4. Zapałowie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

3OS. POW. Krzysiek Zapała cały dzień ganiał z Olą Wysocką bandytów, bo Emilka siedziała z chorą Gajką w domu i musiał dostać "zastępczą" partnerkę do pracy. Aby złapać tych gangusów patrol 06 postawił na prowokację w której wziął udział Krzysiek, a Ola go ubezpieczała. Właśnie jeden z tych gangusów mocno przywalił mu na akcji w czaszkę i zapakował go do bagażnika, aby gdzieś wywieźć i najprawdopodobniej zabić. Ola oczywiście od razu ruszyła za nimi w pościg! Nie mogła zostawić tak swojego partnera i przyjaciela!
-06 do 00!! Przyślij mi natychmiast wsparcie na ******!! Porwali Krzyśka!! Właśnie ich gonię!! Jadą *** w kierunku ****!!- mówiła gorączkowo do radia podczas prowadzenia samochodu na bombach....
Na szczęście drugi patrol był bardzo blisko i pomógł Oli bardzo szybko zatrzymać uciekających, zanim byłoby za późno. Gdy to się stało Wysocka wysiadła z auta z bronią i wymierzyła nią w gangsterów, a jej koledzy zrobili to samo.
-Wysiadać i ręce do góry!! Powiedziałam do góry!!- darła się na nich, a gdy to zrobili drugi patrol ich skuł. Wtedy Ola podbiegła do bagażnika i otworzyła go.
-Krzysiek! Nic ci nie jest?!- spytała pomagając partnerowi wyjść z tego pudełka.
-Chyba nic... Tylko mnie głowa porządnie boli...- odpowiedział jej i przesłał lekki uśmiech, podpierając głowę drugą ręką.
-To dobrze! Wezmę cię na szycie do szpitala!- powiedziała, obgadała wszystko z Jackiem i tak właśnie zrobili. A już godzinę później sierżant Zapała mógł wrócić bezpiecznie do swojego domu, gdyż inne patrole wiedząc co się wydarzyło wzięły na siebie przesłuchania i zamykanie całej sprawy. Także Krzysiek udał się do domu cały i zdrowy, mimo tego że mało brakowało, a zginąłby dzisiaj...
Jednakże Krzysiek nie myślał o tym, tylko o fakcie że ma możliwość powrotu do domu, przytulenia żony, dania buziaka córce i porozmawiania z synem, to o tym właśnie myślał. Dla Krzyśka rodzina była najważniejsza i nawet jeśli by musiał skakać na bungee w kanionie kolorado, aby im pomóc czy zapewnić bezpieczeństwo to by się nie wahał! Szczególnie po tym jak nieoczekiwanie stracili Karolinę... Odbiło się to na nim bardzo. W końcu to była jego bardzo bliska przyjaciółka i kiedyś partnerka... Jej nagła i nieoczekiwana śmierć uświadomiła mu parę rzeczy... Wracając do meritum...
Zapała wrócił zmęczony do domu. Głowa go jeszcze trochę bolała, ale cieszył się że skończyło się tylko na tym, a nie gorzej...
-Emilka?! Dzieciaki?! Wróciłem!!- zakomunikował rodzinie zamykając za sobą drzwi wejściowe. Zdążył zdjąć z siebie kurtkę, gdy usłyszał znajomy tupot kroków, a po chwili zza rogu korytarza pojawiła się Gaja.
-Tata!!- wykrzyknęła radośnie na jego widok. Krzysiek schylił się i złapał córkę w biegu, po czym wziął ją na ręce, a mała się do niego przytuliła bardzo mocno.
-Cześć księżniczko!- przywitał się z córką i dał jej buziaka w policzek.
-A cio to?!- spytała dotykając rączką bandaża na głowie ojca.
-Bandaż Słonko...- wytłumaczył jej spokojnie.
-A po cio ci to?!- Gajka przekrzywiła główkę, wyraźnie nie rozumiejąc, o co chodzi ojcu i dlaczego ma ten biały materiał na głowie.
-A po to, że tata był głupiutki i zrobił sobie ała w pracy i musiał to założyć...- wyjaśnił idąc z córką w głąb mieszkania po zdjęciu butów.
-Ała?!- spytała dla pewności Gaja.
-Tak, Ała...- gdy mówiąc to zauważył łezki w oczkach Gai zrozumiał to, o czym mówiła rano Ola. Nie wyobrażał sobie żeby rano wyjść do pracy przybijając synowi żółwika, a żonie i córce dając buziaka i tego samego dnia wrócić do nich w czarnym worku...
-Glupiutki tata!- powiedziała lekko płaczliwym głosikiem mała.
-Ale już nic mi nie jest Gajeczko!... Nie płacz...- pocałował małą w czółko z troską i uśmiechem na twarzy. 'Moja księżniczka...'- pomyślał z rozczuleniem. Gdy wchodził z nią do salonu usłyszał głos żony z kuchni:
-Tak... Tak, właśnie wrócił... Chyba nic... Dobra, dzięki Ola!... Jeszcze raz dzięki... Na razie, do jutra!- i się rozłączyła, a Gaja znów zawładnęła całą uwagą ojca.
-To tseba buzi!!- zawyrokowała mała i dała mu porządnego buziaka w bandaż. Krzysiek nie mógł się nie uśmiechnąć z rozczuleniem, gdy to zrobiła. Była taka urocza...
-Dziękuję kochanie... Już mnie ani trochę nie boli...- uśmiechnął się do córki szczerze i usiadł z nią na kolanach na kanapie. 'Cała Emilka...'- pomyślał od razu.
-Ani ciut?- spytała dla pewności z zabawnym u tak małego dziecka skupieniem i niezdecydowaniem.
-Ani ciut!- uspokoił córkę Krzysiek.
-To dobze- skomentowała mała i się przytuliła na sekundę. W tej samej chwili w drzwiach salonu stanęła Emilia. Miała wyraźne ślady łez na policzkach, co zdradzało jej stan emocjonalny. Krzysiek podniósł się z małą na nogi.
-Emilka.../ Krzysiek...- powiedzieli jednocześnie, patrząc sobie w oczy.
-Dół!!!- rozkazała w tym samym momencie Gaja, więc Krzysiek ją postawił, a ledwo to zrobił mała pobiegła do swojego pokoju się pobawić, podczas gdy Zapała wrócił spojrzeniem do żony. Emilka znów miała łzy w oczach.
-Emilka...- widok ten zmiękczył Zapale serce. Sam też miał łzy w oczach, gdyż dotarło do niego jak gromem strzelił, co musiała podczas tego wszystkiego czuć Emilia. Ta bezradność... Ten strach... To było okropne uczucie... A miał łzy w oczach, gdyż właśnie tak wpływał na niego taki widok jego żony. Czuł się z tym fatalnie... Fatalnie, bo to przez niego kobieta za którą by zginął i to nie raz, płakała...
-Chodź tu...- powiedziała tylko, przechodząc przez pokój z rozłożonymi ramionami. Pokonał te 5 kroków, które dzieliły go od żony z prędkością światła i mocno ją do siebie przytulił.
-Już jest dobrze... Już ok... Nic mi nie jest...- szepnął żonie do ucha.
-Powinnam cię za to zabić!! Dopiero co straciliśmy Karolinę, a teraz ty się tak narażasz?!! Znasz przecież ryzyko!! Praca pracą, ale pomyślałeś choć przez chwilę o Gai?! O Tośku?! O mnie?!! Co MY byśmy czuli gdybyś wrócił do domu zimny, w czarnym worku?! Pomyślałeś?!!- Emilia krzyczała na męża kompletnie rozbita, mimo łez patrząc mu głęboko w oczy, jednocześnie niezbyt mocno bijąc go pięściami w klatkę piersiową -Pewnie że nie! Bo Gaja jest jeszcze za mała i nie zrozumie, ale ja i Tosiek?? Mam ci przypominać że już raz stracił rodzica?! Na bank nie chce przechodzić przez to samo ponownie!! A ja?? Pomyślałeś co bym zrobiła?! Co bym czuła?! Jak bym się czuła wiedząc że osoba którą poza dziećmi kocham najbardziej na świecie odeszła i już do mnie nie wróci??- wpadła we wkurzono-zrozpaczony słowotok.
-Już Emilka, JUŻ!! NIC mi się nie stało!!- przytrzymał ją łagodnie, ale stanowczo w miejscu.
-Ale mogło?! Gdyby nie Ola...- Zapała zeszła trochę z tonu i się zająknęła spowalniając uderzenia.
-Ale się NIE stało!! Uspokój się Dziubek!!- delikatnie złapał ją za nadgarstki i dodał- Wiem że było ryzyko i to spore, ale wszystko się dobrze skończyło!!- spróbował ją uspokoić i kontynuował widząc jej minę- I tak!! W każdej chwili, powtarzam W KAŻDEJ myślę o was!! O tobie, Tośku czy Gai!! Jesteście dla mnie najważniejsi i dlatego zawsze słucham serca!! Każdego dnia budzę się z myślą że czas na nowy dzień i nowe wspomnienia z moim najbliższymi których kocham niewyobrażalnie mocno, a gdy kładę się spać dziękuję Bogu w myślach za to że pozwolił mi i wam przeżyć bezpiecznie kolejny dzień! Cieszę się że mogę w każdej chwili dać Gajce buziaka, poczochrać Tośka po włosach i powiedzieć im jak bardzo ich kocham... A na koniec położyć się obok ciebie, przytulić cię do piersi, pocałować i wyszeptać jaką wspaniałą kobietą, policjantką, matką i żoną jesteś i jak bardzo cię za to kocham!!- powiedział przynosząc żonie kolejne łzy do oczu, tym razem łzy wzruszenia i dodał- Wiem że dzisiaj było okrutnie blisko najgorszego... I jestem przekonany że ty też o tym wiesz, ale jesteś świadoma z czym się wiąże nasza służba... Wiem też że nie mogę się za bardzo narażać, bo kiedyś mogę przegiąć!! Serce mnie od tego powstrzymuje, rozumiesz?! ZAWSZE w odpowiedniej chwili pojawiacie mi się przed oczami, ty, Tosiek, Gaja, mama... I wiem że już wystarczy! Że muszę spasować, się wycofać, bo mogę przegiąć, a to może mieć fatalne konsekwencje!- wypowiedział się i na nowo widząc u żony łzy dodał- Już spokojnie!!- wytłumaczył wszystko nie mniej nerwowo.
-Kocham cię!!- dostał w odpowiedzi.
-Ja ciebie też Kochanie!! Nie wątp w to nigdy!!- powiedział łącząc ich czoła, a Zapała namiętnie go pocałowała.
-Gdzie młody??- spytał, gdy się od siebie odsunęli i jeszcze raz ją przytulił.
-U kolegi na nocy filmowej... Jutro sobota, pamiętasz?!- odparła oddając ten uścisk.
-Pamiętam. Jak jutro wróci pójdziemy gdzieś we czwórkę, do kina, na kręgle albo po prostu na spacer! Nacieszyć się sobą i wolnym dniem od pracy i szkoły, co ty ma to?!- spytał ją i dał żonie buziaka w czoło.
-Jak na lato kochanie!- odpowiedziała mu ze szczerym uśmiechem na różowych ustach.
-To postanowione!- zakończył rozmowę i dodał- A teraz chodź tu się przytul i już się nie denerwuj!- powiedział ponownie przytulając żonę do siebie.
-Nie narażaj się tak więcej!- burknęła wtulona w męża Emilia.
-Nie będę Dzióbek, nie będę...- zapewnił ją solennie. Chwilę później przyszła do nich Gaja.
-Mamo! Tato! Tuli!- powiedziała wyciągając do rodziców rączki. Emilia z uśmiechem odsunęła się od męża.
-Chodź tu do nas Gajeczko...- powiedziała biorąc córeczkę na ręce. Mała objęła ją za szyję jedną rączką, a drugą objęła tatę i już w lepszych humorach usiedli na kanapie całą trójką, mocno przytuleni do siebie.
-To co oglądamy?!- spytał Krzysiek swoje dziewczyny.
-Włącz Krzysiu wiadomości, a my z Gają zrobimy kolację...- powiedziała Emilia i tak właśnie zrobili. Zjedli kolację, dokończyli wiadomości, obejrzeli z Gają bajkę, po czym każdy się wykąpał i wszyscy poszli spać.
KONIEC

Tak mnie naszło na Zapałów, gdy po raz kolejny, z nudów oglądałam odc. 496... Wiem że ich aktualna sytuacja nie zachęca do pisania takich słodkich historii, ale mi się jednak udało...
Podoba wam się?
Co o tym myślicie?
Co byście chcieli przeczytać w tej książce?
Dawajcie śmiało znać w komentarzach, albo na priv!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro