63. Powrót wroga

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NARRATOR POW.: Wszystko wydaje się normalne. Dzisiejszy dzień, to zwykły czwartek jakich wiele. Jednakże w ciągu paru godzin ma się to wszystko zmienić diametralnie...

Jest po 11. Szymon z Góralem są od 2.5 godziny na patrolu, a Asia na macierzyńskim od przeszło 10 miesięcy. Mały Pawełek, znany wśród rodziny i przyjaciół z komendy jako "Panda" ma już 5 miesięcy i jest bardzo zdolnym dzieckiem. Umie sam siedzieć i próbuje raczkować, co mu jeszcze nie do końca wychodzi, ale rodzice i tak są z niego dumni. Akurat Asia leży z małym na łóżku w sypialni i czytają razem książeczkę. Właściwie to Asia leży, a mały Panda siedzi, oparty pleckami o zgięte w kolanach nogi matki. Zielińska jest ubrana w czarny dres i bluzę swojego męża, a na głowie ma rozwalającego się koka i niezbędne minimum makijażu na twarzy. Jako że na dworze cały dzień pada, postawiła na taki strój, gdyż nie zamierza nigdzie wychodzić, a jeśli chodzi o zakupy, to miał je zrobić Szymon w drodze do domu. Wszyscy jednak, mimo tej kiepskiej pogody, mają dobre humory i są weseli.
Naraz jednak, czytanie książeczki zostało Zielińskim przerwane, przez dzwonek do drzwi.
-A kto to?! Czyżby dziadzia wpadł z wizytą?!- zwróciła się do synka Asia dziecinnym głosem, gilgając Pawła po brzuszku, przez co chłopczyk się zaśmiał -Sprawdzę kto to, poczekasz tu na mnie?- dodała, wstając z łóżka i biorąc synka na ręce, aby włożyć go do stojącego niedaleko nich łóżeczka -Poczekaj tu na mnie, dobrze?! Zaraz wrócę. Masz tu misia, no masz..- zagaiła zabawką synka, pocałowała go w główkę, po czym wyszła z sypialni, idealnie gdy dzwonek się powtórzył.
-Już idę, idę!- krzyknęła i po może 5 krokach była już pod drzwiami. Nie patrząc przez wizjer otworzyła je z uśmiechem na twarzy. Jednakże gdy tylko zobaczyła kto stoi na progu, uśmiech ten od razu znikł.
-Dawid?! Co ty tu robisz?- spytała swojego ex narzeczonego, szczerze zdziwiona.
-Przyszedłem pogadać.. W końcu nigdy nie oddałaś mi pierścionka...- odpowiedział spokojnie brunet.
-Przecież pada!? Musiałeś akurat dzisiaj?!- zdziwiła się, trzymając drzwi. Wewnętrznie jednak prowadziła walkę z samą sobą. Czy wpuścić go do środka?! A może odprawić z kwitkiem?!
-Tak wyszło... Myślałem o tobie i o tym pierścionku...- odpowiedział jej Dawid spokojnie -To co? Wpuścisz mnie, czy będziemy gadać na korytarzu?- 'Jestem mu to winna. Po tym jak zostawiłam go przed ołtarzem..."- doszła do wniosku.
-Nie, co ty! Wejdź i się rozgość- zaprzeczyła, wpuszczając Marczaka do domu i zamykając za nim drzwi -Tu masz łazienkę, drugie drzwi pod schodami- wskazała kierunek i kontynuowała -Czego się napijesz? Kawy, herbaty?- zapytała, idąc w stronę kuchni, tym samym zostawiając gościa samego.
-Może być herbata- odpowiedział, po czym poszedł do wskazanego pomieszczenia aby umyć ręce. Szybko się z tym uwinął, po czym dołączył do byłej ukochanej w kuchni. Ku jego radości robiła herbatę również sobie...
-To opowiadaj? Co tam u ciebie?- zagadnął, stając obok niej.
-Nic wielkiego, dzień jak co dzień... Co prawda dłuży mi się już na tym wolnym...- odpowiedziała z promiennym uśmiechem, zalewając gorącą wodą oba kubki.
-Wolnym?- spytał, ale odpowiedź nie nadeszła, a zamiast niej gdzieś z głębi mieszkania doszedł ich dziecięcy płacz. Zdziwiło to bardzo Dawida, ale nie dał po sobie tego poznać.
-Poczekaj, zaraz wrócę. Minutka- pokazała czas na palcach, po czym zostawiła go samego w kuchni, aby pójść w stronę tego głosu. Dawid postanowił tą chwilę wykorzystać i wcielić swój plan w życie. Ledwo jednak to zrobił, do pomieszczenia wróciła Asia, z małym chłopcem na biodrze. Mały mógł mieć tak gdzieś z pół roczku na oko. Widać było na jego twarzy że przed chwilą płakał.
-Przepraszam cię. Panda nie lubi zostawać długo sam i zaczyna wtedy płakać...- wyjaśniła mu z prostotą, przytulając do siebie dziecko.
-Masz synka...- powiedział bardziej jakby pytał.
-Tak. Poznaj proszę, Pawła Krzysztofa Zielińskiego- odpowiedziała z dumą, po czym ucałowała malca w główkę -Tak, to syn mój i Szymona- wyjaśniła niewypowiedzianą nieścisłość, która dla Marczaka nie była do końca jasna.
-Uroczy...- skomentował, łapiąc za ucho kubka i podnosząc go z blatu -Podobny do ciebie...
-Tylko ci się tak wydaje, bo ja i Szymon mamy taki sam kolor oczu i włosów, ale jak Szymek weźmie go na ręce to... Po prostu od razu widać w kogo wdał się ten maluch!- zaprzeczyła i dodała do dziecka -Kto jest kopią taty, co? No kto?- zaśmiała się szczerze, giglając małego w brzuszek, przez co Panda się zaśmiał -Przystojny jak tatuś!
-Widać...- skomentował chmurnie, ale Asia tego nie zauważyła.
-Może przeniesiemy się do salonu? Będzie nam wygodniej jak usiądziemy na kanapie..- uśmiechnęła się lekko.
-Możemy tak zrobić. To twoje mieszkanie..- zgodził się potulnie.
-Ok. Weźmiesz też moją? Unikam noszenia gorących rzeczy kiedy mam tego brzdąca na ręku- uśmiechnęła się, ostatnie zdanie mówiąc bardziej do małego, niż do niego.
-Z przyjemnością...- potwierdził i po chwili już siedzieli na wspomnianej beżowej kanapie, a mały bawił się w kojcu pełnym zabawek tuż obok nich.
-Czyli macierzyński...?- podjął wątek Dawid, gdy już się rozsiedli.
-Tak. Jestem w domu od 10 miesięcy i nie żałuję...
-To ile ma...!?
-Paweł. Za 2 tygodnie 5 miesięcy. Zrezygnowałam z pracy szybciej, aby nic nie zaszkodziło małemu. Renia to zrozumiała i mnie z Szymkiem poparli. W końcu chcemy jak najlepiej dla tego naszego Skarba!- uśmiechnęła się, mając mnóstwo czułości w spojrzeniu, które skierowała do synka -Ale ciągle gadamy o mnie! Opowiadaj co u ciebie?! Jak ci się potoczyło życie odkąd...- nie ważne jak bardzo by chciała, nie była w stanie skończyć tej myśli. Minęło już parę lat, a te wspomnienia nadal są świeże...
-Dopiero jakiś czas temu wróciłem do Wro... Wcześniej wyjechałem do Gdańska aby się odciąć i zająć pracą, ale teraz znów tu wróciłem, bo moje stare miejsce pracy mnie wzywa...
-I już tu zostaniesz? Czy to znów na jakiś czas, a potem gdzieś wyjeżdżasz?- dopytała, bardzo ciekawa, obejmując obiema dłońmi kubek.
-Sam nie wiem. Na pewno do lipca zostaję, a co potem, sam nie wiem?! Może faktycznie gdzieś wyjadę? Zobaczymy...- odpowiedział i wymienili się uśmiechami.
Potem rozmowa się sama potoczyła, przy miłej herbatce... Jednakże Asia nawet nie zauważyła jak urwał jej się film....

2 GODZINY PÓŹNIEJ
NA KOMENDZIE
Szymon z Góralem mają od 20 minut przerwę. Zdążyli już zjeść obiad i teraz siedzą nad papierami u siebie w pokoju. Zieliński jednak nie może się skupić, gdyż od 10 minut nie może się dodzwonić do żony. A Asia ZAWSZE ma przy sobie telefon, szczególnie od czasu kiedy poszła na macierzyński. Nawet jeśli wyciszony, to zawsze odpisuje, a Pawcio ma około tej godziny zawsze drzemkę, więc tym bardziej może rozmawiać. Brunet ma dziwne przeczucie że coś jest wyraźnie nie tak i bardzo go to martwi...
-Asia, Skarbie no! Odbierz ten telefon!?- powiedział do siebie, powoli sfrustrowany.
-Co tam?! Aśka nie odbiera?- odezwał się Góral, podnosząc wzrok znad papierów i kierując go na partnera.
-Tak. I mam co do tego złe przeczucia..- odpowiedział szczerze, po czym po raz 4 nagrał się żonie na automatyczną sekretarkę.
-Nie przesadzaj stary. Może zostawiła gdzieś telefon i zajęła się małym?! Jak zobaczy że dzwoniłeś to oddzwoni...- próbował uspokoić bruneta Góral.
-W tym problem że Asia ZAWSZE odbiera, albo pisze krótkiego SMSa typu, Zaraz zadzwonię!? Martwię się...- odpowiedział mu szczerze i dodał -Na spacer ani zakupy nie poszła, bo pada, więc musi być w domu!- powiedział wyraźnie załamany.
-Mam pomysł. Zadzwoń jeszcze raz, a jak nie odbierze, to po prostu skorzystamy z reszty przerwy i pojedziemy zobaczyć co u was- zdecydował poważnie Miłosz. Poważnie przejął się zmartwieniem przyjaciela, a jego żona należy do jego najbliższych przyjaciółek, więc było jasne jak słońce że również się zmartwi.
-Zrobiłbyś to?
-Pewnie stary. A poza tym, nie mam ochoty patrzeć jak do końca służby będziesz taki nerwowy- odpowiedział na to szatyn, z przekonaniem -Dalej, dzwoń- pogonił kumpla. Szymon od razu to uczynił, z tym samym skutkiem co ostatnie 8 razy.
-Nie odbiera...- westchnął ciężko.
-Ubieraj się. Jedziemy do was- stwierdził Góral wstając z fotela i dodał -Dawaj kluczyki. W takim stresie nie możesz prowadzić..!- zażądał szatyn, wyciągając rękę. Zieliński nie miał nastroju się kłócić, więc posłusznie rzucił przyjacielowi kluczyki, po czym panowie się ubrali i niepostrzeżenie opuścili mury komendy, zostawiając Jackowi kartkę na biurku Bachledy. Toteż radiowóz patrolu 007 nie później niż 5 minut po podjęciu przez szatyna decyzji, mknął już przemoczonymi ulicami Wrocławia w stronę bloku Zielińskich....

W TYM SAMYM CZASIE
W MIESZKANIU JOANNY I SZYMONA
-Wiesz? Nie sądziłem że aż tak się pospieszycie z tym dzieckiem, ale może to i lepiej?! Zostanie Szymonowi jakaś pamiątka po tobie, jak już znikniesz...- powiedział zamyślony Dawid, patrząc przelotnie na szamoczącą się na łóżku ukochaną, jednocześnie nieskładnie pakując jej ubrania z szafy do torby. Marczak ignorował też stłumione przez knebel z apaszki krzyki brunetki, które w większości, jak podejrzewał, były wyrazami protestu i pogardy w jego stronę, razem z wiązanką przekleństw. W końcu właśnie dla tego się w niej zakochał, przez ten jej temperament i charakterek...!
-Nigdy nie chciałem cię do niczego zmuszać... Uniknęlibyśmy tego wszystkiego, gdybyś po prostu nie zaprosiła Szymona na nasz ślub! Byłabyś moja i tyle! Nie byłoby tych wszystkich łez...- nie wiedział czemu, ale czuł że powinien jej wyjaśnić całą tą sytuację -Byłabyś moja i tyle! Bylibyśmy tacy szczęśliwi, RAZEM...!? A tak popatrz..!?- z westchnieniem usiadł obok niej na krańcu łóżka i dotknął jej prawego policzka, na co Joanna gwałtownie odwróciła głowę -Nie musiałbym ci tego robić... Nie miałabyś śladów tych sznurków na nadgarstkach, a przynajmniej nie od takiego szarpania się, chyba wiesz o czym mówię...?!- prychnął krótkim śmiechem sam do siebie, jednocześnie głaszcząc ją po głowie i umyślnie ignorując jej próby wydostania się -Przecież dobrze wiesz że ze mną będziesz szczęśliwsza?! Dobrze to wiesz Asiu, w głębi serca dobrze to wiesz... Nie broń się przed tym! Pozwól swojemu sercu na uczucie do mnie..!- powiedział kojąco, chowając trzymaną do teraz bluzkę do torby, po czym podniósł się na łóżku i nad nią zawisł. Wzmogło to więcej łez i stłumionych krzyków.
-Nie krzycz..! Zdenerwujesz synka, a wtedy i jego będę musiał uciszyć. Nie chcesz tego, prawda?!- spytał retorycznie, przerażająco kojącym głosem. Asia w odpowiedzi pokręciła energicznie głową na nie. Za nic w świecie nie mogła pozwolić, aby ten potwór tknął jej synka!?
-Właśnie..! Tak myślałem...!- skomentował, jednocześnie lewą dłoń wsuwając odrobinę pod Asiną bluzę. Tak bardzo chciał aby była jego... Napawał się wręcz jej widokiem w takim stanie. Bezbronnej... w pełni na jego łasce... tak bardzo przerażonej... Czuł z tego powodu wielką, wręcz chorą satysfakcję, której powodu jeszcze do końca nie zrozumiał. Przez ostatnie lata tylko o tym myślał. Jak to będzie, gdy Asia już będzie tylko jego, na zawsze..!?
-Myślałaś że zapomniałem?! Że zapomniałem o tym jak brutalnie złamałaś mi serce i wybrałaś JEGO!!? Myślałaś że tak po prostu dam ci odejść i zapomnę!? Że znajdę sobie inną, którą pokocham równie mocno co ciebie?!- szeptał jej do ucha, z ustami tuż przy jej skórze na szyi -Że odpuszczę sobie ciebie i dam ci być szczęśliwą z innym?! Otóż myliłaś się! Jesteś TYLKO MOJA! Nikogo innego, rozumiesz!? Tylko moja! Zawsze byłaś moja! Już od liceum byłaś tylko moja!- szeptał jej do ucha, upijając się jej stłumionymi krzykami i rzekami łez, które znaczyły ścieżki na jej zaczerwienionych z emocji policzkach. Nie mogąc się powstrzymać, jego dłonie zaczęły wędrować po jej drobnym ciele, a Zielińska próbowała się szarpać, aby uciec. Na nic się jednak to nie zdało, gdyż supły na jej nadgarstkach, przywiązane do wezgłowia łóżka były bardziej niż mocne... Była uziemiona, na łasce szaleńca i dobrze o tym wiedziała. Modliła się tylko, aby Szymon w jakiś sposób się zorientował, albo akurat ktoś przyszedł. Modliła się o ratunek, gdyż wiedziała że tylko to jej pozostało...
Naraz jednak, po pokoju rozległ się krzyk pełen furii:
-Ty skurwielu! Zostaw ją!- bardzo znajomy krzyk...
Zaraz potem, w sposób bardziej niż gwałtowny, Dawid został z niej "zdarty" i z nie małym hukiem wylądował na podłodze. Zaraz potem odgłos ten został zamieniony na dźwięk gwałtownych uderzeń. Asia tylko odchyliła głowę do tyłu i zamykając oczy z ulgą w piersi próbowała uspokoić oddech i płynące z oczu łzy. Sytuacja w jakiej tkwiła raczej się do tego nie przydała...?!
-Szymon, zostaw! Zostaw go!- kolejny znajomy głos, który brunetka bez większego trudu określiła jako Górala. Zaraz potem po pokoju poniósł się jęk bólu, który wydostał się z gardła Marczaka i uderzenia ustały -Zajmij się żoną..- dodał już spokojniej Miłosz, a w polu załzawionego widzenia Joanny pojawiła się najdroższa jej twarz. Sekundę potem knebel został wyciągnięty z jej ust, aby mogła złapać urywany oddech.
-Szymek!
-Już wszystko ok Kochanie! Już wszystko w porządku!- powiedział Szymon, siląc się na spokój i szybko rozwiązał Asi oba nadgarstki za pomocą wyciągniętego z kieszeni spodni scyzoryka.
-Boże, Szymek!- prychnęła brunetka, podnosząc się do pozycji siedzącej i ignorując przywiązane kostki rzuciła się mu na szyję.
-Już ok! Już wszystko ok Skarbie! Już po wszystkim!- powtórzył, tuląc ją do siebie jak najmocniej mógł i głaszcząc po plecach.
-Jeszcze będziesz moja Asia! Obiecuję! Jeszcze będziesz moja!- krzyknął do nich Dawid, wyprowadzany z sypialni przez oburzonego Górala.
-Nie słuchaj go Kochanie- odpowiedział na to Szymon, patrząc żonie w oczy i w wymownym geście wziął jej drobną, pozaznaczaną łzami twarz w dłonie tak, aby zakryć jej uszy. Asia tylko pokiwała twierdząco głową.
-Nie składaj obietnic, których nie będziesz w stanie dotrzymać!- burknął do niego Miłosz i razem z Marczakiem wyszedł. Wtedy też zapadła wręcz dudniąca cisza w sypialni.
-A Pawcio?! Wszystko z nim ok!? Nie zrobił mu nic!?- spytała o synka Asia, wracając wzrokiem do męża w gwałtownym geście.
-Spokojnie. Pandzie nic nie jest. Siedzi w kojcu i bawi się zabawkami...- uspokoił ją, po czym znów przytulił -Już po wszystkim! Już jesteś bezpieczna Kochanie!- zapewnił ja jeszcze raz i pocałował ją we włosy, tuląc mocno do siebie.
-Tak się bałam...! Dodał mi coś do picia, chciał porwać...- spróbowała to wszystko wytłumaczyć. To całe chore zajście, którego sama do końca nie potrafiła zrozumieć. Dlaczego dopiero teraz?! Dlaczego teraz, a nie krótko po tym jak wybrała Szymona?!
-I odpowie za to, obiecuję!- przerwał jej odważnie i pewnie mąż. Dobrze wiedział że nie spocznie, aż Dawid nie odpowie za to co zrobił Asi -Poczekaj, rozwiążę cię do końca- dodał spokojnie, z bólem serca odsuwając się od ukochanej i z pomocą scyzoryka rozwiązał jej kostki. Praktycznie od razu potem, Asia podkuliła kolana pod siebie.
-Chodź tutaj...- powiedział spokojnie Szymon, znów siadając na łóżku i wyciągając do żony ręce. Asia od razu się do niego przysunęła i mocno przytuliła.
-Bałam się... Bałam się że coś mi zrobi...- wyszeptała, a po policzku spłynęła jej jedna, jedyna łza od momentu, kiedy się uspokoiła.
-Ale nie zrobił! Nie myśl o tym! Wszystko będzie w porządku! Jesteście z Pandą bezpieczni!- odpowiedział od razu, kojąco głaszcząc ją po plecach.
-Szymek, a patrol?! Przecież jesteś jeszcze na służbie!?- przypomniało się Joannie.
-To nie ważne. Teraz najważniejsze jest twoje samopoczucie Asia- odpowiedział głos od progu. Małżeństwo spojrzało w tamtą stronę i ze zdziwieniem ujrzeli Młodszą inspektor Renatę Jaskowską-Zielińską w samej osobie! -Dlatego Szymon, przebieraj się. Kończysz służbę na dzisiaj- dokończyła wątek, patrząc na nich poważnie.
-Ale pani komendant..!?- chciała oponować Asia, wyplątując się z ramion bruneta. Było widoczne że nie chce być powodem, przez który Szymon ma zaniedbywać swoje obowiązki. Szczególnie teraz, kiedy ona zawiesiła swoje na czas macierzyńskiego...
-Nie ma "ale" Asia. Zostałaś zaatakowana, mogło ci się coś stać! Potrzebujesz teraz, aby ktoś przy tobie był- stała przy swoim.
-Dzięki Renia- uśmiechnął się Zieliński, po czym spojrzał na żonę -Za chwilę jestem- powiedział cicho, ucałował ją w czoło, po czym wstał z materaca i wyszedł z sypialni, zabierając ze sobą ciuchy, jednocześnie zostawiając szefową i żonę same.
Gdy Szymon się przebierał, Renata porozmawiała z Asią szczerze o tym co się wydarzyło. Młodsza z kobiet wyraźnie się otworzyła i nie ukrywała niczego. Wiedziała z resztą dobrze, że jak nie powie tego teraz, to będzie musiała to powiedzieć na oficjalnym przesłuchaniu na komendzie, gdy złoży zeznania obciążające Dawida. Renata uważnie słuchała i zadawała precyzyjne pytania, aby Asia nie myślała o tym za dużo. Zielińska była za to teściowej bardzo wdzięczna i tego nie ukrywała.
-Już jesteśmy- przerwał im Szymon, wchodząc do pokoju z synkiem na ręku. Asia od razu spojrzała w tamtym kierunku i się uśmiechnęła.
-Chodź do mnie Pando..!- wyciągnęła ręce do synka, którego przejęła od bruneta, a ten usiadł blisko niej na łóżku i ją przytulił.
-Muszę niestety teraz wracać do pracy, wezmę Szymon twój mundur na komendę, także nie kłopocz się nim, podobnie jak zastępstwem. Już z Jackiem coś wymyślimy- powiedziała z lekkim uśmiechem -Trzymaj się Asia. I wpadnij na komendę któregoś dnia, aby złożyć te zeznania. Nie śpiesz się jednak, Janek już zastosował dla Marczaka areszt przedprocesowy, także nie myśl o tym przesłuchaniu za dużo- dodała, klepnęła Zielińską w kolano i po pożegnaniu się z małżeństwem, wyszła. Zielińscy siedzieli w zupełnej ciszy dłuższą chwilę, każde o czymś myśląc.
-Całe szczęście domyśliłeś się że coś jest nie tak... Gdyby nie to...- pokręciła przecząco głową -Nawet nie chcę o tym myśleć..!
-To nie myśl! Już po wszystkim! A Dawid nic ci nie zrobił i już nie zrobi! Z tatą i Renatą tego dopilnujemy!- obiecał solennie Szymon, wzmacniając na moment uścisk.
-Cieszę się że cię mam...- odpowiedziała mu na to Asia i zakochani pocałowali się czule.

Reszta dnia minęła im względnie spokojnie. Skupili się na swojej obecności i zabawie z synkiem, reszta się dla nich nie liczyła. Szymon powziął sobie za cel, aby jak najdłużej odwieźć Asię od myśli o dzisiejszych wydarzeniach i w większości mu się to udało. Sprawa ta wróciła do nich jednak jak boomerang, gdy poszli spać... Ledwo Joanna zamknęła oczy, zaczął jej się śnić koszmar. Najczarniejsze scenariusze tego co mogło się wydarzyć dzisiejszego popołudnia z nawiązką. Dopiero po paru minutach udało się Szymonowi obudzić żonę i ją uspokoić. I tym razem jego uścisk podziałał na brunetkę kojąco i parę chwil później już wszystko było w porządku. Wtedy przytulił ją mocno i poczekał aż zaśnie, nim sam poszedł spać ponownie, upewniwszy sie że nie śnią jej się żadne koszmary.
-Śpij spokojnie Skarbie. Jesteś już bezpieczna...- wyszeptał, pocałował ukochaną w czoło i przytulając ją do siebie, sam zasnął. Ten dzień był bez wątpienia męczący...

.....
4 dni później Zielińscy pojawili się znów na komendzie. W pełnym składzie, gdyż nie mieli z kim zostawić Pawcia na te parę godzin. Przyjechali, gdyż oboje musieli złożyć zeznania z tego, co się wydarzyło w ten feralny czwartek....
Na recepcji przywitali się z Zośką, po czym udali do gabinetu szefowej, a prywatnie również teściowej / macochy. Po krótkim zapukaniu, weszli do środka i zamienili z nią parę słów. Jak się okazało, zgłoszenie miał przyjąć już częściowo zaznajomiony ze sprawą Góral i towarzysząca mu Natalia. Za to Renata obiecała pilnować Pawełka na ten czas, dobrze wiedząc że Joanna będzie potrzebować obecności męża, aby to wszystko z siebie wydusić. Zielińscy zgodzili się na taką ewentualność i już 10 minut później siedzieli w pokoju przesłuchań po jednej stronie stołu, a Góral i Mróz po drugiej.
-Spokojnie Asia. Mów kiedy będziesz gotowa...- uśmiechnęła się do przyjaciółki słabo szatynka.
-Ok...- zgodziła się brunetka, po czym wypuściła z płuc powietrze ze świstem. Widząc i podświadomie czując jej strach, Szymon złapał żonę za rękę w geście wsparcia i lekko ją uścisnął.
-Wszystko stało się niespodziewanie. Czytałam Pawełkowi książeczkę, kiedy przyszedł... Wpuściłam go do środka i zaproponowałam coś do picia. Jednakże musiałam go spuścić na moment z oka, gdyż Panda, znaczy Paweł- poprawiła się. W końcu były to oficjalne zeznania -mój synek, zaczął płakać. Gdy wróciłam z nim do kuchni, wszystko wydawało się takie samo. Nigdy bym nie podejrzewała że dosypie mi czegoś do herbaty...!?
-Co było dalej?- spytała łagodnie Natalia, widząc jakie to dla Asi ciężkie. Czuła się naprawdę okropnie że przyjaciółka musiała przechodzić przez coś takiego..!?
-Rozmawialiśmy, piliśmy tą cholerną herbatę...- głos jej się na moment załamał.
-Spokojnie, powoli...- powiedział łagodnie Szymon, całując żonę w skroń. Sam czuł gniew, że jego ukochana przeszła coś takiego, a jego nie było przy niej aby temu zapobiec...
-W którymś momencie poczułam się senna i urwał mi się film. Potem już było tylko gorzej...- podjęła przerwany wątek Asia, po czym opowiedziała wszystko przyjaciołom z najmniejszymi szczegółami. Scena ta i każde słowo wypowiedziane przez Dawida w tamtym momencie były dla niej tak żywe, że potrafiła je zacytować. Margines pomyłki był 0. Cała trójka, słuchająca tego przeżywała wewnętrzny horror i furię za jednym razem. To było naprawdę okropne....
Całe przesłuchanie trwało przeszło 1.5h, a gdy się skończyło, Zielińscy odebrali synka od szefowej i wrócili do domu. Od tamtego momentu sprawa poszła wręcz lawinowo. Zakaz zbliżania się, sprawa w sądzie, zarzuty i więzienie... Wszystko zakończyło się z upływem kolejnego tygodnia, a Jan upewnił się że ten skurczybyk nie zbliży się już do jego synowej i wnuka nawet na pół kroku. Asia i Pawełek byli już bezpieczni. Wszystko się dobrze skończyło, mimo takiego drastycznego początku. Oby tylko po latach nie nastąpiła powtórka z rozrywki, kiedy Marczak wyjdzie...?!
KONIEC

I znów mamy państwo Zielińskich...!?
Na całe szczęście Asi nic się nie stało!
Co sądzicie o takim powrocie Dawida Marczaka?!
Widzielibyście coś takiego w PiP?!
W komentarzach zgadujcie z jakiego serialu zaczerpnęłam tą scenę. Kto pierwszy odpowie poprawnie, będzie mógł wybrać o kim będzie następna miniaturka i dostanie do niej dedykację ;-)
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro