Wielkanocna Miniaturka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

3. Os. Pow. Wreszcie wybiła ta wyczekiwana chwila zaraz po gwiazdce, czyli Wielkanoc!! Ola wraz z komendant stwierdziły że można wyprawić Wielkanoc na komendzie. Wszyscy się tam przyjaźnią, traktują jak rodzina, no i chcieliby ze sobą spędzić święta.

Na komendzie miejskiej we Wrocławiu od rana aż wrze tyle jest roboty! Każdy gdzieś biega z czymś w ręku, albo kogoś szuka... również z czymś w ręku. Chyba nawet w najbardziej pracowity dzień nie było takiej bieganiny jak dzisiaj! Wszyscy policjanci, mniej lub bardziej wystrojeni ganiają po komendzie. Panowie w poszukiwaniu tego czy owego, a może żony, czy partnerki, a panie, nie zważając na obuwie na obcasie nie odstają im w tej bieganinie, latając w te i z powrotem po wszystkich piętrach, nerwowo coś komentując i wykrzykując.
Teoretycznie komenda powinna być częściowo zamknięta z powodu świąt Wielkanocnych i nie powinno ich tam być, ale policjanci, szczególnie ci z sekcji patrolowo-interwencyjnej i tak trwają przy swoim, bo jak twierdzą "Jak będzie robota to rach, ciach w mundury i to załatwiamy!" Mimo tej nerwowej atmosfery wszyscy wydają się być szczęśliwi... Tak biegają i biegają, a minuty mijają. Komenda jak nigdy wcześniej błyszczy najróżniejszymi kolorami tęczy od bieli, przez odcienie żółtego, pomarańczowego, czerwonego i nawet różowego, po fiolety, niebieskie i szarości, aby skończyć na tradycyjnej czerni...

Wreszcie! Wybiła 10! Mogą siadać do stołu! A o pracy, ku ich szczerej radości, ani widu, ani słychu... Wszyscy usiedli przy stole, który powstał z większości stolików znajdujących się w stołówce, a i tak cały się ugina od potraw! Każdy z każdym rozmawia, cieszy się, aż nagle słychać brzęk widelca o szklankę. Wszyscy patrzą w tamtą stronę i widzą uśmiechniętą od ucha do ucha szefową, młodszą inspektor Renatę Jaskowską- Zielińską- komendantkę tejże jednostki.
-Moi mili... Chciałam życzyć wam wszystkim razem i każdemu z osobna szczęścia, zdrowia, pomyślności i spełnienia nawet najskrytszych marzeń z okazji Wielkanocy! Toast!- podniosła szklankę z wodą do góry.
-Toast!- odparła reszta chórem, robiąc to samo co szefowa, po czym wszyscy wzięli łyka wody. Komendant usiadła mając po swej prawicy małego Michała, a po lewicy swoją zastępczynię Olę, obok której siedział jej syn- Marek. Każdy dzielił się z każdym, coś komuś podawał i wszyscy byli dla siebie mili.
-Mamo?!- szepnął mały Michaś do Renaty. Malec ma już 3 latka i jest bardzo rozumnym dzieckiem.
-Tak skarbie?- pochyliła się nad synkiem.
-Mogę iść na moment do Symona?!- spytał, wbijając w matkę proszące spojrzenie.
-Ale dopiero zaczęliśmy jeść...- odparła niepewnie i dodała- Janku...- zwróciła się do męża.
-Nie, Michaś. Pójdziesz jak coś zjesz i nie będzie to kawałek mazurka!- mówiąc to starszy Zieliński wyprostował się i odszukał wzrokiem starszego syna. Brunet szeptał coś właśnie do ucha swojej partnerki patrolowej, jak i życiowej- Joanny.
-Ale tato! Mialem mu o cymś psypomnieć!- zbuntował się 3-latek.
-Powiedziałem nie. Pójdziesz jak zjesz!- postawił na swoim Jan, a mały usiadł prosto, ze spuszczoną głową i naburmuszoną miną krzyżując rączki na klatce piersiowej. Wyglądał uroczo i komicznie za razem, szczególnie w identycznej koszuli jak jego brata.
Gdy już wszyscy się najedli, dzieci zaczęły robić rozróbę... I domagać się prezentów.
-Modę iść teraz?!- mały Michałek spojrzał z nadzieją na rodziców. Zielińscy na siebie spojrzeli, potem na syna, mówiąc:
-Tak, możesz...- zgodzili się chórem.
-Jest! Wrescie!- powiedział mały, ześlizgnął się z krzesła i popędził tak szybko, na ile miał siły w nóżkach do brata. Pech chciał, że potknął się i upadł po drodze. Ale szczęście w nieszczęściu było takie, że upadł prosto pod nogami swojej szwagierki.
-Oj, Michaś! Nie biegaj tak!- krzyknęła za nim Renata, widząc upadek syna.
-Chodź do mnie, gdzie tak pędzisz co?!- spytała szwagra Joanna, biorąc Michała na ręce i z wprawą sadzając go sobie na biodrze, jednocześnie uspokajając teściową spojrzeniem. W zamian dostała szczery uśmiech, który oddała.
-Bo mialem Symonowi o cymś psypomnieć i...- zaczął tłumaczyć, a Asia mu przerwała:
-Chyba wiem, o jakie przypomnienie ci chodzi...- odparła, przeszła parę kroków wzdłuż stołu i pochyliła się nad mężem, kładąc mu rękę na ramieniu -Szymuś, kochanie...- szepnęła mu do ucha.
-Co?!- spojrzał na nią, wyrwany z rozmowy z Krzyśkiem.
-Twoja przypominajka przybiegła...- skomentowała, dając Michałowi pstryczka w nos i całując go w skroń.
-Ach tak!- Szymon rozumiał od razu i wstał, po czym wziął do ręki szklankę i łyżeczkę do kawy. Zadzwonił nimi donośnie, aby zwrócić uwagę wszystkich na nich dwoje, po czym spojrzał żonie w oczy i powiedział - Drodzy przyjaciele...- zaczął, ale głos uwiązł mu w gardle ze szczęścia jakie czuł w sercu. Z pomocą przyszła mu równie wesoła żona:
-Widzicie...- Tu zagryzła czerwoną wargę i z braku odpowiednich słów położyła wolną rękę na swoim brzuchu, a Szymek zrobił to samo. Wszyscy zamarli, a pierwsza "ocknęła się" Zuza, która krzyknęła:
-Jeszcze jedno?!- spojrzała na "siódemkę" z niedowierzaniem. Aśka tylko pokiwała głową, po czym, ku radości całej komendy, uniosła w górę dłoń i pokazała dwa palce.
-Bliźniaki!- wykrzyknęła Kowal, z wrażenia wstając, a mały Michał wykrzyknął:
-Bede wujkiem!- krzyknął ucieszony, wznosząc piąstkę do góry. Dopiero wtedy do wszystkich wiadomość ta dotarła i zaczęli się niebywale cieszyć, a gdy emocje opadły przyszła pora na jeszcze jedno wyznanie:
-Bo ja i Mikołaj też mamy coś do powiedzenia...- zaczęła Karolina wstając z krzesła. Białach zrobił to samo i dołączył do żony, mówiąc:
-Karola jest w ciąży!- powiedział obejmując ją w pasie. I fala euforii rozgorzała na nowo... Rodzice oddali się rozmowom puszczając dzieci aby się wybiegały i poszukały prezentów, do czego też zmierzali dorośli, ale dużo wolniej. Oczywiście zanim to zrobili, to pouczyli je, aby nie biegały... Ale dzieci to dzieci...
Patrole nr 7 i 5 były wręcz oblegane przez przyjaciół i kolegów z pracy, którzy składali im gratulacje i życzyli zdrowia dla brzdąców. W pewnym momencie jednak, Asia musiała wyrwać się z tego zgiełku, gdyż mały się obudził. Zielińska po namyśle wyjęła synka z wózka i przytuliła do piersi, aby przestał płakać. Tak uspokajał się najszybciej.
-Ćśśśś... Nie płakul....- poprosiła synka cicho, całując go w skroń.
-Co jest?!- spytał ją Szymon, pojawiając się u jej boku.
-Tylko się obudził... Zaraz będzie ok...- uspokoiła go, jednocześnie głaszcząc synka po główce.
-Daj buzi...- odparł na to Szymon i Zielińscy się pocałowali.
-Kocham cię...- mruknął brunet patrząc na żonę z iskierkami szczęścia w oczach i z taką samą miłością ucałował główkę synka.
-My ciebie też kochanie...- odparła i wspólnie dołączyli do reszty.
-Królewicz się obudził!!- zaśmiała się Zuza i zaczęła giglać małego, a Pawełek się zaczął śmiać.
-Taka chrzestna to cud!- zaśmiał się Szymon, a Zuza pokazała mu język.
-Ableblu...- powiedział Paweł cały się śliniąc, jakby chciał powtórzyć słowa ojca. Cała trójka zaczęła się śmiać, a przy tym Zuza wytarła mu brodę.
-Pójdę po prezenty małego...- szepnął Szymek żonie i zostawił ją w towarzystwie syna i przyjaciółki. Wcześniej jednak pocałował ją w skroń. Gdy tylko odszedł na bok odezwała się Kowal, nadal bawiąc się z Pawłem.
-Taki mąż to skarb, nie?!- zaśmiała się.
-Tak... Kochany jest...- odparła Asia.
-Jakim cudem wy jeszcze się sobą nie znudziliście?!- spytała ciekawa Zuzka.
-Tak jakoś...- Asia cały czas patrzyła za mężem -Kochamy się po prostu i to chyba przez to...- odparła z mimowolnym uśmiechem. Kowal uśmiechnęła się rozumiejąco. Sama widziała że ci dwoje się kochają, na długo przed tym jak oni to zrozumieli i niezmiernie cieszyła się ich szczęściem.
-To chyba wszystkie...- parsknął Szymek podchodząc do nich z wieloma torbami w rękach.
-Aż tyle?!- zaśmiała się Asia i dodała -Patrz Pawełku ile prezentów!!
-Ableblu!- wyraził ekscytację mały. We czwórkę usiedli na ziemi i zaczęli otwierać małemu prezenty, a on się tylko cieszył. Tak bardzo się cieszył że z tej całej ekscytacji... Zasnął!!
-Daj... Położę go...- Szymon troskliwie zabrał synka żonie i ułożył małego w wózku, a wtedy państwo Zielińscy mogli poszukać swoich prezentów, a było ich sporo...
-Chcielibyśmy żebyście to otworzyli...- powiedzieli chórem Jan i Renata, podając im mały pakunek, gdy Zielińscy już pootwierali, jak sądzili, wszystkie. Zdziwieni spojrzeli na nich, ale przyjęli prezent.
-Ale mamo... Co tam jest?!- spytał Renatę Szymon.
-Po prostu otwórzcie...- skinęła na pudełko, które trzymała w rękach Asia. Zielińska otworzyła je i widząc zawartość, zaniemówiła. Znalazła tam kartkę z adresem i klucz... Oboje spojrzeli na rodziców, zszokowani.
-Naprawdę...?!- niedowierzała Asia.
-Potrzebujecie domu...- powiedziała na to, a Jan dokończył -Szczególnie jak mają się pojawić kolejne dzieci...- uśmiechnęli się do młodych szczerze.
-Dziękujemy...- odparli chórem i przytulili rodziców.
-Nie macie za co...- odparła Renata.
-Szymek...- Asia spojrzała na towarzysza niedowierzająco, ze łzami szczęścia w oczach.
-Tak...- odparł, sam niezbyt w to wierząc i przytulił żonę do siebie. Po sekundzie się od siebie odsunęli i Zieliński pocałował Joannę. Rodzice cieszyli się ich szczęściem, szczególnie że sami byli jego sprawcami.
Wszyscy podostawali od przyjaciół trafione prezenty i się z tego bardzo cieszyli. Ale jeden prezent jeszcze czekał na pewną osobę...
Akurat stali w większej grupie i wesoło rozmawiali, gdy Wojtek zwrócił uwagę Zuzy:
-Zuzka...
-Hm?!- spojrzała na partnera z uśmiechem i zainteresowaniem.
-To dla ciebie...- powiedział podając jej czerwone pudełeczko.
-Wojtek...- zaczęła niepewnie.
-Po prostu otwórz...- ponaglił ją z lekkim uśmiechem, a gdy to zrobiła, ujrzała przepiękny pierścionek zaręczynowy. Był skromny, ale piękny w swej prostocie, złożony z wąskiej, srebrnej obrączki z wtopionymi weń 4 małymi diamencikami.
Zuza spojrzała na partnera oczami wielkimi jak 5 zł.
-Wojtek...- powtórzyła, a Niedźwiecki zabrał jej pudełko i klęknął przed partnerką na jedno kolano. Przyjaciele zaczęli się temu przyglądać z bananami na twarzach.
-Zuzka... Wiem że to nieoczekiwane i masz w tym momencie ogromny mętlik w głowie...- Zuza pokiwała twierdząco głową i zakryła sobie usta dłonią ze łzami w oczach -Ale... Posłuchaj mnie zanim cokolwiek powiesz... Jeździmy razem od ponad 3 lat i znamy się tyle, wiem że czasem to może być za mało, ale... Zuzka, ja znam cię nie od dziś i nie od dzisiaj wiem że cholernie mi na tobie zależy...- Wojtek nie odwracał wzroku od jej oczu- Że... Że chciałbym abyś była blisko, a zarazem szczęśliwa, bo najważniejsze dla mnie jest twoje szczęście i bezpieczeństwo... Kocham cię Zuza i dlatego pytam cię w tej chwili, czy wyjdziesz za mnie?!
-Łooooo!!- skomentowali panowie ze szczerymi uśmiechami.
-Zgódź się!- krzyknęły nie mniej szczęśliwe dziewczyny, dobrze wiedząc że Kowal równie bardzo zależy na Niedźwieckim. Asia i Szymon obserwowali tą scenę z największym zainteresowaniem, gdyż to właśnie do siódemki Wojtek zwrócił się z prośbą o pomoc parę dni wcześniej.
-Wojtek ja...- zaczęła Zuza, nie mogąc opanować drżenia głosu -Ja...- znów się zacięła i zerwała kontakt wzrokowy, czując uspokajający dotyk jego dłoni na prawej ręce -Ja...- po chwili rozpoczęła ponownie, spoglądając mu w oczy i dokończyła -Z radością zostanę twoją żoną!- wykrzyknęła szczęśliwa, pozwalając łzom płynąć. Wojtek wstał i założył jej pierścionek na serdeczny palec, po czym złapał ją w pasie i uniósł w powietrze z radością. Kowal objęła partnera za szyję z radością, a przyjaciele zaczęli wiwatować i klaskać, z panią komendant włącznie.
-Też cię kocham...- szepnęła, gdy Wojtek znów ją postawił na nogi i pocałowała go namiętnie.
-Brawo!!- wykrzyknęli wszyscy dookoła, równie szczęśliwi co oni.
-Toast za narzeczonych!!- wykrzyknął Krzysiek i wszyscy wzięli do rąk kieliszki z napojami.
-Za narzeczonych!- wykrzyknęła reszta, łącznie z patrolem nr. 8 i wszyscy "zamoczyli dzióba" w napoju. Cała reszta święta odbyła się w wesołej atmosferze i każdy mógł śmiało stwierdzić że to była najlepsza Wielkanoc. W pewnym momencie Wojtek podszedł do Asi z bananem na twarzy.
-Miałaś rację... Podoba jej się...- zwrócił się do Zielińskiej i dodał - Dziękuję ci... Za pomoc...
-Nie masz za co...- odparła i dodała - Cieszę się że pomogłam!- mówiąc to puściła mu perskie oko i oboje się szczerze zaśmiali.
-Tu nam uciekliście!!- skomentowali Zuza i Szymon podchodząc do nich. Szymek objął żonę od tyłu oplatając jej brzuch rękoma i opierając jej plecy o siebie, a Wojtek chwytając narzeczoną za rękę, przyciągnął ją do siebie i objął ją w ramionach ręką. Kowal z uśmiechem objęła partnera w pasie jedną ręką i się przytuliła, kładąc wolną rękę na jego klatce piersiowej. Los zrządził że właśnie na tej ręce miała pierścionek.
-Mówimy "Cheese"!!- powiedziała Asia wyciągając telefon. Patrol 08 pokręcił rozbawiony głowami.
-Asia...- jęknęła z dezaprobatą Zuzka.
-No dalej! Będzie pamiątka!- zaśmiała się Joanna, a Zuza z Wojtkiem grzecznie zapozowali do zdjęcia. Na jednym po prostu się przytulali, a na następnym Niedźwiecki pocałował narzeczoną.
-Pięknie!- zaśmiali się całą czwórką, a konkretniej mówiąc 6.
-Ta Wielkanoc będzie nie zapomniana!- zaśmiali się i reszta święta przebiegła już bez niespodzianek.

Wiem że ta Miniaturka już była, ale nie byłam w stanie napisać nic innego w tym klimacie, więc jest i tutaj...
Mam nadzieję że się podoba!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro