70. Rachwałach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tym razem przeniesiemy się w zgoła inne klimaty... Wszyscy przyjaciele z komendy miejskiej tym razem nie będą policjantami, lecz grupą "ulicznych rajdowców", która jest znana w całym mieście i organizuje nocą nielegalne wyścigi na terenie całego Wrocławia. Zobaczmy co im się przydarzy w takim "wcieleniu"....
Nie przedłużam.
Miłego czytania!
Fantazylovestory

KAROLINA POW. Dzisiaj jak zwykle, dzień upłynął mega szybko na prawie niczym. Siedzieliśmy tylko w warsztacie i dokręcaliśmy ostatnie śrubki w naszych wozach, aby na pewno były gotowe na wieczór... W końcu dzisiaj ostatnia sobota miesiąca, a co za tym idzie, kolejny wyścig! Podejrzewam że będzie dosyć ciekawie...

PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
NA ULICACH WROCŁAWIA
W dość szybkim tempie w centrum zebrała się masa ludzi. Było fajnie, każdy coś popijał, śmiał się, popalał, gadał ze wszystkimi, a w tle leciała fajna muza. A przywiezione autka tylko cieszyły oko i paru z nas ostrzyło na nie zęby... I nie mówię tu tylko o naszej grupie! Paru innych chłystków też się na niektóre zapatrywało i robiło zakłady, lub ustawiało wyścigi. Co gorsza, chyba powinniśmy się martwić że nasze 11 fur ma też spore wzięcie....?!
-Ten debil się na ciebie gapi...- syknęła do mnie Natalia, wyrywając mnie z zamyślenia.
-Co?! Ale że który?- spojrzałam na przyjaciółkę z konsternacją.
-Tamten. W niebieskiej koszuli..- odpowiedziała zwięźle Niedźwiecka, delikatnie wskazując dość chudego szatyna.
-A niech się gapi! I tak nic nie dostanie!- odpowiedziałam, śmiejąc się szczerze. Nieskromnie stwierdzając, faceci mają na czym zwiesić oko i tu nie mówię tylko o sobie! Wszystkie moje przyjaciółki są mega śliczne, więc nie dziwi mnie że mają wzięcie mimo tego, że wszystkie są w szczęśliwych związkach...?!
Co do mnie, wybrałam dzisiaj skórzane spodnie z wysokim stanem, gdyż noce są dość zimne mimo że mamy połowę lipca, do tego biały crop-top i na to skórzaną kurtkę, a cały strój wykończyłam moimi ukochanymi butami na dość wysokim i masywnym obcasie. Natalia zaś, założyła przylegające ciemne jeansy, buty na szpilce w kolorze czarnym i zwiewną czerwoną koszulkę na modę hiszpańską.
-To fakt!- przyznała mi rację szatynka, po czym się szczerze zaśmiałyśmy.
Jednak nie pośmiałyśmy się długo, gdyż podeszli do nas Mikołaj i Góral.
-Co takiego śmiesznego, hm?- spytał nas ciekawsko Mikołaj, jednocześnie obejmując mnie ramieniem.
-Nic- odpowiedziałyśmy zgodnym chórem, przez co całą czwórką wybuchliśmy krótkim śmiechem.
-Śmiechy śmiechami, ale nie mamy na to czasu! Karo, szykuj wóz, jesteś następna...- pierwszy spoważniał Miłosz, obejmując ramieniem Natalię. Cieszę się że wreszcie są razem, zbyt długo kryli swoje uczucia jak dzieci, jak na mój gust...
-Kto coś ode mnie chce?!- spytałam, wywracając oczami. Nie robiłam sobie specjalnie nic z tego, a że uwielbiam się ścigać, to takie wyzwania są tylko plusem...
-Jakiś Kosmos... Stwierdził że zdradzi ci imię jak już wygra..!- odpowiedział Miko i prychnął pogardliwie, podobnie jak ja.
-Coś jeszcze chce?- dodałam, wywracając oczami na dziecinność tego faceta.
-Randkę ze śniadaniem, najlepiej dzisiaj, twój numer, wóz i procent z konta- wyliczył ktoś za plecami Miłosza, a w światło najbliższej latarni wszedł Krzysiek.
-Krzychu! A gdzie masz Emilkę?!- spytałam Zapałę o jego żonę.
-Gada z Alą i Jackiem- zbył to i dodał -To co? Pokażesz mu z kim zadziera?!
-No ba!- prychnęłam -Mówisz jakbyś mnie wcale nie znał Krzysiu!- zadrwiłam z bruneta, po czym spojrzałam na Mikołaja -Zaraz wracam- uśmiechnęłam się do niego, na co Białach pochylił się lekko w moją stronę i czule mnie pocałował.
-Na szczęście- szepnął w moje wargi, po czym się odsunął zupełnie. Jeszcze przez moment wpatrywałam się głęboko w jego oczy, po czym niechętnie wykręciłam z jego ramion i podeszłam do samochodu, w asyście Krzyśka.
-Wiesz gdzie jest start, co nie?!
-Nie pouczaj mnie Zapała, tylko idź się napij!- zaśmiałam się, dałam mu sójkę w bok, po czym wsiadłam do samochodu i zamknęłam za sobą drzwi. Najpierw zapięłam pasy bezpieczeństwa (nie jestem aż taka narwana, czy głupia aby jeździć bez nich!), a potem odpaliłam silnik. Niespełna 3 minuty później stałam "na starcie", a ten goguś tuż obok, na drugim pasie. Jak mu się przyjrzałam, okazało się że to ten szatyn co obserwował mnie wcześniej...!
-E, mała!?- krzyknął do mnie z opuszczoną szybą, na co wywróciłam oczami.
-Co chcesz?- spytałam raczej nie miło, patrząc na niego.
-Znasz już deal?! Wygrywam, a potem jedziemy do mnie!- był wyraźnie pewny swojej wygranej, przez co chciało mi się wymiotować szczerze mówiąc. Nienawidzę facetów z przerośniętym ego! Doprowadzają mnie do szału, jak mój były np.!
-W twoich snach!- odparłam z sarkazmem i odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Puk puk!- zwróciła moją uwagę Asia.
-No co tam Aśka?- spojrzałam na uśmiechniętą przyjaciółkę.
-Wojtek spojrzał mu pod maskę... Odpadnie po 300 metrach, siądzie mu procesor jak dobrze dogrzejesz... Wystarczy dłuższe 140 na piątce...
-Dobrze wiesz że to nie mój styl...- uśmiechnęłam się do niej.
-Wiem, ale pamiętaj że mój brat wsadził ci pod maskę ostatnio dodatkowe 50 koni.. Twoje 140 to u niego 200...
-Jesteś pewna?- upewniłam się.
-Rozwal go i popsuj trochę to przerośnięte ego ode mnie...- uśmiechnęła się filuternie, po czym z dwoma chorągiewkami podeszła przed nasze maski, na może 10 kroków. Stanęła po środku i spojrzała na nas, oświetlona ulicznymi latarniami i blaskiem naszych świateł. Zatońska miała na sobie ciemne spodnie, buty na wyższym i biały crop-top bez ramiączek , za to dookoła pasa dyndała jej zawiązana na supeł koszula w kolorze wojskowej zieleni.
-Gotowi!?- spytała retorycznie, przez co silniki, jak i tłum zaryczał. Mimo że go nie widziałam, cały czas czułam na sobie uważne spojrzenie Mikołaja, przez co uśmiechnęłam się pod nosem.
-Do startu... START!- Zatońska opuściła obie chorągwie i ruszyliśmy...
Po chwili wahania postanowiłam posłuchać Aśki i zrobić tak jak powiedziała. I miała rację, gość odpadł po 315 metrach, bo trochę mu dałam fory na początku. Tłum wręcz szalał z radości na ten widok, a ja uśmiechałam się szeroko, zadowolona z siebie. Objechałam kółeczko i zaparkowałam wóz na poprzednim miejscu. Zgasiłam silnik i z kluczykami w ręce wysiadłam.
Zaraz przy mnie była uśmiechnięta Joanna:
-Brawo kochana!- pogratulowała mi, wyraźnie wniebowzięta.
-To było nic- zignorowałam to.
-A to chyba twoje...- wyciągnęła z kieszeni zwitek banknotów.
-A i owszem!- wzięłam je od niej i zadowolona schowałam do kieszeni. W tej samej chwili podbiegła do nas Natalia:
-Lola!
-No co tam?!
-Mikołaj...- odpowiedziała tylko i wskazała kierunek. Już stamtąd widziałam jak jakieś laski przystawiają się do mojego Białacha...
-O nie! Tak się nie będziemy bawić!- nie zgodziłam się i zanim Natalia z Asią powiedziały cokolwiek, ruszyłam w tamtą stronę szybkim krokiem.
-Wie ktoś dlaczego tu śmierdzi kocim żwirkiem?!- spytałam niewinnie, łapiąc kontakt wzrokowy z Mikołajem -Bo jest tu za dużo kotów! Miau!- syknęłam, a laski prychnęły i od razu sobie poszły, patrząc na mnie z nienawiścią.
-Karolcia...- westchnął Miko i podchodząc do mnie, objął mnie w tali.
-Czemu ja zawsze muszę cię ratować, co?- spytałam retorycznie, obejmując go za szyję. Białach nie odpowiedział, tylko pochylił się w moją stronę i pocałował mnie namiętnie. Oczywiście oddałam ten pocałunek szczerze, nie kryjąc przy tym uśmiechu.
-Chodź, bawimy się dalej...- szepnęłam na lekkim bezdechu, gdy się od siebie odsunęliśmy.
-Kocham cię..- odpowiedział mi na to Mikołaj i słodko mnie pocałował po raz drugi.
-Ja też cię kocham- odpowiedziałam szczerze patrząc mu głęboko w oczy.
-Ej, gołąbeczki! Chodźcie tu do nas!- na ziemię przywrócił nas nikt inny jak Jacek.
-Już idziemy!- odkrzyknęliśmy mu chórem, po czym spojrzeliśmy po sobie.
-Nie myśl o tych plastikach, tylko ciesz się wygraną!- powiedział Mikołaj i pocałował mnie w czoło.
-Widziałeś?!
-Oczywiście że tak!- potwierdził z uśmiechem, a ja oddałam ten gest.
Potem już faktycznie dołączyliśmy do reszty przyjaciół i bawiliśmy się w najlepsze dalej....

.....
Naraz jednak usłyszeliśmy z oddali dźwięk syren policyjnych.
-Cholera! / O kurwa! / Kruca!- te i inne reakcje posypały się z ust naszej grupy, po czym zaczęliśmy działać..
-Zwijamy się ludzie! / Psy jadą! / Koniec imprezy!- krzyknęli Jacek, Krzysiek i Szymon, po czym fatycznie, nie pozostało nam nic innego jak szybko się zwijać, nim złapie wszystkich policja... Czym prędzej wskoczyliśmy z Mikołajem do samochodu i odjechaliśmy z piskiem opon, a niecałe pół godzinki później całą 12 byliśmy już u Niedźwieckich w domu... Było blisko, jak zazwyczaj z resztą, ale m. in. to czyni te wyścigi jeszcze lepszymi... Zobaczymy co wydarzy się następnym razem....
KONIEC

I mamy scenę zainspirowaną z "Szybkich i wściekłych"! Ubóstwiam te filmy całym sercem od bardzo dawna, a Doma i Letty już szczególnie....
Karolina może różni się znacznie od Letty wyglądem, ale charakterem na pewno nie!
Dajcie znać co o tym myślicie w komentarzach...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro