61. Milia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ta miniaturka dzieje się paręnaście lat po mojej książce "True love is based on trust". Natalia i Miłosz są szczęśliwym małżeństwem, Nikola ma już 16 lat, a Lilianna i Piotr niecałe 14. Wszystko wydaje się pięknie, gdyby nie pewne wydarzenia....

NARRATOR: Jest słoneczny i dość ciepły czwartek. Małżeństwo Bachledów jest w pracy, oboje mają dzisiaj dzienną służbę. Miłosz wyjechał na patrol razem ze swoim partnerem, Szymonem Zielińskim, a do Natalii wyjątkowo dołączyła żona bruneta, Joanna, gdyż brat szatynki, Wojtek, musiał coś załatwić i wziął wolne. Jeśli chodzi zaś o dzieciaki, to Lila i Piotr wyszli już do szkoły, a Nikola ma na późniejszą godzinę. Wobec tego najstarsza z rodzeństwa postanowiła przed lekcjami jeszcze pójść na zakupy, aby pomóc rodzicom. Dorośli mówili o konieczności zrobienia większych zakupów już od dwóch dni, lecz nigdy po pracy nie mieli na to ani siły, ani czasu, więc odkładali to jak najdłużej. Młoda Bachleda zazwyczaj chodzi do szkoły ze swoją przyjaciółką Kamilą, więc dziewczyny spotkały się pod blokiem szatynki dużo wcześniej niż zwykle, aby wspólnie pójść na te zakupy. Kamila zaoferowała przyjaciółce pomoc, więc Nikola wiedziała że może kupić więcej niż planowała początkowo, a o pieniądze nie chodzi. W końcu już nie raz się zdarzało że kupowała różne rzeczy sama, albo odbierała jakieś paczki kiedy rodziców nie było, a oni albo oddawali jej w gotówce, lub przelewali na konto później, gdy mieli chwilę.
Dzisiaj temperatura sięga około 14*, ale słońce chowa się za masą szarych chmur. W takiej sytuacji najstarsza z Bachledów postawiła na dość grubą, czarną bluzę 4F z wysokim kołnierzykiem i czarną skórzaną kurtkę, oraz buty na 5 cm obcasie. Zarzuciła na ramię plecak ze wszystkimi potrzebnymi przedmiotami i wychodząc zamknęła za sobą drzwi na wszystkie zamki. Pod domem czekała już na nią Kamila.
-Kama, hej!
-Cześć Kochana! To gdzie idziemy?
-Do Biedronki?- podsunęła pomysł Nikola -Nie jest daleko od domu, a ja będę musiała się jeszcze wrócić po plecak...- zaproponowała z lekkim uśmiechem, gdy ruszyły spacerem z jej posesji.
-A może do Groszka? Też mają dobry asortyment, a nie jest aż tak uczęszczany? Unikniemy kolejek?- wpadła na pomysł Kamila.
-Masz rację. W końcu nie chcemy się spóźnić na Fizykę- zgodziła się szatynka, robiąc krzywą minę i wywracając oczami. Przez to obie przyjaciółki się zaśmiały i dalej rozmawiając o niewiele ważnych sprawach i śmiejąc się, poszły do Groszka. Zupełnie nie wiedziały jednak co się stanie jak już tam dotrą...

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
Dziewczyny nadal robią zakupy, gdyż lista przygotowana przez mamę Nikoli jest dosyć długa. Wobec takiej ilości rzeczy nastolatki postanowiły się rozdzielić i osobno szukać po regałach. Musiały w końcu jeszcze to kupić, wrócić do domu Nikoli, rozłożyć to wszystko po lodówce i szafach, a na koniec dojechać do szkoły na 11:35 na pierwszą tego dnia lekcję, jaką była fizyka. Niełatwe zadanie, ale biorąc pod uwagę fakt że Nikola ma dużo ze swojej mamy, nieźle się zorganizowały. Naraz jednak, kiedy były na tyłach sklepu, usłyszały trzaski i krzyki.
-Niech nikt się nie rusza! Zamknąć się i robić co mówimy, albo was zabijemy!- krzyczało dwóch mężczyzn, wyraźnie wkurzonych.
-Otwieraj kasę i dawaj pieniądze! Szybko!- krzyknął jeden z nich do sprzedawczyni. Nastolatki zamarły.
-To napad! Zginiemy jak nas znajdą!- spanikowała Kamila, patrząc na przyjaciółkę wielkimi oczami.
-Nie zginiemy jak będziesz cicho! Chcą tylko pieniądze, nie będą do nikogo strzelać jeśli dostaną co chcą. Wtedy uciekną i wszyscy będą bezpieczni!- odpowiedziała jej spokojnie Nikola.
-A jak nie!? Mówię ci, zginiemy tu!- do Kamili niestety nic nie docierało -Zaraz nas znajdą i zabiją!
-Nie zginiemy, zaufaj mi! Wszystko będzie dobrze!- stała przy swoim Bachleda, po czym urwała i się lekko uśmiechnęła -Chodź ze mną!
-Co?! Gdzie ty chcesz iść?! Przecież oni nas zabiją jak nas zobaczą!?
-Nie zrobią nam nic, jak nas nie zobaczą- odpowiedziała spokojnie szatynka, wskazując na drzwi do części dla personelu. Na szczęście były otwarte -Chodź! Im szybciej się tam schowamy, tym lepiej!- nie czekając na Kamilę, Nikola zabrała co miała w rękach i weszła do zabronionej części sklepu.
-Nika, tam nie wolno!- pisnęła za nią Kama, ale i tak chęć przeżycia była dla nastolatki ważniejsza, więc poszła w ślady przyjaciółki. We dwie weszły w tamtą część jak najgłębiej się dało i się tam schowały. Strzelecka cały czas się trzęsła ze strachu i załamywała ręce, a Nikola byłą dziwnie spokojna.
-Uspokój się Kama! Wezmą co chcą i uciekną, a my będziemy bezpieczne!- skarciła brunetkę Bachleda. Mimo swojej kryjówki, bardzo dobrze słyszały co się działo w sklepie. Wobec tego ta część staffu musiała być bliżej kasy niż na początku myślały... Sytuacja jednak się nie uspokajała, biedna sprzedawczyni płakała ze strachu i ręce jej się trzęsły gdy pakowała pieniądze, a mężczyzn to coraz bardziej irytowało....
-No pakuj to wreszcie! Bo ci wsadzę kulę w łeb!- zagroził jeden z nich.
-Proszę nie! Ja mam dzieci!- zapłakała kobieta, strasznie się bojąc.
-Biedna...- pisnęła Kamila ze współczuciem.
-Nie ma co, dzwonię do mamy!- podjęła decyzję Nikola, wyciągając telefon z kieszeni.
-Zwariowałaś?! Jak nas tu znajdą i się dowiedzą, to tym bardziej nas zabiją!- nie zgodziła się z nią Kamila.
-Nie można tak! Muszę powiadomić mamę, albo tatę! Oni coś wymyślą!- stała przy swoim nastolatka. Dobrze wiedziała że dużo ryzykuje tym telefonem, ale przecież mężczyźni nie wiedzieli że są w sklepie, więc nie będą ich szukać. A coś musiała zrobić, nie mogła tak stać z założonymi rękami! Nie tego uczyli ją rodzice od najmłodszych lat!
Nikola podjęła decyzję, wykręciła numer mamy i przyłożyła telefon do ucha, z nadzieją że jej rodzicielka i ciocia nie mają na ten moment żadnej interwencji. Jednak szczęście jej nie sprzyjało, gdyż odezwała się sekretarka.
-Cholera, mamo! Odbierz!- mruknęła, po czym rozłączyła się i zrobiła to ponownie, z tym samym skutkiem.
-I?
-Nie odbiera. Dzwonię do taty!- nie ustawała w wysiłkach, chcąc z całych sił skontaktować się z którymś z rodziców.
-Jest ich dwóch, są ubrani na czarno, mają kominiarki i broń!- pisnęła przerażona Kamila.
-Skąd to wiesz?!- zdziwiła się Nikola, nie przestając dzwonić.
-Sama zobacz!- odpowiedziała jej pytaniem na pytanie, bardzo cicho, wskazując odrobinę uchylone drzwi. Bachleda przez nie zajrzała, z walącym sercem. Te drzwi były w odległości może 7 kroków od lady, pomiędzy regałami. Były "wtopione" w dekorację ściany, więc na pierwszy rzut oka nie było ich widać.
-Ok... Musimy być ekstra cicho!- powiedziała poważnie Nikola, patrząc na Kamilę i przymykając drzwi -Muszę jak najszybciej się dodzwonić do mamy albo taty!
-Nika, to zbyt ryzykowne!- protestowała Kamila szeptem. W tej samej chwili usłyszały strzały.
-Teraz sądzisz że nie chcesz powiadomić policji!?- syknęła do Kamili szatynka. Na nieszczęście jej rodzice nadal nie odbierali...

W TYM SAMYM CZASIE
NA PATROLU
Natalia z Asią rozmawiają sobie spokojnie, patrolując ulice Fabrycznej.
-Znów ci dzwoni...- przerwała temat Joanna, uśmiechając się do przyjaciółki i na moment na nią patrząc, gdyż prowadziła.
-To Nikola. Ma lekcję na 11:35 więc powinna niedługo wychodzić z domu- odpowiedziała Natalia, sprawdzając wyświetlacz.
-Odbierz. Skoro tyle razy dzwoni, to chyba to ważne...?!
-Zobaczę- zgodziła się i odebrała:
(M- Natalia, N- Nikola)
M: No hej Mała, w pracy jestem....
N: Mamo, musisz nam pomóc!- przerwała jej, przerażona.
M: Niki, ale co się dziele, dziecko?- jej ton od razu zaalarmował Natalię.
N: Chciałam iść przed szkołą na zakupy o których tak mówicie z tatą, więc wzięłam Kamilę i poszłyśmy do Groszka...
M: I? Niki, na blacie była lista...
N: Jest napad!- przerwała matce w pół słowa.
M: CO?! O czym ty mówisz mała!?- Natalia miała wrażenie że serce jej się zatrzymało. Pobielała na twarzy i zamarła.
N: W sklepie jest napad. Chcą zabrać pieniądze z kasy i chyba kogoś postrzelili...
M: Dobra, spokojnie Kochanie, powiedz mi, ile jest osób w środku, ilu napastników..
N: Jest kasjerka, ochroniarz i chyba jeden kupujący. Mężczyzn jest dwóch, są ubrani na czarno, mają kominiarki, dużą torbę i broń.. Karabiny maszynowe...- opowiedziała jej wszystko Nikola -Ochroniarz chyba chciał interweniować, i chyba go postrzelili... Mamo, pomóż!
M: Ok... Spokojnie Niki, MUSICIE zachować spokój! Udało wam się gdzieś schować?
N: Siedzimy w części dla personelu, bo drzwi były otwarte. Nie widzą nas...
M: To dobrze. Zostańcie tam gdzie jesteście, przyjedziemy. Razem z ciocią coś wymyślimy, ok? Nie róbcie nic na własną rękę!
N: Dobrze mamo! Pośpieszcie się!
M: Niki, posłuchaj mnie teraz, dobrze?
N: YHM..!
M: Wycisz telefon i się schowajcie. Jakby sytuacja się zmieniła, zadzwoń, albo napisz SMSa, ok?
N: Dobrze- zgodziła się Nikola, siląc się na spokój.
M: Kocham cię mała!
N: Ja ciebie też mamo!- powiedziała i się rozłączyły.
-Natalia, co jest?!- od razu zainteresowała się Asia.
-Jedziemy na komendę! W sklepie spożywczym na moim i Miłka osiedlu jest napad...
-Ale jak to napad?! Skąd o tym wiesz?!
-Niki do mnie zadzwoniła. Ona i jej przyjaciółka są w tym sklepie...
-Cholera! Zgłoś Jackowi, niech wezwie tam At i negocjatora!
-Jedź na komendę Asia, musimy porozmawiać z Renatą- powiedziała cicho Natalia i wzięła do ręki radio. Szatynka skontaktowała się z dyżurnym, a Zielińska zawiozła je w trybie natychmiastowym na komendę. Złamała przy tym minimum 5 przepisów ruchu drogowego na terenie zabudowanym, ale żadna z nich o tym nie myślała. Liczył się ten napad...

.....
Po ekspresowym czasie 10 minut, partnerki z patrolu 9 dojechały na komendę. Zaparkowały z piskiem opon i wręcz wypadły z radiowozu. Od razu skierowały się do budynku, aby jak najszybciej porozmawiać z szefową. Ignorowały wszystkie kierowane ku nim przywitania i pytania, skupione były tylko na jednym. Do gabinetu szefowej wpadły jak burza, zastając tam nie tylko Renatę, ale i Szymona z Góralem.
-Pani komendant! / Mamo!- powiedziały, a raczej krzyknęły w tym samym czasie. Zwróciły tym uwagę panów, którzy od razu na nie spojrzeli.
-Asia!? / Natalka?! Co wy tu robicie?!- ci również odezwali się równocześnie.
-W sklepie jest napad. Jeden z zakładników został najprawdopodobniej postrzelony...- powiedziała Natalia, cała się trzęsąc.
-Ale co się dzieje? Skąd to wiecie?!- zareagowała od razu.
-Kicia? Co jest?- zwrócił się do żony Bachleda, widząc jej stan. W nosie miał to że stoi właśnie przed szefową. Podskórnie wiedział że coś jest nie tak...
-Nikola tam jest...- wydusiła z siebie.
-CO!?
-Nasza córka jest zakładniczką tego napadu. 20 minut temu do mnie dzwoniła...- odpowiedziała bardziej rozumiejąco, aby wyjaśnić wszystko Miłoszowi. Wprowadzeniem w sprawę Renaty i Szymona zajęła się Asia.
-Nic jej nie jest?!
-Nie. Schowały się z Kamilą w części dla personelu...
-O tyle dobrze...- westchnął Góral i bez wahania przytulił żonę do siebie -Będzie dobrze! Wymyślimy coś! Wyciągniemy je stamtąd!- pocieszył ją, sam w silnych emocjach. Nie mógł znieść nawet myśli że jego księżniczka jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie...
Policjanci zaczęli się naradzać, gdy telefon Miłosza zadzwonił.
-Sprawdź kto to- powiedziała ze łzami w oczach Natalia. Góral posłuchał żony i wyjął urządzenie z kieszeni munduru.
-To Nikola!- wykrzyknął, widząc imię córki na wyświetlaczu i od razu odebrał:
(M- Miłosz, N- Nikola)
M: Spokojnie księżniczko! Wiemy o wszystkim! Jak sytuacja!?- odezwał się pierwszy.
N: Tato! Jest źle! Dostał ten kupujący, a teraz ochroniarz zaczął się szarpać z jednym z nich i zdjął mu kominiarkę. Został postrzelony, nie wiem czy żyje!- wyrzuciła z siebie informacje bardzo szybko, ale zrozumiale.
M: Czy napastnicy nadal są w sklepie?
N: Tak. Kłócą się, co zrobić z kasjerką, skoro mają już 2 trupy... Jest naprawdę źle..!
M: Wiedzą gdzie jesteście?
N: Nie, chyba nie. Kasjerka nic im nie powiedziała, ale chyba wkrótce się skapną... Tato, pomóż! I powiedz mamie!
M: Wszystko wiem Kochanie, jesteś na głośniku!- powiedziała lekko drżącym głosem Natalia do córki. Pozostała trójka bardzo była przejęta sytuacją i im współczuli.
N: Zróbcie coś, bo kolejne osoby zginą!- wyszeptała, a w tle było słychać panikującą Kamilę.
M: Niki, kochanie, zrobisz coś dla mnie?
N: Mhym...
M: Uspokój Kamilę i się nie ruszajcie stamtąd. Nie róbcie nic głupiego, ja i mama już do was jedziemy!- powiedział Miłosz, patrząc na szefową. Renata tylko skinęła głową potwierdzająco, już gdzieś dzwoniąc, najpewniej po ekipę AT.
N: Dobrze...- odetchnęła głęboko.
M: Niki, słyszysz mnie?- odezwała się Aśka, patrząc na przyjaciół ze smutkiem.
N: Ciocia!
M: Dasz radę mi opisać tego mężczyznę, tego bez kominiarki?- spytała Zielińska, krzyżując spojrzenia z stojącym przy komputerze mężem.
N: Myślę że tak...- zgodziła się, odetchnęła jeszcze raz i podała Joannie wszystko co widziała. Że miał dużego pająka na szyi, że był krótko obciętym brunetem o niebieskich, lub zielonych, ewentualnie szarych oczach, że był postawny i nie miał zarostu. Dodała też że drugi z nich, w czasie kłótni zwrócił się do niego "Misiek".
M: Dobra robota mała, świetna! Teraz twój tata się rozłączy, a wy się schowajcie, ok?- pochwaliła ją, z lekkim uśmiechem.
N: Błagam, zróbcie coś! Ten drugi tu idzie!- pisnęła Nikola, naprawdę przerażona.
M: Niki, uciekajcie! Uciekajcie jak najdalej możecie i się schowajcie! Jedziemy tam!- krzyknęła do córki Natalia, po czym linia została przerwana.
-Krucafiks! / Cholera!- krzyknęli Bachledzi i Aśka jednocześnie.
-ATecy już są w drodze na miejsce- powiedziała spokojnie Renata i dodała -Uspokójcie się, będzie dobrze. Uratujemy je!- pocieszyła swoich podwładnych bez uśmiechu.
-Mamy dane tego bez kominiarki. Nazywał się Michał Strzelczyk, 28 lat, siedział w więzieniu za rozbój, wyszedł rok temu, jest za nim list gończy, gdyż nie przestał napadać i kraść...- powiedział Szymon, odczytując dane znalezione w bazie.
-Czekaj, Strzelczyk?!- Asi coś pasowało.
-No tak...- żadne z nich nie rozumiało o co chodziło Zielińskiej.
-Wczoraj zamknęłyśmy z Leną takiego jednego Strzelczyka. Handlował dragami...
-Czyżby Mikołaj?
-Tak! Skąd wiesz?!
-To młodszy brat Michała. Siedzieli razem, tyle że on wyszedł wcześniej za dobre sprawowanie...
-Mamy go nadal w PDOZ?- wpadła na pomysł Natalia.
-Tak, proces ma mieć dopiero jutro...
-Każcie Adamowi go wypuścić, ja idę do Jacka!- powiedziała i już jej nie było, nim ktokolwiek się odezwał. Miłosz dobrze znał swoją żonę, więc wiedział na jaki plan wpadła. Wytłumaczył wszystko szefowej i przyjaciołom. Zgodzili się na ich pomysł, gdyż nie było innego, a liczył się czas....

W TYM SAMYM CZASIE
W SKLEPIE
Po telefonie do ojca, Nikola i Kamila posłuchały instrukcji i rzuciły się do ucieczki. Udało im się schować w magazynie między pudłami, zupełnie porzucając torby z zakupami, które tylko je spowolniały. Jednak ukrycie to nie zdało się na wiele, gdyż jeden z napastników je znalazł i zaciągnął do głównej hali, gdzie usadził je na ziemi obok związanej i zakneblowanej kasjerki. Wcześniej jednak, udało się Nikoli schować między pudłami telefon, więc nie było szans że się dowiedzą że gdzieś dzwoniły.
-Co wyście tam robiły, co!? Kto was tam wpuścił!?- huknął ten drugi, pochylając się nad przerażonymi nastolatkami.
-Nie wiem jak pan, ale jak ja widzę napad, to chcę uciekać jak najdalej można!- prychnęła Nikola, patrząc na niego oskarżycielsko.
-Wygadana jesteś! Patrz tą Misiek! Jaka mądralińska!- zaśmiał się tamten, patrząc na przyjaciela.
-Debilu, uciekajmy lepiej! Siedzimy tu już za długo, zaraz ludzie się zorientują!
-Nikt się nie zorientuje, jak nie będzie światków!
-To są dzieci debilu! Już i tak mamy 2 trupy na sumieniu!
-Ale jak uciekniemy, to ta mądra pójdzie na policje i wszystko wygada psom!
-Nic nie powiem! Obiecuję że nikt nic nie powie! Tylko nas puśćcie! Zaraz się spóźnimy do szkoły!- postanowiła z nimi pogadać i grać na czas. Dobrze wiedziała że jej rodzice zrobią wszystko żeby je uratować i liczyła na nich. Wierzyła że uda im się zapobiec tragedii...
-Niki, boję się!- wyszeptała wtulona w Bachledę Kamila.
-Cicho Kama! Będzie dobrze! Wszystkie stąd wyjdziemy! Nic się nie stanie!- odpowiedziała jej, przytulając mocniej przyjaciółkę do siebie.
-Zamknąć się!- wrzasnął ten w kominiarce, mierząc do nich z broni.
-Mógłby pan chociaż nie mierzyć nam w głowy? To wywołuje jeszcze większą panikę!- powiedziała Bachleda z wyrzutem. Adrenalina zaczęła działać i sprawiła że Nikola miała więcej odwagi niż by siebie o to podejrzewała.
-Znalazła się, znawczyni! Nikola, tak?
-Tak- przytaknęła dumnie, patrząc mężczyźnie w oczy.
-Mówię ci stary, lepiej spieprzajmy stąd, puki można!
-Nigdzie nie pójdziemy, bo nikt nie wie że tu jesteśmy!
-NA RAZIE! Wkrótce ktoś się zorientuje!
-Kurwa Misiek, co ty?! Cykora dostałeś? Nie tego cię uczyłem!- ten w kominiarce brzmiał dużo starzej i wyglądał na starszego. Nikoli trudno było jednak ocenić o ile. Mógł mieć między 40-50 lat, tak na oko, ale nie była pewna.
-Mamy 2 trupy na sumieniu! Im szybciej stąd zwiejemy, tym mniejsza szansa na to że ktoś się zorientuje i wezwie psiarnię!- stał przy swoim tamten.
-Nie rozumiesz, że musimy najpierw wszystkich zabić, aby cię nie wydali?
-Nikogo nie będziemy zabijać! Nic nam nie zrobili, szczególnie te 2 smarkate!
Kłótnię tą, został przerwany głos z megafonu:
-Wyjdźcie z rękami w górze! Jesteście otoczeni! To koniec panowie! Nie róbcie nic głupiego, zostawcie zakładników i wyjdźcie!
-Wezwałaś psy! Jak ty to zrobiłaś co? No jak?!- warknął ten w kominiarce, przyskakując do Nikoli i szarpiąc nastolatkę za włosy. Dziewczyna zagryzła wargę aby nie jęknąć.
-Nic nie powiedziała! Do nikogo nie dzwoniłyśmy!- pisnęła przerażona Kamila, patrząc na przyjaciółkę.
-Tak?! Jakoś wam nie wierzę...! Nasza Nikolcia jest na to za mądra...- zaśmiał się i dodał -DO. KOGO. DZWONIŁAŚ!!?- wysyczał, przytykając jej broń do skroni.
-Do nikogo. Nawet nie mam ze sobą telefonu!- zaprzeczyła -Został w domu! Pod ładowarką!
-Nie wierzę ci!- warknął, po czym ją puścił i szarpnięciem przeszukał je obie. Znalazł wyłącznie telefon Kamili.
-Pin!!!- huknął, patrząc na drżącą brunetkę.
-1289!- pisnęła i wtuliła się ponownie w Nikolę.
-Michał, to ja Maciej! Wypuść zakładników, a zmniejszą nam wyroki o połowę!- powiedział przez megafon nieznajomy dziewczynom głos.
-To mój brat!- wykrzyknął Michał, opuszczając broń.
-Nie daj się zbałamucić! Oni chcą żebyś tak myślał!- odpowiedział tamten i dodał -Faktycznie. Historia połączeń pusta. Chyba jednak nie są takie mądre jakby się wydawało...!!?- zaśmiał się zamaskowany mężczyzna.
-Wypuśćcie zakładników, a nikomu nic się nie stanie! Dogadamy się z prokuratorem!- dobiegł ich inny głos, a Nikoli stanęły łzy w oczach.
-Tata..!- mruknęła pod nosem, tak że tylko Kamila usłyszała.
-Idziemy! Muszę się upewnić że to on!- powiedział Misiek, zabrał kobietę i wyszedł przez drzwi, stając na progu. Dziewczyny słyszały całą wymianę zdań, o tym że wypuszczą zakładników i się poddadzą. Nikola uśmiechała się w duchu, słysząc poważne i trochę zdenerwowane głosy swoich rodziców podczas tej rozmowy. Jednak wszystko się skomplikowało, gdy mężczyzna wrócił do środka, gdyż nie zamknął drzwi, a między nimi wywiązała się kolejna awantura. To dało czas Bachledom, oraz Zielińskim na wejście do środka i rozpoczęcie szturmu. Nie przewidzieli jednak tego, ze zamaskowany mężczyzna złapie Nikolę za ramię i pociągnie ją na tyły sklepu..! Nic nie szło zgodnie z planem, Michał został postrzelony, podobnie jak Szymon, który dostał w ramię.
-Szymon, jak z tobą?- spytał partnera Góral, który rozwiązywał przerażoną kasjerkę.
-To nic takiego, draśnięcie- zignorował to.
-Kamila, wszystko ok?- spytała młodą Natalia.
-Ze mną tak. Ale ten facet...! Zabrał Nikolę!- wykrzyknęła.
-Zostanę z nią, idźcie!- powiedziała Asia, patrząc na Natalię. Wobec tego Zielińscy zostali z postrzelonym i kobietą, a Natalia i Miłosz rzucili się w pogoń na drugim z napastników i własną córką. W magazynie wywiązała się przez to strzelanina, ale zdeterminowani państwo Bachleda nie odpuszczali. Liczyła się wyłącznie Nikola...
W pewnym momencie jednak, mężczyźnie spadła kominiarka, zszarpnięta przez Nikolę, gdy mężczyzna ją odepchnął, aby się schować za stosem pudeł. Małżeństwo rozpoznało go od razu...
-Marcin, poddaj się! Nie chcesz przecież skrzywdzić nikogo!- krzyknęła Natalia, nie przerywając ostrzału.
-Nie pójdę znów do więzienia!- zaprzeczył, i znów padły strzały.
-Nie chcesz zrobić krzywdy Nikoli! To twoja córka! Poddaj się!- krzyknęła bez namysłu Natalia. Musiała go jakoś zaskoczyć, aby mogli go obezwładnić.
-Moja córka?! Niemożliwe! Zabraliście mi ją gdy miała pół roczku! To nie może być ona!- nie uwierzył.
-To jej się przyjrzyj i się poddaj! To koniec!- zgodził się z żoną Miłosz. Oboje wyszli zza pudeł, mierząc do mężczyzny.
-Dobra, poddaję się! Poddaję się, ale więcej nie strzelać!
-Obiecujemy!- zgodził się Miłosz, widząc jak pan Marcin odkłada broń. Było jasne że nie wierzył, że Nikola to faktycznie jego córka.
-Nikola!! Nikola!- krzyknęła Natalia, przez co nastolatka wybiegła zza pudeł -Stań za mną i się nie wychylaj!- szatynka posłuchała matki, nie mogąc już pohamować płynących po policzkach łez
-Masz go?- następnie zwróciła się do męża, nie odkładając broni.
-Tak. Pilnuj- odpowiedział jej Góral, schował broń i podszedł do faceta, z łatwością go kując. Wtedy Natalia odłożyła broń i odwróciła się do córki.
-Chodź do mnie...! Już jesteś bezpieczna!- powiedziała z uśmiechem, tuląc do siebie płaczącą nastolatkę -Świetnie sobie poradziłaś! Nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna!
-Bałam się jak cholera!- odpowiedziała przez łzy, patrząc matce w oczy.
-Nie było tego widać. Jesteś mega dzielna!- zapewniła ją Natalia, pocałowała w czoło i mocno przytuliła.
-Już po wszystkim. Wyjdźmy stąd- powiedział Miłosz, z łatwością trzymając skutego pana Marcina.
-To naprawdę moja córka?- spojrzał jeszcze raz na Nikolę.
-Tak- potwierdził Góral z wyraźnym niesmakiem.
-Jest pan moim biologicznym ojcem, ale niech pan nie liczy na jakikolwiek kontakt po tym wszystkim. Chciał mnie pan zabić! Mam wspaniałych rodziców, a pan się dla mnie nie liczy. Jest pan kryminalistą, zabił pan 2 niewinnych ludzi... Moim zdaniem więzienie to za mało...- odpowiedziała za siebie, gorzkim tonem, Nikola i całą czwórką wyszli z magazynu, a później ze sklepu. Pan Marcin nic na to nie odpowiedział, tylko zwiesił głowę i zupełnie się poddał.
-Ciocia! Wujek!- wykrzyknęła Nikola, puściła Natalię i rzuciła się Zielińskim na szyję.
-Dobrze że nic ci nie jest mała! Jesteś the best!- powiedziała Asia, tuląc do siebie nastolatkę. Za to Szymon miał już zaopiekowaną rękę i przejął od partnera pana Marcina, aby wsadzić go do radiowozu, po czym również przytulił "małą bohaterkę".
-Świetnie sobie poradziłaś! Normalnie skóra zdjęta z matki!- zaśmiał się Szymon, przytulając ją i lekko podnosząc z ziemi.
-Największy komplement jaki mogłabym dostać- odpowiedziała uśmiechnięta, puszczając wujka i zaraz została "zmiażdżona" w silnym uścisku Górala, w którego od razu się wtuliła.
-Tato!
-Moja silna księżniczka! Nic ci nie zrobili?
-Nie- zaprzeczyła -Pan Marcin tylko mnie trochę poszarpał, ale jestem cała.
-To bardzo dobrze Kochanie. Baliśmy się z mamą, wiesz?
-Wiem. Też się strasznie bałam- zgodziła się z nim, uśmiechając się lekko.
-Moja dzielna!- uśmiechnął się do niej i czule pocałował w czoło.
-Chodźcie, nic tu po nas. Wracamy na komendę!- zdecydowała Asia, a reszta się z nią zgodziła. Toteż Zielińscy zawieźli pana Marcina na tylnym siedzeniu, jeden jedyny raz ponownie siedząc wspólnie w radiowozie 007, a Natalia i Miłosz zabrali ze sobą Nikolę i Kamilę. Akcja na całe szczęście zakończyła się pomyślnie i nikt więcej nie ucierpiał...

....
Na komendzie Zielińscy przesłuchali pana Marcina, a Bachledzi stawili się u szefowej razem z córką. Za to Kamilę odebrała ciocia i zabrała do domu, decydując że Strzelecka nie pójdzie do szkoły przez najbliższe 2 dni. Komendant Jaskowska-Zielińska pogratulowała zimnej krwi Nikoli, a jej rodzicom za zachowanie profesjonalizmu nawet przy tak nerwowej i bliskiej sprawie i zezwoliła swoim podwładnym zakończyć służbę tego dnia, również dając im 2 dni wolnego. Definitywnie tego potrzebowali po dzisiejszych wydarzeniach...
Finalnie skończyło się tak że Michał i jego brat, oraz Marcin wylądowali w więzieniu. Mikołaj dostał 3 lata w zawieszeniu na 5 za dragi, Michał 8 za napad i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, a Marcin kolejne 25 za podwójne morderstwo i napad. W takiej sytuacji Nikola mogła być pewna że w najbliższym czasie nie spotka swojego biologicznego ojca, który był dla niej miej ważny niż gniazdo pszczół na drzewie obok szkoły. Wszystko na całe szczęście się dobrze skończyło i uczestnicy tego wydarzenia mogli dość szybko zapomnieć o tych emocjonujących chwilach....
KONIEC

Miniaturka zainspirowana odc 749 Policjantek i Policjantów.
Jak widzicie trochę pozmieniałam fakty i wyszło mi takie fajne OS.
Dobrze że Nikola zachowała zimną krew i wzięła sprawę w swoje ręce, bo mogłoby być krucho...
Na całe szczęście jednak wszystko się dobrze skończyło i Natalia z Miłoszem z pomocą Zielińskich uratowali swoją córkę.
Mam nadzieję że wam się podoba....?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro