58. Zimno

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NARRATOR: Był zwykły styczniowy poranek. Niebo zasnute szarymi, ciężkimi chmurami i ani śladu przyjemnie ciepłego i podnoszącego nastroje wszystkich ludzi słońca. Jest sobota, więc ani Krzysztof, ani Emilia nie muszą dzisiaj iść do pracy. Dodatkowym plusem tego dnia wolnego jest fakt, że temperatura na dworze sięga najwyżej -4*C, a oni oboje pracują w składzie patrolowo-interwencyjnym na komendzie miejskiej we Wrocławiu, więc większość dnia spędziliby albo na ulicach w radiowozie, albo na tym przewiewającym na wskroś mrozie. No pogoda nie zachęcała do wyjścia z domów, to było pewne...
Akurat tak się zdarzyło że Zapałowie są sami w domu, gdyż starszy syn, Antoni, wyjechał na obóz snowboardowy na 10 dni głęboko w Tatry razem z grupą przyjaciół, a córeczka Gaja udała się na ten sam okres czasu z dziadkami na "zimowisko" nad morze, do Jastarni. W takiej sytuacji mają dom CAAAAAŁYYY dla siebie i nie narzekają. Spokój, cisza, nikt się nigdzie nie spieszy i przez nic nie denerwuje, atmosfera wręcz sprzyjająca długiemu spaniu i odpoczywaniu. Mogą spokojnie zająć się pracą i cieszeniu się sobą nawzajem.
Nie minęła jeszcze jednak 7, a Emilia obudziła się prawie zupełnie.
-Co jest? Która godzina?- wymamrotała do siebie, jeszcze nie do końca rozbudzona, po czym przekręciła się na brzuch i sięgnęła po swój telefon, leżący na stoliku nocnym po jej lewej, pod ładowarką -7:03, super!- westchnęła niezadowolona. Było jasne że planowała wykorzystać to że mogą pospać dłużej, ale jak widać życie miało dla niej inne plany....
-Co tak zimno?- dotarł do niej powód tego, dlaczego się przebudziła. Miała na sobie tylko cienką piżamę, złożoną z białej koszulki z krótkim rękawem i spodni w zielono-niebieską kratkę. A na dworze hulał wiatr i przejmujące zimno.
-No tak! Wszystko jasne!- prychnęła, po czym niezadowolona, bardzo niechętnie wyszła spod cieplutkiej kołdry i wstała z łóżka -Zostawiliśmy otwarte okno!- znalazła "winowajcę" swojej pobudki, od razu do niego podchodząc i zamykając je z cichym trzaskiem.
-Nie zmienia to faktu że jest pioruńsko zimno!- burknęła Emilka pod nosem, rozcierając zziębnięte ramiona. Z namysłem rozejrzała się po pokoju, jak tu się dogrzać i iść spać dalej? W końcu jednak znalazła rozwiązanie, gdy jej wzrok padł na jedną z leżących na komodzie bluz. Bez dłuższej chwili wahania podeszła tam i wciągnęła na siebie tą szarą bluzę przez głowę. Od razu uderzyła ją bardziej niż znajoma woń silnych, męskich perfum jej męża, wyjaśniając właściciela tej części garderoby. Czując je, Emilia uśmiechnęła się pod nosem, spoglądając na smacznie śpiącego na łóżku Krzysztofa czule. Może i było czasem między nimi ciężko, ale kocha go jak wariatka i nie wyobraża sobie bez niego życia... Drawska-Zapała przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, otoczona jego zapachem jak znajomą kołderką, zakopana w myślach. Mimowolnie analizowała wszystko co im się w życiu przydarzyło, odkąd się znają. Porwanie Tośka, awantury jej ojca, poszukiwanie matki Krzyśka, odejście Moniki Kownackiej, wspólne patrole, niebezpieczna akcja w pracy i "skonsumowanie rozbudzonych uczuć", ciąża z Gajką, białaczka Alicji, problem z byłym przyjacielem Krzyśka, wypadek z kwasem pod komendą, porwanie przez Julię Mazurek, długi w sprawie domu, zdrada Krzyśka z Zuzą Kowal... Co tu mówić, było tego sporo, ale ich uczucie to przezwyciężyło i cieszyła się z tego. Nawet jeśli miała już na podorędziu dokumenty rozwodowe...
Z tego zamyślenia wyrwał Emilkę znajomy, choć nadal ciężki i odrobinę ochrypły od snu głos:
-Emilka?
-Jestem, jestem. Śpij Krzysiu. Jeszcze jest wcześnie..- odpowiedziała, od razu wracając pod cieplutką kołdrę i otulając się nią.
-Dlaczego wstałaś w takim razie?- mruknął, jeszcze nie otwierając oczu, ale mimo to sięgając po nią i przysuwając żonę do siebie, jednocześnie zamykając ją w szczelnym uścisku.
-Musiałam iść do toalety..- odpowiedziała pierwsze co jej na język przyszło i dodała -Poza tym, zrobiło mi się zimno...- uśmiechnęła się lekko na uczucie lekkich, acz czułych buziaków w szyję.
-Czuję. Cała drżysz...- odpowiedział i przytulił ją do siebie mocniej, jednocześnie okrywając ich oboje szczelniej, jeszcze zimową, kołdrą.
-Zostawiliśmy na noc otwarte okno, to dlatego... Temperatura znów spadła poniżej zera...- odpowiedziała z westchnieniem Emilia, również zamykając oczy i wtulając się w męża mocniej. Czuła bardzo znajome, bijące od niego ciepło i lgnęła do niego w tamtej chwili jeszcze bardziej niż normalnie. Równolegle też, poczuła jak Krzysiek zaczął delikatnie masować jej plecy. Uśmiechnęła się, gdyż wiedziała co się zaraz stanie. I nie myliła się... Zapała otworzył oczy i na nią spojrzał.
-Ubrałaś bluzę. I to w dodatku moją- powiedział, ale nie było po nim widać ani krztyny niezadowolenia, a raczej radość z tego powodu. Ostatnimi czasy starali się z całych sił naprawić swoje małżeństwo i jak widać szło to w jak najlepszym kierunku.
-Jest ciepła- odpowiedziała mu z prostotą Emilia, a z jej twarzy nie schodził uśmiech.
-To dobrze. A teraz chodź tu, idziemy spać dalej- powiedział lekko rozkazującym tonem Krzysiek, stanowczo przytulając do siebie żonę. Brunetka tylko się cicho zaśmiała i oddała uścisk w taki sposób, że broda Zapały spoczęła na czubku jej głowy, ja jej policzek zetknął się z jego klatką piersiową.
-O której wstajemy?- ziewnęła, gdyż ciepło powoli do niej wracało, a co za tym idzie chęć snu.
-To nie ważne. Mamy wolne. Najpierw się wyśpijmy. Należy się nam..- odpowiedział w podobnym tonie Krzysiek, po czym złożył czułego buziaka na jej głowie -Już ci cieplej?- spytał żonę z troską w głosie i spojrzeniu, nawet mimo tego, że Emilia tego wzroku nie widziała.
-O wiele...- mruknęła, już w pół śnie.
-Kocham cię Emilka- wyszeptał z uśmiechem, dobrze wiedząc że i tak usłyszy -Najmocniej na świecie.
-Ja ciebie też...- odpowiedziała sennie i chwilę później brunet czuł na swojej szyi jej równy i spokojny oddech.
-Śpij spokojnie Dziubek...- mruknął pod nosem, pocałował ją w głowę po raz kolejny, po czym sam ułożył się wygodnie w łóżku, delikatnie, choć stabilnie przytulając Emilię do siebie. Na zegarze nie wybiła 7:20, a oni już ponownie spali smacznym i spokojnym snem sprawiedliwego, nie zamierzając w taką pogodę i temperaturę się ruszać z łóżka choćby na krok. Należał im się odpoczynek za ostatnie tygodnie męczącej, ale rzetelnej pracy i zamierzali z niego czerpać z nawiązką, zaczynając od długiego i spokojnego wyspania się, do obojętnie której godziny. A fakt że nie musieli się martwić o dzieci, gdyż są pod najlepszą opieką był dodatkowo plusem...
Zarówno Krzysiek, jak i Emilka dobrze wiedzieli że muszą korzystać z tego wolnego i szybko ładować baterie na następne wyczerpujące dni. Mieli tylko nadzieję że będą one cieplejsze niż ten dzisiejszy...
KONIEC

Taki zimowy klimacik wpadł mi do głowy.
Co myślicie o takim swojskim charakterze poranka Zapałów?
Przyznam się że inspiracją była pogoda w początkowych dniach miesiąca i znikąd padający śnieg...!
Wiem że dość króciutkie, ale ważne że jest!
Z resztą, najbliższe Miniaturki już będą zdecydowanie dłuższe...
Mimo to, dajcie znać jak wam się podoba w komentarzach i jak chcecie, to podrzućcie mi jakieś pomysły, z chęcią z nich skorzystam! ;-)
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro