebuję! Nasze dziecko musi mieć ojca, słyszysz!? BIOLOGICZNEGO OJCA!!- wręcz krzyknęła do tej krótkofalówki, cała drżąc i dławiąc się łzami. Nie była w stanie nawet próbować sobie wyobrazić jak miałoby wyglądać jej życie bez niego. ICH życie bez niego.... A po drugiej stronie zapadła cisza -Za parę miesięcy będziesz ojcem, słyszysz!? Udało nam się!- powiedziała poważnie, chcąc w ten sposób wyciągnąć od niego odpowiedź. Chciała znów usłyszeć jego głos, może trochę zniekształcony przez radio, ale jednak...
-Kocham was Skarbie... Nie ważne co się stanie!- odpowiedział na to Szymon, odzyskawszy władzę we własnym ciele. Asia słyszała w głosie męża wielkie szczęście, ale też smutek. Trochę tak jakby już przygotowywał się mentalnie na opuszczenie tego świata... 'Nie ma mojej warcie!'- prychnęła w myślach Zielińska -'Jeszcze nie wiem jak, ale wyciągnę go z tego!'- pomyślała wojowniczo, ale i z powagą.
-Szymon...- jęknęła, mimowolnie obejmując lewą rękę brzuch. Gdy się obejrzała do tyłu na przyjaciół, mimo łez widziała na ich twarzach szczerze uśmiechy. Cieszyli się...
-Jesteś najcudowniejszą kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem Asia...- podjął wątek Szymon, ledwo mogąc mówić, tak mu się trząsł głos -Jesteś...- zająknął się -Jesteście moim największymi skarbami....
-Nie żegnaj się ze mną, słyszysz!? To ty będziesz uczył naszego brzdąca chodzić, a potem jeździć na rowerze, nie ja!? TY!!- zaprotestowała, ale mąż już jej nie odpowiedział...
-Szymek... Szymon, Kochanie...!?- wywołała go, lekko panikując.
-Jakie łzawe pożegnanie! Aż sam będę płakać!- prychnął drwiąco Dawid.
-On ma coś nie równo pod kopułą...!?- prychnął kąśliwie Wojtek, a Natalia skarciła go zaledwie spojrzeniem. To nie był czas, ani miejsce na takie komentarze...
-Dawid, błagam cię! Przestań! To co robisz jest chore!- spróbowała po raz kolejny, z nadzieją że go ubłaga, mimo że to były wielce płonne nadzieje...
-Chory to ja jestem z miłości do ciebie!- odpowiedział jej Marczak i dodał -Do widzenia Asiu...!- powiedział i przytrzymał przycisk na tyle, żeby było słychać wybuch... Wybuch który nie nastąpił...!
-O co kurwa chodzi!? Dlaczego to cholerstwo nie działa?!!- wkurzył się, a wszyscy stojący na powietrzu odetchnęli z ulgą. W tej samej chwili w krótkofalówce Renaty rozległ się głos szefa saperów:
-Były trudności, ale bomba unieszkodliwiona...- wtedy wszystkim spadł z serc taki wielki kamień, że mógłby być i wielkości Tytanika! Pod Asią o mało co nie ugięły się nogi, podobnie jak pod Natalią. Z dziewczyn spłynął cały strach, a łzy zamieniły się ze smutnych na te pełne radości... Lena z Wojtkiem ledwo zdążyli je podtrzymać, aby nie upadły na chodnik...

...
Kolejne minuty przebiegły jak z bicza strzelił dla jednych, a dla innych, jak Natalia z Asią, wydawały się wiecznością... W końcu jednak, saperzy opuścili budynek, z zabezpieczoną bombą, a moment potem na chodniku stanęli również Szymon i Góral. Nikt nic nie powiedział, tylko obserwował wiadomą czwórkę... Gdy tylko spojrzenia partnerów się spotkały, na ich twarzach odmalowała się ogromna ulga, pomieszana z radością... Nie, to nie był sen... Wszystko się dobrze skończyło...
Nim ktokolwiek się zorientował, Asia z Natalią ruszyły biegiem do nich, a Miłosz z Szymonem uczynili podobnie, toteż partnerzy spotkali się wpół drogi, wpadając sobie w ramiona. Dziewczyny płakały ze szczęścia i nie ukrywały tego...
Natalia bez namysłu pocałowała Miłosza czule, obejmując go za szyję, a on odpowiedział jej tym samym, obejmując Mróz mocno w tali i trzymając ją przy sobie. Natomiast Szymon objął żonę tak, że z łatwością poderwał ją w powietrze i okręcił kilkakrotnie wokół własnej osi, tuląc mocno do siebie.
-Naprawdę jesteś w ciąży?!- spytał brunet Asię, gdy się zatrzymał i postawił policjantkę stabilnie na chodniku, stykając ich czoła. Asia nie była w stanie nic odpowiedzieć przez łzy, więc tylko chwyciła jego dłoń i położyła sobie na brzuchu w symbolicznym geście, po czym wzięła twarz męża w drżące dłonie i go czule pocałowała. Zieliński z ogromną radością oddał ten pocałunek, trzymając swoje dwa największe skarby w ramionach...
-Też cię kocham...- wydyszała Natalia, łapiąc powietrze, gdy stracili z Miłoszem dech w piersiach i się od siebie odrobinę odsunęli -Nie wiem co bym zrobiła, gdybyś dzisiaj zginął...- spojrzała mu głęboko w oczy.
-Nie myśl o tym Misia...- odpowiedział Góral i przytulił ją mocno do siebie -Już po wszystkim Kochanie... Już po wszystkim...- szepnął jej do ucha, zapewniając nie tylko ją, ale i samego siebie.
W tym samym momencie Zielińscy stali obok i przytulali się bardzo mocno.
-Nie mogę uwierzyć że to zrobił... Że Dawid chciał cię zabić... Nie wierzę w to że nasza kruszynka o mało co by cię w ogóle nie poznała...- wyszeptała Asia, obejmując męża mocno za szyję i się w niego wtulając, jednocześnie czując jak ukochany trzyma ją przy sobie za pas i delikatnie masuje drugą ręką jej kark.
-Już po wszystkim... Nie myśl o tym... Wszystko się dobrze skończyło...!- odpowiedział na to Szymon, całując żonę w skroń -Nie denerwuj się już... Może to zaszkodzić dziecku....- przypomniał jej, z szerokim uśmiechem. Bardzo się cieszył że jednak będzie miał szansę zostać ojcem, a jego ukochana żona matką.... -Kocham was...- powiedział szczerze, odsuwając się na tyle, aby spojrzeć Asi w oczy i wolną ręką otrzeć jej łzy.
-A my kochamy ciebie...!- odpowiedziała jeszcze lekko załamanym pod wpływem emocji i płaczu głosem i między małżonkami doszło do kolejnego, pełnego miłości i łez pocałunku.
Chwilę później jednak, z bloku wyszli AT z szarpiącym się i skutym w kajdanki Dawidem.
-Zapłacisz mi za to Zieliński!! Za to że mi ją odebrałeś!!- darł się, ale oni nawet na niego nie spojrzeli. Nikt inny się w tamtym momencie nie liczył, poza nimi samymi i tą małą istotką, rozwijającą się w Asinym łonie.
-Panowie!?- zawołała do siebie ATeków Renata -Zawieźcie go na komendę miejską... Sama go przesłucham...!- rozkazała z poważną miną, a AT mimo iż widzą że jej twarz usłana śladami łez, nie mówią nic ponad:
-Tak jest pani komendant!- odpowiadają zawołani i po chwili AT odjechało z miejsca zdarzenia, razem z awanturującym się pijanym niedoszłym pirotechnikiem, który cały ten czas na małżeństwo Zielińskich złorzeczył, przysięgając sobie zemstę, gdy tylko nadarzy się okazja.... Wtedy też karetki pogotowia wyjechały znów na ulicę z braku roboty na miejscu, a ludzie powracali do swoich mieszkań, co rusz komentując i obgadując, jak to ludzie... Niedługo potem, przed feralnym blokiem zostali tylko Zielińscy, Natalia i Miłosz, komendant oraz Lena i Wojtek. Wszyscy inni zmyli się do swoich zajęć, lub bezpiecznie zaszyli w domach.
-No to już po wszystkim...- westchnęła ciężko, ale i z ulgą Renata, gdy wszyscy zbili się w grupkę. Szymon uśmiechnięty tulił do siebie jeszcze lekko drżącą Asię, obejmując ją w tali, a Miłosz trzymał Natalię za rękę.
-Całe szczęście...- przytaknęła szefowej do teraz milcząca Lena, z lekkim uśmiechem.
-Gratulacje kochani!- powiedział Wojtek i uściskał Asię i Szymona. Państwo Zielińscy byli w wyśmienitych humorach mimo tej całej akcji i nikt im się tak naprawdę nie dziwił...
-Właśnie! Gratulacje!- "obudziła" się reszta i kolejne 5 minut minęło na składaniu Zielińskim szczerych gratulacji. Nawet Renata ich przytuliła!
-Asia, jak ty się czujesz?! Z dzieckiem wszystko ok?!- spytała podkomendną ze zmartwioną miną.
-Tak... Czuję że jest ok...- uspokoiła wszystkich, uśmiechając się do męża -Choć nie powiem że nie podzielał lub podzielała mój strach o swojego tatę...- gdy to powiedziała, Szymon po raz kolejny ją objął i przyciągnął do siebie, całując z skroń. Nie umknęło uwadze przyjaciół że brunet objął żonę tak, że jego dłoń spoczęła na jej brzuchu w nad wyraz wymownym geście.
-Miła atmosfera, atmosferą, ale nic tu po nas... Wracajmy na komendę...- przywróciła ich na ziemię Lena.
-Lenka ma rację. Wracajmy już...- przytaknął Wojtek.
-Z wielką chęcią!- odpowiedzieli Szymon z Miłoszem, rozbawiając wszystkich. W dobrych humorach wsiedli do radiowozów i pojechali na komendę, aby tam dokończyć rozmowę. Nie wiedzieli jednak, że czeka ich niespodzianka...

....
Spokojnie zaparkowali na wolnych miejscach parkingowych, zgasili silniki i pozamykali wozy. Praktycznie od razu Szymon znalazł się u boku żony i ją przytulił do siebie, dostając w zamian szczery uśmiech i buziaka w policzek. Całą 7 poszli nieśpiesznym krokiem w stronę budynku, a gdy doń weszli, wszyscy znani im kumple powyskakiwali z różnych ukryć z krzykiem "niespodzianka"!! Wszystkich zamurowało, poza Leną i Wojtkiem, którzy byli sprawcami tego całego zamieszania... Wszyscy się rozglądali, były balony, sok i nawet transparenty! Dwa, gdyż 2 okazje! Jeden, miał przewrotny napis: "Witamy wśród żywych!" skierowany do Szymona i Miłosza, a drugi brzmiał "Zieliński 2.0 melduje się za 7 miesięcy na służbie!". Na to drugie Asia z Szymonem zaczęli się śmiać, a policjantce napłynęły łzy wzruszenia do oczu. Byli naprawdę szczęśliwi...
-Gratulacje kochani!- wykrzyknęła Emilka i ich serdecznie uściskała, a po niej zrobiła to reszta zebranych, również nie pomijając Miłosza, którego ściskali z zupełnie innego powodu...
Wszyscy byli szczęśliwi i się cieszyli, a pewna czwórka chyba najbardziej...
Reszta służby minęła na wesołych rozmowach, śmiechach i przytuleniach. Asia z Szymonem nie odstępowali siebie na krok i Zieliński cały czas tulił żonę do siebie, przeszczęśliwy że udało mu się dzisiaj nie zginąć i że będzie miał okazję zostać ojcem, podczas gdy jego miłość życia zostanie mamą... 
-Asia?!- zagadnął naraz żonę, gdyż coś przyszło mi do głowy.
-Hym?!- przyszła elokwentna odpowiedź brunetki.
-Mówiłaś już swojemu ojcu?!- spytał ją, ciekawy.
-Nie, miałeś wiedzieć pierwszy...- odpowiedziała z lekkim uśmiechem, odwracając się przodem do niego -Wyszło jak wyszło... Planowałam ci to dać w domu...- powiedziała i wyciągnęła z kieszeni spodni zgiętą wpół kartkę papieru i mu ją podała. Szymon zaskoczony ją wziął i otworzył i wtedy ujrzał biało-czarny wydruk USG.
-Tu masz naszą kruszynkę... Ma około 9 tygodni...- powiedziała Asia, pokazując odpowiedni obszar na wydruku, już czując jak zbiera się w niej wzruszenie.
-Kocham was...- powiedział tylko i pocałował ją czule, trzymając przy sobie lewą ręką, w prawej trzymając zdjęcie.
Impreza trwała dość długo, po czym każdy się zebrał i wrócił do domu, do swoich prywatnych "obowiązków". Asia z Szymonem wrócili do domu i spędzili wieczór na kanapie, przytuleni, nie szczędząc sobie czułości i rozmawiając szczerze. Za to Natalia i Miłosz wybrali się po pracy na randkę, do restauracji. Zjedli pysznie, wypili do tego trochę wina i porozmawiali szczerze. Byli naprawdę szczęśliwi, a tą bombę brali jako coś pozytywnego, co pozwoliło im "otworzyć" się na własne szczęście... Dzień zapowiadał się tragicznie, a skończył bardzo szczęśliwie...

...
Przeszło 7 miesięcy później Asia i Szymon doczekali się synka, Pawła Miłosza Zielińskiego i byli bardzo szczęśliwi. Mały z wyglądu może i był z wyglądu kopią taty, ale charakterek miał bez wątpienia po mamie! Tak samo energiczny i uśmiechnięty!

Natomiast Natalia i Miłosz trwali w szczęśliwym i silnym związku, mając swoje wzloty i upadki, ale nadal będąc razem. Wszyscy byli szczęśliwi widząc szczęście tej pary i bardzo im kibicowali... A jako że byli tacy szczęśliwi, nikogo nie zdziwił fakt, że w równą 2 rocznicę poznania się, Góral się jej oświadczył! Szatynka bez wahania się zgodziła i mogli przenieść swoje szczęście "na wyższy level" zwany narzeczeństwem...

Także może i przygoda z bombą zapowiadała się tragicznie, tak skończyła się bardzo szczęśliwie i obie pary mają swego rodzaju lekcję z tego wydarzenia... Żadne z czwórki nie zamierza o tym zapomnieć i cieszą się że szczęście im dopisało na tyle, że wszystko się dobrze skończyło...

Jeśli chodzi o Dawida Marczaka, niestety szczęście nie dopisało pirotechnikowi-amatorowi, który wylądował na długie lata do więzienia, aby odpokutować swoje błędy... Może i przy okazji wyleczy się z niezdrowej dla niego miłości do Joanny?! Któż to wie?! W każdym razie jest wiadome że ich drogi raczej szybko się nie przetną i Zielińscy nie mają się o co martwić i mogą na spokojnie się w pełni cieszyć swoim szczęściem, na które z pewnością zasłużyli...
KONIEC

Taki "bombowy" rozdział z happy endem... 
Natalia kocha Miłosza z wzajemnością, a Zielińscy zostali rodzicami... 
No to się porobiło...?!
Nie wiem jak wy, ale ja bym widziała taką scenę w finale 13 sezonu...
Mam nadzieję że się podobała?! 
Napiszcie w komentarzu co myślicie...
Miłego dnia! / Dobranoc! 
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro