51. Zapałowie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NARRATOR: Dzień rozpoczął się dla wrocławian względnie zwyczajnie. Dzieci poszły do przedszkola, bądź szkół, a rodzice do pracy. Państwo Zapała również nie byli w tej sytuacji wyjątkiem. Ich starszy syn, Antoni, wyszedł do szkoły już 20 po 7, gdyż miał na 8. Natomiast córeczkę Gaję mieli odwieźć wspólnie przed 9, w drodze do pracy. Byli bardzo szczęśliwi i nic nie zapowiadało tragedii która miała się wydarzyć za parę godzin...

OKOŁO GODZNY 15
Małą Gaję musieli odebrać z przedszkola rodzice, gdyż Tosiek miał trening do 18, a żadne z dziadków nie mogło. Wobec tego Zapałowie odebrali półtorej godziny przerwy, odebrali córkę i poszli z nią do parku, aby tam poczekać na babcię Ewę. Mała bawi się na placu zabaw, a Krzysiek i Emilka siedzą sobie na jednej z ławek nieopodal i racząc się luźną rozmową obserwują córkę. Żadne z nich nie czuje aby coś miało się niedługo zdarzyć...
-Hej Emilka! Krzysiek!- słyszą naraz, przez co odwracają się od tyłu. Na twarze Zapałów wpływają szczere uśmiechy, na widok bardziej niż znajomej brunetki i jej męża.
-Aśka! Szymon, hej!- odpowiedzieli od razu, wstając na nogi i się witając. A przez ten harmider podbiegła do nich zainteresowana Gaja.
-Cio się dzieje?- spytała rodziców, a gdy ujrzała ciocię Asię, jej małą twarzyczkę rozjaśnił uśmiech -Ciocia!- wykrzyknęła i rzuciła się Joannie na szyję.
-Cześć Aniołku! Już po przedszkolu?!- spytała brunetka, tuląc bratanicę do siebie z szerokim uśmiechem.
-Tak! Cekamy na babcię!- odpowiedziała, kiwając energicznie główką.
-Mama po nią przyjdzie, abyśmy mogli wrócić na patrol...- wyjaśniła uśmiechnięta Emilka.
-A ze mną to kto się przywita, co!?- zaśmiał się w tym samym momencie Szymon, robiąc udawaną urażoną minę.
-Ja!- zaśmiała się Gaja, niespodziewanie rzucając się w ramiona wujka. Zieliński jednak nie miał z tym problemu i z dziecinną łatwością przejął 5-latkę od żony. Reakcja ta, sprawiła że cała czwórka zaczęła się śmiać. Gajka przytuliła się mocno do wujka, po czym kazała się postawić na ziemi, gdyż chciała się dalej bawić. Zieliński spełnił tą prośbę i mała pobiegła na plac, podczas gdy dorośli skupili się na rozmowie między sobą...
-Co wy tu robicie?!- spytała Zielińskich Emilia, zaciekawiona.
-Tak się składa że też mamy przerwę- odpowiedział Szymon, wymieniając spojrzenie z żoną.
-I Jacuś się zgodził?!- zdziwił się Krzysiek.
-I tak nie miał dla nas, więc innego wyjścia nie było...- odpowiedziała mu Asia, wzruszając ramionami.
-Chyba że tak!- zaśmiała się Emilia. Wtedy już rozmowa zeszła na trochę inne tory, zmieniając kontekst. Czas mijał bardzo szybko dla całej 5, więc nikt się nie spodziewał co się stanie za chwilę...
Nagle jednak po placu podniósł się płacz... W tym samym momencie cała czwórka zamarła w zaskoczeniu.
-Gaja!- wykrzyknęli Zapałowie i poderwali się na nogi, od razu szukając córki. Zielińscy postąpili tak samo, aby im pomóc. Cała czwórka zamarła i mieli wrażenie że serca im się zatrzymały, gdy zobaczyli jakąś blondynkę szarpiącą małą Gaję za rączkę. Po całym placu było słychać jej głośny płacz i nawoływanie rodziców. Od razu ruszyli w tamtą stronę, z mieszanymi uczuciami.
-Proszę ją zostawić!- krzyknął Krzysiek. Kobieta jednak się nie zatrzymała.
-Starsza sierżant Zapała, POLICJA! Proszę się zatrzymać!- krzyknęła Emilia, ale i to nie pomogło...
-STOP!- krzyknęła Aśka, jednocześnie strzelając w powietrze. Dopiero to sprawiło że kobieta stanęła i odwróciła się do nich przodem. Cała czwórka zamarła na widok jej twarzy.
-Julia!? / Mazurek!?- wyrwało się rodzeństwu Zapała, w ciężkim szoku.
-No proszę, proszę! Wreszcie mnie rozpoznałeś Krzysiu..!- zaśmiała się, z cieniem drwiny w głosie.
-Julia, zostaw Gaję!- kazał jej brunet, poważnie. Bardzo bał się o córkę, ale nie mógł pokazać tego tej wariatce...
-A co jak nie?!
-Zostaw moją córkę! Nie mieszaj jej do tego!- krzyknęła na blondynkę Emilia. Mazurek tylko się zaśmiała w odpowiedzi.
-Julia, nie rób jaj! Gaja jest za mała na twoje gierki!- wciął się Szymon, poważnym tonem.
-Nie wtrącaj się Szymuś! To nie twoja sprawa!- skarciła go od razu, trzymając rączkę Gai w żelaznym uścisku. Mała płakała jakby ktoś ją ze skóry obdzierał i wołała rodzinę przerażona. Całej czwórce łamało to serce...
-Moja, kiedy robisz takie jaja mojemu szwagrowi!- odwarknął jej. Mazurek nie spodziewała się tego i było to widać po jej zdziwionej minie.
-Co?! Ale jak!?- nie zrozumiała.
-To proste jak dwa razy dwa! Ja i Krzysiek jesteśmy rodzeństwem!- odezwała się Aśka z płomiennym spojrzeniem -A teraz puszczaj moją bratanicę suko i wracaj tam, skąd przyszłaś!
-Wyszczekaną sobie znalazłeś Szymek...!- zadrwiła, patrząc między Zielińskimi.
-Puść Gaję!- odpowiedział jej na to brunet, posyłając byłej partnerce zimne spojrzenie.
-Mam pomysł!- zaśmiała się -Skoro tak bardzo chcecie odzyskać tą małą smarkulę, to spełnicie moje warunki...- powiedziała poważnie, a śmiech i rozbawiona mina znikły z jej twarzy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Policjanci już wtedy wiedzieli że ona nadal jest chora i leczenie nie pomogło w żaden sposób...
-Jakie warunki!? O czym ty pierdolisz Julia?! Puszczaj Gaję i koniec!- wściekł się Szymon.
-Czego chcesz....?!- spytała Mazurek Emilia, ignorując postawę szwagra i wzdychając.
-Ja nie chcę nic od ciebie Emilka... Tylko od Krzysia!- spojrzała maślanymi oczami na Zapałę.
-Dobra Julia, kończ te gierki i mów, czego chcesz!- spytał ją wyraźnie zdenerwowany i rozdrażniony Zapała. Jedyne czego chciał w tamtym momencie, to przytulić i uspokoić swoją córeczkę...
-Chcę abyś ze mną wyjechał...- odpowiedziała poważnie, patrząc brunetowi w oczy. Gajka cały ten czas się szarpała.
-Julia....?!- jęknął Szymon, podczas gdy Emilka zdecydowała się podejść do blondynki.
-Nie podchodź! Bo inaczej nie będzie miała już tak ładnej buzi!- zagroziła i w mgnieniu oka wyciągnęła scyzoryk wolną ręką. Cała czwórka zamarła.
-Czekaj, czekaj! Chcesz abym zostawił dla ciebie Tośka, Gaję i Emilkę!?- upewnił się Krzysiek, nie odwracając wzroku od trzymanego przez Mazurek narzędzia. Blondynka tylko potwierdziła skinieniem głowy.
-I wtedy puścisz Gaję wolno?!- kontynuował niezrażony.
-Dokładnie- potwierdziła spokojnie, jakby co najmniej mówiła o pogodzie, a nie o rozbijaniu Zapałom rodziny!?
-Ok- zgodził się bez wahania.
-Krzysiek!- fuknęła na niego Asia, z niedowierzaniem.
-Muszę to zrobić, dla Gai!- odpowiedział siostrze Zapała, patrząc na nią.
-Jest coś jeszcze...- wcięła się Julia, przerywając im tą dyskusję w zarodku.
-Co!?- spytała Emilka, nerwowo.
-Zastrzel ją...- odpowiedziała spokojnie, patrząc między małżonkami.
-Chyba sobie jaja robisz!?- huknęli Zielińscy chórem.
-Chora jesteś!?- zawtórowała jej przerażona Emilia.
-Nie chora...!- zaprzeczyła, patrząc na swoją "rywalkę" poważnie i kręcąc głową przecząco -Tylko zakochana!- odpowiedź ta sprawiła że Emilia i Szymon prychnęli pogardliwie.
-Gdybyś była zakochana, to przede wszystkim chciałabyś jego szczęścia!- odpowiedział jej Szymon poważnie.
-To ze mną będzie najbardziej szczęśliwy!- odparła na to, w 100% szczerze. W ten sposób dali Asi czas, na działanie, gdyż odwrócili zupełnie uwagę blondynki od Zielińskiej.
-Głupia jesteś jeśli tak myślisz!- odpowiedziała jej gniewnie Emilia, nie zgadzając się z nią. Wtedy też Krzysiek poczuł ruch za sobą.
-Co robisz?!- szepnął do siostry.
-Spokojnie- odparła i odsunęła się na bezpieczną odległość.
-Ok! Zrobię to!- zgodził się Zapała, po tym jak spojrzał żonie w oczy. Emilia nieznacznie skinęła mu głową, zgadzając się.
-Krzysiek!? Zdurniałeś!?- huknęła na brata Joanna, dobrze wiedząc że coś planują. Jednakże nie mogła tego pokazać Julii...
-Nie mam wyjścia Asia...- spojrzał na nią z bólem -Zajmijcie się Tośkiem i Gają...- poprosił Zielińskich, wyciągając broń.
-Krzysiek, nie rób tego!- nadal "próbowała go zatrzymać".
-Wspaniale!- zaśmiała się radośnie Julia.
-Przepraszam cię Słoneczko...- powiedział do Emilii z bólem w głosie i spojrzeniu, po czym wymierzył do niej i zanim ktokolwiek go zatrzymał, wystrzelił. Po parku poniósł się huk wystrzału i na oczach wszystkich Emilia upadła na ziemię z smutnym wyrazem twarzy.
-Dobrze. A teraz chodź!- pogoniła go Julia, bardzo zadowolona.
-Ty wiedźmo! Zapłacisz za to!- krzyknęła do niej Aśka, ze łzami w oczach, chcąc do niej podbiec, lecz mąż ją zatrzymał szarpnięciem za ramię, ale miną wrogą w stronę znienawidzonej blondynki.
-Najpierw Gaja- rozkazał Mazurek oschle Krzysiek, chowając broń na jej miejsce i nie ruszając się z miejsca.
-No dobra! Macie ją!- wywróciła oczami i popchnęła płaczącą dziewczynkę do przodu, puszczając ją.
-Ciocia!- krzyknęła co sił w płucach Gaja i ile miała sił w nóżkach podbiegła do Zielińskiej, która od razu wzięła ją na ręce i mocno przytuliła.
-Przepraszam...- powiedział Krzysiek, po czym odszedł razem z zadowoloną, tulącą się do niego Julią. Zielińscy chwilę tak stali, wmurowani, nie wiedząc co zrobić i nie wierząc w to co właśnie się wydarzyło...
Gdy blondynka i Krzysiek znikli im z widoku, małżeństwo podbiegło do Drawskiej-Zapały.
-Emilka!- krzyknęli chórem i przypadli do niej. Wtedy też Emilia jęknęła głośno i otworzyła oczy, aby na nich spojrzeć.
-Pojechali?!- spytała zbolałym głosem i chciała się podnieść, jednakże Szymon ją zatrzymał.
-Stój! Mogło ci się coś stać!- zatrzymał ją gwałtownie, stanowczo kładąc jej rękę na ramieniu.
-Nic mi nie jest! Tylko jestem obolała po nagłym upadku!- zaprotestowała, ale się nie ruszyła.
-Emilka! Przecież mój trzepnięty brat cię postrzelił!?- zgodziła się z mężem Asia, trzymając przy sobie płaczącą Gaję. Dziewczynka powoli się uspokajała, ale nadal płakała.
-Nie. Przestrzelił notes...- odpowiedziała i wyjęła spod swojego biodra dziurawy na wylot notatnik.
-Teraz to ja już nic nie rozumiem...!?- stwierdził Szymon, pomagając szwagierce usiąść. Jego żona natomiast nijak zareagowała, próbując uspokoić bratanicę.
-Gdy się kłóciliśmy z Mazurek, wyjęłam go niepostrzeżenie. Miał posłużyć Krzyśkowi za cel, szczególnie że stałam bokiem do Julii, gdy na niego patrzyłam...- zaczęła wyjaśniać -A że Krzyś nigdy nie pudłuje, to wiedziałam że to jedyne wyjście. Wystarczyło abym wiarygodnie upadła i udawała nieżywą, aż Mazurek nie zniknie...!- zakończyła, trzymając dłoń płasko na plecach.
-Całe szczęście nic ci nie jest!- skomentowała Asia i delikatnie przytuliła bratową, jednocześnie oddając jej córkę.
-Mama!- wykrzyknęła Gajka, tuląc się do Emilki jak rzep do psiego ogona.
-Moja Gajeczka!- uśmiechnęła się zbolale Drawska-Zapała i oddała uścisk, całując małą w czubek głowy.
-Dam znać o wszystkim Jackowi, niech ich szukają...!- zdecydował Szymon, wstając z kolan i odchodząc na bok. Wtedy też zmartwione spojrzenia brunetek się spotkały.
-Spokojnie Emilka. Znajdziemy go..!- pocieszyła brunetkę Asia i dodała -Chodź, siedzenie na ziemi w tym zimnie nie jest zdrowe dla nikogo!- z tymi słowami, podparła żonę brata tak, aby ta dała radę wstać.
-Mam nadzieję Asia, mam nadzieję...!?- westchnęła Emilia, wyraźnie załamana. Gdy wsadzili Mazurek do psychiatryka te 2 lata temu, myślała że już nigdy jej nie spotka, a tu taka niespodzianka...?!
-Chodź, usadzimy was na ławce...- dodała Zielińska i tak właśnie zrobiły. W tym czasie Gaja już się zupełnie uspokoiła, tylko uwiesiła się na matce jak mała małpka. Kobiety usiadły na ławce i zajęły się rozmową, czekając na męża Joanny, a gdy ten już skończył rozmowę z dyżurnym, wzięli swoje radiowozy i wrócili na komendę. Zaczęła się walka z czasem, aby znaleźć Mazurek i porwanego Krzyśka...

PÓŁTOREJ GODZINY PÓŹNIEJ
Czas mija, a oni nadal nie mają nic... Ledwo przyjechali, Zielińska przykazała technikom namierzyć swój własny telefon. Na początku byli zaskoczeni, ale gdy im wytłumaczyła że posiada go przy sobie porwany Sierżant Krzysztof Zapała, nie potrzebowali więcej wyjaśnień, tylko wzięli się do pracy. Dobrze wiedzieli że liczył się czas...
Emilia wraz z szwagierką i jej mężem siedzi u nich w pokoju prewencyjnym i czeka na jakiekolwiek wieści. Komendant zwolniła całą trójkę z reszty patrolu, gdyż wiedziała że żadne z nich nie będzie umiało się w takich warunkach skupić. Małą Gaję natomiast odebrała matka Drawskiej i wzięła ją ze sobą do domu. O sprawie również dowiedział się starszy syn pary i bardzo się przejął. Jednocześnie obiecał matce że prosto po treningu wróci do domu aby pomóc babci z grymaśną siostrą. Emilce bardzo ulżyło gdy to usłyszała, gdyż w ten sposób miała o jeden problem mniej...
Siedzą tak już dłuższy czas i zupełnie milczą, każde pochłonięte w myślach i nerwowe. Co prawda Jaskowska-Zielińska kazała im wracać do domu, lecz oni woleli zostać na komendzie i być na bieżąco z informacjami, jeśli takowe by się pojawiły. Jednakże na razie panuje zupełna cisza...
-A co jak wpadli jak kamień w wodę?!- spytała w przestrzeń Emilka, siedząc na krześle pochylona do przodu, z łokciami umiejscowionymi na kolanach, a brodę na dłoniach.
-Na pewno nie! Wierzę że się znajdą! W końcu mają lokalizację mojego telefonu!- powiedziała spokojnie Asia, wstając ze swojego fotela, przechodząc przez pokój i kucając przed szwagierką, patrząc jej w oczy -Odnajdziemy Krzyśka! Obiecuję ci to!- dodała, łapiąc ją za dłonie.
-Ja nie wiem czy dam sobie radę sama z dzieciakami, jak on się nie znajdzie!?- powiedziała załamana, ze łzami w oczach.
-Nawet jak się nie znajdzie, w co oczywiście nie wierzę, to nie będziesz sama! Są moi rodzice, twoi, my...- zaczęła wymieniać -Nasi przyjaciele... Nigdy nie będziesz sama Emilka! Zawsze ktoś przy tobie będzie!- zapewniła ją, po czym podniosła się odrobinę do góry i przytuliła bratową do siebie. Mimowolnie się uśmiechnęła, gdy poczuła że Zapała oddaje uścisk i się na niej opiera. Jak chyba nigdy wcześniej ta niezależna kobieta potrzebowała wsparcia innych, bo sama nie dawała rady... Wtedy też Asia poczuła że jej prawe ramię koszulki staje się mokre od niemych łez Drawskiej -Ćśśśś, Emilka! Cicho! Wszystko będzie dobrze!- z bólem w sercu spróbowała ją uspokoić -Spokojnie Emilka! Wszystko się dobrze skończy!- powiedziała ponownie, głaszcząc przyjaciółkę po plecach. Ponad jej ramieniem też złapała pełne smutku spojrzenie męża. Dla otuchy Zielińscy posłali sobie lekkie uśmiechy, które mówiły wiele więcej niż zwykły człowiek mógłby przypuszczać..
W taką właśnie, wielce smutną atmosferę wpadł rozemocjonowany Jacek:
-Aśka! Szymon! Emilka!?- wpadł do pokoju z krzykiem. Wtedy właśnie Zielińska puściła szwagierkę i obie spojrzały na Nowaka, a mąż brunetki wstał, posyłając przyjacielowi karcące spojrzenie -Co tu tak smutno jak w grobowcu!? Nie ma po czym rozpaczać!- nie rozumiał atmosfery.
-O czym ty mówisz Jacuś!?- nie zrozumiała Aśka, patrząc na Nowaka sceptycznie.
-Wiesz coś o Krzyśku?!- spytała w tym samym momencie Emilia, wycierając wierzchem dłoni płynące po policzkach łzy.
-Zadzwoniła właśnie do mnie Justyna Drzewiecka z SG... Kwadrans temu złapali Julię na granicy, Krzyśkowi nic nie jest!- powiedział w końcu, a cała trójka zamarła w szoku -Dzięki lokalizacji w telefonie Aśki udało się informatykom namierzyć ich samochód, którym się poruszali. Następnie, trochę na chybił trafił, oceniliśmy mniej więcej trasę którą podążają i udało nam się wyodrębnić część granicy, którą przekroczą. Renata zgadała się z komendantem SG, wzmocnili czujność w tym obszarze i bum!- był wyraźnie zadowolony.
-Widzisz Emi!? Mówiłam ci że wszystko będzie dobrze!?- zaśmiała się Asia i przytuliła szwagierkę do siebie.
-Dzięki Bogu!- skomentowała Drawska-Zapała, po czym spojrzała na Nowaka -Wiesz coś o Krzyśku?!
-Jest cały i zdrowy. Nic mu nie zrobiła, na całe szczęście... Nie podejrzewała też że Asia coś wykombinuje...!?- odpowiedział, uspokajając całą trójkę -A najważniejszy jest fakt, że za pół godziny będą już tu, na komendzie!- powiedział z uśmiechem. Za to na twarzach Emilii i Joanny pojawił się grymas.
-Julia od razu jedzie do wojewódzkiej na przesłuchanie, przy którym obecna będzie Renata, Kubis oraz prokurator Jagiełło, który obiecał się upewnić że tym razem więzienie jej nie ominie...!- tymi słowami uspokoił je zupełnie i cała trójka się niezmiernie cieszyła.

....
Kolejne pół godziny minęło Zielińskim i Drawskiej-Zapale jak na szpilkach, a minuty ciągnęły się co najmniej jak godziny. Jednakże w końcu nadszedł ten moment i radiowóz straży granicznej podjechał pod komendę, a następnie weszli na piętro. Jacek akurat wyszedł z prewencyjnego ósemki i się uśmiechnął. Skinął na przybyłego, uściskał go szczerze, po czym zaprowadził całą trójkę do pokoju siódemki.
-Gości macie...- powiedział Nowak, otwierając drzwi i puszczając trójkę ludzi w mundurach przodem. Wtedy właśnie po całym piętrze rozległ się uradowany pisk, wydobyty z gardła Emilii, która po pierwszym szoku rzuciła się mężowi na szyję. Natomiast Zielińscy zwrócili się do pozostałej dwójki, czyli swoich kolegów ze Straży Granicznej.
-Aga, Grzywa, hej!- uśmiechnęła się promiennie Aśka i uściskała oboje, a w jej ślady poszedł również Szymon.
-Cześć ludzie!- zaśmiał się brunet, ściskając przybyłych.
-Miło was widzieć, tylko szkoda że w takich, a nie innych okolicznościach...!?- prychnęła Agnieszka z lekkim uśmiechem.
-Witam mundurowych przyjaciół!- zaśmiał się Adam, również witając się. Równocześnie też Zapałowie się od siebie "odkleili" i Krzysiek spojrzał na siostrę skruszony, wisząc w powietrzu reprymendę.
-Ty Idioto!- huknęła Asia i otwartą dłonią machnęła mu przez łeb dość mocno -To za to cożeś odwalił!- wyjaśniła i dodała -A teraz chodź tu!- uśmiechnęła się i pozwoliła mu, aby ją przytulił. Brunet od razu posłuchał i wziął młodszą siostrę w ramiona, przytulając ją.
-Cieszę się że nic ci się nie stało!- dodała już milej, szepcząc mu do ucha.
-Gdyby nie twój pomysł z telefonem, to by się to zupełnie inaczej skończyło...!- zauważył i dodał -Dziękuję ci, Młoda, uratowałaś mi skórę...
-Nie masz za co, STARY!- zaśmiała się, po czym go puściła i lekko pchnęła w pierś w zabawnym geście.
Potem już całą grupą dłuższą chwilę rozmawiali, a następnie pożegnali się i rozjechali do domów. Aga i Adam wrócili do pracy, a Zielińscy i Zapałowie opuścili komendę i udali się do swoich domów. Wszystko się na całe szczęście dobrze skończyło i nikt trwale nie ucierpiał...

.....
Tak jak obiecywał prokurator Jagiełło, Julia Mazurek nie uniknęła kary za wyrządzone Zapałom krzywdy i wylądowała na oddziale zamkniętym psychiatrii w okręgowym więzieniu.
Natomiast Zapałowie i Zielińscy cieszyli się takowym rozwiązaniem całej sprawy, z naciskiem na tych pierwszych. Byli bardzo szczęśliwi z takiego zakończenia i wyciągnęli z tego lekcję na przyszłość.
Jednym słowem wszystko się szczęśliwie skończyło i w przyszłości miało być tylko lepiej...?!
KONIEC

Taki miałam pomysł na Zapałów, więc jest...
A skoro są Emilka z Krzyśkiem, to musiała być i Julia...
Mam nadzieję że wam się podoba?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro