48. Zielińscy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NARRATOR: Jest zwykły dzień na komendzie miejskiej we Wrocławiu. Każdy z policjantów jest pochłonięty swoimi codziennymi obowiązkami. Wszystko dzieje się prawie rok od ślubu Joanny i Szymona Zielińskich. Para jest bardzo szczęśliwa, nawet mimo faktu że nie pracują już razem patrolu. Aktualnie Asia jest w 12 tygodniu ciąży i razem z mężem powoli myślą o jej przejściu na macierzyński. W końcu tyle się naczekali na tego małego człowieka, że teraz nie chcą go stracić... A na dodatek brzuszek już powoli widać... Wszystko wydaje się dobrze, do czasu aż Szymon i Miłosz Bachleda, czyli skład patrolu 007, nie dostali wezwania o narkotykach w pewnym liceum... Ta sprawa mogła się naprawdę różnie potoczyć...

.........
Dyżurny całej komendy, Starszy aspirant Jacek Nowak jak zawsze siedzi za biurkiem wręcz "tonąc" w leżących na nim teczkach i innych papierach, w lewym ręku ma radio, w prawym długopis, a przed oczami monitor komputera. To jeden z najlepszych przykładów teorii o wielozadaniowości, zwanej z amerykańska "multitasking". Jest bardzo zapracowany, plecy już go bolą od siedzenia za biurkiem, ale nie ma ani chwili aby wstać! Od samego rana nic nie robi, tylko siedzi na 4 literach na tym obrotowym krześle i wykonuje swoje obowiązki, a ich końca nie widać! Na to wszystko do dyżurki wchodzi lekko uśmiechnięta, już w prywatnych ciuchach Asia Zielińska z naręczem teczek w obu rękach.
-Oj Jacuś, fortecę tu budujesz z tych teczek, czy jak?!- zażartowała, aby trochę rozweselić kolegę.
-Nic mi nie mów Aśka, siedzę nad tym od rana i końca nie widać!- westchnął ciężko, machając na nią ręką z radiem, z cierpiętniczą miną. Mimika Zielińskiej od razu wpadła w smutniejsze tony, bardzo współczując przyjacielowi.
-Na twoje szczęście skończyłyśmy już z Leną służbę, więc mogę ci pomóc!- odpowiedziała, siadając na krześle po 2 stronie jego biurka. Nowak spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Serio?! Pomożesz?!- spytał zdziwiony. Asia mu się nie dziwiła, w końcu on w tym tonął, a ona miała szansę wrócić do domu i odpocząć, odrywając myśli od pracy.
-No tak- odpowiedziała, jak by to była najoczywistsza rzecz na świecie -W końcu i tak czekam na Szymona...- wzruszyła ramionami.
-No, mają prowokację, więc im się przedłuży...- potaknął jej Jacek.
-Wiem. Dzwonił do mnie krótko przed i gadaliśmy o tym. Mówił coś o jakimś gangu narkotykowym i handlu bronią...- powiedziała z lekkim ciśnieniem w głosie. Kruszynce pod jej sercem się to też nie spodobało, gdyż poczuła dziwne "mieszanie" w okolicach żołądka. Z resztą, odkąd razem z Szymonem wiedzą że jest w ciąży, zaczęła zauważać jaki wpływ ma ta mała istotka na nią samą, jak i na całe otoczenie, w którym się brunetka znajdowała... Na konkretne ruchy dziecka nie ma co jeszcze liczyć, gdyż to dopiero 12 tydzień, a one się "ukazują" dopiero około 20, ale już pewne "wyczucie" Asia ma co do tego...
-Będzie ok Asia. Sama wiesz że non stop mamy takie akcje i że mają wsparcie AT...- pocieszył ją Jacek, mimo iż nie musiał. Spojrzał poważnie w oczy siedzącej naprzeciw niego brunetki i ujrzał w nich że jest rozdarta. Rozum walczył z sercem... Głowa mówiła że będzie dobrze, w końcu wszystko jest zaplanowane i to nie pierwsza taka akcja, a serce protestowało, tworząc w jej podświadomości dobre scenariusze, ale zdecydowanie więcej tych złych w temacie powodzenia akcji. Nowak nic więcej nie powiedział, podobnie jak Joanna i chwilę siedzieli w zupełnej ciszy.
-Dobra, pokazuj co tu masz!- przerwała ją energicznie Zielińska, przysuwając do siebie i odwracając pierwszy z brzegu stosik papierów i od razu się wczytała w zawartość.
-Dzięki Asia- uśmiechnął się do niej blondyn, na co ta podniosła na niego wzrok znad tekstu.
-Nie masz za co- odpowiedziała z ciepłym uśmiechem, po czym oboje pogrążyli się w "ciszy" i skupili na zadaniu. Jacek nadal pracował i starał się robić parę rzeczy na raz, ale dobrze, a Asia siedziała w "jego" papirologii i uzupełniała tam wszystko co była w stanie, co jakiś czas podsuwając mu jakąś teczkę z dokumentem do podpisania, czy coś. Nie rozmawiali, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało...

.....
Siedzieli tak już chyba z druga godzinę, gdy nagle Jacek dostał alarmujący komunikat od jednego z antyterrorystów:
-00 zgłoś się!?
-Co tam?!- odpowiedział natychmiast Nowak, a Asia "nadstawiła uszu", ciekawa o co właściwie chodzi....?!
-Potrzebujemy karetkę na cito...!
-Co cię stało?!- spytał nerwowo Jacek, widząc jak siedząca naprzeciw niego Joanna zamiera i bieleje na twarzy.
-Jeden z naszych dostał, gdy zrobiło się gorąco i wkroczyliśmy...- zaczął tłumaczyć AT.
-Gdzie dostał?!
-Brzuch... Nie wygląda to dobrze...- odpowiedział tamten, z lekka beznamiętnie, ale wyraźnie poruszony -Mamy też kilka ran u gangusów, ale te są raczej nie groźne...
-Ok, już wysyłam!- odpowiedział Nowak i przełączył na moment fale, aby porozumieć się z Anielą Jaszczak, dyspozytorką ratowników. W tamtym czasie Asia położyła rękę na brzuchu, sama mając łzy w oczach. Zupełnie nie wiedziała co się z nią działo... Oddech jej przyspieszył, czuła się tak jakby się dusiła, do oczu napłynęły łzy, a w głowie zaczęły się kłębić coraz to koszmarniejsze i czarne scenariusze tego, co się właśnie działo na miejscu akcji... Bała się... Cholernie się bała że tym postrzelonym policjantem może być jej mąż... Nie mogła stracić Szymona, za żadne skarby! Nie po tym co przeszli wspólnie... Nie teraz kiedy ma pod sercem ich wspólne dziecko...
-Asia?! Asia, wszystko ok?!- spytał ją z troską Jacek, widząc jej reakcję. Joanna tylko pokręciła przecząco głową, nie będąc w stanie mówić.
-Wszystko będzie ok... Nie mamy gwarancji że tu chodzi o Szymona...?!- próbował ją uspokoić.
-Ale może!- wydukała przez, teraz już płynące po jej policzkach łzy -Mam dziwne uczucie że coś jest nie tak!- odpowiedziała mu, bardzo łamiącym się głosem. Nie była w stanie się uspokoić i Jacek to widział.
-Hej Jacek, a ty jeszcze tuta...- zdanie zamarło na ustach Natalii, gdy ta weszła do dyżurki razem z Leną. Szatynka dopiero skończyła służbę, a Kamińska zapomniała z pokoju telefonu, więc się wróciła.
-Asia, co jest?!- spytała ją od razu, kucając przed nią. Jednakże Zielińska nie była w stanie jej odpowiedzieć, dusiła się własnymi łzami po prostu, nijak mogąc opanować. Ten ból i strach, który czuła... To ją po prostu pochłonęło...
-Asia, hej?!- spróbowała zwrócić na siebie uwagę brunetki Lena, lecz ta nie reagowała, patrząc uporczywie na swoje drżące dłonie.
-Pójdę po szklankę wody...- zaoferowała się Natalia i zanim ktokolwiek jej odpowiedział, już znikła na korytarzu.
-Szymon... On nie może...- tylko to opuściło usta Aśki, gdy jednocześnie zaciskała gwałtownie dłonie w pięści i walczyła z łzami.
-Będzie dobrze... Szymonowi na 100% nic nie jest! Asia, spokojnie!- próbowała dotrzeć do koleżanki Lena, ze słabym skutkiem.
-Woda...- powiedziała niemrawo Natalia pojawiając się w dyżurce. Podczas gdy dziewczyny próbowały "walczyć" z Asinym atakiem paniki, Jacka znów porwał wir roboty, między innymi odnośnie właśnie tej akcji, której finał tak bardzo przeraził Zielińską.
-Asia, napij się trochę...- powiedziała łagodnie Kamińska, podając jej kubek przyniesiony przez Natalię. Brunetka się zgodziła, ale wystarczyło parę łyków, a już się mocno zakrztusiła i ogarnął ją spazmatyczny kaszel.
-Aśka, ej! Oddychaj!- zareagowała Mróz, pociągnęła przyjaciółkę na nogi i zaczęła w miarę delikatnie, ale stanowczo oklepywać jej plecy. Ta sytuacja nie była dla nikogo łatwa, ale nie mieli co innego zrobić, tylko przez nią przejść... Gdy Asia wreszcie przestała kaszleć, znów powróciło to uczucie duszenia się, tym razem o wiele gorsze... Niestety, sprawiło że z brązowych oczu policjantki poleciały nowe łzy. Brunetka strzepnęła z siebie pocieszającą rękę przyjaciółki i oparła się o ścianę dyżurki, po której chwilę później zjechała siadając na ziemi ze zgiętymi nogami w kolanach, znów płacząc i zakryła twarz dłońmi. Palący ból w piersi i nie malejący strach o męża trzymały ją w swoich sidłach i ani myślały puścić, mimo iż Joanna tego chciała, dla dobra dziecka które nosi pod sercem...
-Miała tak już wcześniej?!- spytała Natalia Lenę, patrząc na załamaną przyjaciółkę. Zupełnie nie wiedziała jak jej pomóc i dołowało ją to trochę...
-Nie... Nigdy nie miała jeszcze ataków paniki...- odpowiedziała Lena -Przynajmniej nie takich o których wiem...- odpowiedziała z lekka gorzko. Ją też martwił stan w jakim właśnie znajduje się jej partnerka, ale nie miała bladego pojęcia jak ją z tego wyciągnąć...
-Asia, myśl o dziecku... Uspokój się... Twój stres źle na nie działa... Oddychaj kochana... Wdech i wydech...- zaczęła do niej przemawiać Natalia, kucając przed przyjaciółką i głaszcząc ją delikatnie, ale wyczuwalnie po kolanie.
-Szymon...- tylko imię męża opuściło usta Joanny, między mało efektywnymi próbami oddechu. Jej płuca po prostu się zbuntowały i wpuszczały o wiele mniej tlenu niż powinny, a tego wszystkiego był powodem ten cholerny atak paniki... Aśka sama nie wiedziała skąd się wziął, ale wiedziała jedno. Do czasu aż nie zobaczy Szymona i nie upewni się czy wszystko z nim ok, ten stan jej nie opuści...

....
Mijały minuty, a stan Joanny się nie poprawiał... Brunetka nadal tkwiła w tym stanie łez i bezdechu, a Lena z Natalią próbowały już absolutnie wszystkiego aby ją uspokoić, z 0 skutkiem. W tamtym momencie cała trójka wiedziała już co, a raczej kto, będzie w stanie uspokoić spanikowaną brunetkę. Jej mąż...
Jednakże chwile mijały, a Szymon się nie pojawiał...
-No gdzie on jest!? Ona się zaraz udusi!- burknęła na wdechu, cicho, Natalia, wyglądając z dyżurki na korytarz, w celu wypatrywania Zielińskiego.
-Asia, mówię serio! MUSISZ się uspokoić!- powiedziała do brunetki Lena, podczas gdy Jacek prowadził z kimś bardzo nerwową rozmowę telefoniczną. Jednakże jej treść nie docierała do Joanny, podobnie jak to co mówiła do niej przyjaciółka. Nie docierało do niej nic, gdy starała się uspokoić i walczyć z palącym bólem i strachem kłębiącymi się w jej sercu. Nie potrafiła się uspokoić...
-Asia, ten stres źle działa na dziecko, uspokój się! Wszystko będzie dobrze, wiesz mi!- mimo tego że Zielińska nie reagowała, Lena się nie poddawała...

Naraz jednak ktoś wpadł do dyżurki jak oparzony, a wpadnięcie to było okraszone gwałtownym "No wreszcie!" z ust Natalii i pełnym ulgi wyrazem twarzy Jacka, który odłożył telefon na biurko. Wtedy, w mocno załzawionym polu widzenia Joanny, zamiast Kamińskiej pojawił się bardziej niż znajomy brunet, ze smutną miną.
-Asia... Skarbie, już jestem! Oddychaj!- powiedział, kładąc jedną dłoń na jej kolanie, a drugą obejmując policzek -Już ok Kochanie..- powiedział spokojnie i łagodnie. W ułamku sekundy Asia znalazła się w ramionach męża, przytulając się do niego bardzo mocno i łapiąc łapczywie oddechy powietrza, jednocześnie obejmując go mocno za szyję.
-Szymon, dzięki Bogu...!!- wyszeptała tylko, na bezdechu, tuląc go mocno.
-Już ok Skarbie... Już wszystko ok...- powtarzał spokojnie Zieliński, przytulając do siebie żonę i razem z nią wstając na nogi, jednocześnie głaszcząc ją jednostajnie po plecach. Cała trójka która im towarzyszyła, uśmiechnęła się z wyrazem wielkiej ulgi na twarzy -Już spokojnie...- powtórzył i dodał -Oddychaj Kochanie...- cały czas był spokojny, a Jacek, Natalia i Lena byli świadkami jak Joasia z wielkiego kłębka nerwów, uspokoiła się prawie zupełnie, łzy spływały jej tylko sporadycznie po policzkach, a ten gwałtowny atak paniki znikł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki... -Nic mi nie jest, jest ok...!- zapewnił ją, bardzo zmartwiony stanem żony. Gdyby nie to że Jacek do niego zadzwonił, to pewnie by o niczym nie wiedział...
-To kto właściwie dostał?!- spytała Natalia Jacka, gdyż ją trafiło -Skoro Szymonowi nic nie jest...?!
-Jeden z AT... Tak niefortunnie się odwrócił, że kula trafiła pod kamizelkę...- odpowiedział jej Nowak, nie odwracając wzroku od pary.
-Nieciekawie...- skomentowała Lena i dodała -Dobra, ja lecę po ten telefon i wracam do Ani...- powiedziała, poklepała Zielińskiego pokrzepiająco po ramieniu i wyszła z dyżurki.
-Już ok?!- spytała zmartwiona Natalia, Asię, gdy ta odsunęła się od męża i spojrzała błyszczącym wzrokiem od łez na Mróz i Nowaka.
-Tak...- odpowiedziała cicho, z ulgą wtulając się w bruneta. Była wyraźnie zmęczona tym co się stało, tak jakby atak paniki pozbawił ją wszystkich sił...
-Zdarzało się to już wcześniej?- spytał przyjaciela Jacek.
-2 razy...- odpowiedział smutno Zieliński, całując żonę we włosy -Raz przez koszmar w nocy, a drugi jakiś czas temu, gdy mnie nie było w domu, bo poszedłem do sklepu i zapomniałem telefon. Asia spała jak wychodziłem. Obudziła się, mnie nie było, nie mogła się do mnie dodzwonić, bo nie miałem telefonu i z niewiadomych przyczyn wpadła w panikę...- wyjaśnił, tuląc do siebie milczącą Asię -Nadal nie wiemy co było tego powodem w pierwszej kolejności... Z wyjątkiem dzisiaj, gdyż był to strach o mnie....- spojrzał smutno na przyjaciół.
-A jak maleństwo?! Jest ok?- spytała przyjaciółkę Natalia.
-Na szczęście tak... Czuję że wszystko jest w porządku...- odpowiedziała młodsza z kobiet, uśmiechając się słabo, ale w jej oczach widać było ulgę, gdy odruchowo położyła dłoń na brzuchu.
-To bardzo dobrze...- skomentowała i dodała -Nieźle nas przestraszyłaś, wiesz...?!
-Wiem, przepraszam...- odpowiedziała, robiąc smutną minę -Ale ten strach... On po prostu mnie opanował, nie byłam w stanie nic zrobić...!- wyjaśniła, wyraźnie przybita tym co się stało.
-Ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło!- zakończył to Jacek i patrząc na Szymona dodał -Wracajcie do domu... To był dla was ciężki dzień....
-A...- już chciał zaprotestować brunet, ale nawet nie skończył, widząc spojrzenie obojga.
-Uzupełnisz jutro. Mykać mi do domu, ale to już!- odpowiedział dyżurny, sprawiając że Zielińscy się uśmiechnęli, pierwszy raz od dobrych paru godzin.
-Na razie!- pożegnali się z nimi.
-Na razie! Do jutra!- zawtórowali im Jacek i Natalia, po czym Zielińscy wyszli z dyżurki, aby załatwić ostatnie rzeczy związane z zakończeniem służby przez Szymona, a potem wrócić do domu i odpocząć.
-Było gorąco, co...?!- zagadnęła Jacka Natalia, patrząc na blondyna znacząco.
-Nic mi nie mów Natalia, nic mi nie mów...!- westchnął w odpowiedzi i wypuścił powietrze z płuc ze świstem -Gdybyś ty widziała, jak ona zbladła, gdy tylko usłyszała że ktoś dostał...
-To Aśka tu była wtedy?!- wytrzeszczyła na niego oczy.
-Tak. Skończyły z Leną służbę jakieś 2 godziny temu i z racji tego że nie miała nic do roboty, a nadal czekała na Szymona, stwierdziła że mi pomoże z papierami... Słyszała absolutnie WSZYSTKO, siedząc po drugiej stronie mojego biurka...- odpowiedział, wskazując na opuszczone przez Joasię krzesło i stosik papierów który przed sobą miała.
-No to nieźle...- westchnęła Mróz i oboje jeszcze chwilę dumali nad tym co się stało, a następnie się pożegnali i zakończyli dzień pracy. Tyle że tak jak Mróz mogła wrócić spokojnie do domu, Nowaka czekały jeszcze papiery....

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
W MIESZKANIU ZIELIŃSKICH
Szymon zaszedł żonę od tyłu i objął ją w tali.
-Nad czym tak dumasz?!- spytał ją cicho, całując Asię w policzek, po czym patrząc tam gdzie ona, czyli przez okno drzwi balkonowych.
-O tych atakach paniki... Nie rozumiem, nigdy ich nie miałam...?!- odpowiedziała, kładąc dłonie płasko na jego, które oplatały jej brzuch. Wyraźnie ją to dręczyło i Szymon to widział.
-Skarbie...- westchnął, łagodnie odwracając żonę przodem do siebie -Nie martw się tym... Może to jest związane z ciążą, co? Że jesteś jeszcze bardziej wrażliwa niż zazwyczaj, hm?- powiedział, delikatnie obejmując jej policzek ręką i łagodnie go głaszcząc kciukiem, patrząc żonie w oczy.
-Może, może, ale ja nie chcę aby to się powtarzało! Co jak się odbije na naszej kruszynce?! Nie przeżyłabym tego...- powiedziała z poważną miną, a Szymon wyczytał z jej oczu ból.
-Nie odbije! Wszystko będzie dobrze...!- pocieszył ją i dodał -Za niecałe 28 tygodni nasz aniołek będzie na świecie i będzie wszystko najlepiej jak tylko może być! Wierzę w to!- nie opuszczał spojrzenia z jej oczu, a na jego ustach malował się trochę smutny, ale mimo wszystko pocieszający uśmiech.
-Skąd masz taką pewność?! W ciągu ostatnich 2 tygodni zdarzyło się to 3 razy...- nadal wątpiła, szczerze bojąc się o stan zdrowia dzidzi.
-Asia, jak będziesz to roztrząsać, to na bank wyjdzie wszystko gorzej... Nie myśl o tym Skarbie...!- poprosił i widząc spojrzenie brunetki, dodał -Masz rację, nie wiem. Ale mimo wszystko jestem dobrej myśli i wierzę że wszystko będzie ok...!- pocieszył ją i kontynuował -Przytul się...- rzekł i przysunął ją do siebie jeszcze bliżej, aby się przytuliła, co Asia zrobiła z wielką ochotą, obejmując go za szyję.
-Bałam się o ciebie... Tak cholernie się bałam...- wyszeptała, z lekko drżącym głosem -Gdy Jacek dostał cynka od AT że ktoś z naszych dostał... Miałam to cholerne przeczucie że stało się coś złego, wiesz?!- powiedziała, szukając potwierdzenia w jego oczach.
-Wiem...- przytaknął, delikatnie głaszcząc ją po plecach -Ale na całe szczęście nic się nie stało...- powiedział uspokajającym tonem. Szymon pod żadnym względem nie chciał aby jego ukochana się denerwowała, szczególnie nie w jej stanie, więc chciał jak najprędzej ją uspokoić. Bolało go widząc ja taką i nie ukrywał tego...
-Nie wiem co bym zrobiła, gdyby coś ci się stało...?!- była wyraźnie rozbita, a ta myśl tylko tą emocję pogłębiała.
-Ale się nie stało, więc nie dręcz się już tym!- zaprzeczył, z lekkim uśmiechem -A Bartek (ten postrzelony AT- dop. aut.) z tego wyjdzie...! Będzie dobrze!- zapewnił ją szczerze w to wiedząc.
-Jak ty to robisz, co?!
-Ale co?!- nie zrozumiał.
-To że zawsze wiesz co powiedzieć...?!
-Nie wiem...- odpowiedział szczerze i dodał -Po prostu zawsze ci mówię co myślę...
-Kocham cię- powiedziała na to Asia, obejmując jego twarz dłońmi i czule całując. Szymon oczywiście oddał ten pocałunek, trzymając ją mocno przy sobie. Para dała sobie chwilę na czułości, po czym się od siebie oderwali.
-Ja was też kocham...- odparł i przełożył prawą rękę z tali żony na jej brzuch, który z czułością pogłaskał.
-Cieszę się że cię mam...!- powiedzieli jednocześnie, oboje się uśmiechając. Sprawili tym że oboje prychnęli śmiechem, a atmosfera w pomieszczeniu się w jakimś stopniu oczyściła.
-Idziemy się kąpać i spać?! To był ciężki dzień...- zaproponował Asi Szymon, gdy już się uspokoili.
-Ok- zgodziła się i tak właśnie zrobili. Niespełna godzinę później już wykąpani leżeli w łóżku, przy zgaszonym świetle, a widoczność w pomieszczeniu zapewniały zapalone lampy uliczne.
-Kocham cię Szymon... Wiesz?!- powiedziała naraz Asia, podnosząc się tak, aby spojrzeć mężowi w oczy, mimo panującej ciemności -Tak bardzo cię kocham...
-Ja ciebie też Kochanie... Najmocniej...- odparł na to Zieliński i pocałował czule żonę, acz krótko -Chodźmy spać... To był długi dzień...
-Dobranoc...- odpowiedziała mu, wracając do poprzedniej pozycji.
-Dobranoc Skarbie- potwierdził brunet i przytulając żonę mocniej, pocałował ją jeszcze w czubek głowy.
Para po chwili już spała spokojnym i odżywczym snem. Żadne z nich nie myślało o tym co się dzisiaj wydarzyło. Asia cieszyła się że ma swojego męża obok, a Szymon czuł ulgę że może czule objąć żonę i swoje jeszcze nienarodzone dziecko i zapewnić im bezpieczeństwo. Oboje czuli ogromną ulgę że ten dzień się skończył tak jak się zakończył... Mimo tego strachu, z ciekawością wypatrywali nowych "przygód" jakie planuje im zgotować los...

.....
Szymon miał rację. Do końca ciąży Asia miała już tylko 1 atak paniki. Nie był on jednak nawet w połowie tak silny, jak ten w strachu o stan zdrowia męża... Wszystko się dobrze skończyło i Asia i Szymon byli bardzo szczęśliwi.... W tydzień przed terminem porodu, robiąc dużą niespodziankę rodzicom, przyszedł na świat ich pierworodny synek. Szczęśliwi Zielińscy nadali mu imiona Paweł Krzysztof. Wszyscy byli szczęśliwi i cieszyli się razem z nimi. Partnerzy z patrolu 7 na chrzestnych tego małego szkraba wybrali Natalię Mróz i Jacka Nowaka, a ci przyjęli "ten zaszczyt" z bananami na twarzach. Wszystko się szczęśliwie i dobrze skończyło, a przed Joanną i Szymonem Zielińskimi otworzył się nowy, bardzo szczęśliwy rozdział... Jakie jeszcze "przygody" ich czekają?!
KONIEC

Zapowiadało się tragicznie, a skończyło szczęśliwie...
Wyobrażacie sobie w ogóle taką scenę?!
Ja sama, mając ją w głowie nie byłam pewna, czy Asi by "pasowały" takie ataki paniki, ale potem stwierdziłam że mogłoby to być przez ciążę...
Z resztą! Co ja wam się tłumaczę z mojego zawiłego toku myślenia!
Mam nadzieję że wam się podobała ta miniaturka...?
Dajcie mi znać co myślicie w komentarzach!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro